Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19.

Amanda

Gdy tylko ciocia wyszła z mojej sali, przyszedł lekarz powiadomić mnie o moim stanie.

Miał on bardzo przyjazną twarz. Brązowe włosy przeplatane siwizną, zielone, ciepłe oczy i zachęcający uśmiech sprawiły, że od razu go polubiłam.

- Jak się panienka czuje? - zapytał, patrząc na jakąś kartkę, chyba z moimi wynikami.

- Lepiej niż po przebudzeniu - odpowiedziałam od razu, na co uśmiechnął się do mnie. - Kiedy mogę stąd wyjść?

- A co? Aż tak panience śpieszy się do domu?

- Nie, ja po prostu nie lubię szpitali.

- Och, rozumiem. Jeśli panienki stan się nie zmieni, to...

- Proszę mówić do mnie Ami, bo panienka dziwnie brzmi - przerwałam trochę niegrzecznie.

- Dobrze, więc, Ami... Tak, jak mówiłem, przetrzymam cię dwa dni na obserwacji. Jak twój stan się nie zmieni, to będziesz mogła wyjść - wyjaśnił.

- Dziękuję i do widzenia - pożegnałam doktora, gdy ten kierował się w stronę wyjścia.

- Do widzenia, Ami - odpowiedział, a następnie zniknął za drzwiami.

Gdy wyszedł, zdałam sobie sprawę, że nie zapytałam go o stan moich rodziców. Pytałam się o to ciocię, ale ta zmieniała temat. Więcej już nie próbowałam, bo bałam się, że mogła mi powiedzieć, że moi rodzice nie żyją.

Na tą myśl w moich oczach stanęły łzy. Nie fatygowałam się, aby je powstrzymać, więc po chwili rozpłakałam się, jak mała dziewczynka.

Nie, Ami! Uspokuj się! Przecież nikt ci nie powiedział o tym, że nie żyją.
Właśnie, nic mi nie powiedzieli, więc coś jest na rzeczy.

Nagły podmuch wiatru otworzył okno. Przestraszona spojrzałam w tamtą stronę. W moją stronę leciał fioletowy motyl(?).

Hmmm, ciekawe...
Skąd, u licha, wziął tu się motyl w zimę?!

Obserwowałam go zafascynowana. Podniosłam lekko prawą dłoń i wyciągnęłam w jego stronę prawy palec z nałożonym na nim moim ulubionym pierścionkiem. Motyl usiadł mi na palcu, po czym wchłonął się w błyskotkę.

Czekaj, co?! Nie, przecież to jest normalne, że motyl wszedł mi do pierścionka. Co tu się dzieje, do cholery?!

Po chwili przed moją twarzą pojawił się różowy kontur maski. Byłam całkowicie zdezorientowana i przestraszona. Moje przerażenie spotęgował głos, który odezwał się w mojej głowie.

- Czujesz, że całe szczęście ciebie opuściło? Pomogę ci to zmienić. Sprawię, Biała Damo, że będziesz mogła rozsiewać nieszczęście po całej Francji, tylko potrzebuje małej przysługi. Przyniesiesz mi miraculum Biedronki i Czarnego Kota. Zgadzasz się na taki układ?

Chciałam krzyczeć NIE, ale nie mogłam. Zamiast tego odpowiedziałam:

- Zgadzam się.

Narrator

Ciało dziewczyny pokryła fioletowa mgła. Po chwili wyszła z niej cała, odmieniona nastolatka.

Jej skóra zmieniła kolor na całkowicie bladą. Włosy wydłużyły się prawie do ziemi i zmieniły kolor na biały. Na sobie miała krótką, zwiewną, również białą sukienkę. Na nogach nie miała nic. Jednak najstraszliwsze w niej były oczy. Czarne, puste, bez dna...

_________________________________________

CDN 😉 😜 😘

Rozdział wstawię dziś wieczorem, albo jutro.

Do następnego 👋
Kanexsia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro