Bakerix
- DLACZEGO NIE BYŁAŚ NA SAMOOBRONIE?!! MINĘŁO PÓŁ DNIA!! ODPOWIEDZ MI, DLACZEGO NIE BYŁO CIĘ NA SAMOOBRONIE?!!- moja matka krzyczała już tak dobre parę minut. Ze szkoły wróciłam jakieś 45 minut, ale nie poszłam od razu do samochodu stojącego pod szkołą. Udało mi się niezauważoną przejść do parku. Do domu wróciłam na piechotę 20 minut później.
- ZROZUM, ŻE NIENAWIDZĘ TAKIEGO ŻYCIA W ZAMKNIĘCIU LUB ROBIENIU TYLU RZECZY, KTÓRE SĄ ZARAZ PO LEKCJACH PIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ!! TO JEST DLA MNIE TRUDNE!! GDYBYŚ TYLE MI NIE NAŁOŻYŁA, BYŁOBY LEPIEJ!!- wykrzyczałam i uciekłam do mojego pokoju mega wściekła. Zamknęłam się. Rzuciłam moją torbą, gdzie miałam podręczniki i zeszyty oraz inne bzdety- o podłogę i oparłam się o ścianę. Zjechałam po niej i zaczęłam płakać. Przysunęłam do siebie nogi.
- Alison... Uspokój się, proszę... Przyciągniesz do siebie akumę, a tego nie chcemy, prawda?- usłyszałam moją kwami. Spojrzałam na nią smutna.
- Wiem o tym, ale nie mogę tak dłużej. Moja matka wygląda choćby się nade mną znęcała...- powiedziałam ze smutkiem.- Ale masz rację... Muszę się uspokoić, bo jeśli nie- to źle to się skończy...- wzięłam wdech i zaczęłam myśleć o czymś miłym. Pomyślałam o moich przyjaciołach i spędzanym z nimi czas. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtej nocy na Wieży Eiffla z Pumą, Lyrą, Biedronką i Czarnym Kotem, kiedy Kot wymyślił nam ksywki. Otworzyłam oczy, nadal uśmiechnięta. Poczułam na policzku mały oddech i wiedziałam, że to Nyks. Po chwili odsunęła się od mojego policzka.
- Jeśli chcesz to przemień się. Świeże powietrze dobrze ci zrobi- odparła.
- Masz rację. Więc... Nyks... Na polowanie!- powiedziałam i przemieniłam się w Wilczycę. Wyskoczyłam przez okno i zaczęłam biegać po dachach. Powiew powietrza od razu dobrze mi zrobił. Tą piękną chwilę rozwalił mi lecący autobus! Szybko zrobiłam moim jojem ,,pajęczynę", a autobus z ludźmi wpadł w nią. Wypuściłam ich po malutkiej chwili i zobaczyłam jakiegoś gościa zrobionego z... bułek? Chleba? Wiedziałam, że to kolejny zakumizowany facet.
- Co to jest?- zapytał.- Teraz po Paryżu lata jakaś dziewczyna super- robot?- zapytał. Obok mnie nagle pojawiła się Biedronka.
- Tak. Dziewczyna- Superbohaterka- powiedziała kropkowana dziewczyna.- Jesteś nie na czasie- ,,co tu się dzieje?" pomyślałam.
- To wszystko nie tak! To zadanie policji lub armii, by pilnować porządku lub prawa! Nie wasze!- zaakumizowany facet odbił się od ziemi i leciał prosto na nas. Krzyknęłyśmy razem, ale szybko zeszłyśmy z budynku. Zaczęłyśmy zaciętą walkę. Dołączyły nawet do nas Puma i Lyra.
- Usunę z Paryża cały ten nowoczesny nonsens, poczynając od was!- krzyknął i zaczął rzucać w nas autami. Serio? Ominęłam je szybko i zaatakowałam, ale coś mi się nie udało i zostałam złapana przez niego za nogę. Rzucił mną mocno i z krzykiem poleciałam wprost do rzeki. Wynurzyłam się z niej, słysząc zbliżające się krzyki, odwróciłam się. Do rzeki wpadły też Puma i Lyra, ale szybko się wynurzyły. Weszłam na ,,ląd", wypluwając przy okazji wodę. Po mnie wyszły dziewczyny. Wtedy na drzewo poleciała Biedronka, a obok nas stanął Czarny Kot.
- Spokojnie dziewczyny. Już tu jestem- biedra zeskoczyła z drzewa i zaczęła strząsywać z siebie liście, a kot spojrzał na naszą trójkę (Pumę, Lyrę i mnie) i zaczął się śmiać, gdy my próbowałyśmy strząsnąć z siebie wodę. Przeziębienie na pewno mam teraz gwarantowane.
- Nie śmiej się z nas, to nie nasza wina, że rzucił nas porządnie i to jeszcze do rzeki- powiedziałam. To naprawdę nie było śmieszne.
- Dobra, lepiej chodźcie się dalej z nim zmierzyć zanim zniszczy cały Paryż... A ty Czarny Kocie przestań się z nas już śmiać. Wilczyca ma rację- odparła Puma.
- Apsik...- kichnęła Lyra.- Ehhh... Nienawidzę wody- oznajmiła.
- Puma ma rację. Chodźcie, musimy znaleźć Bakerixa- po czym pobiegliśmy prosto przed Piramidę Egipską, gdzie zobaczyłam lecącego prosto na nią Bakerixa. Puma wydłużyła kijek i powiedzmy, że ,,nałożyła" go na rękę. Bakerix trafił w piramidę i po niej zjechał, upadając później na ziemię.
- Połączenie starożytności z nowoczesnością. Osobiście lubię tę szklaną piramidę- odezwał się Czarny Kot.
- Można być nowoczesnym i szanować tradycje- powiedziała Biedronka.
- Oh! hańba! Zdrada!- wykrzyczał i wypił coś ze swojej małej butelki. W moich oczach świeciła się na fioletowo. Tam jest akuma! Po wypiciu, jego ,,mięśnie" powiększyły się.
- Lepiej zniszczmy te jego buteleczkę- oznajmiłam, patrząc na niego z lekkim strachem.
- Masz rację. Pewnie w niej ukryła się akuma- Bakerix uniósł piramidę.
- Nie nadajecie się do niczego! Nie macie żadnego doświadczenia!- rzucił na nas piramidę. Zasłoniłam oczy, a gdy je odsłoniłam, nie było już go.
- Uwięził nas! Kota...- zaczął Kot, ale przerwała mu Biedronka.
- Zachowaj Kotaklizm. Jeszcze nam się przyda- zaczęła się za czymś chyba rozglądać, ale chyba tego czegoś nie znalazła.- Pumo...- wspomniana dziewczyna spojrzała na nią.- Możesz użyć swojej mocy?
- Spoko... Łapa!- w jej prawej ręce pojawiła się moc. Dotknęła piramidy, a ta zamieniła się w kawałki jak szkło. Najszybciej jak mogliśmy pobiegliśmy w miejsce, gdzie miał być przetestowany najnowszy pociąg.
- Śpieszymy się na pociąg!- wbiegliśmy do środka.- Bakerixie, bądź rozsądny. W tym pociągu jest mnóstwo ludzi- odrzekła Biedronka.
- Więc lepiej niech wysiądą, bo stacja końcowa to wykolejowo!- podniósł pociąg i rzucił nim w ścianę.
- Szczęśliwy Traf!- w rękach Biedronki pojawił się... Przecier pomidorowy?
- Przecier pomidorowy? Wątpię, żeby naszemu przyjacielowi przypadł do gustu- znów zażartował Kot. Kropkowana dziewczyna zaczęła się rozglądać.
- Uważajcie, za chwilę zaserwuję naszemu piekarzowi nietradycyjną kanapkę- po czym odeszła od nas. We czwórkę zaczęliśmy walczyć z Bakerixem, ale niestety był on silniejszy od nas i blokował nasze ruchy.
- A co powiesz na super- kwaśne żelki, plus super- chemiczną gumę do żucia, w kanapce z białego chleba ze spulchniaczami- oznajmiła Biedra.
- Oj przestań Biedronko. Ślinka nam wszystkim cieknie- Czarny Kot zaczął grać swoją rolę.- Dobrze mówię Bakerixie?- ten pokręcił głową i odezwał się:
- Nie nabiorę się na twoje marne sztuczki
- Dobrze w takim razie trochę przecieru pomidorowego- Biedronka nalała do kanapki przecier.- Teraz ta kanapka będzie smakowała jak pizza, coś pysznego
- Nie, nie, nie, nie, nie... Nie tak powinna wyglądać tradycyjna kanapka!!- zaczęłam razem z czwórką superbohaterów biegnąc do wyjścia, a za nami biegł Bakerix.
- Czarny Kocie, do dzieła!- krzyknęła.
- Kotaklizm!- Czarny Kot zrobił salto i dotknął wejścia prowadzącego do podziemi. Bakerix akurat na nią wskoczył, więc zarwała się i wpadł do środka. Na szczęście był tam ,,wiatrak" i unosił się.
- Przyznaj, że zmiótł cię smak mojej kanapki- machała nią w ręce.
- To wszystko nie tak!!- wziął do ręki buteleczkę z jakimś płynem i chciał się napić, ale płyn leciał w górę.
- My w każdym razie tak to robimy!- Czarny Kot machnął swoim kijem i buteleczka wyfrunęła do góry, a Lyra ją złapała i rzuciła Biedronce, a ta roztrzaskała ją o podłogę.
- Koniec twoich rządów akumo... Pora wypędzić złe moce... Mam cię... Papa miły motylku... Niezwykła Biedronka!- wszystko powróciło do normalności, a zaakumizowanym okazał się jakiś staruszek.
- Zaliczone!- w piątkę przybiliśmy sobie żółwika.
- Mój chleb! Zostawiłem go włączony w piecu! I moja wnuczka tam jest! To niebezpieczne! Wybuchnie pożar!- mówił spanikowany.
- Pana wnuczka na pewno sobie poradziła- oznajmiła Biedronka i podała mu butelczkę.
- Muszę do domu!- miraculum Pumy i Biedronki zaczęło pipkać.
- Ja mogę go podrzucić. Mam ciut więcej czasu niż ty- powiedział Czarny Kot.
- Dzięki Czarny Kocie... Lecę- i wszyscy się rozeszli, a ja poszłam sobie na Wieżę Eiffla. Nie chciałam tak szybko wracać do domu. Miałam jeszcze sporo czasu, ponieważ nie musiałam używać swojej mocy. Patrzałam na te piękne widoki. Po dłuższej chwili, jednak udałam się do domu, ponieważ moje kwami domagało się odpoczynku. Akurat, gdy wskoczyłam do pokoju nastąpiła przemiana. Nyks poleciała zmęczona na łóżko. Nie dziwię się jej, ponieważ pół dnia byłam przemieniona.
- Ale jestem zmęczona...- odrzekła. Wyciągnęłam kabanosy i dałam jej, a ona od razu zaczęła wcinać. Poszłam z nią na ramieniu do biurka i zaczęłam je odrabiać. Po jakieś godzinie, zasnęłam nad nimi.
**********
Siemanko moi drodzy! Rozdziały będą pojawiać się w weekendy, a dziś postanowiłam, że napiszę dwa rozdziały, a to dlatego, że nie było mnie całkiem długo, jakby kto spytał xD.
Do zobaczonka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro