#10 Chwila słabości
"Karin? Zaczekaj!" - to były ostatnie słowa, jakie usłyszała opuszczając posiadłość państwa Agreste. Samotnie przemierzała mroczne zakamarki miasta, mamrocząc coś pod nosem. Nagle się zatrzymała i walnęła pięścią w ścianę.
- Ale ze mnie idiotka! - użalała się nad sobą. - Dlaczego zawsze coś robię, a dopiero potem pomyślę?! Dlaczego?! Ugh!
Zasłoniła jedno oko swoją dłonią i osunęła się po ścianie. Trwała tak w bezruchu przez dłuższą chwilę. Wpatrzona w ziemię nie wiedziała co ma począć. Wyciągnęła rękę w kierunku swojego miraculum i zaczęła je gładzić, a zaraz potem mocno ścisnęła.
- Dlaczego mnie wybrałeś? - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
Z melancholii wyrwał ją cichy głos niewiadomego pochodzenia.
"Musimy iść po Biedronkę."
Obleciały ją dreszcze i zimny pot, a zaraz potem pobiegła w kierunku piekarni rodziny Dupani-Cheng. Wyjęła zza pasa swoje wachlarze i przy ich pomocy wybiła się na dach. Skakała z dachu na dach, z budynku na budynek, aż w końcu dotarła do celu. Wskoczyła na balkon i bez namysłu zapukała do "drzwi". Po chwili wydobyła się odpowiedź:
- Kto tam? - odpowiedziała przerażonym głosem.
- Marinette, wybacz, że w takim momencie, ale musisz mi pomóc.
Dziewczyna niepewnie otworzyła klapę i ujrzała białowłosą dziewczynę w masce.
- Biały Wilk? Co ty tu robisz?
- Nie pora teraz na wyjaśnienia! - złapała dziewczynę za nadgarstek. - Wskakuj w swoje super wdzianko i pędzimy do domu Adriena.
- O czym ty mówisz? Jakie super wdzianko? - zdezorientowana zabrała swoją rękę z uścisku.
Białowłosa wzięła głęboki wdech i spojrzała dziewczynie prosto w oczy.
- Potrzebuję Biedronki. Adrien i jego ojciec są w tarapatach. Pomożesz mi? - wyciągnęła do niej dłoń.
🐾🗼🐾
Po dłuższej chwili bezwładnego spadania Motyl nie wytrzymała i zdjęła z włosów spinkę, a raczej swoje miraculum, przez co wróciła do swojej normalnej formy.
- Nie nadaję się na superbohatera. Jedynie co potrafię, to wpakować się w kłopoty... - zaciskała spinkę coraz mocniej w dłoni. - Wybacz mi Illiris, że cię zawiodłam, ale trafiłaś na nie właściwą osobę...
Ostatni raz zerknęła na swoje miraculum i uroniła pojedynczą łzę, która spadła na przedmiot. Przytuliła się do kolan i spuściła wzrok, po chwili jednak usłyszała znajomy głos:
- Mary, nie poddawaj się...
Poczuła ciepło w swojej dłoni, którą natychmiast otworzyła. Oprócz miraculum pojawił się znajomy szklany przedmiot. Wieczko było w kształcie złotego motylka, a fiolka sama w sobie ozdobiona była błękitnymi kryształkami, dodatkowo znajdował się na niej symbol Yang. Była wypełniona pyłkiem, który mienił się w kolorach białego i niebieskiego.
- Przepraszam... - otarła łzy i założyła spinkę.
Odziana była ponownie w złotą suknię i skrzydła. *EPICKA MUZYCZKA* Podniosła się z kolan, pewna siebie uniosła fiolkę nad sobą i wysypała wokół siebie jej zawartość. Wraz z pyłkiem rozchodził się oślepiający blask, dzięki któremu mrok zaczął zanikać, aż w końcu nastała całkowita jasność i wylądowała z powrotem na korytarzu. Dokładnie na Kocie, do tego okrakiem. Chłopak zdezorientowany zerwał się na równe nogi, zrzucając z siebie towarzyszkę.
- Gdzieś ty była? Czy nie mówiłem ci, że masz na mnie zaczekać?! - pacnął ją po głowie i powiedział z ulgą: - Na szczęście nic ci nie jest.
- Tak jakby... - odparła cicho, że chłopak nie miał jak tego usłyszeć.
- Gdy ciebie nie było, przeszukałem korytarz i najbliższe pokoje, ale niczego nie znalazłem - zarzucił koci kij na barki.
- Kocie... Wpadłam na pewien plan, ale musisz mi zaufać - chłopak tylko kiwnął głową.
Motyl bez słowa udała się w kierunku głównego holu, a Kot za nią. Szli w zupełnej ciszy. Kiedy dotarli na miejsce dziewczyna sięgnęła po swoją wstążkę i zaatakowała kompana. Nim się spostrzegł, co się stało, był już unieruchomiony.
- Co to ma znaczyć?! - spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę.
- Zamilcz! - zacisnęła wstęgę mocniej. - Natalie, przyprowadziłam dla ciebie miraculum Czarnego Kota! Tak jak prosiłaś!
Na suficie pojawiła się czarna plama, z której wyłonił się złoczyńca. W kilka chwil znalazła się naprzeciw Motyla.
- Bardzo dobrze, moje dziecko. A teraz zdejmij mu pierścień i przynieś go mi!
- Nie chcę pani odbierać tego zaszczytu - pokłoniła się i przerzuciła Kota na środek sali.
Zdezorientowany i unieruchomiony wierzgał we wszystkie strony.
- Przestań wić się jak glizda! I tak ci to nic nie da! - powiedziała z wyższością Motyl.
Eilahtan zaśmiała się pod nosem stawiając kolejny krok. Gdy już była przed chłopakiem, uklękła i zaczęła odgarniać mu włosy z twarzy.
- Zaraz się przekonany, kto skrywa się pod tą maską.
Wyciągnęła rękę w kierunku pierścienia, kiedy nagle Czarny Kot skoczył na nią i ją obalił. Motyl podbiegła do nich i próbowała związać kobietę, ale gdy tylko owinęła jej wstążkę wokół nadgarstków, jej ciało zmieniło się w ciemnego gluta i się rozpuściła. Po sali rozległ się donośny śmiech:
- GŁUPCY! Myśleliście, że dam się nabrać na wasze gierki?! NIEDOCZEKANIE!!
W tym samym momencie na podłodze powstała czarna dziura.
- Tylko nie to! - brunetka spanikowała.
- Użyj skrzydeł! - oprzytomniał ją blondasek.
Dziewczyna natychmiast oderwała się od ziemi i pochwyciła towarzysza za rękę.
- I co my teraz zrobimy? - rozpaczała dalej.
- Musimy zaczekać na Biedronkę!
Chłopak sięgnął po swój koci kij i próbował skontaktować się ze swą lubą, ale to nic nie dało.
- Too~ co my teraz robimy? - sztucznie się uśmiechnął. - Podłoga z każdą chwilą zamienia się w coraz to większą czarną dziurę. Bez Biedronki i jej mocy nic nie zdziałamy!
- Wiesz, że takie paplanie nie pomaga mi się skupić?! - odparła poirytowana.
- Przepraszam, panią kierownik, ale chciałbym zauważyć, że nasza obecna sytuacja nie wygląda najlepiej.
- A gdyby tak włączyć światło... - zaczęła głośno myśleć.
- Światło?
- Tylko pomyśl! Dlaczego korki zostały wyłączone? Bo światło jest jej słabym punktem!
- Hymm... - zmrużył oczy. - To ma sens! Wybaczy, że nie na temat, ale jaką masz właściwie moc?
- Wiesz gdzie w tej posiadłości mogą znajdować się bezpieczniki? - zignorowała pytanie kolegi.
- Mniej więcej domyślam się gdzie mogą być, ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie!
Ignorując krzyki towarzysza sięgnęła po fiolkę i rozsypała ją po pokoju.
- Oby znowu zadziałało - pomyślała.
Czarny glut nie zniknął, ale znacznie wolniej rozprzestrzeniał się po holu. Dziewczyna wylądowała na półpiętrze.
- Tylko tyle mogę zrobić... A teraz prowadź do bezpieczników!
- Najpierw zdradź mi swoją moc!
- Serio, teraz chcesz się o to kłócić? Przypadkiem nie mamy większych zmartwień na głowie?!
W czasie gdy Czarny Kot sprzeczał się z Motylkiem, drzwi frontowe otwarły się na oścież. W progu stanęły Wilczyca z Biedronką.
- Dobry! Zastałam Jolkę? - wykrzyczała z entuzjazmem białowłosa.
- Ty to masz rozmach... - podrapała się nerwowo Biedronka. - Czarny Kocie, Motyl! Wszystko w porządku
- Bez ciebie, my lady, nigdy nie jest dobrze!
- Uważajcie na tego czarnego gluta na podłodze!
Obie dziewczyny wykonały zgrabną akrobację przy pomocy swoich broni i stanęły obok kłótliwej pary. Kot od razu rzucił się na kolana, pochwycił dłoń swej ukochanej i zaczął ją całować. Lekko zgorszona zabrała rękę i skierowała się do skrzydlatej dziewczyny.
- Jak się ma sytuacja?
- Nathalie została zakumizowana. Włada cieniem i potrafi tworzyć dziwne portale oraz klony.
- A wiadomo gdzie gnieździ się akuma?
- Niestety - spuściła wzrok.
- Będzie trudniej, niż się spodziewaliśmy - czarnowłosa zaczęła chodzić w miejscu i rozmyślać.
- Wiadomo co jest dla Nat ważne? - Wilczyca spojrzała wymownie na Kota.
- Na pewno praca, w końcu jest sekretarką samego Gabriela Agresta - Kot bawił się ogonem.
Nagle Biedronka się zatrzymała i zaczęła wpatrywać w Czarnego Kota i Motyla.
- Coś się stało, my Lady? - przekrzywił głowę ze zdziwienia.
- Nie nic... Czy Agrestowie i ich goście są bezpieczni?
Kot się trochę zmieszał i wzruszył ramionami. Natomiast Motyl próbowała nawiązać kontakt wzrokowy z Wilczycą, ale ta jej unikała.
- Dobra... To może zaczniemy od znalezienia pana Agreste? Bo jednak "szef" ważny jest... - Biedronka wywróciła oczami.
Pozostali skinęli głowami i ruszyli do pokoju na lewo od drzwi wejściowych. Kot z Wilczycą potraktowali drzwi z kopa i weszli z impetem. Zanim się zorientowali, czarna ciecz zaczęła ich pochłaniać.
- Czarny Kocie! - krzyknęła z przerażeniem czarnowłosa.
- Nie podchodź! - Motyl odepchnęła rówieśniczkę. - Ja to załatwię!
Wyciągnęła wstążkę i zaczęła nią machać, przy tym sama wywijała piruety. Wokół niej rozprzestrzenił się magiczny błękitny proszek, a czarna maź zniknęła.
- Co do... - wypaliła białowłosa, ale zagłuszył ją złowieszczy śmiech antagonistki.
Ekipa natychmiastowo przystąpiła do formacji bojowej. Każdy dzierżył swój oręż. Byli gotowi odeprzeć atak z każdej strony, a śmiech się nasilił.
- Widzę, że drużyna w komplecie - pewny siebie ton rozszedł się po pomieszczeniu. - To mi tylko ułatwi zadanie!
Po tych słowach niespodziewanie Motyl obwiązała Kota wstążką i odskoczyła od grupy. Biedronka chciała już reagować, ale brunetka zaczęła mówić:
- Nawet nie próbujcie! Jak tylko drgniecie, to go "wycisnę"! - pokazowo zwęziła wstążkę, a chłopak jęknął z bólu.
- Dlaczego?! - warknęła Wilczyca. - Przecież nie dałam Ci powodu...
- Bo mnie zostawiłaś! - przerwała jej brunetka.
Białowłosa stała jak wryta, po czym opadła na kolana. Po policzkach zaczęły spływać łzy. Zza Motyla wyłoniła się postać odziana czernią i położyła rękę na ramieniu dziewczyny.
- Takiego toku wydarzeń się nie spodziewałam - na jej twarzy zagościł nienaturalnie wielki uśmiech. - Ale nie przypominam sobie...
Brunetka uwolniła blondyna, złapała przeciwniczkę za rękę i przerzuciła ją przez bark. *AIKIDO*
- Teraz! - dała znak chłopakowi, a on użył kotaklizmu.
Z kobiety zniknęła czarna powłoka i ukazał się czerwony uniform. Dziewczyna chwyciła za marynarkę, która rozpadła się w pył, jak zresztą sama postać Nat.*
- Myśleliście, że dam się na to nabrać?! Ha ha ha! Niech się zacznie przedstawienie!
Wokół Wilczycy uniósł się czarny dym, który po chwili zniknął.
- Ka... Znaczy się Wilczyco!? - Motyl zatroskana spojrzała na przyjaciółkę.
Białowłosa dalej siedziała na ziemi, że spuszczoną głową. Pod włosami jednak dało się zauważyć złowrogi uśmiech.
- Dalej moja marionetko!
Po tych słowach dziewczyna wstała dość nienaturalnie. Wyglądała tak bezwładnie, jak jakaś lalka**. Na początku stała delikatnie skulona. Kiedy odchyliła głowę do tyłu reszta ciała za nią podążyła. Biedronce ten widok zaparł dech w piersi - na twarzy Marionetki można było dostrzec wyraźniej nienaturalny uśmiech, ale jednocześnie smutek i cierpienie w oczach. Czarnowłosa przez chwilę stała i wpatrywała się z przerażeniem na koleżankę. W mgnieniu oka sunęła w kierunku Biedrony. Z otsieczą przybył Czarny Kot, który zasłonił swą lubą.
- To nie najlepsza pora na sny na jawie, m'Lady - odparł szarmancko.
Biedronka natychmiastowo się otrząsnęła i zaczęła machać swoim jojo.
- Czuję się, jakbym miał deja vu, m'Lady.
- Podobnie, ale mimo wszystko inaczej, niż przy Lalkarce, Kocie - odparła poirytowana.
- Lalkarka? Jak ją pokonaliście - wtrąciła się do rozmowy Motyl.
Biedronka w skrócie opowiedziała towarzyszce o Lalkarce i jak ją pokonali. W między czasie Czarny Kot odpierał ataki Wilczycy.
- To wy idźcie poszukać Natalie, a ja zajmę czymś Wilczycę - odpaliła Motyl.
Biedronka kiwnęła głową i rzuciła jojo w Czarnego Kota, które owinęło się wokół jego tali i przyciągnęła go do siebie.
- Wow! Nie wiedziałem, że aż tak jestem przyciągający, m'Lady - posłał zalotny uśmiech.
Wybiegli z pokoju w poszukiwaniu zakumizowanej. W gabinecie zastała Motyl z Wilczycą. Między dziewczynami doszło do wymiany ciosów. W pewnym momencie Złota złapała przy pomocy wstążki koleżankę za nadgarstki i przyparła ja do ziemi.
- Karin, nie jesteś sobą, ale proszę... - do oczu zaczęły napływać jej łzy. - Wiem, że mnie słyszysz! Uwolni się z tego.
Padła na kolana i przytuliła obezwładnioną przyjaciółkę. Mary pod swoim ciałem mogła wyczuć lekkie drganie ze strony swojej towarzyszki. Próbowała coś z siebie wydusić.
- Ma... Ry... Prze... Pra...
- Głuptaku! Nie przepraszaj! Po prostu wróć do mnie! - wybuchnęła płaczem.
Dla brunetki ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale niestety przeszkodził im sam Władca Ciem.
- Mój mały robaczku. Nie płacz już i stan u mego boku wraz ze swoją przyjaciółką - mówił spokojnie i opanowanie.
Wilczyca zwaliła z siebie dziewczynę i stanęła przy boku Władcy Ciem. Przez Mary przeszły zaprzeczenie, złość, smutek, a na końcu akceptacja z bezsilności. Wyciągnęła dłoń do mężczyzny, a ten pomógł jej wstać.
- Zawrzemy "rozejm" pod jednym warunkiem - posłała spojrzenie spod byka. - Zostawisz Wilczycę w spokoju!
- Hahaha Jak sobie życzysz! - zgiął się wpół i dotknął spinki dziewczyny. - Na razie możesz spać spokojnie. Odezwę się, kiedy będziesz mi potrzebna.
Kiedy mężczyzna rozpłynął się w cieniu, białowłosa padła bezwładnie w ramiona brunetki. Ostatnie zdanie rozbijało się echem w głowie Motyla. Natomiast miraculum poczerniało i natychmiastowo dziewczyna wróciła do swojej postaci. Po chwili Wilczyca również wróciła do swojej postaci. Zaraz po tym do pokoju wbiegli Biedronka i Czarny Kot.
- Nic wam nie jest? - Biedronka podbiegła do Mary. Położyła dłoń na czole Karin.
- Jest wycieńczona... Musi wypocząć i będzie dobrze. - odpowiedziała bez emocji Mary. - Powiedz mi Biedronko...
- Tak?
- Powiedziała Ci, prawda?
- Co i kto powiedział? - wtrącił się zdezorientowany Kot.
Biedronka spojrzała Mary prosto w oczy. Wyglądały jakby porozumiewały się telepatycznie. Czarnowłosa zacisnęła pięść i energicznie wstała.
- Czarny Kocie, spotkajmy się jutro o 10 na szczycie Wieży Eiffel - ton dziewczyny był poważny. - Musimy pogadać.
- Nie ma problemu, m'Lady - odpowiedział zakłopotany. - To ja już będę zmykać...
Dało się usłyszeć ciche piszczenie zarówno u Biedronki, jak i Czarnego Kota.
- Na mnie też pora - odparła chłodnie Biedrona. - Do zobaczenia jutro...
Z gracją wyszła z posiadłości. Kilka minut później zjawił się Adrien. Nic nie mówiąc, pomógł zanieść nieprzytomną koleżankę do pokoju. Delikatnie położył ją na łóżku, a obok niej położyła się Mary. Wychodząc z pokoju chłopak spojrzał na dziewczyny.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, to jestem w pokoju obok...
Pożegnała go grobowa cisza... Ta noc dla wszystkich nie była łatwa...
___________________________________
*
nawet tu dotarło pstryknięcie Thanosa XD
**Sasori's style
Znowu Polsat... Ale przynajmniej jest rozdział, right? :')
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro