Zrozumieć uczucie
Stałam samotnie na balkonie wpatrzona w dal. Było koło drugiej, więc Tikki spała. Dzisiaj, a w zasadzie już wczoraj była rocznica znajomości z Adrienem, chociaż świat znał ten dzień, jako święto bohaterów. Wtedy, parę lat temu poszłam do pierwszej liceum, zapoznałam się z Alyą, Adrienem i Czarnym Kotem, oraz zostałam Biedronką.
Westchnęłam, po czym zadrżałam, gdy lekki zimny powiew, musnął moją twarz i szyję. Jak na razie tylko po tym, można było teraz uznać, że jest już jesień.
Choć robiło się chłodno, postanowiłam jeszcze chwilkę tu pobyć. Zawsze, gdy zamartwiałam się nad czymś, to wychodziłam mniej więcej o tej porze na balkon.
Tym razem, chodziło o Adriena. Minęło parę lat odkąd żywię do niego uczucie. Pomimo upływu czasu, moja miłość do niego nie osłabła. Nawet, gdy chodziłam z Luką. Wtedy usiłowałam ze wszelkich sił zdusić to uczucie, wierząc, że muzyk jest tym jedynym, ale miesiąc temu zerwaliśmy, pozostając tylko przyjaciółmi. Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że jest cudownym chłopakiem, ale to nie było to. Zauroczenie nie przerodziło się w nic więcej, a nawet odwrotnie, zaczęło słabnąć. Luka także doszedł do tego wniosku, mówiąc mi przy tym, że jestem wspaniałą dziewczyną i jest "zaszczycony", że mógł mnie poznać.
Ponieważ oboje wiemy, że to nie było nam przeznaczone, zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi i spotykamy się bardzo często. Po Alyi i Czarnym kocie, to jeden z moich najbliższych przyjaciół.
Wracając do Adriena, to mamy kontakt i czasem się widzimy, jesteśmy przyjaciółmi i choć nadal nie miałam odwagi wyznać mu moje uczucia do niego, to już nie jestem jąkałą. Nawet myślałam o tym, czy nie odpuścić i związać się z kimś innym. Szczególnie, że Czarny Kot wciąż się nie poddaje i ciągle stara się, żebym go pokochała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczyna mi się to podobać. Czasami zastanawiałam się, czy gdybym w pewne święto nie zgodziłam się być jego walentynką, to czy nadal zabiegałby o mnie? Co prawda wtedy, zgodziłam się, oznajmiając mu przy tym, że to po przyjacielsku dla niego.
Podczas tych rozmyślań, rozglądałam się wokół i doszłam do wniosku, że dzisiaj nie pojawi się mój gość, który bywa bardzo często wtedy, gdy jestem na balkonie. Poza tym i tak czułam się zmęczona, więc postanowiłam położyć się spać.
Adrien
Obudziłem się dosyć wcześnie, ponieważ od rana miałem sesje zdjęciowe. Nadal mieszkam u ojca, choć planuje znaleźć mieszkanie. Nawet spodobały mi się dwa domki, ale tata nie jest nimi przekonany. Sądzi, że one są dla mnie zbyt skromne i nie są godne sławnego modela i syna projektanta. A poza tym, twierdzi, że lepiej, żebym mieszkał z nim, skoro często promuje jego markę. Myślę jednak, że jest jeszcze trzeci powód. Choć tego nie pokazuje, uważam, że nie chce zostać sam i mnie stracić, tak jak moją matkę. Chciałby mieć mnie ciągle przy sobie i chronić przed wszelkim złem, co jest przesadą, a do tego nie ma sensu, biorąc pod uwagę fakt, że często się narażam, jako superbohater. Ale on o tym nie wie. Poza tym, choć woli mnie trzymać blisko i najlepiej w domu, to jednak złagodził swoje zakazy i nakazy wobec mnie, bo pozwala mi zapraszać przyjaciół, lub iść z nimi, o ile nie będą to godziny pracy. Z wyborem dziewczyny niestety nie daje mi tyle możliwości, więc dziwię się, że zaakceptował kiedyś mój związek z Kagami. Obecnie jestem singlem. Z brązowooką chodziłem najdłużej, ale zerwałem z nią ponad rok temu. Byliśmy tak podobni, że nasz związek był nudny. Nic się nie działo, rzadko się widywaliśmy ze względu na rodziców, a po za tym, Kagami nie radziła sobie dobrze w kontaktach międzyludzkich, a co dopiero w związku. Kiedy zerwałem z nią, ona ze stoickim spokojem zaakceptowała to i choć jej mama, i mój tata, czasem dalej ze sobą współpracują, to i tak nasze drogi się rozeszły, bo oboje się unikaliśmy, a potem Kagami wyjechała do innego kraju. Po tym przez tydzień chodziłem z Lilą, ponieważ namówiła do tego mojego ojca, a ten mnie do tego zmusił. Na szczęście nie trwało to długo. Aktualnie tacie zależy na tym, żebym związał się z Chloe, ale ja zawsze odmawiałem. Na razie jedyną osobą, którą szczerze kocham i zawsze będę, to Biedronka. Po za tym czuję coś do Marinette, ale jednak Kropeczka jest moją wielką miłością.
Marinette
Jak zwykle w takie dni, obudził mnie budzik i Tikki, mówiąca, że zaraz się spóźnię. Na to słowo, szybko się poderwałam i nałożyłam ciuchy, które miałam pod ręką. Tym razem były to jeansowe spodenki i kwiecisty crop top. Włosy natomiast zaplotłam w kok. Wzięłam plecak, torebkę i wybiegłam o mało nie zapominając o wzięciu jedzenia. Na szczęście, mama zapakowała mi kanapki, spodziewając się, że znowu będę się śpieszyć.
Dotarłam do szkoły parę minut po dzwonku. Co więcej, moja niezdarność znowu się odezwała, gdy biegnąc, nie zwróciłam uwagi, że drzwi są otwarte i chcąc oprzeć się o nie, by odetchnąć, po czym otworzyć, moje ciało straciło środek ciężkości i w progu się wywaliłam, zwracając uwagę na mnie przez całą klasę. Czym prędzej zawstydzona wstałam i starając się nie słuchać docinek Chloe, usiadłam koło Alyi.
- Cześć Mari. - Przywitała mnie szeptem.
- Cześć. - Odpowiedziałam.
Przez większość lekcji rozmawiałam z Alyą i uczyłam się. Jednak kiedy zostały mi zaledwie dwa zajęcia, rozległ się alarm, który oznaczał, że w pobliżu szkoły, jest zaakumanizowany człowiek. A już myślałam, że wreszcie będę miała cały tydzień odpoczynku.
- Bez paniki! Nie przepychać się i powoli opuszczać salę. - Przypomniała nauczycielka.
Kiedy wyszłam, czym prędzej pobiegłam do kabiny toaletowej, po czym się przemieniłam.
Wyszłam z pomieszczenia toaletowego, zahaczyłam jojem o sąsiedni budynek i wyskoczyłam z okna. Zawróciłam i po chwili stałam przed wejściem do szkoły.
Po chwili obok mnie pojawił się Czarny Kot. Kucnął obok mnie, a w rękach trzymał swój kij. Przez chwilę myślałam, że wygląda przystojnie, ale kiedy zdałam sobie sprawę z tego, o czym myślę, szybko starałam wybić sobie to z głowy. Wtedy odwrócił się w moją stronę, a na jego twarzy pojawił się czarujący uśmiech, który zawsze denerwował mnie, gdy była jakaś akcja, ponieważ twierdziłam, że to jest ważne i nie ma czasu na wygłupianie się. Teraz jednak przyzwyczaiłam się do tego.
- Witaj, Kropeczko! - Przywitał się.
- Witaj, Kocie. - Odezwałam się, a on na dźwięk jego ksywki, szerzej się uśmiechnął.
A może dlatego, że nie zwróciłam mu uwagi z przezywaniem mnie "Kropeczką"?
Wbiegliśmy do szkoły, ale złoczyńcy już nie było. Zamiast tego, zauważyliśmy, że wszyscy, którzy tam byli, z kimś się przytulali.
- Wygląda na to, że nasz przeciwnik zakochuje ludzi. - Stwierdził oczywistość Czarny kot.
- Na to wygląda. Teraz trzeba go znaleźć i się dowiedzieć, gdzie jest akuma i czego używa, żeby ludzie się kochali. - Stwierdziłam.
Zanim wyszliśmy, postanowiliśmy się rozejrzeć. Może ludzie mieli jakieś ślady, które pomogłyby nam to odkryć. Wtedy wpadliśmy na Alyę i Nino, którzy się całowali. Poza tym zauważyłam Julekę i Rose obejmujących się, a także Ivana z Mylene. Zestresowana rozejrzałam się za Adrienem, ale nigdzie go nie widziałam.
Kiedy już zamierzaliśmy wychodzić, zauważyłam Maxa i Sabrinę. Oni także oberwali od złoczyńcy.
Wybiegliśmy ze szkoły. Dwór przepełniali zakochani ludzie, (potem dostrzegliśmy Nathaniela z Alix, Kim z Ondine, oraz Lukę z... Chloe? Serio?),a gdzieniegdzie widać było ślady zniszczeń.
- Skoro wszyscy na około się całują i obejmują, to może... - Zapytał Kot zbliżając się do mnie i szykując usta do pocałunku.
Zakryłam dłonią jego usta i ledwo utrzymując powagę, odpowiedziałam - Nie ma mowy.
- Prędzej czy później zdobędę twe serce. - Odpowiedział, cofając się posłusznie.
- Czy musisz być tak uparty? - Spytałam pozwalając sobie na lekki uśmieszek.
- Oczywiście, Moja Pani. Nigdy się nie poddam. Poza tym, lubisz moją upartość. - Powiedział.
- Nawet nie próbuj mnie podrywać. - Poinformowałam.
- Warto było spróbować. - Stwierdził, a ja w odpowiedzi przewróciłam oczami.
Czarny kot
Jak zwykle niedostępna i piękna. Jednak nie zamierzałem się poddawać. Kiedyś zdobędę jej serce i nigdy nie odpuszczę, nawet jeśli będę musiał bardzo długo czekać.
Po chwili ujrzeliśmy dzisiejszego złoczyńcę. Miał kostium trzymający się na biuście w kształcie dwóch półkoli, które były czerwone wchodzące w narysowane serce. Dolna część ubioru była podzielona. Lewa strona przypominała sukienkę, a prawa eleganckie spodnie. Po prawej kolor był czarny, a po lewej złoty. Twarz także była podzielona na dwie części. Lewa strona oblicza była kobieca, a prawa męska. Skóra była biała, lewe oko czarne, drugie złote, a włosy i usta czerwone. Na szyi miał złoty łańcuszek z onyksowym (ma czarny kolor) sercem. Broń trzymana była w obu rękach i prawdopodobnie używali ją do zakochiwania ludzi.
- Akuma pewnie jest w broni. - Stwierdziłem.
- Wydaje mi się, że to byłoby zbyt proste. Broń jest całkowicie odsłonięta, a Władca Ciem ostatnio robi tak, żeby zaakumanizowana rzecz była ukryta i "sercem" emocji. Dlatego myślę, że akuma znajduje się w naszyjniku. - Wyjaśniła Biedronsia.
Wyszliśmy z ukrycia, w celu pokonania superzłoczyńcy.
- Witam Biedronko i Czarny Kocie! Jestem Realove! [Rilof] Jeśli teraz nie oddacie mi miracula, to przyspożycie sobie biedy! - Powiedział męski i damski głos.
Po naszej odmowie zaatakował Biedronkę, ale ta zrobiła unik w tył przenosząc ciężar na ręce, a po chwili znowu lądując na stopach, po czym bez przerwy zrobiła tak z cztery razy.
Ja zacząłem kręcić kicikijem, uchraniając się przed innymi pociskami. Wtedy Moja Pani zahaczyła jojem o najbliższy słup i poleciała, przekręcając się wokół niego i tym samym, znajdując się tyłem do przeciwnika. Wyprostowała jedną nogę w celu kopnięcia przeciwnika w powietrzu, ale ten odwrócił się, złapał jej nogę i rzucił nią w dal. Skorzystałem z okazji i zaatakowałem przeciwnika, ale on zrobił unik i zamiast w brzuch oberwał w rękę. Po chwili pojawiła się Kropeczka i zaatakowała go pięścią.
Walczyliśmy przez parę minut. W tym czasie Biedronsia milczała, zapewne zastanawiając się jak dotrzec do naszyjnika. W pewnym momencie rzuciła jojem chcąc zakręcić je wokół szyi złoczyńcy, jednak on je złapał i pociągnął. Biedronka poleciała do przodu i oberwała pięścią w brzuch. Wtedy rzuciłem moim kijem i trafiłem w nogę. Złoczyńca przeklnął, podniósł nogę, w którą oberwał, skacząc na drugiej i zupełnie olewając Biedronkę, co było błędem, ponieważ zrobiła salto, w trakcie którego kopnęła w broń, która poleciała i spadła parę metrów dalej.
Niestety okazało się, że złoczyńca potrafi teleportować do siebie broń, a ponieważ Biedronsia nie była na to przygotowana, myśląc, że ma więcej czasu, użyła szczęśliwego trafu i nie zdążyła zrobić uniku, przez co oberwała pociskiem, lecąc do tyłu. Złapałem ją i przedmiot z jej specjalnej mocy, który był lustrem.
- Kropeczko?! - Zapytałem zdenerwowany.
Otworzyła oczy i popatrzyła się na mnie.
- Nic mi nie jest, Kotku. - Powiedziała zbliżając swoją twarz do mojej.
Bardzo chciałem ją pocałować, ale nie mogłem. Chciałbym, żeby naprawdę tego chciała, a nie tylko dlatego, że moc superzłoczyńcy na nią podziałała.
- Nie. - Powiedziałem smutno.
- Przecież tego pragnałeś. Odechciało ci się? - Spytała.
- Uwierz mi, nawet nie wiesz, jak bardzo tego chcę. Ale nie mogę, wiedząc, że ty tak naprawdę tego nie chcesz. Ponieważ to wiem, czułbym się jakbym ciebie wykorzystywał. Jeśli po pokonaniu przeciwnika i po naprawieniu wszystkiego, nadal będziesz tego chciała, to wtedy ja też będę tego pragnął. - Powiedziałem.
Bolało mnie to, ale wiedziałem, że robię dobrze. Podałem jej dłoń i pomogłem jej wstać.
Od tego momentu, walka była ciężka, ponieważ Biedronka będąc pod urokiem nie pomagała w walce, nie wymyślała planów, a na dodatek, ciągle przeszkadzała, starając się mnie np. przytulić. Najgorsze było też to, że miałem tylko pięć minut, żeby coś wymyślić, bo inaczej Kropeczka przejdzie przemianę zwrotną. Poza tym musiałem ją jakoś przekonać do użycia Niezwykłej Biedronki, co wydawało się nie takie proste.
Zrobiłem unik i schowałem się za budynkami z Biedronką u boku.
- Później będziesz mnie obejmować, jak pokonamy złoczyńcę. Proszę... - Powiedziałem z nadzieją.
Ździwiony zauważyłem, że choć Kropeczce nie spodobało się to, jednak mnie posłuchała i się odsunęła.
Wtedy pojawił się złoczyńca, który zaatakował nas z tyłu. Trafiłby pięścią we mnie, gdyby nie Biedronka, która mnie odepchnęła. Na szczęście w stroju ma zwiększoną wytrzymałość, więc nic się nie stało. Wtedy stwierdziłem, że Moja Pani mnie osłoni, ale to ja muszę dziś coś wymyślić, zamiast Biedronki. Po chwili wiedziałem co robić. Odsunąłem się od ofiary, po to, żeby on nie mógł mnie uderzyć, tylko musiał użyć swej broni. Gdy zrobił to, czego się spodziewałem, odbiłem pocisk lustrem trafiając w wisiorek, przez co on pękł. Wyleciała z niego akuma, więc podbiegłem i zniszczyłem ją kotaklizmem. Od razu po tej czynności mój pierścień zaczął pikać, co oznaczało, że zostało mi około pięć minut. Ku mojemu zdumieniu, okazało się, że pomimo tego, że usunąłem akumę, złoczyńca pozostał i mnie zaatakował.
- Potęga miłości jest najsilniejsza, nikt nas nie pokona! - Powiedział/a. - Ty powinieneś o tym wiedzieć. Jakie to romantyczne... Dwójka superbohaterów jest w sobie zakochana!
- Tak, tyle, że Biedronka nie kocha mnie szczerze, będąc pod twoim urokiem. - Stwierdziłem.
On/a się zaśmiał/a.
- Walczysz z nami od paru minut, ale dalej nie rozumiesz naszej mocy. - Odpowiedział/a.
- Jak to? Zakochujecie w sobie ludzi, wiem to! - Powiedziałem.
- Nie dokońca. Nasza moc nie polega na przypadkowym zakochiwaniu, tylko pokazywaniu uczuć, które były. - Wyjaśniła.
- To znaczy, że...? - Zapytałem nierozumiejąc.
- To znaczy, że oboje się kochaliście przed tą walką. W sumie wasz związek jest interesujący. Wyczuwam wasze uczucia do obu waszych tożsamości, a nie tylko do jednej, co znaczy, że się znacie. Ty silniejszym uczuciem dażysz ją jako superbohaterkę, bo tą stronę znasz najlepiej. Ona czuje coś bardziej do twojej cywilnej tożsamości, przynajmniej tak jej się wydaje. - Wyjaśniła.
- To znaczy, że znasz naszą tożsamość? - Zapytałem zdenerwowany.
- Nie, ale wkrótce ją pewnie poznam. - Powiedziała i w tej chwili piknęły kolczyki Biedronki. Mamy dwie minuty...
Wtedy zdałem sobie sprawę, że byliśmy tak pogrężeni w rozmowie, że nikt nie walczył. Wykorzystałem tę chwilę i podbiegłem do Biedronki.
- Użyj Niezwykłej Biedronki! - Krzyknąłem.
Ona jednak nie zrobiła tego.
- Proszę cię! - Poprosiłem.
- Jeśli jej użyję, wszystko wróci do normy. Prawdopodobnie zapomnimy o tym, co się wydarzyło, bo dowiedzieliśmy się wielu ważnych rzeczy przez walkę. Naprawdę tego chcesz? Żebyśmy zapomnieli o miłości, która nas łączy? W końcu masz mnie na wyciągnięcie ręki, ale ty tego nie wykorzystujesz. Nie zależy ci na mnie? - Zapytała ze łzami w oczach.
Otarłem jej łzę.
- Słuchaj, nie myślisz racjonalnie. Nie możemy zostawić złoczyńcę i zniszczoną połowę miasta! Poza tym wierzę, że będziemy o tym pamiętać. Oczywiście, że zależy mi na tobie. Więc jeśli faktycznie czujesz to samo, to proszę, zrób to dla mnie i napraw zniszczenia... - Powiedziałem.
Z niechęcią zgodziła się i po chwili małe biedroneczki naprawiały zniszczenia, odczarowały Moją Panią i złoczyńcę, który okazał się być dwoma osobami, kobietą i mężczyzną.
- Zaliczone! - Krzyknęliśmy , po czym pomogliśmy dwójce odakumanizowanym wstać.
- Co się stało? - Zapytał zdezorientowany Chłopak.
- Byliście pod władzą akumy. - Odpowiedziała Biedronka.
- Przepraszamy. Pamiętam tylko, że byłam smutna, ponieważ nie potrafiłam wyznać uczucia chłopakowi, który mi się podobał... - Odparła dziewczyna.
- Ja tak samo... - Odparł, a gdy wszyscy spojrzeli na niego zdezorientowani, on zauważył pomyłkę i się poprawił - Znaczy podobnie, bo mi podobała się dziewczyna!
- Dziękuję, Biedronko i Czarny Kocie! - Powiedziała dziewczyna, po czym odeszła tuląc się do chłopaka.
- Jak romantycznie... - Skomentowała Kropeczka.
Wtedy jej kolczyki ponownie zapiszczały, co oznaczało, że została minuta.
- Muszę już iść... - Powiedziała patrząc mi w oczy.
Chociaż miała zamiar iść, wciąż stała.
- Rozumiem... - Odparłem, przyzwyczajony już do takich sytuacji.
- Tak... No to... - Zaczęła, ale nie skończyła.
Po chwili ciszy dodała - To było głupie... Przepraszam za tę sytuację. Tym razem byłam kompletnie bezużyteczna... - Stwierdziła.
- Nieprawda! Fakt zachowywałaś się inaczej, ale to nie była twoja wina, tylko złoczyńcy. I bardzo mi pomogłaś! Zawsze pomagasz! - Wytłumaczyłem, czym wywołałem jej nikły uśmiech.
- Kiedy byłam zaczarowana, nie skorzystałeś z okazji i powiedziałeś, że jeśli dalej będę tego chcieć po misji, to będziesz chętny... - Przypomniała.
- Tak, i co? - Zapytałem próbując ukryć moją nadzieję.
Przybliżyła się bliżej.
- A co jeśli chcę? - Zapytała, na co serce mocniej mi zabiło.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, na co ona się zaśmiała.
- Chyba trafiłam w twój czuły punkt. - Powiedziała, na co mocniej się zarumieniłem.
Rozległo się powolne pikanie kolczyków, co oznaczało kończenie się czasu, ale o dziwo, Biedronka nie odeszła. Zamiast tego przybliżyła się i gdy, odpowiedziałem tym samym, położyła mi ręce na barki, stanęła na palcach i pocałowaliśmy się. Ponieważ zamknąłem przy tym oczy, nie widziałem przemiany Mojej Pani, tylko ją usłyszałem. Ale na szczęście byliśmy schowani, więc nikt jej nie widział, a nam to nie przeszkadzało.
Skończyliśmy się całować, kiedy usłyszeliśmy pikanie mojego pierścienia, co oznaczało, że zostały mi dwie minuty. Ponieważ wiedziałem, że Kropeczka nie chciała, żebyśmy znali tożsamość, nie otwierałem oczu. Biedronsia słodko zachichotała i dotknęła mojego policzka.
- Wiem, że chcesz. - Stwierdziła.
- Tak, ale ty nie chcesz. - Odparłem.
- Otwórz oczy. - Rozkazała radośnie.
- Mogę? Przecież nie chciałaś. - Zauważyłem.
- To było przed pocałunkiem. Czułabym się źle, wiedząc, że pocałowałeś mnie, nie wiedząc kim jestem. - Odpowiedziała lekko nerwowo.
Odkryłem powieki i wtedy ujrzałem Marinette. To znaczy, że od początku to była ona! Faktycznie była pod samym nosem! A poza tym nawet lepiej, ponieważ zawsze uważałem, że Mari jest cudowną osobą, poza tym potem zacząłem coś do niej czuć.
Moja Pani patrzyła na mnie, ze zdenerwowaniem oczekując na reakcję. Uśmiechnąłem się i powiedziałem: Chowaj pazury.
Marinette
Gdyby nie Czarny Kot, nie pokonalibyśmy złoczyńcy. W sumie jak zawsze. Tyle, że tym razem nie pomogłam mu za wiele. Po słowach ofiary i urokiem, zrozumiałam, że nie chcę go stracić, jako przyjaciela, ale też i więcej. W końcu dokonałam wyboru między nim, a Adrienem, który zawsze był mi niedostępny. Jednak potem okazało się, że nie musiałam wybierać, ponieważ po mojej przemianie, on także postanowił się pokazać i zobaczyłam Adriena, na co się mocniej zarumieniłam. Zrozumiałam też jak bardzo byłam głupia, bo odrzucałam miłość mojego życia. Co prawda o tym nie wiedziałam, ale jednak.
Po raz pierwszy ujrzałam niepewnego Czarnego Kota, który obawiał się, że go nie zaakceptuję. Wyglądał jak zwykle słodko.
Adrien
Po mojej przemianie stałem zdenerwowany, zastanawiając się, jaka będzie jej reakcja. Nie odpowiedziała. Zamiast tego mnie przytuliła, co spowodowało, że mój rumieniec się pogłębił. Odwzajemniłem i chwilę tak staliśmy, dopóki pewne wredne kwami, nie przypomniało o sobie.
- Adrien, Jestem głodny! Daj mi Camembert!
Westchnąłem, po czym odsunąłem się od Marynaty, na co ona starała się powstrzymać śmiech.
Podałem Plaggowi ser, który połknął w całości. W tym czasie Mari nakarmiła Tikki.
Gdy skończyliśmy, przybliżyliśmy się do siebie. Niestety nie mogliśmy liczyć na chwilę prywatności, bo Plagg znowu zaczął marudzić, domagając się więcej sera. Moja Pani wyciągnęła z torebki Camembert i podała Plaggowi.
- Dzięki, Marinette! Adrien, bierz z niej przykład. - Powiedział, po czym zaczął jeść.
- Czemu nosisz w torebce ser? - Spytałem zaciekawiony.
- Dla Plagga, bo nigdy nie wiadomo, kiedy go spotkam. - Stwierdziła.
Uśmiechnąłem się i powiedziałem jej, że ją kocham, a gdy odpowiedziała , ponownie złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.
______________________________________
Koniec!
To jest one-shot, więc nie będzie więcej części. W sumie i tak, rozwiązane są wszystkie wątki.
Ta historia stanowi dowód, że choć minęło sporo czasu, nadal o was nie zapomniałam! Uwielbiam pisać! Poza tym one- shotem, to skończyłam prawie całą ,,Obudzić Anioła"!
A i bardzo ważne! Nie istnieje człowiek, który nie robi błędów, więc jeśli znajdziecie jakieś błędy to mówcie! Ja nie gryzę i poprawiam prawie od razu od zwrócenia mi uwagi!
Słów: 3115
To bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro