Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

**Marinette**

Spacerowałam wolnym krokiem po ulicach Paryża. Była godzina 22:50 ale ja NAPRAWDĘ nie chciałam wracać do domu.

Za 10 minut muszę być w domu. Jeżeli się spóźnię, mój ojciec mnie zbije.

Mój ojciec jest pijakiem. Nie mam mamy. Zginęła w wypadku samochodowym. Mój ojciec się załamał. Zaczął pić i i mnie bić. (rymuje się xdd - dop. A)

Weszłam do mieszkania.

- Gdzieś ty była?! - krzyknął ojciec

- No na spacerze. - odpowiedziałam

- Ja ci dam smarkulo! Ja tu siedzę głodny a ty pałętasz się nie wiadomo gdzie!

- Czyż by Tom Dupain nauczył się troszczyć?!

- Jak śmiesz?!

Uderzył mnie ręką w policzek. Łzy lały mi się strumieniami.

- Kochający ojciec się znalazł! Gorszego matka nie miała?!

Znowu mnie uderzył, tylko że tym razem z pięści w brzuch.

- Ja ci dam! Pożałujesz!

Szybko wbiegłam do pokoju cała zapłakana.

Nienawidzę go. Swojego ojca.

Nienawidzę swojego życia.

Nienawidzę siebie.

Po moim użalaniu się nad sobą, umyłam się i położyłam się spać.

**rano**

Wstałam wcześniej niż zazwyczaj. Umyłam się i ubrałam, po czym zeszłam na dół zrobić mojemu ojcu śniadanie.

Uff. Na szczęście jeszcze śpi.

Zrobiłam mu szybko na śniadanie pare kanapek z szybką i wyszłam do szkoły.

Tak, wiem. Mam szkołę dosłownie obok bloku, ale postanowiłam się przejść. W końcu była dopiero 6:30. Lekcje mam na 8:00.

Szłam po ulicach Paryża słuchając piosenki :

,,Derniére Danse" - Indila (piosenka w mediach :3 - dop. A)

- Marinette!

Nie słyszałam, w końcu miałam słuchawki w uszach.

- Mari!

Ktoś do mnie podbiegł i odwrócił mnie w swoją stronę.

Dwa zielone ślepia wpatrywały się we mnie.

- Oh to ty Adrien. - powiedziałam.

- Marinette, wszystko w porządku? - zapytał

- Eh... Mogło być lepiej. A u ciebie?

- Ta... Też dobrze. Sprawę słucham mam taką... To znaczy... Mam słuchaj sprawę taką... To znaczy... - jąkał się

Spojrzałam na niego wyczekująco.

- Czychciałabyśpójśćzemnądokina? - zapytał na jednym wydechu.

- Czy ty mnie przypadkiem zapraszasz na randkę?

- No... Można tak powiedzieć. To jak, zgadzasz się?

- Em... Jasne.

- Świetnie. - ucieszył się - Wiesz... Za dziesięć minut szkoła a my jesteśmy daleko... Może pojedziemy moją limuzyną?

- Jasne. - uśmiechnęłam się.

O dziwo w całej naszej rozmowie ani razu się nie zająknęłam.

Pewnie to przez moją zmianę.

A co do tej zmiany... Postanowiłam wszystko w sobie zmienić. Zamiast dwóch kucyków, moje kruczo-czarne włosy pozostawiam rozpuszczone. Wszystkie moje kolorowe ciuszki zniknęły, a na ich miejscu pojawiły się same czarne i białe ubrania.

Tamta słodka Mari zniknęła... Pojawiła się całkiem nowa Marinette.

Heh? Pierwszy rozdział napisany? Piszcie czy chcecie drugi.

gwiazdka☆? komentarz💬?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro