Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. Zakochanie

~ Adrien ~

Odkąd Marinette weszła do sali nie mogłem się na niczym skupić. Jak tylko ją zobaczyłem przeszedł mnie dreszcz, jak po porażeniu piorunem. I jeszcze ta dziwna akcja z bransoletką. Nie wiedziałem, jak to wyjaśnić. Musiałem pogadać z Marinette.

Jak tylko zadzwonił dzwonek odwróciłem się do niej.

- Muszę z tobą porozmawiać. To ważne. Chodź ze mną do biblioteki - wyciągnąłem rękę w jej kierunku.

- Na co czekasz? - trąciła ją łokciem Alya, po dłuższej chwili ciszy.

Nie czekając dalej, bo przerwy zostało coraz mniej, złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem w stronę biblioteki. Gdy tylko weszliśmy do środka, znalazłem ustronne miejsce i odezwałem się:

- Na pewno nie kojarzysz tej bransoletki?

- Nie Adrien. Nigdy nie dostałam od ciebie żadnego prezentu - zaczęła się wycofywać.

- Jesteś pewna, że nic nas wcześniej nie łączyło? - zapytałem nieśmiało, pocierając kark. - Bo wiesz.. Jak inaczej wytłumaczysz tą bransoletkę..

To pytanie ją zatrzymało i chyba zmroziło, bo zamarła, patrząc się na mnie jak na wariata.

- Nnigdy nnic nnas nnie łłączyło - wyjąkała prawie, że pod nosem, przerywając krępującą ciszę.


Zadzwonił dzwonek, po którym Marinette wybiegła z biblioteki. Nie próbowałem jej zatrzymywać, bo musiałem pogadać z Plaggiem.

- Dlaczego mam wrażenie, że coś było między mną a Marinette? To by wyjaśniało tą bransoletkę - powiedziałem do zaspanego Kwami.

- Człowieku przestań drążyć temat tego co było, jeśli było - odrzekł. - Ode mnie się niczego nie dowiesz. Po prostu żyj chwilą obecną, a nie gdybasz co było kiedyś - schował się pod koszulę, bo usłyszeliśmy jakiś hałas.

Musiałem wrócić na lekcję, ale marzyłem tylko o tym, by znaleźć się w domu i wszystko sobie uporządkować. Przeprosiłem panią na spóźnienie, a siadając do ławki spojrzałem na Marinette. Miała głowę pochyloną nad tabletem. Zająłem miejsce obok Nino i próbowałem skupić się na lekcji, co nie wychodziło mi w ogóle, bo moje myśli wciąż krążyły wokół niebieskowłosej dziewczyny, która wyjątkowo nie była Biedronką. Do tej pory tylko Moja Pani tak silnie na mnie działała..

 

~ Marinette ~

- Odezwij się w końcu - zapiszczała Tikki. - Odkąd przyszłyśmy ze szkoły milczysz.

- Przepraszam Tikki - usiadłam na łóżku. - Po prostu to co się dzisiaj wydarzyło w szkole przerosło mnie. Ta cała bransoletka. Rozmowa z Adrienem. Wiesz jak bardzo stresuje się na jego widok, a dzisiaj ze mną gadał na osobności i to w dodatku zapytał się czy nas coś łączyło. On nawet nie wie, jak bardzo bym chciała. Ale to nigdy nie miało miejsca. Więc ogólnie mówiąc nic z tego nie rozumiem i wciąż cała drżę.

- Oh Marinette - przytuliła się do mnie.

- Czy to możliwe, że faktycznie coś było między nami, dlatego miałam przy sobie tą biżuterię? - zapytałam.

- Wiesz doskonale o tym, że nie mogę powiedzieć tobie wszystkiego; ale jeśli było coś między wami, to prędzej czy później uczucia dojdą do głosu - wyjaśniła Kwami.

- Jesteś bardzo tajemnicza, ale rozumiem - pokiwałam głową. - Pozostaje czekać.


Odezwał się mój telefon.

- Pewnie Alya napisała, czy może wpaść. Też jest ciekawa.. To od Adriena - zdziwiłam się.

- Co pisze? - zaciekawiła się Tikki.

- Chce jutro się spotkać przed szkołą w parku i pogadać - przeczytałam.


~ Adrien ~

Czekałem na Marinette w parku od pięciu minut. Zacząłem tracić nadzieję, że przyjdzie, więc odetchnąłem z ulgą, gdy pojawiła się obok mnie.

- Hej. Dzięki, że przyszłaś - uśmiechnąłem się, by rozładować atmosferę, bo zauważyłem zdenerwowanie na twarzy dziewczyny. - Chciałem wyjaśnić to wczorajsze zajście.

- A jest co wyjaśniać? - zaskoczyła mnie pytaniem.

- Pewnie, że jest. Nie zastanawiałaś się skąd masz tą bransoletkę? - przetarłem kark.

- Nie, bo w to, że mogło coś być między nami nie uwierzę - odparła, spuszczając wzrok.

- Dlaczego tak uważasz? - zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem.

- Bo.. Bo ja.. - zaczęła się jąkać. Była bardzo zestresowana i spięta. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak się zachowuje w mojej obecności.

- Spokojnie - podszedłem bliżej. Działała na mnie jak magnez. - Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że mogłoby coś nas łączyć - chyba ją zaskoczyłem, bo podniosła na mnie wzrok, a jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.


Gdy nic nie odpowiedziała, postanowiłem wyznać jej prawdę.

- Od wczoraj strasznie silnie na mnie działasz. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Podobasz mi się. I to bardzo. - zaczęła szybciej poruszać oczami. - Nie wiem, czy czujesz to samo, ale mam nadzieję, że tak - podrapałem się po karku. - Powiesz coś..?

Czekałem na jej odpowiedź z coraz mocniej bijącym sercem.

- Ja, ja nie wiem co powiedzieć... - podniosła lekko wzrok. Nie mogłem czekać dłużej, podszedłem jeszcze bliżej i przytuliłem ją.

Na początku była mocno zaskoczona moją reakcją, ale po chwili odwzajemniła uścisk. Pachniała obłędnie, ciasteczkami, w przeciwieństwie do mojego zapachu zgniłego sera. Nie chciałem ją puszczać, ale czekała nas szkoła. Niechętnie odsunąłem się od niej. Zauważyłem, że cała drży.

- Wszystko w porządku? - zapytałem. Pokiwała głową i uroczo się uśmiechnęła. - Idziemy do szkoły? - podałem jej rękę.

- Yhy.. - złapała moją dłoń i ruszyliśmy do szkoły, jak wyczuwałem oboje bardzo szczęśliwi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #miraculum