Rozdział 3
*Biedronka*
Adrien przegląda Biedrobloga?! Yyyy... Emmm... Noooo... To chyba ffajnieeee... No nie powiem, że się nie zdziwiłam.
Weszłam do niego przez otwarte okno.
- Cześć, Adrien? - Powiedziałam nieśmiało.
*Adrien*
Ejj... Czy to głos Biedronki?! Co ona tu... Ej! A ja na Biedroblogu jestem. Ale wstyd! Będzie wiedziała, że mi się podoba!
Na szczęście Plagg żarł swój śmierdzący camembert w szafie i nie zdradziłem swojej tożsamości.
Szybko wyłączyłem tą stronę.
Odwróciłem się.
- Czcześć, Biedronko! - Powiedziałem zakłopotany.
*Biedronka*
- Emm... Widzę, że mam wielbiciela... Hehe. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Co za niezręczna sytuacja! - No nieważne przejdźmy do rzeczy. Moge cię o coś poprosić?
Wstał.
- Jjasne, Biedronko! - Wyjąkał. Chyba dla niego ta rozmowa też nie była łatwa. Ale dlaczego?
- Chciałabym wiedzieć, skąd masz tą książkę o superbohaterach?
- A skąd o niej wiesz? - Zapytał zdziwiony.
No chyba gorszego pytania zadać nie mógł.
- Eeee... No bo widziałam jak Lila ci w bibliotece ją zabrała no i... Potem moja kwami mi powiedziała, że to ważna książka... A wiesz co to kwami w ogóle?
- Emmm... No wiem... Eeeeee... A! Na Biedroblogu coś o nich byłooo... Czekaj... Lila mi zabrała tą książkę?! - Zapytał jeszcze bardziej zdziwiony niż wcześniej.
- Niestety tak. Potem jak byliście w parku to wrzuciła ją do śmietnika... Wybacz, ale musiałam ją pożyczyć, bbo to ważna książka i jest potrzebna Mistrzowi jakiemuś czy coś tam. I przepraszam, że tak na nią nawrzeszczałam... Ale nie mogłam tolerować kłamstw na mój temat. Pewnie cię to zdenerwowało...
- Zdenerwowało?! No co ty! Po prostu myślałem, że taka miła Biedronka nie wrzeszczy na ludzi za jakieś głupie kłamstwa! - Teraz to sam zaczął krzyczeć.
Łza spłynęła mi po policzku. Pociągnęłam nosem.
- Teraz już wiem co o mnie myślisz. Myślałam, że jednak coś znaczę dla Paryżan.
Rozpłakałam się.
*Adrien*
- Nie! Czekaj! Nie to miałem na myś... - Nie zdążyłem dokończyć, bo wyskoczyła przez okno.
Co ja zrobiłem?! Jak ja mogłem?! Rzuciłem się na łóżko. Jak ja mogłem jej tak powiedzieć?! Zraniłem ją - miłość swojego życia.
Zacząłem płakać w poduszkę.
- Ejj... Stary. - Powiedział Plagg, gdy wyleciał z szafy - Wiem, że zrobiłeś największą głupotę jaką mogłeś zrobić, ale nie możesz tak reagować, bo opęta cię akuma! I jak Biedronka sobie poradzi bez Czarnego Kota?
- Najj-wwwywy-raźniej nnni-ie jestemm je-j pottt-rzebny! - Wyjąkałem płacząc.
- Próbowałem cię pocieszyć.
- Nnn-o tt-o c-ii si-ę n-nie udd-ało.
- Ale ona nie wie, że ty jesteś Czarnym Kotem, więc raczej nie będzie na ciebie zła.
Wstałem i otarłem łzy.
- Masz rację, Plagg.
*Marinette*
Gdy wróciłam do domu i przemieniłam się, opadłam na łóżko. Płakałam coraz bardziej.
- Marinette! Nie możesz się tak zadręczać! A co będzie jak dopadnie cię akuma? On na pewno przez przypadek tak powiedział. Po prostu zdziwiło go twoje zachowanie, tam w parku. - Tikki wtuliła się w mój policzek.
- Masz rację, Tikki.
Gdy tylko to powiedziałam usłyszłam tłumy krzyczących ludzi.
- Tikki! To akuma! A co jak to jest Adrien?! I chce mnie zniszczyć?! Tikki, kropkuj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro