Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10 Chwila słabości

"Karin? Zaczekaj!" - to były ostatnie słowa, jakie usłyszała opuszczając posiadłość państwa Agreste. Samotnie przemierzała mroczne zakamarki miasta, mamrocząc coś pod nosem. Nagle się zatrzymała i walnęła pięścią w ścianę.

- Ale ze mnie idiotka! - użalała się nad sobą. - Dlaczego zawsze coś robię, a dopiero potem pomyślę?! Dlaczego?! Ugh!

Zasłoniła jedno oko swoją dłonią i osunęła się po ścianie. Trwała tak w bezruchu przez dłuższą chwilę. Wpatrzona w ziemię nie wiedziała co ma począć. Wyciągnęła rękę w kierunku swojego miraculum i zaczęła je gładzić, a zaraz potem mocno ścisnęła.

- Dlaczego mnie wybrałeś? - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Z melancholii wyrwał ją cichy głos niewiadomego pochodzenia.

"Musimy iść po Biedronkę."

Obleciały ją dreszcze i zimny pot, a zaraz potem pobiegła w kierunku piekarni rodziny Dupani-Cheng. Wyjęła zza pasa swoje wachlarze i przy ich pomocy wybiła się na dach. Skakała z dachu na dach, z budynku na budynek, aż w końcu dotarła do celu. Wskoczyła na balkon i bez namysłu zapukała do "drzwi". Po chwili wydobyła się odpowiedź:

- Kto tam? - odpowiedziała przerażonym głosem.

- Marinette, wybacz, że w takim momencie, ale musisz mi pomóc.

Dziewczyna niepewnie otworzyła klapę i ujrzała białowłosą dziewczynę w masce.

- Biały Wilk? Co ty tu robisz?

- Nie pora teraz na wyjaśnienia! - złapała dziewczynę za nadgarstek. - Wskakuj w swoje super wdzianko i pędzimy do domu Adriena.

- O czym ty mówisz? Jakie super wdzianko? - zdezorientowana zabrała swoją rękę z uścisku.

Białowłosa wzięła głęboki wdech i spojrzała dziewczynie prosto w oczy.

- Potrzebuję Biedronki. Adrien i jego ojciec są w tarapatach. Pomożesz mi? - wyciągnęła do niej dłoń.

🐾🗼🐾

Po dłuższej chwili bezwładnego spadania Motyl nie wytrzymała i zdjęła z włosów spinkę, a raczej swoje miraculum, przez co wróciła do swojej normalnej formy.

- Nie nadaję się na superbohatera. Jedynie co potrafię, to wpakować się w kłopoty... - zaciskała spinkę coraz mocniej w dłoni. - Wybacz mi Illiris, że cię zawiodłam, ale trafiłaś na nie właściwą osobę...

Ostatni raz zerknęła na swoje miraculum i uroniła pojedynczą łzę, która spadła na przedmiot. Przytuliła się do kolan i spuściła wzrok, po chwili jednak usłyszała znajomy głos:

- Mary, nie poddawaj się...

Poczuła ciepło w swojej dłoni, którą natychmiast otworzyła. Oprócz miraculum pojawił się znajomy szklany przedmiot. Wieczko było w kształcie złotego motylka, a fiolka sama w sobie ozdobiona była błękitnymi kryształkami, dodatkowo znajdował się na niej symbol Yang. Była wypełniona pyłkiem, który mienił się w kolorach białego i niebieskiego.

- Przepraszam... - otarła łzy i założyła spinkę.

Odziana była ponownie w złotą suknię i skrzydła. *EPICKA MUZYCZKA* Podniosła się z kolan, pewna siebie uniosła fiolkę nad sobą i wysypała wokół siebie jej zawartość. Wraz z pyłkiem rozchodził się oślepiający blask, dzięki któremu mrok zaczął zanikać, aż w końcu nastała całkowita jasność i wylądowała z powrotem na korytarzu. Dokładnie na Kocie, do tego okrakiem. Chłopak zdezorientowany zerwał się na równe nogi, zrzucając z siebie towarzyszkę.

- Gdzieś ty była? Czy nie mówiłem ci, że masz na mnie zaczekać?! - pacnął ją po głowie i powiedział z ulgą: - Na szczęście nic ci nie jest.

- Tak jakby... - odparła cicho, że chłopak nie miał jak tego usłyszeć.

- Gdy ciebie nie było, przeszukałem korytarz i najbliższe pokoje, ale niczego nie znalazłem - zarzucił koci kij na barki.

- Kocie... Wpadłam na pewien plan, ale musisz mi zaufać - chłopak tylko kiwnął głową.

Motyl bez słowa udała się w kierunku głównego holu, a Kot za nią. Szli w zupełnej ciszy. Kiedy dotarli na miejsce dziewczyna sięgnęła po swoją wstążkę i zaatakowała kompana. Nim się spostrzegł, co się stało, był już unieruchomiony.

- Co to ma znaczyć?! - spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę.

- Zamilcz! - zacisnęła wstęgę mocniej. - Natalie, przyprowadziłam dla ciebie miraculum Czarnego Kota! Tak jak prosiłaś!

Na suficie pojawiła się czarna plama, z której wyłonił się złoczyńca. W kilka chwil znalazła się naprzeciw Motyla.

- Bardzo dobrze, moje dziecko. A teraz zdejmij mu pierścień i przynieś go mi!

- Nie chcę pani odbierać tego zaszczytu - pokłoniła się i przerzuciła Kota na środek sali.

Zdezorientowany i unieruchomiony wierzgał we wszystkie strony.

- Przestań wić się jak glizda! I tak ci to nic nie da! - powiedziała z wyższością Motyl.

Eilahtan zaśmiała się pod nosem stawiając kolejny krok. Gdy już była przed chłopakiem, uklękła i zaczęła odgarniać mu włosy z twarzy.

- Zaraz się przekonany, kto skrywa się pod tą maską.

Wyciągnęła rękę w kierunku pierścienia, kiedy nagle Czarny Kot skoczył na nią i ją obalił. Motyl podbiegła do nich i próbowała związać kobietę, ale gdy tylko owinęła jej wstążkę wokół nadgarstków, jej ciało zmieniło się w ciemnego gluta i się rozpuściła. Po sali rozległ się donośny śmiech:

- GŁUPCY! Myśleliście, że dam się nabrać na wasze gierki?! NIEDOCZEKANIE!!

W tym samym momencie na podłodze powstała czarna dziura.

- Tylko nie to! - brunetka spanikowała.

- Użyj skrzydeł! - oprzytomniał ją blondasek.

Dziewczyna natychmiast oderwała się od ziemi i pochwyciła towarzysza za rękę.

- I co my teraz zrobimy? - rozpaczała dalej.

- Musimy zaczekać na Biedronkę!

Chłopak sięgnął po swój koci kij i próbował skontaktować się ze swą lubą, ale to nic nie dało.

- Too~ co my teraz robimy? - sztucznie się uśmiechnął. - Podłoga z każdą chwilą zamienia się w coraz to większą czarną dziurę. Bez Biedronki i jej mocy nic nie zdziałamy!

- Wiesz, że takie paplanie nie pomaga mi się skupić?! - odparła poirytowana.

- Przepraszam, panią kierownik, ale chciałbym zauważyć, że nasza obecna sytuacja nie wygląda najlepiej.

- A gdyby tak włączyć światło... - zaczęła głośno myśleć.

- Światło?

- Tylko pomyśl! Dlaczego korki zostały wyłączone? Bo światło jest jej słabym punktem!

- Hymm... - zmrużył oczy. - To ma sens! Wybaczy, że nie na temat, ale jaką masz właściwie moc?

- Wiesz gdzie w tej posiadłości mogą znajdować się bezpieczniki? - zignorowała pytanie kolegi.

- Mniej więcej domyślam się gdzie mogą być, ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie!

Ignorując krzyki towarzysza sięgnęła po fiolkę i rozsypała ją po pokoju.

- Oby znowu zadziałało - pomyślała.

Czarny glut nie zniknął, ale znacznie wolniej rozprzestrzeniał się po holu. Dziewczyna wylądowała na półpiętrze.

- Tylko tyle mogę zrobić... A teraz prowadź do bezpieczników!

- Najpierw zdradź mi swoją moc!

- Serio, teraz chcesz się o to kłócić? Przypadkiem nie mamy większych zmartwień na głowie?!

W czasie gdy Czarny Kot sprzeczał się z Motylkiem, drzwi frontowe otwarły się na oścież. W progu stanęły Wilczyca z Biedronką.

- Dobry! Zastałam Jolkę? - wykrzyczała z entuzjazmem białowłosa.

- Ty to masz rozmach... - podrapała się nerwowo Biedronka. - Czarny Kocie, Motyl! Wszystko w porządku

- Bez ciebie, my lady, nigdy nie jest dobrze!

- Uważajcie na tego czarnego gluta na podłodze!

Obie dziewczyny wykonały zgrabną akrobację przy pomocy swoich broni i stanęły obok kłótliwej pary. Kot od razu rzucił się na kolana, pochwycił dłoń swej ukochanej i zaczął ją całować. Lekko zgorszona zabrała rękę i skierowała się do skrzydlatej dziewczyny.

- Jak się ma sytuacja?

- Nathalie została zakumizowana. Włada cieniem i potrafi tworzyć dziwne portale oraz klony.

- A wiadomo gdzie gnieździ się akuma?

- Niestety - spuściła wzrok.

- Będzie trudniej, niż się spodziewaliśmy - czarnowłosa zaczęła chodzić w miejscu i rozmyślać.

- Wiadomo co jest dla Nat ważne? - Wilczyca spojrzała wymownie na Kota.

- Na pewno praca, w końcu jest sekretarką samego Gabriela Agresta - Kot bawił się ogonem.

Nagle Biedronka się zatrzymała i zaczęła wpatrywać w Czarnego Kota i Motyla.

- Coś się stało, my Lady? - przekrzywił głowę ze zdziwienia.

- Nie nic... Czy Agrestowie i ich goście są bezpieczni?

Kot się trochę zmieszał i wzruszył ramionami. Natomiast Motyl próbowała nawiązać kontakt wzrokowy z Wilczycą, ale ta jej unikała.

- Dobra... To może zaczniemy od znalezienia pana Agreste? Bo jednak "szef" ważny jest... - Biedronka wywróciła oczami.

Pozostali skinęli głowami i ruszyli do pokoju na lewo od drzwi wejściowych. Kot z Wilczycą potraktowali drzwi z kopa i weszli z impetem. Zanim się zorientowali, czarna ciecz zaczęła ich pochłaniać.

- Czarny Kocie! - krzyknęła z przerażeniem czarnowłosa.

- Nie podchodź! - Motyl odepchnęła rówieśniczkę. - Ja to załatwię!

Wyciągnęła wstążkę i zaczęła nią machać, przy tym sama wywijała piruety. Wokół niej rozprzestrzenił się magiczny błękitny proszek, a czarna maź zniknęła.

- Co do... - wypaliła białowłosa, ale zagłuszył ją złowieszczy śmiech antagonistki.

Ekipa natychmiastowo przystąpiła do formacji bojowej. Każdy dzierżył swój oręż. Byli gotowi odeprzeć atak z każdej strony, a śmiech się nasilił.

- Widzę, że drużyna w komplecie - pewny siebie ton rozszedł się po pomieszczeniu. - To mi tylko ułatwi zadanie!

Po tych słowach niespodziewanie Motyl obwiązała Kota wstążką i odskoczyła od grupy. Biedronka chciała już reagować, ale brunetka zaczęła mówić:

- Nawet nie próbujcie! Jak tylko drgniecie, to go "wycisnę"! - pokazowo zwęziła wstążkę, a chłopak jęknął z bólu.

- Dlaczego?! - warknęła Wilczyca. - Przecież nie dałam Ci powodu...

- Bo mnie zostawiłaś! - przerwała jej brunetka.

Białowłosa stała jak wryta, po czym opadła na kolana. Po policzkach zaczęły spływać łzy. Zza Motyla wyłoniła się postać odziana czernią i położyła rękę na ramieniu dziewczyny.

- Takiego toku wydarzeń się nie spodziewałam - na jej twarzy zagościł nienaturalnie wielki uśmiech. - Ale nie przypominam sobie...

Brunetka uwolniła blondyna, złapała przeciwniczkę za rękę i przerzuciła ją przez bark. *AIKIDO*

- Teraz! - dała znak chłopakowi, a on użył kotaklizmu.

Z kobiety zniknęła czarna powłoka i ukazał się czerwony uniform. Dziewczyna chwyciła za marynarkę, która rozpadła się w pył, jak zresztą sama postać Nat.*

- Myśleliście, że dam się na to nabrać?! Ha ha ha! Niech się zacznie przedstawienie!

Wokół Wilczycy uniósł się czarny dym, który po chwili zniknął.

-  Ka... Znaczy się Wilczyco!? - Motyl zatroskana spojrzała na przyjaciółkę.

Białowłosa dalej siedziała na ziemi, że spuszczoną głową. Pod włosami jednak dało się zauważyć złowrogi uśmiech.

- Dalej moja marionetko!

Po tych słowach dziewczyna wstała dość nienaturalnie. Wyglądała tak bezwładnie, jak jakaś lalka**. Na początku stała delikatnie skulona. Kiedy odchyliła głowę do tyłu reszta ciała za nią podążyła. Biedronce ten widok zaparł dech w piersi - na twarzy Marionetki można było dostrzec wyraźniej nienaturalny uśmiech, ale jednocześnie smutek i cierpienie w oczach. Czarnowłosa przez chwilę stała i wpatrywała się z przerażeniem na koleżankę. W mgnieniu oka sunęła w kierunku Biedrony. Z otsieczą przybył Czarny Kot, który zasłonił swą lubą.

- To nie najlepsza pora na sny na jawie, m'Lady - odparł szarmancko.

Biedronka natychmiastowo się otrząsnęła i zaczęła machać swoim jojo.

- Czuję się, jakbym miał deja vu, m'Lady.

- Podobnie, ale mimo wszystko inaczej, niż przy Lalkarce, Kocie - odparła poirytowana.

- Lalkarka? Jak ją pokonaliście - wtrąciła się do rozmowy Motyl.

Biedronka w skrócie opowiedziała towarzyszce o Lalkarce i jak ją pokonali. W między czasie Czarny Kot odpierał ataki Wilczycy.

- To wy idźcie poszukać Natalie, a ja zajmę czymś Wilczycę - odpaliła Motyl.

Biedronka kiwnęła głową i rzuciła jojo w Czarnego Kota, które owinęło się wokół jego tali i przyciągnęła go do siebie.

- Wow! Nie wiedziałem, że aż tak jestem przyciągający, m'Lady - posłał zalotny uśmiech.

Wybiegli z pokoju w poszukiwaniu zakumizowanej. W gabinecie zastała Motyl z Wilczycą. Między dziewczynami doszło do wymiany ciosów. W pewnym momencie Złota złapała przy pomocy wstążki koleżankę za nadgarstki i przyparła ja do ziemi.

- Karin, nie jesteś sobą, ale proszę... - do oczu zaczęły napływać jej łzy. - Wiem, że mnie słyszysz! Uwolni się z tego.

Padła na kolana i przytuliła obezwładnioną przyjaciółkę. Mary pod swoim ciałem mogła wyczuć lekkie drganie ze strony swojej towarzyszki. Próbowała coś z siebie wydusić.

- Ma... Ry... Prze... Pra...

- Głuptaku! Nie przepraszaj! Po prostu wróć do mnie! - wybuchnęła płaczem.

Dla brunetki ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale niestety przeszkodził im sam Władca Ciem.

- Mój mały robaczku. Nie płacz już i stan u mego boku wraz ze swoją przyjaciółką - mówił spokojnie i opanowanie.

Wilczyca zwaliła z siebie dziewczynę i stanęła przy boku Władcy Ciem. Przez Mary przeszły zaprzeczenie, złość, smutek, a na końcu akceptacja z bezsilności. Wyciągnęła dłoń do mężczyzny, a ten pomógł jej wstać.

- Zawrzemy "rozejm" pod jednym warunkiem - posłała spojrzenie spod byka. - Zostawisz Wilczycę w spokoju!

- Hahaha Jak sobie życzysz! - zgiął się wpół i dotknął spinki dziewczyny. - Na razie możesz spać spokojnie. Odezwę się, kiedy będziesz mi potrzebna.

Kiedy mężczyzna rozpłynął się w cieniu, białowłosa padła bezwładnie w ramiona brunetki. Ostatnie zdanie rozbijało się echem w głowie Motyla. Natomiast miraculum poczerniało i natychmiastowo dziewczyna wróciła do swojej postaci. Po chwili Wilczyca również wróciła do swojej postaci. Zaraz po tym do pokoju wbiegli Biedronka i Czarny Kot.

- Nic wam nie jest? - Biedronka podbiegła do Mary. Położyła dłoń na czole Karin.
- Jest wycieńczona... Musi wypocząć i będzie dobrze. - odpowiedziała bez emocji Mary. - Powiedz mi Biedronko...

- Tak?

- Powiedziała Ci, prawda?

- Co i kto powiedział? - wtrącił się zdezorientowany Kot.

Biedronka spojrzała Mary prosto w oczy. Wyglądały jakby porozumiewały się telepatycznie. Czarnowłosa zacisnęła pięść i energicznie wstała.

- Czarny Kocie, spotkajmy się jutro o 10 na szczycie Wieży Eiffel - ton dziewczyny był poważny. - Musimy pogadać.

- Nie ma problemu, m'Lady - odpowiedział zakłopotany. - To ja już będę zmykać...

Dało się usłyszeć ciche piszczenie zarówno u Biedronki, jak i Czarnego Kota.

- Na mnie też pora - odparła chłodnie Biedrona. - Do zobaczenia jutro...

Z gracją wyszła z posiadłości. Kilka minut później zjawił się Adrien. Nic nie mówiąc, pomógł zanieść nieprzytomną koleżankę do pokoju. Delikatnie położył ją na łóżku, a obok niej położyła się Mary. Wychodząc z pokoju chłopak spojrzał na dziewczyny.

- Jakbyś czegoś potrzebowała, to jestem w pokoju obok...

Pożegnała go grobowa cisza... Ta noc dla wszystkich nie była łatwa...

___________________________________

*

nawet tu dotarło pstryknięcie Thanosa XD
**Sasori's style

Znowu Polsat... Ale przynajmniej jest rozdział, right? :')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro