Cofelia
- Ej Nyks, powiedz mi. Czy te obrazki są dobre?- zapytałam moją kwami pokazując jej fotografie, które zrobiłam potajemnie przed mamą, zanim wróciłam z zajęć. Poprosiłam ją o to czy będę mogła wrócić pieszo. Na moje szczęście, zgodziła się.
- Alison! Te obrazki są świetne! Nie wiedziałam, że masz taki talent!!- uśmiechnęłam się na zdania Nyks. Ukrywałam przed mamą, że kocham śpiewać, ale tak naprawdę moją pasją było robienie zdjęć.
- Dzięki. Starałam się ująć, jak najlepsze obrazy i udało mi się- byłam dumna z mojej roboty.
- Jesteś naprawdę dobrą, miłą dziewczyną oraz świetną i genialną Wilczycą- oznajmiła.
- Za to ty Nyks jesteś najlepszą kwami i dziękuję Mistrzowi, że podarował mi to miraculum, wraz z tobą- moja kwami przytuliła się do mojego policzka, a ja wzięłam ją delikatnie do rąk.- Może chodźmy na zewnątrz? Porobię jeszcze parę fotek- odparłam, a moje kwami się zaśmiało.
- Więc chodźmy. Wierzę, że zrobisz naprawdę dobre fotki- po tych słowach Nyks schowała się do mojej torebki, a ja wybiegłam na zewnątrz, informując Arię, że wychodzę na dwór. Zaczęłam iść w stronę Wieży Eiffla, a na mojej szyi zwisał aparat. Szłam chodnikiem, kiedy na drogę wskoczył kolejny przestępca.
,,Czy ja mam jakieś szczęście, że ciągle wpadam jako Wilczyca lub Alison na samych złoczyńców?'' pomyślałam.
Złoczyńca był w stroju jakiegoś zegara? Nie ważne, ważne jest to, że kiedy dotknęła swoim ,,mieczem" auto, te cofnęło się. Dziwna postać uciekła, a ja szybko udałam się do jakiegoś pustego miejsca, gdzie nie było żadnych ludzi i przemieniłam się. Poszłam prosto do parku rozrywek i zobaczyłam walczących Biedronkę i Czarnego Kota.
,, A gdzie Puma i Lyra?!!'' nigdzie nie zauważyłam bohaterek.
Za to zauważyłam, że miała już dotknąć Czarnego Kota, ale nie pozwoliłam na to. Owinęłam wokół jej nogi jojo i pociągnęłam przy sobie. Ta przewróciła się. Okręciłam się w kółko i rzuciłam złoczyńcą, a ta poleciała wprost na jakiś mur. Biedronka swoim jojem owinęła wokół muru i go rozwaliła. Super- złoczyńca dotknęła go jednak, a ten wrócił na swoje miejsce.
- Tracicie czas, gdy ja rosnę w siłę- powiedziała.
- Nie pokonamy jej w ten sposób- oznajmiła Biedronka.
- Trzeba obmyślić plan, jak ją pokonać- odskoczyłam, gdy zegarowy złoczyńca skierował się w naszą stronę i zaatakował. Uchyliłam się, lecz upadłam na ziemię. Złoczyńca chciał to wykorzystać, jednak coś ją odepchnęło na parę kroków ode mnie. Spojrzałam na stojącą Pumę. Szybko się podniosłam i pobiegłam za bohaterami. Pobiegliśmy do parku i skryliśmy się za jakimś posągiem.
- Bawicie się ze mną w chowanego, tak? Dobrze ja się wogóle nie śpieszę i tak was w końcu znajdę, a kiedy was pokonam, zaprowadzicie mnie prosto do mojego ukochanego- usłyszałam jej głos.
- Potrzebny nam dobry plan tak jak mówiła Wolfie-odparł Czarny Kot.
- Mała pomoc od losu też nie zaszkodzi... Szczęśliwy Traf!- do jej rąk wpadła... rura!!- Co? Rura?- widziałam też szok na twarzy Biedronki.
- To niesamowite! Pomyślałem właśnie sobie, że możemy przy okazji wymienić instalację w fontannie- kurcze. Jak Czarny Kot w takich sytuacjach może żartować.
- Do czego ona może się nam niby przydać?- zapytała Puma.
- Dobra, już wiem co robić... Choć za mną Kocie- wyszłam za nimi. Patrzałam na to jak Biedra każe przywiązać sznurek z latawca do kostki Kota i do tej rury, a później, żeby powiedział Kotaklizm od tyłu. To chyba najdziwniejszy plan, ale no cóż. Po chwili pobiegliśmy w piątkę, przed siebie, poszukując złoczyńcy. Wtedy stanęliśmy akurat parę kroków przed nim.
- Wybacz, mieliśmy małe spóźnienie. Jesteśmy do twojej dyspozycji- przybrałam bojową postawę.
- Mój najdroższy Fu, wkrótce znów będziemy razem- powiedziała i zaczęła na nas biec.
- Przepraszam- oznajmiła Biedronka. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem wraz z dziewczynami i Czarnym Kotem.
- Za co?- zapytał. Kropkowana dziewczyna położyła na jego plecach jedną rękę, a drugą chwyciła ręki Kota.
- Za to- i popchnęła go, a ten poleciał do przodu. Patrzałam zszokowanym nadal wzrokiem, jak zaakumizowana osoba dotknęła go, a ten zaczął się cofać i znowu był przy nas, mówiąc słowa do tyłu, których nie zrozumiałam.
- Jeden trafiony. Nie wierzę, że Fu wybrał na Biedronkę taką ciamajdę, która poświęciła Czarnego Kota!- i zaszarżowała na nas. Zaczęłam razem z Biedronką, Pumą i Lyrą biec, prosto do pułapki zastawionej przez Biedronkę. Stanęłam przed fontanną, a za Czarnym Kotem, który już dotarł i stanął. Patrzałam na kolejny przebieg wydarzeń. Biedronka stanęła i chwyciła się za kostkę udając, że coś się jej stało, Puma z Lyrą, wyskoczyły nagle i obie popchnęły prosto na Kota, który powiedział ,,Kotaklizm" oraz wyciągnął rękę. Od razu skończyło się na tym, że zegarek czy coś takiego zostało zniszczone. Biedronka szybko wszystko naprawiła i przybiliśmy sobie żółwika. Po chwili odbiegliśmy, każdy w swoje strony. Wbiegłam do zaułka, które tak ostatnio pokochałam (XD. Jak to brzmi~ autorka). Podałam kabanosa Nyks i poszłam jeszcze przed Więżę Eiffla i szybko cyknęłam parę fotek. Wróciłam szybko do domu i odrobiłam jeszcze nie zrobione zadania, a po nich poszłam spać.
**********
Moi drodzy. Przepraszam, jeśli rozdział jest brzydko napisany (jak tak uważam), ale śpieszyłam się z pisaniem, ponieważ mam też swoje inne obowiązki i rzadko zdarza mi się pisać rozdziały.
Postaram się, a raczej powinnam OBIECAĆ, że następny rozdział będzie już lepiej napisany niż ten :)
Do zobaczenia ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro