Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

Czarny Kot, chwilę wcześniej

Siedziałem na dachu jakiegoś domu, wpatrując się w krajobraz przede mną. Cicho westchnąłem. Nie wymyśliłem nadal, co miałem zrobić z tą informacją. Wiedziałem, że moją partnerką będzie Marinette. Powinienem, chyba powiedzieć jej, że ja to Czarny Kot? No właśnie, powinienem, ale coś w środku mnie, nie pozwalało mi podjąć się tego kroku.

Moje rozmyślania przerwał krzyk. Rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem dziewczynę w czerwonym stroju w czarne kropki, która szamotała się w powietrzu.
Chwila... Przecież to Marinette!

Szybko wstałem i zacząłem skakać w jej stronę. W ostatniej chwili złapałem ją w swoje ramiona. Dlaczego w ostatniej chwili? Ponieważ prawie zderzyłaby się ze ścianą.

Spojrzałem na nią. Miała na twarzy maskę i zaciskała oczy. Czułem, jak dygotała ze strachu. Chcąc ją uspokoić, powiedziałem:

- Nie sądziłem, że księżniczki spadają z nieba.

Skarciłem się natychmiast w myślach. Miałem ją uspokoić, a nie opowiadać jakieś durne kwestie. Skoczyłem na taras widokowy, na wieży Eiffla. Nadal trzymałem Marinette w ramionach. 

Otworzyła oczy. Fiolet jej tęczówek poraził mnie. Tak, to była zdecydowanie Marinette. Wszędzie poznałbym te oczy.

Narrator

Marinette otworzyła zdezorientowana oczy. Zobaczyła wpatrujące się w nią zielone, kocie tęczówki. Nie mogła się od nich oderwać. Wpatrywała się w nie, jak zahipnotyzowana. Piękne... pomyślała.

- Wszystko w porządku?  - zapytał zmartwiony chłopak.

- T-tak - odpowiedziała, jąkając się.

Czarny Kot postawił dziewczynę na nogi, po czym uśmiechnął się do niej uwodzicielsko, chwytając prawy nadgarstek Marinette. Następnie zrobił coś, czego Biedronka się nie spodziewała. Musnął ten nadgarstek swoimi ustami!

- Jestem Czarny Kot - wymruczał. - Twój partner.

Dziewczyna spłonęła rumieńcem.

- A ja Mar...yyy, Biedronka. - Szybko się poprawiła, ponieważ prawie powiedziała Kotu swoje imię. Nie wiedziała, co nią kierowało, ale nie chciała, aby Chat znał jej prawdziwą tożsamość.

- A więc... Witaj, Biedronko. - Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale niestety jego pierścień zapikał. - Ech - westchnął zrezygnowany. - Muszę znikać. Dasz radę sama zejść z wieży?

- Hmmm? - Marinette została wyrwana z marzeń o dzieciach jej i Kota. Po chwili zaczęła analizować jego słowa. - T-tak. Dam koniu radę. - Strzeliła sobie w myślach facepalma. Ale, co mogła poradzić na jego osobę, która ją onieśmielała? Nic. Mogła tylko robić z siebie idiotkę. Jak zawsze, zresztą. - T-to znaczy... Dam  s-sobie radę - wydukała.

- To, do zobaczenia. - Jeszcze raz pocałował ją w dłoń. - Widzimy się na misji! - krzyknął, a następnie skoczył.

Marinette wpatrywała się w jego sylwetkę, do czasu, aż nie zniknęła. Chwyciła w dłoń jojo i zaczęła przekonywać się w myślach, że tym razem nie będzie tak źle.
Wskoczyła na barierkę i wyrzuciła przed siebie jojo. Cicho westchnęła, a następnie skoczyła.

_________________________________________

Widzimy się w następnym rozdziale.
Bayo 👋
Kanexsia
Pozostaw po sobie jakiś ślad - to motywuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro