Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

*Marinette*

Dzisiaj już środa po południu. Od prawie tygodnia nie było żadnej ofiary Akumy. Coś tu jest nie tak. Czy to możliwe, żeby Władca Ciem tak długo nie atakował? Może po prostu zniknął tak szybko i niespodziewanie jak się pojawił? To nielogiczne. bMuszę dzisiaj pójść na patrol.

- Mari! Ty w ogóle mnie nie słuchasz! - krzyknęła Alya.

- Wybacz. Zamyśliłam się... Muszę już iść do domu. Mama będzie zła, że nie przyszłam zaraz po szkole. Pa.

- Na razie.

Oczywiście,że mama nie będzie zła! Powiedziałam jej, że przyjdę później.Ale teraz nie mogę tak beztrosko rozmawiać z przyjaciółką.Dzieje się coś złego i ja muszę dowiedzieć się, o co chodzi!

Żeby nie wzbudzać podejrzeń przyjaciółki, pobiegłam w stronę domu.Zatrzymałam się, gdy Alya zniknęła mi z oczu. Wtedy weszłam w jakąś pustą uliczkę. Tikki wyleciała z mojej torebki.

-Marinette! Coś na prawdę jest nie tak. Władca Ciem coś kombinuje.Musisz mieć się na baczności! - powiedziała cicho moja kwami.

- Wiem, Tikki.

- Może zobaczysz co się dzieje? - uśmiechnęła się.

- Tikki! Kropkuj!

Jak ja dawno widziałam Czarnego Kota. Jeszcze wtedy na naszej ran...Znaczy na... Ugh... S...Spotkaniu?

*Władca Ciem*

- Nuru! Jej negatywna energia całkiem zniknęła! Zrób coś! -zacząłem krzyczeć.

- P-Panie... Nie mogę.

- Biedronka już zapomniała, jaką krzywdę zrobiłem Adrienowi! Wymyśl coś!

- Ch-Chyba mam pomysł...

*Adrien*

Przyglądałem się broszce pawia, którą zabrałem ojcu z sejfu. Czy to jest Miraculum? Muszę je oddać Mistrzowi Fu.

- Plagg, nie sądzisz, że Władca Ciem dawno atakował?

- Adrien, nie sądzisz, że potrzebuję camemberta?!

Rzuciłem mu ten śmierdzący ser. Rozmowa z tym żarłokiem nie ma sensu! Ciągle tylko camembert, camembert, camembert i camembert! Muszę pogadać z Biedronką.

- Plagg! Wysuwaj pazury!

- Ej! A kiedy zjem mój kochany camembert? - zdążył powiedzieć zanim znalazł się w moim pierścieniu.

Westchnąłem.

*Marinette*

Wskoczyłam na dach pobliskiego budynku. Rozglądałam się wszędzie. Nigdzie nie było nikogo ani niczego podejrzanego. Szczęśliwi mieszkańcy przemierzający ulice Paryża. Co w tym dziwnego?

Po kilkunastu minutach samotnego patrolu zobaczyłam w oddali Czarnego Kota.

-Cześć, Kocie - powiedziałam, gdy był już blisko.

-Witaj, Księżniczko.

Zdążyłam się przyzwyczaić do jego głupich powitań. I tak sprzeciwianie się nic nie da. Chociaż jedna osoba mnie szanuje.

- Władca Ciem nie atakuje od prawie tygodnia. Dziwne, no nie? -zaczęłam.

- No. Chyba poluje na "większą zdobycz".

- Mądrze myślisz. Chodzi ci o kogoś konkretnego?

Zamrugał i dziwnie na mnie popatrzył.

- Co? Ja? Nic mi nie jest jak widać! Nie dopadnie mnie. Już raz mu się nie udało. Prędzej ty ulegniesz - powiedziałam urażona.

Odeszłam od niego kilka kroków, skrzyżowałam ręce i odwróciłam głowę w przeciwną stronę.

- Ejejej! Nie obrażaj się! Chodzi o to, że jak sprzeciwiłaś się Władcy Ciem, to mogło w tobie zostać trochę tego zła z Akumy -zaczął pośpiesznie tłumaczyć. - Nie bierz tego do siebie...

Udawałam,że go nie słucham. W ogóle nie rozumiem o co mu chodzi. Gada całkiem bez sensu.

Westchnął.Podszedł do mnie od tyłu. Nie chce mi spojrzeć w oczy, tak? Wcale mu się nie dziwię!

- Księżniczko...

I wtedy zrobił coś, czego się kompletnie nie spodziewałam.Przytulił mnie i położył głowę na moim ramieniu.

Nic nie będę robić. Zobaczę co ma mi do powiedzenia.

- Po prostu się o ciebie martwię - powiedział cicho i odszedł.

Poczułam ukłucie w sercu. On się o mnie martwi, a ja go tak okropnie traktuję?!

- Kocie, czekaj! - krzyknęłam i podbiegłam do niego.

Stanął i odwrócił się w moją stronę. Popatrzyłam mu w oczy. Czułam,że zaraz się rozpłaczę.

- Przepraszam. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałam. Zawsze mnie wspierasz, pomagasz i jesteś przy mnie, gdy cię potrzebuję. A ja cię tak traktuję - przerwałam na chwilę. -Wybaczysz mi?

Uśmiechnął się.

- Już to zrobiłem.

Zarzuciłam mu się na szyję.

- Uważaj! Przewrócisz mnie!

Oboje zaczęliśmy się śmiać.

W tej chwili oboje zapomnieliśmy o Władcy Ciem. Liczyliśmy się tylko on i ja.

Po kilku minutach powiedziałam:

- Może pójdziemy po radę do Mistrza Fu? No wiesz. Chodzi mi o Władcę Ciem.

Kiwnął głową.

Pobiegliśmy razem do domu Mistrza.

Zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył. Naciskam na klamkę. Zamknięte.

-M-Może do niego zadzwonisz? - powiedziałam.

Mój towarzysz wziął do ręki koci kij. Dzwoni. Numer niedostępny.

Wymieniliśmy z Kotem przerażone spojrzenia.

-Myślisz o tym samym co ja? - zapytał Kot.

Przytaknęłam.

-Władca Ciem go porwał - powiedzieliśmy jednocześnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro