Rozdział 1
Marinette
*******po szkole**********
Szłam sobie w kierunku wieży Eifla i zobaczyłam akumę.Niestety nie zdążyłam nigdzie uciec ,bo dziecko się już zmieniło w sługę WC i pojawił się Chat Noir.
-Chat Noir oddaj mi swoje miraculum - odpowiedziało dziecko.
-Nigdy - odpowiedział Chat.
Wtedy dziecko strzelił we mnie czymś w rodzaju postrzału.Niestety dostałam w udo i zaczęła lecieć mi krew.Chat Noir to zauważył i podbiegł do mnie.
-Biedronko,złap się mnie,musze cie z tąd zabrać! - powiedział.
-Dobrze!
Wziął mnie na ręce a ja oplotłam go o szyję swoimi rękoma.Gdy przeskoczył na dach przypadkiem dotknął mojej rany, a ja jęknęłam.
-Aaałaaaa...-aż mi łzy do oczu napłynęły,w dodatku krew coraz bardziej zaczynała lecieć.
-Wybacz - powiedział.
-Kocie,zatrzymaj się tu i wejdź do tego balkonu - powiedziałam i wskazałam palcem.
-Dobra,ale dlaczego chcesz tam wchoszić?
-Bo to dom mojej przyjaciółki!
-Ok.
Wszedł ze mną do mojego pokoju przez balkon.Usiadłam na łóżku.
-Gdzie ona ma jakąś apteczkę?-spytał Chat.
-W tej szufladzie -wskazałam mu,a on ją wyjął.
No pięknie jak ja teraz się przemienię - pomyślałam.
-A c - co ty robisz?
-Chce ci pomóc - odparł.
-Pomożesz mi wstać?-zapytałam.
-Ok.Ale co ty chcesz zrobić?-zapytał.
-Dowiesz się w swoim czasie.Poczekaj chwileczkę ok?
-Ok.
Weszłam do łazienki(jakby co to ona ma ją przy swoim pokoju,dop.autorki).Zdjęłam swoje różowe spodnie i założyłam spodenki.No bo jak ,mam być na majtkach przy Kocie? xD(xd,,dop.aut.)
Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku.
-No wiesz co?Mogłaś przy mnie to zabrać - powiedział z cwaniackim uśmiechem.
-Niee.
-No ok to zaczynam - powiedział Chat.Przyłożył wodę tlenioną do rany.Strasznie szczypała.-Potrzebne będzie szycie.
-A czy to boli?-spytałam.
-Hej - zaśmiał się - tak, ale troszeczkę.
-No dobrze,to szyj doktor ku - Zachichotałam nerwowo.
Skończył to w jakieś 7 min.Moim zdaniem dość szybko.Potem posmarował specjalną maścią i obwiązał moją nogę dookoła bandarzem.
-Dziękuję.
-To drobiazg.To ja już będę leciał,mam przecież akumę.To zdrowiej Biedronko,a ja idę na misję!
-Poczekaj!- odwrócił się w moją stronę- Zaraz do ciebie dołączę- skinął głową i wyskoczył na balkon.
Ale dobra,dobra akuma jest i trzeba ją złapać. No Mari,dasz rade!
Powoli wstałam,klejąc rozchodziłam trochę nogę. Przyłączyłam się po chwili do Chata.
-Witam Biedrąsiu - powiedział radosny.
-Witam Kocie.Wiesz gdzie jest ta osoba?
-Tak jest w parku.
-A dobra,też ją widzę. To zostało pytanie gdzie jest akuma - powiedziałam,chowając się za budynkiem.
-Nie mam pojęcia Moja Pani - odparł Chat.
-Spotkałam Marinette po drodze i spytała się mnie, co się stało. Opowiedziałam jej historie jak mi pomogłeś.
-No tak - powiedział zakłopotany Chat.
-...czy czyżbyś się zakochał?-zapytałam widząc go w rumieńcach.- Kim ona jest?!-mówiłam podekscytowana.
-T-t -a - odpowiedział.- Przepraszam,M ' Lady ale nie m..mogę.
-Yhym. Ale przede wszystkim,musisz wyznać jej to,co czujesz zanim zrobi to ktoś inny- powiedziałam.
-Tak,ale nie mam tak za bardzo odwagi.
-To mogę ci dawać wskazówki jak chcesz.
-O dzięki Biedra- uśmiechnął się promiennie.
-No ok.Ale zajmijmy się akumą - powiedziałam.
-Yyy tak,tak racja.
Zaakumanizowana osoba najwyraźniej nas szukała. Wyszłam i złapałam ją w yo-yo.No prawie bo ona się obejrzała.Chat i ja atakowaliśmy,ale to na nic.Postanowiłam użyć szczęśliwego trafu.
-Lucky Charm(czy jakoś tak,dop.aut.)!-do rąk wpadł mi... łańcuch?!?
-Okeeeej?!? - powiedziałam.
-Masz pomysł Biedronko?? - zapytał mnie zaskoczony Chat.
-Yyy tak mam!Ściągnij jego uwagę, a ja użyje jednego z nich,żeby,no wiesz?
-Wiem.Już się robi - i ruszył.
Podziwiam go za jego odwagę. Ja bym tak sam raczej nie potrafiła.Dobra im szybciej się uwinę,tym szybciej wrócę do domu.
Kot go już trzymał,a ja go ,,zakajdankowałam" jednym z łańcuchów.Zdjęłam jego zegarek i rzuciłam nim o ziemię,z niego wyleciała akuma,po czym ją złapałam.
-Pora wypędzić złe moce!Papa miły motylku.Niezwykła Biedronka!-i podrzuciłam ten drugi łańcuch.
Rozległo się pikanie kolczyków.
-To narazie Kocie!-po czym zniknęłam za budynkiem.
-Pa Ladybug!!
Dotarłam do swojego pokoju. Spojrzałam na zegarek,było po 22.00.Poszłam do łazienki,umyłam się i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro