#9 Nocowanie
- To my już pójdziemy do pokoju! - wykrzyczała Karin, ledwo przekraczając próg. - Na razie, czołem i cześć! Gitara siema! Dobranoc! Do jutra!
Białowłosa chwyciła przyjaciółkę za nadgarstek i zaczęła ją ciągnąć.
- O co ci chodzi? - odparła sztywno Mary.
Adrien stał w drzwiach wejściowych i jedyne, co mógł zrobić, to próbować się nie śmiać. Białowłosej udało się dopchać brunetkę do swojego tymczasowego pokoju.
- Musimy pogadać! - powiedziała Karin z bardzo poważną miną.
- Zabrzmiałaś jak Agent 007! -Mary wybuchła śmiechem. - Może jeszcze zgolisz się na łyso i zrobisz cosplay Agenta 47?
- Mary, wiem, że to dla ciebie może być trudne, ale proszę cię, choć jeden raz o opanowanie się! - Karin cały czas mówiła spokojnym i opanowanym głosem.
Brunetka usiadła na łóżku i zrobiła skupioną minę.
- Wyglądasz, jakby ci się chciało kupę! - teraz Karin turlała się ze śmiechu po podłodze. - Przepraszam! Już ogar! Luz!
- To co takiego chcesz mi powiedzieć?
- Co prawda jesteśmy tu od niedawna, ale trzeba im chyba powiedzieć...
- O NAS? - Mary z wrażenia wytrzeszczyła oczy.
- NIE GŁUPOLU! - uśmiechnęła się pod nosem. - O tym że wiemy...
- Masz na myśli przebieranki? Tylko po co?
- Żeby na przykład ułatwić im pracę. - Białowłosa gestykulowała jak prawilny Włoch.
- Chyba rozumiem... - zamyśliła się brunetka.
Nastała cisza, ale nie na długo. Przerwał ją Adrien, który dosłownie wpadł do pokoju. Karin złapała się za czoło.
- Witaj blondasku! - zawołała z entuzjazmem Mary. - Cio tu lobis?
- Jaaa~... Eee~... - chłopak zaniemówił. - Chciałem powiedzieć, tego ten...
- Ile słyszałeś? - zapytała z poirytowaniem Karin.
- Niiiic... - wzruszył ramionami. - Kolacja gotowa.
Wybiegł z pokoju z prędkością światła, po drodze mało się nie potknął. Brunetka ochoczo ruszyła w stronę drzwi. Białowłosa wzięła głęboki oddech i poszła za przyjaciółką.
Atmosfera przy stole była napięta. Może to dlatego, że sam Gabriel Agreste uczestniczył w kolacji - pierwszy raz od przyjazdu dziewczyn. Wszyscy jedli w ciszy, tylko Karin nie wykazywała zainteresowania jedzeniem, sprawiała wrażenie zamyślonej.
- Jak wam się podoba w Paryżu? - zaczął rozmowę Gabriel.
Wszyscy zebrani z wrażenia wstrzymali oddech, na co Gabriel się lekko uśmiechnął pod nosem.
- Jest przecudnie! Mogłabym tu zamieszkać - odpowiedziała Mary. - To miasto napawa mnie inspiracją.
- Inspiracją? Do czego? - zapytał z zaciekawieniem Pan Agreste.
- Jestem, jeśli się tak mogę nazwać, projektantką amatorką - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Jeśli chcesz, mogę udzielić ci kilku lekcji.
- Mógłby pan? Dziękuję, to dla mnie zaszczyt! - wykrzyczała z entuzjazmem.
- A druga z pań, Karina jeśli się nie mylę? Co sądzisz o pobycie tutaj?
- Karin - burknęła pod nosem.
- Słucham? Możesz trochę głośniej?
- Karin! A nie jakaś tam Karina! - uniosła się dziewczyna.
- Wszystko w porządku? - zapytał się Adrien.
Białowłosa posłała mu jedynie mordercze spojrzenie i wyszła, a za nią pobiegła Mary.
- Karin! Co w ciebie wstąpiło?
- Nie wiem! Nie podoba mi się ten gościu!
- Masz na myśli Gabriela? Czemu?
- Nie wiem! Ma coś w sobie, co nie pozwala im mu zaufać. Wiesz... Intuicja.
- Mimo wszystko, to nie powód, żebyś się tak unosiła - odparł spokojnie kobiecy głos.
Zza Mary pojawiła się smukła kobieta odziana w czerń z kamiennym wyrazem twarzy, o czarnych krótkich włosach z czerwonym pasemkiem na grzywce.
- Nathalie... - białowłosa lekko się speszyła.
- Na twoim miejscu nie zachowywałabym się tak karygodnie wobec gospodarza.
Karin i Nathalie wymieniły się morderczymi spojrzeniami.
- Spokojnie. To był pierwszy i ostatni taki incydent. - Mary próbowała jakoś uspokoić towarzystwo.
- Szkoda, że nie jesteś taka wyszczekana wobec swojego szefa!
- Mam do niego szacunek, czego nie mogę powiedzieć o tobie.
Kobieta cały czas była spokojna i opanowana, natomiast Karin wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć.
- A idźcie wy wszyscy do podziemia! Mam już wszystkiego powyżej uszu! Zwłaszcza ciebie Nathalie! Niby taka opanowana, a wieczorem płakać przestać nie możesz!
- Skąd ty? - poważna mina Nathalie już nie była taka poważna.
- Myślisz, że nie słychać w nocy tego szlochu? Pytanie nasuwa się, dlaczego?! Bo co, bo pan Agreste nie widzi jak się starasz i traktuje cię jak powietrze, czy może...
- Przestań! - wrzasnęła kobieta, cała się trzęsła z emocji.
Wyglądała, jakby chciała uderzyć białowłosą, ale zacisnęła pięści, wzięła kilka głębokich wdechów i się oddaliła.
- Życzę udanego wieczoru - odparła drżącym głosem i zniknęła w ciemnościach.
Karin lekko się zmieszała, bo dotarło do niej, co właśnie zrobiła. Spojrzała na przyjaciółkę, która ewidentnie była w szoku. Białowłosa chciała coś powiedzieć, ale spuściła tylko wzrok i uciekła do pokoju. Wbiegła do pomieszczenia i siadła pod drzwiami.
- Wszystko w porządku? - podleciał do dziewczyny jej chowaniec.
- Musimy się przemienić - odparła bez emocji.
- Dlaczego? Co się stało?
- Później ci wytłumaczę. Teraz Yukki, pokaż kły!
Naszyjnik wciągnął stworzonko i dziewczyna przemieniła się w Wilczycę.
-Karin? - odezwał się znajomy głos przyjaciółki zza drzwi.
Kiedy Mary weszła do pokoju, Wilczyca stała w oknie, była gotowa do skoku.
- Zaczekaj!
Dziewczyna zniknęła wśród mrocznych alejek.
- Miło...
- Przepraszam - do pokoju wszedł nieśmiało Adrien. - Gdzie jest Karin?
- Eee... Zamknęła się w łazience... - odparła lekko spanikowanym głosem. - Tak, w łazience!
- Okey. W takim razie przyjdę później...
Brunetka stała przy oknie i rozmyślała nad zaistniałą sytuacją. Od myśli oderwał ją przeraźliwy krzyk.
- Illiris! Bądź w pobliżu...
Złoty stworek usiadł Mary na głowie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi. Korytarz pochłonięty był przez ciemność, jedyne światło wydobywało się z pokoju, z którego właśnie wyszła dziewczyna.
- Strasznie... - powiedziała pod nosem i przełknęła głośno ślinę, niepewnie stawiając kolejne kroki.
Nagle drzwi za nią się zamknęły i zrobiło się kompletnie ciemno. Jak najszybciej wyjęła z kieszeni telefon i włączyła latarkę. Gdy skierowała światło na niedawno zamknięte drzwi ujrzała dziwny i ogromny cień ręki. Nie trzeba było długo czekać, żeby Mary zaczęła uciekać w popłochu. Biegła gdziekolwiek, byleby przed siebie, aż w końcu wpadła na blondyna.
- Adrien?! Dzięki Bogdanowi! Ratuj! - mówiła prawie ze łzami w oczach.
- Co się stało?
Dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale dziwny szmer i hałas jej przeszkodził. Wokół zrobiła się czerwona poświata. Chłopak próbował zapalić światło, ale nic to nie dało.
- Zasilanie awaryjne? - zdziwił się blondyn.
- Dlaczego gdy do ciebie przychodzę musi się coś dziać? - odparła z rozpaczą.
- Raptem jesteś tu drugi raz...
- Ale za pierwszym razem była burza i nie było prądu i utknęliśmy...
- WYSTARCZY! - rozległ się złowrogi kobiecy głos. - KONIEC TYCH KŁÓTNI!
Rówieśnicy spojrzeli na siebie pytająco.
- Tylko że my się nie kłócimy, co najwyżej przekomarzamy... - chłopak się uśmiechnął i wzruszył ramionami. - Zaraz... Ten głos...
- Nathalie!!! - zawołali jak jeden mąż.
- Adrien, mam złe przeczucie - powiedziała cicho dziewczyna chowając się za kolegą.
Nagle na ziemi pojawił się dziwny cień w kształcie koła i rósł z każdą chwilą jak jakiś portal, z którego w końcu pojawiła się znajoma sylwetka...
- Co ci się stało?! - zawołał Adrien widząc kobietę w nietypowym dla siebie wyglądzie.
Jak normalnie odziana jest w czarny garnitur, teraz był czerwony. Również jej włosy zmieniły kolory z czarnego na czerwony i odwrotnie.
- Eilahtan! Tak mnie teraz nazywaj! - odparła złowrogo. - A teraz mi wybaczcie, muszę kogoś znaleźć.
Znikła równie szybko, co się pojawiła.
- Pewnie szuka Karin! - powiedział pewnie Adrien. - Musimy ją ostrzec!
- Adrien, zaczekaj! Teraz ważniejsza jest Nathalie czy Elia, jak ona tam to wymyśliła...
- A co z Karin?
- Nie martw się, poradzi sobie. A teraz leć się przebrać.
Spojrzeli porozumiewawczo na siebie i każde pobiegło w swoją stronę.
- Iris! Co mam teraz robić? Karin gdzieś zniknęła, a Biedronka się rozchorowała - biegła przed siebie panikując.
- Po pierwsze, zachowaj zimną krew. Po drugie, Karin pewnie ma plan. Póki co musimy dowiedzieć się, gdzie jest Akuma.
- Fakt! Iliris, rozprostuj skrzydła!
Motylopodobny stworek wleciał w spinkę dziewczyny i przemienił ją w baletnicę w złotej sukni oraz skrzydłami motyla.
Dziewczyna motyl wróciła do holu, gdzie wcześniej natknęła się na wroga.
- Witam Złotą Pannę - odparł zalotnie męski głos.
- Przestań się już wygłupiać Kocie - powiedziała żartobliwie. - Nie zwróciłeś uwagi, gdzie polazła
Eila?
- Eila?
- No zakumizowana Nathalie. Jak chcesz sobie łamać język na jej "pseudonimie", to nie ma problemu...
- Wydaje mi się, że wskoczyła z powrotem do czarnej dziury, z której wyszła...
- Czyli wracamy do początku... - zamyśliła się dziewczyna. - Gdzie Nathalie ma pokój albo biuro?
- Niedaleko... Zaprowadzę Cię!
Pobiegli w kierunku kuchni i odbili w czarny jak smoła korytarz.
- Nathalie ma pokój na końcu tego korytarza...
- Zawsze ten korytarz był taki mroczny? - zapytała ze strachem w głosie.
- Dobrze wiesz, że korytarze w tym domostwie są jasne... - w głosie chłopaka również można było wyczuć strach.
- To ty idź przodem! - Motyl popchnęła Kota.
- Czemu ja?!
- Bo jesteś czarny! ... I to nie jest rasizm! Masz dobry kamuflaż i przede wszystkim potrafisz widzieć w ciemności.
- No dobra... - odparł z niechęcią.
Szli powoli gęsiego. Kot wyglądał jak niewidomy, bo używał swojego kija jak laski w celu znalezienia przeszkód.
- Boisz się, że na coś wpadniesz? - zapytała poirytowana.
- A widziałaś może Preya? A co jeśli Nath ma podobną umiejętność ja Mimiki? Nic nie wiem o jej zdolnościach, poza tym że włada cieniami... A jakby nie patrzeć idziemy właśnie przez takowy cień, który wygląda jak pułapka!
Spojrzeli na siebie i oboje zrobili oczy jak pięć złotych. Szybko spojrzeli za siebie, ale wszędzie dokoła było ciemno.
- Sz~kura!? Mogliśmy się domyślić. - Motyl kucnęła załamując się.
- Nie wszystko stracone! Wciąż mam swoją moc i możemy się uwolnić! - mówił energicznie. - Kotaklizm!
Jego pazury zaczęły emitować czarnozielone światło. Przyłożył ręce do ściany cienia. Więzienie zaczęło rdzewieć, wystarczył porządny kop, a wszystko się rozpadło.
- Nie chcę mówić 'a nie mówiłem', ale... A NIE MÓWIŁEM! - Kot skakał z radości. - W ogóle, gdzie Wilczyca oraz pani mego serca, Biedronka?
- A może dlatego zniknęła..?
- Co tam mamroczesz pod nosem?
- Nie mając Biedronki i jej mocy nie jesteśmy w stanie wyleczyć Nathalie!?
- Hey hey hey! Spokojnie! Coś wymyślimy... Póki co błądzimy po tej rezydencji jak po jakimś labiryncie?!
Brunetka wstała z ziemi i się otrzepała.
- A teraz się uśmiechnij i nie martw się! Damy sobie jakoś radę!
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a w jej oczach można było zobaczyć wolę walki.
- Masz rację. Zamartwianie nic nam teraz nie da, musimy działać... Potrzebny nam plan. Na czym może zależeć Elie?
- Sądząc po kłótni Nathalie z Karin, pewnie będzie chciała się zemścić na dziewczynie... Albo będzie chciała "zaimponować" panu Agreste...
- Po pierwsze zabrzmiało to jak yandere albo inne dere... Po drugie SKĄD WIESZ O TEJ KŁÓTNI?!
- Eee~ Jakby to... No wiesz... - wiercił się i bawił palcami.
- Nie ważne. Musimy znaleźć Gabriela.
Zaczęli biec w kierunku sypialni pana domu, kiedy nagle natrafili na czarną plamę na ziemi.
- Czy to jej portal? - zapytała brunetka.
- Jest tylko jeden sposób, by się o tym przekonać!
- Zanim cokolwiek zrobisz jedno pytanie... Czy nie kończy ci się czas?
- Czas? Jaki czas? - dziewczyna wskazała na pierścień blondyna. - ZARAZ WRACAM!
Chłopak zerwał się i schował za winklem.
- Nie masz może sera pleśniowego przy sobie? - Motyl rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Nie było pytania...
Dziewczyna została sama pośród czterech ścian z wielką czarną dziurą.
- Nie mogę czekać, muszę działać! To będzie nierozważne z mojej strony, ale raz kozie śmierć! - dziewczyna zrobiła przewrót wprzód do dziury.
Przez całą podróż wzdłuż tunelu krzyczała w niebo głosy, jednocześnie trzymała się za kieckę, żeby się nie podwinęła.
- To było głupie posunięcie! - z jej oczu zaczęły wypływać łzy. - Gdzie jest Karin, kiedy jej potrzebuję?
___________________________________
#mistrzkończeniarozdziałówwodpowiednimmomenciewakcji
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro