Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVI

4/6

Pare łez spłynęło mi po policzku. Zbliżyłam się do krawędzi.
W tedy...

Usłyszałam kroki. Szybko odwróciłam się. Był to Adrien.
-Marinette! Co ty tu robisz?
-Idź stąd! NIENAWIDZĘ CIĘ!-odwróciłam się i bardziej przybliżyłam się do krawędzi.
-Ale dlaczego? Co ja takiego zrobiłem?
-Jeszcze się pytasz!!!? Na messengerze wyzywałeś mnie od idiotki i debilki a udajesz że nic nie wiesz!!!
-Marinette o co ci chodzi?
-Wiem że jesteś tym stalkerem! Co ja takiego zrobiłam!!! A no tak! URODZIŁAM SIĘ!!-łzy strumieniem spływały mi po policzkach. A ja patrzyłam w przepaść.
-Marinette. Ale ja dzisiaj telefonu nie miałem bo zostawiłem go w szkole... A jak chciałem po niego wrócić już go nie było.
Ja cię kocham. Nie postąpił bym tak. Prosze nie skacz. Nie wierzysz mi?-W tedy przypomniałam sobię te akcję z Chloe w szkole. Uderzyłam się ręką w głowę.
-Ale ja jestem głupia...-na te słowa Adrien obioł mnie w talii.
Powoli odwróciłam się. Przytuliłam go i płakałam.
-Mari no już. Nie płacz. Każdemu mogło się to zdarzyć.
-Wybacz Adrien-powiedziałam przez jego miękką bluzę.
-Wiesz kto mógł cię tak nabrać?
-Chloe...
-Dobra, chodźmy do domu.
-A-ale ja nie chce-wtuliłam się w niego mocniej.Adrien również mnie mocno przytulił.Trwaliśmy tak 7 minut gdy Adrien powiedział.
-No to chyba będę musiał cię zanieść.
-Nie
-Plagg wyciągaj pazury!-po chwili prze de mną stał czarny kot. Wziął mnie na ręce i skoczył z wieży Eiffla. 10 metrów przed ziemią odbił się swoją laską. Oczywiście ja bałam się kocich podróży więc miałam zamknięte oczy i trymałam kota najmocniej jak umiałam.

Po 3 minutach byliśmy w moim domu.
-Marinette w porządku?
-Tak...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro