Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Przemierzając korytarz w poszukiwaniu Swatki, Biedronka widziała uczniów dopiero dobierających się w pary i tych już obściskujących się.

~*~

- Witaj moja Pani. Też chcesz się przekonać jak to jest? Możemy spróbować Biedronsiu – Kot Zaszedł mnie od tyłu

- Na pewno nie z tobą. - Odpowiedziałam mu zirytowana.
Dzisiaj nie mam nastroju na te jego głupie żarty.

- Widziałeś gdzieś Swatkę? - Zapytałam z wyczuwalną nutą złości w głosie.

- Po przemianie? Nie. Ale jak widziałem ją wcześniej to próbowała mnie ustrzelić. Całe szczęście, że jej nie wyszło. Bo ciebie tam wtedy nie było, Prawda? - Już miałam mu odpowiedzieć, ale jak tylko zobaczył moją zdegustowaną minę, kontynuował swoje wywody i nie dał mi tym samym mu odpowiedzieć. - Możliwe, że jej akuma jest w jej pistolecie, ale pewności nie mam. - Dobrze, że zmienił temat. - Moja Pani. - Dodał po chwili. A już myślałam, że się ogarnął...

Dlaczego wszystkie walki z akumami miłosnymi muszą tak na niego działać?

- Ile jeszcze razy mam Ci powtarzać?

- Ile chcesz, ale ja i tak będę Cię tak nazywał kochanie. - Puścił mi oczko. Co za kretyn...

- Przymknij się głupku i zapamiętaj, nie jestem twoją Panią, Biedronsią czy kochaniem!

- Księżniczko nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi, a takiej byłoby bardzo szkoda. - Posłałam mu nienawistne spojrzenie. - Królowo? - Powiedział już mniej śmiało, a ja zdzieliłam go jojem po głowie. - Cudowna Bogini?- Teraz przegiął! Już miałam mu nieźle przypierniczyć, ale usłyszałam zbliżający się pocisk zaakumanizowanej, więc zawróciłam jojo by odbić go.

Tym razem mu się upiekło...

- Wyglądacie tak słodko kiedy się sprzeczacie! Aww! - Dało się słyszeć ten irytujący, przesłodzony głos Swatki. - Wiecie co? Będzie z was piękna para! A teraz gorzko gorzko moi drodzy! - Rozdarła się po czym zaczęła w nas strzelać. Dobrze, że sztukę uników mamy prawie perfekcyjnie opanowaną.

- Przestańcie uciekać przed przeznaczeniem! Ono i tak prędzej, czy później dopnie swego! - Krzyczała do nas Swatka. - Jeszcze zdobędę wasze miracula, a świętować będę na waszym weselu!

- Miraculi nie dostaniesz, ale możesz być gościem specjalnym na naszym ślubie, jak grzecznie oddasz pistolet! - Odezwał się Kot.

- Kusząca propozycja, jednak podziękuję! Za to teraz zobaczę buzi buzi! - Odparła, po czym wystrzeliła we mnie jednym ze swoich pocisków.

Nie zdążyłam odskoczyć. Trafiła mnie.

W jednej chwili straciłam kontrolę nad moim ciałem. Cholera, jak teraz ją pokonamy? Jestem beznadziejna... Nie dość, że Adrien prawdopodobnie chce się oświadczyć jakiejś dziuni, nie dość, że muszę znosić tego idiotę w czarnej masce, to jeszcze kuźwa to!

Super!

Zaraz, czemu ja biegnę w stronę tego blond kretyna?!

Cholera, mówić też nie mogę! Co moje ciało chce zrobić!?

Nie, błagam tylko nie to!

Rzuciłam się na Kota i przyssałam do jego warg.

Błagam Kocie, bądź poważny i powstrzymaj to jakoś!

- Aaaa! Jesteście tacy uroczy! Chociaż pasowałoby, żeby kotek oddał pocałunek swojej Pańci! - Teraz celowała w bezbronnego Kota.
Natomiast ten, miał to najwyraźniej gdzieś, bo sam pogłębił "pocałunek".

Mogłam się tego po nim spodziewać...

Zabiję go. Jak tylko odzyskam kontrolę nad ciałem, zabiję!

- Eeee... Okeeej... - Swatka otworzyła usta ze zdziwienia, a zaraz potem rozpromieniła się. - To skoro tak... Zeswatam jeszcze kilka par i wrócę po wasze miracula. Miłej zabawy! - Powiedziała wesoło nasza antagonistka i zwiała.

Płakać mi się chce! Płakać i wyć o pomstę do nieba.

Kot ogarnął się dopiero po upływie kilku minut od ucieczki Swatki i postanowił się wreszcie ode mnie oderwać.

Pewnie to dlatego, że zabrakło mu powietrza...

- Bogini, wiem jak na ciebie działam i, że będziesz tęsknić, i choć ta zaakumanizowana nie jest taka zła... To i tak trzeba złapać jej akumę. Musisz mi wybaczyć skarbie, ale muszę iść i ją pokonać. - Powiedział przejęty.

Że jak? Co on sobie w ogóle myśli?! Nie wybaczę mu tego!

Kot próbował wyplątać się z moich ramion, ale coś specjalnie nieudolnie...

Uhh nie cierpię go! Ale co po tym, że go nie cierpię, skoro ściskam go i bawię się jego włosami?

Ja się zabije...
Chociaż nie, zabiję jego i tą całą Swatkę i Władce Ciem też.

Gdy już wreszcie przestał opóźniać, zabrał mi jojo i zamknął mnie w składziku szkolnym. Przynajmniej jest pewność, że nie dojdzie to takiej sytuacji ponownie.

Przez około pół godziny moje ręce i nogi próbowały wydostać mnie z zamknięcia, mimo mojej mentalnej niechęci do tego. Chociaż nie to, że podobało mi się siedzieć w schowku na szkolne środki czystości, zapasową kredę i inne pierdoły. Zdecydowanie mi się to nie podobało. Menda przynajmniej potrafi dobrze drzwi zamknąć, ale i tak go zamorduję.

Nagle poczułam się jakoś inaczej. Przeszła mnie dziwna fala ciepła i odzyskałam władzę nad ciałem. To oznacza, że Dachowcowi się udało. 

Jednak jest z niego jakiś pożytek, ale i tak jak go zobaczę, to nie ręczę za siebie.

I o wilku mowa, ktoś raczył mnie wypuścić!

- Już jestem moja Pani! - Chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, lecz nie zdążył, bo dostał porządnie z liścia w lewy policzek. 

I jeszcze w prawy dla urozmaicenia.

- Ty wstrętny wyliniały pchlarzu! - Wyrwałam mu z ręki moje jojo. - Gdzie Akuma?!

- Jojo oczyściło. - Przełknął ślinę. O tak ma rację, że się boi.

- Wszystkim przeszło?! -Kiwnął głową na tak. - Nie narobiliście szkód (poza moją traumą i zapewne uszczerbku na zdrowiu psychicznym, moim i innych takich, którzy lizali się z idiotami)?!

- Nie...

- Świetnie! W takim wypadku mam dużo czasu.

- Na co moja Pani?- Spytał przestraszony.

- Ty jeszcze masz czelność po tym wszystkim tak do mnie mówić?! Ty idioto! Co ty sobie myślałeś?! Wykorzystałeś to, że byłam pod wpływem tego zaklęcia! Ty Cholerny dachowcu! Nienawidzę cię! Nie Kocham cię i nie pokocham, zrozum to! Kto by chciał pokochać takiego wstrętnego kretyna jak ty?! Jeżeli kiedykolwiek będziesz o tym wspominał to przysięgam, że cię uduszę linką od jojo! I nigdy więcej nie nazywaj mnie inaczej niż Biedronka, durniu! Jasne?! Przyjąłeś to do tego tępego łba?! - Krzyczałam rozwścieczona i nie czekając na jego odpowiedź rzuciłam tylko - Świetnie! Żegnaj i do nie zobaczenia! - I wybiegłam ze szkoły by przemienić się i wrócić bez podejrzeń. Nawet na niego nie spojrzałam. Pff jeszcze czego! Nie chcę go widzieć do końca życia! - I po co ten idiota dostał miraculum?! - Krzyknęłam wściekła w niebo.

/ Narrator /

I po co ten idiota dostał miraculum?! - Usłyszał jeszcze chłopak zanim dziewczyna całkiem zniknęła. Podczas tamtej "rozmowy", (a raczej monologu bohaterki) czuł jak jego serce sypie się w drobny mak.

Cały czas odbijały mu się w głowie słowa Biedronki. Słowa, które tak bardzo go bolały. "Wykorzystałeś to, że byłam pod wpływem tego zaklęcia" - Nie prawda, nie chciał jej wykorzystywać, to było po postu jedyne rozwiązanie by Swatka nie strzeliła dodatkowo w niego, bo wiedział, że gdyby tak się stało, Władca Ciem zdobył by miracula. A to byłaby katastrofa. "Nienawidzę cię" - To też go bardzo bolało, ale kogo by nie zabolało gdyby usłyszał to od ukochanej osoby? "Nie Kocham cię i nie pokocham" - To zdanie również wryło mu się boleśnie w pamięć. Ale najbardziej bolało go to zdanie - " Kto by chciał pokochać takiego wstrętnego kretyna jak ty?!" - Poniekąd od śmierci matki uważał, że owszem nikt go nie kocha i bał się, że już nie pokocha.

- Adrien w porządku? Co ci jest? - Odezwało się jego kwami, gdy cofnął przemianę w pustej klasie. - Znowu ona? Nie przejmuj się, zawsze mówiłem, że ser jest lepszy. - Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zielonooki mu przerwał.

- Daj mi spokój Plagg! Proszę potrzebuję chwili... - Po policzkach blondyna popłynęło kilka łez. W ciszy dał mu jeszcze kawałek camemberta.

Tymczasem Władca Ciem wraz ze swoją asystentką, chociaż przed chwilą odnieśli kolejną porażkę, to śmiali się, bowiem Władca zwietrzył idealną okazję do następnej akumanizacji. Do wysłania najpotężniejszej z akum jaką mogli stworzyć.

Gdy tylko stworzył kolejnego czarnego motyla, połączył się on z piórem Pawicy.

Tak właśnie powstał nowy rodzaj akumy, a królikiem doświadczalnym dla niej miał być nie kto inny, jak Czarny Kot.

- Leć moja akumo! Opętaj go i przynieś mi zwycięstwo! - Wykrzyczał mężczyzna kiedy jego twór opuszczał pomieszczenie przez wielkie okno.

Pawica zaś przyglądała się mu w milczeniu. Zastanawiała się jak będzie działać akuma wzmocniona jej piórem i jak to wpłynie na Kota. Kobieta nie była zła, ona tylko zakochała się w swoim przełożonym do szaleństwa i przysięgła mu, że zrobi dla niego wszystko, czego on sobie tylko zażyczy... A on zażyczył sobie by ta pomogła mu stworzyć potężną akumę, która właśnie docierała do swego celu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro