Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9 Nocowanie

- To my już pójdziemy do pokoju! - wykrzyczała Karin, ledwo przekraczając próg. - Na razie, czołem i cześć! Gitara siema! Dobranoc! Do jutra!

Białowłosa chwyciła przyjaciółkę za nadgarstek i zaczęła ją ciągnąć.

- O co ci chodzi? - odparła sztywno Mary.

Adrien stał w drzwiach wejściowych i jedyne, co mógł zrobić, to próbować się nie śmiać. Białowłosej udało się dopchać brunetkę do swojego tymczasowego pokoju.

- Musimy pogadać! - powiedziała Karin z bardzo poważną miną.

- Zabrzmiałaś jak Agent 007! -Mary wybuchła śmiechem. - Może jeszcze zgolisz się na łyso i zrobisz cosplay Agenta 47?

- Mary, wiem, że to dla ciebie może być trudne, ale proszę cię, choć jeden raz o opanowanie się! - Karin cały czas mówiła spokojnym i opanowanym głosem.

Brunetka usiadła na łóżku i zrobiła skupioną minę.

- Wyglądasz, jakby ci się chciało kupę! - teraz Karin turlała się ze śmiechu po podłodze. - Przepraszam! Już ogar! Luz!

- To co takiego chcesz mi powiedzieć?

- Co prawda jesteśmy tu od niedawna, ale trzeba im chyba powiedzieć...

- O NAS? - Mary z wrażenia wytrzeszczyła oczy.

- NIE GŁUPOLU! - uśmiechnęła się pod nosem. - O tym że wiemy...

- Masz na myśli przebieranki? Tylko po co?

- Żeby na przykład ułatwić im pracę. - Białowłosa gestykulowała jak prawilny Włoch.

- Chyba rozumiem... - zamyśliła się brunetka.

Nastała cisza, ale nie na długo. Przerwał ją Adrien, który dosłownie wpadł do pokoju. Karin złapała się za czoło.

- Witaj blondasku! - zawołała z entuzjazmem Mary. - Cio tu lobis?

- Jaaa~... Eee~... - chłopak zaniemówił. - Chciałem powiedzieć, tego ten...

- Ile słyszałeś? - zapytała z poirytowaniem Karin.

- Niiiic... - wzruszył ramionami. - Kolacja gotowa.

Wybiegł z pokoju z prędkością światła, po drodze mało się nie potknął. Brunetka ochoczo ruszyła w stronę drzwi. Białowłosa wzięła głęboki oddech i poszła za przyjaciółką.

Atmosfera przy stole była napięta. Może to dlatego, że sam Gabriel Agreste uczestniczył w kolacji - pierwszy raz od przyjazdu dziewczyn. Wszyscy jedli w ciszy, tylko Karin nie wykazywała zainteresowania jedzeniem, sprawiała wrażenie zamyślonej.

- Jak wam się podoba w Paryżu? - zaczął rozmowę Gabriel.

Wszyscy zebrani z wrażenia wstrzymali oddech, na co Gabriel się lekko uśmiechnął pod nosem.

- Jest przecudnie! Mogłabym tu zamieszkać - odpowiedziała Mary. - To miasto napawa mnie inspiracją.

- Inspiracją? Do czego? - zapytał z zaciekawieniem Pan Agreste.

- Jestem, jeśli się tak mogę nazwać, projektantką amatorką - powiedziała nieśmiało dziewczyna.

- Jeśli chcesz, mogę udzielić ci kilku lekcji.

- Mógłby pan? Dziękuję, to dla mnie zaszczyt! - wykrzyczała z entuzjazmem.

- A druga z pań, Karina jeśli się nie mylę? Co sądzisz o pobycie tutaj?

- Karin - burknęła pod nosem.

- Słucham? Możesz trochę głośniej?

- Karin! A nie jakaś tam Karina! - uniosła się dziewczyna.

- Wszystko w porządku? - zapytał się Adrien.

Białowłosa posłała mu jedynie mordercze spojrzenie i wyszła, a za nią pobiegła Mary.

- Karin! Co w ciebie wstąpiło?

- Nie wiem! Nie podoba mi się ten gościu!

- Masz na myśli Gabriela? Czemu?

- Nie wiem! Ma coś w sobie, co nie pozwala im mu zaufać. Wiesz... Intuicja.

- Mimo wszystko, to nie powód, żebyś się tak unosiła - odparł spokojnie kobiecy głos.

Zza Mary pojawiła się smukła kobieta odziana w czerń z kamiennym wyrazem twarzy, o czarnych krótkich włosach z czerwonym pasemkiem na grzywce.

- Nathalie... - białowłosa lekko się speszyła.

- Na twoim miejscu nie zachowywałabym się tak karygodnie wobec gospodarza.

Karin i Nathalie wymieniły się morderczymi spojrzeniami.

- Spokojnie. To był pierwszy i ostatni taki incydent. - Mary próbowała jakoś uspokoić towarzystwo.

- Szkoda, że nie jesteś taka wyszczekana wobec swojego szefa!

- Mam do niego szacunek, czego nie mogę powiedzieć o tobie.

Kobieta cały czas była spokojna i opanowana, natomiast Karin wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć.

- A idźcie wy wszyscy do podziemia! Mam już wszystkiego powyżej uszu! Zwłaszcza ciebie Nathalie! Niby taka opanowana, a wieczorem płakać przestać nie możesz!

- Skąd ty? - poważna mina Nathalie już nie była taka poważna.

- Myślisz, że nie słychać w nocy tego szlochu? Pytanie nasuwa się, dlaczego?! Bo co, bo pan Agreste nie widzi jak się starasz i traktuje cię jak powietrze, czy może...

- Przestań! - wrzasnęła kobieta, cała się trzęsła z emocji.

Wyglądała, jakby chciała uderzyć białowłosą, ale zacisnęła pięści, wzięła kilka głębokich wdechów i się oddaliła.

- Życzę udanego wieczoru - odparła drżącym głosem i zniknęła w ciemnościach.

Karin lekko się zmieszała, bo dotarło do niej, co właśnie zrobiła. Spojrzała na przyjaciółkę, która ewidentnie była w szoku. Białowłosa chciała coś powiedzieć, ale spuściła tylko wzrok i uciekła do pokoju. Wbiegła do pomieszczenia i siadła pod drzwiami.

- Wszystko w porządku? - podleciał do dziewczyny jej chowaniec.

- Musimy się przemienić - odparła bez emocji.

- Dlaczego? Co się stało?

- Później ci wytłumaczę. Teraz Yukki, pokaż kły!

Naszyjnik wciągnął stworzonko i dziewczyna przemieniła się w Wilczycę.

-Karin? - odezwał się znajomy głos przyjaciółki zza drzwi.

Kiedy Mary weszła do pokoju, Wilczyca stała w oknie, była gotowa do skoku.

- Zaczekaj!

Dziewczyna zniknęła wśród mrocznych alejek.

- Miło...

- Przepraszam - do pokoju wszedł nieśmiało Adrien. - Gdzie jest Karin?

- Eee... Zamknęła się w łazience... - odparła lekko spanikowanym głosem. - Tak, w łazience!

- Okey. W takim razie przyjdę później...

Brunetka stała przy oknie i rozmyślała nad zaistniałą sytuacją. Od myśli oderwał ją przeraźliwy krzyk.

- Illiris! Bądź w pobliżu...

Złoty stworek usiadł Mary na głowie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi. Korytarz pochłonięty był przez ciemność, jedyne światło wydobywało się z pokoju, z którego właśnie wyszła dziewczyna.

- Strasznie... - powiedziała pod nosem i przełknęła głośno ślinę, niepewnie stawiając kolejne kroki.

Nagle drzwi za nią się zamknęły i zrobiło się kompletnie ciemno. Jak najszybciej wyjęła z kieszeni telefon i włączyła latarkę. Gdy skierowała światło na niedawno zamknięte drzwi ujrzała dziwny i ogromny cień ręki. Nie trzeba było długo czekać, żeby Mary zaczęła uciekać w popłochu. Biegła gdziekolwiek, byleby przed siebie, aż w końcu wpadła na blondyna.

- Adrien?! Dzięki Bogdanowi! Ratuj! - mówiła prawie ze łzami w oczach.

- Co się stało?

Dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale dziwny szmer i hałas jej przeszkodził. Wokół zrobiła się czerwona poświata. Chłopak próbował zapalić światło, ale nic to nie dało.

- Zasilanie awaryjne? - zdziwił się blondyn.

- Dlaczego gdy do ciebie przychodzę musi się coś dziać? - odparła z rozpaczą.

- Raptem jesteś tu drugi raz...

- Ale za pierwszym razem była burza i nie było prądu i utknęliśmy...

- WYSTARCZY! - rozległ się złowrogi kobiecy głos. - KONIEC TYCH KŁÓTNI!

Rówieśnicy spojrzeli na siebie pytająco.

- Tylko że my się nie kłócimy, co najwyżej przekomarzamy... - chłopak się uśmiechnął i wzruszył ramionami. - Zaraz... Ten głos...

- Nathalie!!! - zawołali jak jeden mąż.

- Adrien, mam złe przeczucie - powiedziała cicho dziewczyna chowając się za kolegą.

Nagle na ziemi pojawił się dziwny cień w kształcie koła i rósł z każdą chwilą jak jakiś portal, z którego w końcu pojawiła się znajoma sylwetka...

- Co ci się stało?! - zawołał Adrien widząc kobietę w nietypowym dla siebie wyglądzie.

Jak normalnie odziana jest w czarny garnitur, teraz był czerwony. Również jej włosy zmieniły kolory z czarnego na czerwony i odwrotnie.

- Eilahtan! Tak mnie teraz nazywaj! - odparła złowrogo. - A teraz mi wybaczcie, muszę kogoś znaleźć.
Znikła równie szybko, co się pojawiła.

- Pewnie szuka Karin! - powiedział pewnie Adrien. - Musimy ją ostrzec!

- Adrien, zaczekaj! Teraz ważniejsza jest Nathalie czy Elia, jak ona tam to wymyśliła...

- A co z Karin?

- Nie martw się, poradzi sobie. A teraz leć się przebrać.

Spojrzeli porozumiewawczo na siebie i każde pobiegło w swoją stronę.

- Iris! Co mam teraz robić? Karin gdzieś zniknęła, a Biedronka się rozchorowała - biegła przed siebie panikując.

- Po pierwsze, zachowaj zimną krew. Po drugie, Karin pewnie ma plan. Póki co musimy dowiedzieć się, gdzie jest Akuma.

- Fakt! Iliris, rozprostuj skrzydła!

Motylopodobny stworek wleciał w spinkę dziewczyny i przemienił ją w baletnicę w złotej sukni oraz skrzydłami motyla.

Dziewczyna motyl wróciła do holu, gdzie wcześniej natknęła się na wroga.

- Witam Złotą Pannę - odparł zalotnie męski głos.

- Przestań się już wygłupiać Kocie - powiedziała żartobliwie. - Nie zwróciłeś uwagi, gdzie polazła
Eila?

- Eila?

- No zakumizowana Nathalie. Jak chcesz sobie łamać język na jej "pseudonimie", to nie ma problemu...

- Wydaje mi się, że wskoczyła z powrotem do czarnej dziury, z której wyszła...

- Czyli wracamy do początku... - zamyśliła się dziewczyna. - Gdzie Nathalie ma pokój albo biuro?

- Niedaleko... Zaprowadzę Cię!

Pobiegli w kierunku kuchni i odbili w czarny jak smoła korytarz.

- Nathalie ma pokój na końcu tego korytarza...

- Zawsze ten korytarz był taki mroczny? - zapytała ze strachem w głosie.

- Dobrze wiesz, że korytarze w tym domostwie są jasne... - w głosie chłopaka również można było wyczuć strach.

- To ty idź przodem! - Motyl popchnęła Kota.

- Czemu ja?!

- Bo jesteś czarny! ... I to nie jest rasizm! Masz dobry kamuflaż i przede wszystkim potrafisz widzieć w ciemności.

- No dobra... - odparł z niechęcią.

Szli powoli gęsiego. Kot wyglądał jak niewidomy, bo używał swojego kija jak laski w celu znalezienia przeszkód.

- Boisz się, że na coś wpadniesz? - zapytała poirytowana.

- A widziałaś może Preya? A co jeśli Nath ma podobną umiejętność ja Mimiki? Nic nie wiem o jej zdolnościach, poza tym że włada cieniami... A jakby nie patrzeć idziemy właśnie przez takowy cień, który wygląda jak pułapka!

Spojrzeli na siebie i oboje zrobili oczy jak pięć złotych. Szybko spojrzeli za siebie, ale wszędzie dokoła było ciemno.

- Sz~kura!? Mogliśmy się domyślić. - Motyl kucnęła załamując się.

- Nie wszystko stracone! Wciąż mam swoją moc i możemy się uwolnić! - mówił energicznie. - Kotaklizm!

Jego pazury zaczęły emitować czarnozielone światło. Przyłożył ręce do ściany cienia. Więzienie zaczęło rdzewieć, wystarczył porządny kop, a wszystko się rozpadło.

- Nie chcę mówić 'a nie mówiłem', ale... A NIE MÓWIŁEM! - Kot skakał z radości. - W ogóle, gdzie Wilczyca oraz pani mego serca, Biedronka?

- A może dlatego zniknęła..?

- Co tam mamroczesz pod nosem?

- Nie mając Biedronki i jej mocy nie jesteśmy w stanie wyleczyć Nathalie!?

- Hey hey hey! Spokojnie! Coś wymyślimy... Póki co błądzimy po tej rezydencji jak po jakimś labiryncie?!

Brunetka wstała z ziemi i się otrzepała.

- A teraz się uśmiechnij i nie martw się! Damy sobie jakoś radę!

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a w jej oczach można było zobaczyć wolę walki.

- Masz rację. Zamartwianie nic nam teraz nie da, musimy działać... Potrzebny nam plan. Na czym może zależeć Elie?

- Sądząc po kłótni Nathalie z Karin, pewnie będzie chciała się zemścić na dziewczynie... Albo będzie chciała "zaimponować" panu Agreste...

- Po pierwsze zabrzmiało to jak yandere albo inne dere... Po drugie SKĄD WIESZ O TEJ KŁÓTNI?!

- Eee~ Jakby to... No wiesz... - wiercił się i bawił palcami.

- Nie ważne. Musimy znaleźć Gabriela.

Zaczęli biec w kierunku sypialni pana domu, kiedy nagle natrafili na czarną plamę na ziemi.

- Czy to jej portal? - zapytała brunetka.

- Jest tylko jeden sposób, by się o tym przekonać!

- Zanim cokolwiek zrobisz jedno pytanie... Czy nie kończy ci się czas?

- Czas? Jaki czas? - dziewczyna wskazała na pierścień blondyna. - ZARAZ WRACAM!

Chłopak zerwał się i schował za winklem.

- Nie masz może sera pleśniowego przy sobie? - Motyl rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Nie było pytania...

Dziewczyna została sama pośród czterech ścian z wielką czarną dziurą.

- Nie mogę czekać, muszę działać! To będzie nierozważne z mojej strony, ale raz kozie śmierć! - dziewczyna zrobiła przewrót wprzód do dziury.

Przez całą podróż wzdłuż tunelu krzyczała w niebo głosy, jednocześnie trzymała się za kieckę, żeby się nie podwinęła.

- To było głupie posunięcie! - z jej oczu zaczęły wypływać łzy. - Gdzie jest Karin, kiedy jej potrzebuję?

___________________________________

#mistrzkończeniarozdziałówwodpowiednimmomenciewakcji

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro