Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Sufit gdzie mistrz Fu przyjął gości jest pełen belek. Zanim weszli do pomieszczenia, schowałam się na belkach. Jest tam cień więc raczej mnie nie zobaczom. Chociaż obawiam się o białe końcówki włosów. Mniejsza. Spojrzałam w dół. Nigdy nie widziałam tyłu posiadaczy w jednym miejscu. W sumie 10. Przyjrzałam im się z bliska. Pawica stała dumnie oparta i ścianę. Miała miodowe włosy spięte w warkocz i błękitne oczy. Przy boku miała złożony wachlarz, który wyglądał jak z piór. Muszę dodać, że miała piękną pelerynę jakby pasie piura. Obok niej stała pszczoła. Wyglądała na lekko zdenerwowaną. Była kolejną blondynką. Jej włosy były spięte w kucyk. Miała niebieskie oczy. Opierała się o berło, które przypominało łyżkę do miodu. W kącie siedziała antylopa. Miała ciemną skórę i czarne włosy. Z głowy sterczały jej czarne rogi. Na plecach miała drewniany łuk. W drzwiach stała dziewczyna w stroju pandy. Miała białe, krótkie włosy. W jej szarych oczach widać było iskierki radości. Przy pasie miała bambusowy flet. Na kanapie siedzieli dwaj chlopacy, którzy machali do biedrony. Kot był wyraźnie wnerwiony. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przeskoczyłam na inną belkę. Pierwszy chłopak miał Miraculum rysia. Miał krótkie, blond włosy. Jego kostium był rudy a u pasa wisiało drewniane (ale solidne) nunchako. Obok siedział wilk. Miał brązowe włosy w Nie ładzie. Miał oczy kolory burzowych chmur. Nie widziałam jego broni. Jego kostium był szary a z tyłka wystawał wilczy ogon. Nie wyglądali groźnie. Mistrz Fu zwołał wszystkich do salonu. Niektórzy zauważyli, że brak jednego posiadacza. Przebiegłam po belkach. Byłam w idealnej pozycji by zaskoczyć i stanąć obok kota. Ale najpierw trzeba się upewnić, że na pewno są po naszej stronie. Chwycilam mój bat i uderzyłam nim o oddalonom ode mnie belkę. Wszyscy natychmiast chwycili broń. Spojrzałam na wilka. Zacisnął dłonie w pięść a następnie je otworzył. W dłoniach pojawiły mu się dyski. Idealny moment. Zaskoczyłam z belki i wylądowałam obok kota. Wszyscy mieli zdziwione miny. Uśmiechnęłam się do siebie. Wejście smoka.

Witajcie kochani. Przepraszam, że rozdział nie był w sobotę ale miałam na dzisiaj dużo nauki :/ mam nadzieję że rozdział się podoba ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro