Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40. Zakończenie cz. II

~ Marinette ~

Nazajutrz w szkole ciągle myślałam o pocałunku z Czarnym Kotem. Po ostatniej lekcji pakowałyśmy rzeczy do plecaków, gdy Alya zagadnęła:

- Miałam nikomu nie mówić, ale jesteś moją przyjaciółką i wiem, że zachowasz to dla siebie..

- To znaczy? - podniosłam brew.

- Wczoraj przyłapałam Biedronkę i Czarnego Kota, jak się całowali! - chyba chciała powiedzieć szeptem, ale była taka tym podniecona, że Adrien, który grzebał coś w swojej torbie na pewno usłyszał.

- Masz na to jakiś dowód? - wolałam się upewnić, że nie zdążyła zrobić zdjęcia.

- Niestety nie udało mi się tego sfotografować, ale wiem co widziałam. Pomiędzy nimi ewidentnie coś iskrzy. Ale wiesz co jest najlepsze? - trąciła mnie łokciem.

Pokiwałam przecząco głową.

- To że całowali się na tarasie twojego mieszkania! - zaczęła się śmiać. I w tym momencie Adrien odwrócił się w naszą stronę.

- O czym ty mówisz? - zapytał mocno zaskoczony. Zdziwiła mnie jego reakcja.

- Nie mówił tobie tato, że nieładnie podsłuchiwać? - wciąż śmiała się Alya.

- Nie musiałem podsłuchiwać, by usłyszeć, tak głośno o tym mówisz - odrzekł. - Powiesz mi? To bardzo ważne.

- Zależy czego nie dosłyszałeś. I pamiętaj. Zachowaj to dla siebie - przestrzegła.

- Jasne. Jasne - pokiwał głową. - Gdzie się całowali?

- Na tarasie domu, w którym mieszka Marinette - zadźwięczała jej komórka. - To mama. Muszę odebrać. Spotkamy się przy wyjściu - krzyknęła, zostawiając mnie z dziwnie przyglądającym mi się Adrienem.

Zamknęłam plecak i chciałam opuścić salę, gdy zatrzymały mnie słowa chłopaka:

- Jak to możliwe? Przecież tam mieszka Biedronka..

- Co powiedziałeś?! - popatrzyłam na niego. Stał zakłopotany.

- Myślałem, że mówię to sobie w myślach - potarł swój kark.

- Powiedziałeś na głos - rzekłam. - Skąd wiesz, że mieszka tam Biedronka? - zapytałam, choć powoli zaczęło to do mnie docierać.

Do niego chyba też, bo zaczął iść w moją stronę uważnie mi się przyglądając.

- Bo to jest moja dobra znajoma. Choć coś mi się wydaje, że ty dobrze o tym wiesz, my lady - zatrzymał się tuż przy mnie.

- Czarny Kot - szepnęłam. Popatrzył się na mnie z dziwną ulgą.

- To dlatego nasze pocałunki były takie magiczne. Bo całowaliśmy się z osobami, które kochamy - dotknął mojej twarzy. Zaczęłam drżeć. - Teraz już mi nie uciekniesz - nachylił się i złożył na moich wargach krótki pocałunek. 

Odchylił się, popatrzył mi głęboko w oczy.

- Kocham cię Marinette, moja pani i nie pozwolę tobie odejść już nigdy - szepnął, po czym odwrócił się, zabrał nasze plecaki, złapał mnie za rękę i wyszedł ze mną z klasy.


Wieczorem przyszedł do mnie jako Czarny Kot. Nie przemienił się, tylko leżał ze mną na łóżku i gadaliśmy już grubo ponad godzinę, wszystko sobie wyjaśniając.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że ty jesteś Biedronką. Czy to nie przeznaczenie? - popatrzył na mnie. Uśmiechnęłam się. - Ty zakochałaś się we mnie jako Adrienie, ja w tobie, Biedronce. Ale los tak chciał, że zacząłem zauważać ciebie jako Marinette, aż w końcu się w tobie zakochałem. Ty natomiast przekonałaś się do Czarnego Kota - pogładził mój policzek. - Jestem w końcu szczęśliwy.

Użył kotaklizmu na talerzyku.

- Co ty robisz? - zapytałam podnosząc się, ale mi nie pozwolił. Nachylił się nade mną i tym razem stanowczo i namiętnie pocałował.

W pewnym momencie poczułam jak z Czarnego Kota przemienia się w Adriena. Sprytne pomyślałam i zaśmiałam się. Potraktował to jak koniec pocałunku i zaczął się odsuwać, ale w tym momencie jeszcze mocniej wtuliłam się w niego i kontynuowałam pocałunek, o którym marzyłam od momentu sceny z parasolką.



Nazajutrz byłam cała w skowronkach. W końcu od ponad miesiąca chciało mi się iść do szkoły.

- Nie wiem czy dobrze się stało, że poznaliście swoje tożsamości - Tikki od kilku minut latała koło mnie, kiedy pakowałam się.

- Spokojnie. Będziemy ostrożni podczas akcji i nie tylko - uspokoiłam ją.

- Na pewno dasz radę pracować z Czarnym Kotem, wiedząc kim jest? - drążyła dalej.

- Tikki jestem w końcu szczęśliwa. Adrien mnie kocha i cieszę się, że to on jest moim partnerem - wyjaśniłam. - Nie masz powodów do zmartwień. Naprawdę. A teraz wskakuj do torebki, bo znowu spóźnię się do szkoły.


Pod szkołą czekał na mnie Adrien. Uśmiechnęłam się na jego widok.

- Cześć piękna - chciał mnie pocałować, ale się powstrzymał. - Sorry. Zapomniałem, że chcesz na razie zachować tajemnicę.

- Konkretnie to chciałam. Ale po wczorajszej rozmowie, gdy wszystko sobie wyjaśniliśmy nie chcę się ukrywać. Niech wiedzą, że Adrien Agreste od teraz jest zajęty - puściłam mu oczko.

Nie powiedział nic tylko czule pocałował. Uwielbiałam ten moment, gdy wszystko wokoło przestawało istnieć. Z przyjemnej chwili wyrwał nas krzyk Alyi:

- Nie wierzę w to co widzę! W końcu! - odskoczyliśmy od siebie, czerwieniąc się jak buraki.

- Hej Alya - powiedzieliśmy chórem.

- No proszę, proszę. Jaka zgodność - podeszła do nas. - Cieszę się waszym szczęściem moje gołąbeczki - zaśmialiśmy się nerwowo.

Weszliśmy razem do klasy. I znowu Adrien mnie zaskoczył.

- Hej Nino. Mógłbyś usiąść z Alyą? - zapytał przyjaciela.

- Spoko stary - zajął moje miejsce.

- Przepraszam bardzo - odezwała się Chloe. - A niby gdzie będzie siedzieć Marinette? - zapytała.

- Ze mną - na te słowa Chloe zrobiła się czerwona jak cegła. - Zapraszam Marinette. Od dzisiaj to twoje nowe miejsce - uśmiechnął się do mnie, siadając w ławce.

- Niby z jakiej racji? - krzyknęła Lila, zbiegając z góry.

- Jest moją dziewczyną i od dzisiaj będzie siedzieć ze mną - uśmiechnął się do mnie.

- Marinette!?!?!? - krzyknęły w tym samym momencie Chloe i Lili. - Jest twoją dziewczyną!?!?!?

- Zgadza się. I radzę się wam z tym pogodzić - odrzekł, nawet na niej nie patrząc. Złapał mnie za rękę. - W porządku?

- W jak najlepszym – i by utrzeć nosa Lili i Chloe oraz dla własnej przyjemności, pocałowałam lekko Adriena w policzek.

- Nie!!!! - krzyknęły dziewczyny na ten widok, w momencie, gdy zadzwonił dzwonek. Wybuchliśmy śmiechem.


~ Adrien ~

Marinette coraz swobodniej czuła się w moim towarzystwie. Bardzo mnie to cieszyło. Na przerwie spędzaliśmy czas we czwórkę, z Alyą i Nino. Natomiast Chloe i Lili chodziły złe jak osy, że przestałem być singlem. Bawiło mnie to, bo nawet jeżeli nie zakochałbym się w Marinette, to i tak nie byłbym z żadną z nich. Moje serce już dawno było zajęte. Jak się okazało przez tą samą niebieskowłosą dziewczynę o fiołkowych oczach, tylko zakrytą maską.

***

Minął miesiąc, odkąd zaczęliśmy się spotykać z Marinette. Każde popołudnie spędzaliśmy razem, czy to u mnie czy u niej. Poznawaliśmy się coraz lepiej. W szkole Lili i Chloe chyba pogodziły się z tym, że mam dziewczynę, bo przestały nam dogadywać i w końcu zajęły się swoimi sprawami. A my z Marinette cieszyliśmy się sobą, każdym dniem spędzonym razem i byliśmy, bo tylu zawirowaniach, w końcu szczęśliwi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #miraculum