prolog
*Marinette i Adrien mają po 19 lat, nie znają swoich tożsamości, ale to się zmieni, Marinette dała sobie spokój z Adrianem po tym jak powiedział jej, że są tylko przyjaciółmi, cierpiała z tego powodu, ale się z tym pogodziła, po jakimś czasie zaczęła czuć coś do kota, ale nie chciała się do tego przyznać i wszystkie emocje skrywają w sobie a Adrien, potem jak potraktował Mari, zrozumiałam, że czuję do niej coś więcej niż do zwykłej przyjaciółki, ale zrozumiał to po fakcie, mimo to uczucie do Biedronki było silniejsze i nie zamierzał się podać.*
*Marinette*
Po dzisiejszym ataku Akumy kot ryzykował dla mnie i o mało nie przepuścił tego życiem. Kiedy zobaczyłam, jak mój przeciwnik rzuca kotem o ścianę z taką siłą, że stracił przytomność, coś we mnie pękło. Nie myślałam już o tym, by pokonać super złoczyńcę a tym czy kotu nic się nie nie stało, nie wiele myśląc, pobiegłam do niego sprawdzić, czy nic poważnego mu nie jest. Kiedy zobaczyłam go leżącego, był nieprzytomny, łzy spływały swobodnie po mojej twarzy, zrozumiałam, że to uczucie, które czuję do kota, jest silniejsze ode mnie, do tej pory nie potrafiłam przyznać się sama przed sobą, co do niego czuje, ale dziś zrozumiałam, że ja...ja go kocham i to nie jest to uczucie, które kiedyś żywiłam do Adriena, bo to jest mocniejsze, tylko to jest to prawdziwe uczucie miłości. Kidy powoli zaczął otwierać oczy, myślałam, że serce wyskoczy mi składki piersiowej kiedy się podniósł i powoli dochodził do siebie, ja go przytuliłam, nie liczyło się już nic poza nim. Z początku był zdziwiony moim gestem, ale szybko go odwzajemnił kiedy zobaczył, że płacz szybko otarł moje łzy, podając mi swój czuły uśmiech.
- biedronsiu, dlaczego płaczesz?
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale powiem mu prawdę (kocham cię, a tak serio ~ pozdro od autorki), że się o niego bałam.
- bałam się, że coś ci się stało, zaczęłam szlochać w jego ramię.
- ciii...już nie płacz, wszystko jest dobrze, jestem tu.
- dziękuję kotku.
Nie wiem, dlaczego go tak nazwałam, ale podobało mi się to.
-już spokojnie a teraz, choć mamy złoczyńcę do pokonania.
Podał mi rękę, bym wstała, pobiegliśmy szukać złoczyńcy. Pokonanie go nie zajęło dużo czasu.
Potem jak wszystko wróciło do normy za pomocą niezwykłej biedronki.
Przytuliłam kota, od razu to odwzajemnił, nie chciałam przeszkadzać tej Chwili, ale moje miraculum dało znać, że do przemiany zwrotnej zostały mi tylko dwie kropki, nie chętnie puściłam kota i się z nim pożegnałam dziś, nie mieliśmy patrolu, więc wróciłam do domu, lądując na balkonie, powiedziałam.
- Tiki od kropkuj.
I pochwali, znowu byłam zwykłą Marinette.
Wchodząc do pokoju, usiadłam na krzesło przy biurku i wzdychałam.
-Tiki ja zrozumiałam dziś, że kocham kota.
- Marinette naprawdę? To dobra wiadomość przecież wiesz, co czujesz, kiedy zamierzasz mu powiedzieć.
Zapytałam mnie Tiki, jedząc ciastko.
- nie wiem ale jeśli on już mnie nie kocha, na pewno odpuścił sobie po tak długim czasie?
- Mari co ty wygadujesz przecież on chciał się dzisiaj dla ciebie poświęcić gdyby nie on to ty byłabyś na jego miejscu.
- wiem Tiki, ale nadal nie mogę mieć 100-procentowej pewności, puki go oto nie spytam albo sam mi tego nie powie.
- oj Mari więc co zamierzasz zrobić ?
- nie wiem Tiki, niedługo święta nie mogę go zostawić samego, wiem to ze, każde święta spędza sam.
- no tak i co w związku z tym ?
- to, że skoro jutro mamy patrol zapytam się go czy chce spędzić ze mną te święta, bo rodzice i tak będą u mojej babci, a ja zostaje tutaj więc te święta i tak spędziłabym sama, a skoro nie muszę jechać, spędzić z nim to nie przepuszczę takiej okazji i spróbuję mu to wyznać w święta co ty na to?
- ja uważam, że to bardzo dobry pomysł nikt nie powinien, być w Święta sam a on pewnie nie jeden raz był już w takiej sytuacji i nie ma kogoś, kto okazuje mu uczucia.
- ja nie patrzyłam na to w ten sposób, ale teraz mnie boli, że tak go odrzuciłam i nie zauważyłam, jaki jest wrażliwy.
- och Mari nie przejmuj się już tym tak najważniejsze, że wreszcie Zrozumiałaś co do niego czujesz.
- morze masz rację Tiki a teraz, choć spać, bo nie chce się znowu spóźnić.
- już idę.
Tiki poleciała do mnie i położyła się na szafę, gdzie przygotowałam jej koc, który służy jej za łóżko, ja sama położyłam się do łóżka i zasnęłam.
* Adrien *
Po tym jak wróciłem do domu, zastanawiałem się nad tym co się dzisiaj stało biedronka była jakaś dzisiaj inna patrząc w jej oczy zobaczyłem coś, czego wcześniej nie widziałem miłość. Martwiła się mnie i jeszcze nazwałam mnie '' kotku, co jej się nigdy nie zdarzyło się jej, nazwać mnie pieszczotliwie może przesadzam, ale ja nadal upływu tych lat ja nadal ją kocham moje myśli, przerwał plagg.
- Aaaadddrrien daj mi camembert (nie wiem jak to się pisze ~ pozdro. Od autorki.🐱😘)
- nie krzycz już tak, masz.
Dałem mu ser.
- czy tylko mi wydało się, że biedronka jest jakaś dziwna ?
-nie wiem w końcu ty znasz ją lepiej nisz ja ale jeśli się dziwnie zachowuje to może się zakochała?
- sam już nie wiem, plagg, ale w kim się mogła zakochać?
- Ty jesteś tak głupi czy ślepy? Nie przyszło ci do głowy, że mogła się zakochać w tobie?
- nie tym nie pomyślałem, ale w tym spojrzeniu czułem coś, czego nigdy nie czułem to....była miłość a jeśli ona naprawdę mnie kocha, to będę chyba skakać ze szczęścia, ale nie mogę sobie, robić złudnych nadziej wiele i tak wycierpiałem, ale kto wie może kiedyś ją i ona będziemy razem?
- za słodko robi mi się od tej twojej gadaniny choćby spać, pogadasz sobie z nią jutro na patrolu a teraz, choć dość, bo nie wstaniesz do szkoły.
- Może masz rację Plagg dobranoc.
- dobranoc młody
**********
Hej mam nadzieję, że się podobała będę się cieszyć jak ktoś to w ogóle przeczyta a jeśli tak to mam nadzieję, że się spodoba, jest to moja pierwsza książka. Ja mam mały problem z ortografii, więc za wszystkie błędy z góry przepraszam racji tego, że dziś wigilia życzę wesoły świąt jeśli komuś się to spodoba, to niech da gwiazdkę, będę naprawdę wdzięczna, dla mnie jako autorki będzie to wiele znaczyć, książka została poprawiona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro