33. Wydanie
~ Marinette ~
Po udanej akcji Czarny Kot bezpiecznie przeniósł mnie z powrotem do szpitala. Adrien wrócił do Chin, tak jak miał wcześniej zaplanowane. Spędził tam kilka dni, także jak wrócił do Paryża, wyszłam ze szpitala i dalszy okres rekonwalescencji spędzałam w domu.
Adrien odwiedzał mnie codziennie po szkole, wymykając się z własnego domu pod postacią Czarnego Kota. Czułam się coraz bardziej swobodnie w jego towarzystwie i cieszyłam się, że jesteśmy razem i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Najważniejsze, że przestałam się jąkać na jego widok. Według niego moje jąkanie skończyło się z chwilą, gdy pierwszy raz się pocałowaliśmy w szpitalu. Podobno wtedy się odblokowałam na jego osobę.
Po ponad miesiącu, gdy rehabilitacja dobiegła końca, mogłam wrócić do szkoły. Umówiłam się z Alyą, że pójdziemy razem.
- Pa mamo. Pa tato – rzuciłam wychodząc z domu. – Hejka – przytuliłam się do przyjaciółki i ruszyłyśmy w drogę.
- Hej siostro. Cieszę się, że wracasz do żywych – uśmiechnęła się. – Szkoda, że nie mogłam ciebie odwiedzać w domu, tak często jakbym chciała. Ale teraz nadrobimy stracony czas.
Muszę się do czegoś przyznać. Alya nie wiedziała, że ja i Adrien, że my się spotykamy. Wiem, że jako przyjaciółka powinna dowiedzieć się od razu. Ale bałam się jeszcze o tym mówić. Chciałam, żeby nasz związek pozostał na razie tajemnicą. A jak będę gotowa to jej o wszystkim powiem. Przynajmniej tak sama siebie usprawiedliwiałam.
Moje wewnętrzne rozmyślania przerwał głos Alyi:
- Marinette, tu ziemia! – machała mi przed twarzą. – W ogóle mnie nie słuchasz!
- Przepraszam. Zamyśliłam się – popatrzyłam na nią przepraszającym wzrokiem i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy już prawie pod szkołą.
- Wybaczę ci tylko dlatego, że to twój pierwszy dzień w szkole po dłuższej nieobecności – powiedziała.
- Dzięki – posłałam jej uśmiech.
Dochodziłyśmy właśnie do schodów, gdy pod szkołę podjechał samochód, z którego wysiadł Adrien. Gdy tylko mnie zobaczył pomachał energicznie ręką.
Kurczę. Zapomniałam mu powiedzieć, że nie chce afiszować się naszym związkiem pomyślałam. Postanowiłam szybko wejść do szkoły zanim do mnie i Alyi dołączy, zdradzając nas przed przyjaciółką.
- Chodź. Zaraz zadzwoni dzwonek – chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam za sobą.
Lekko zdezorientowana podążyłam za mną.
- Kiedy ty w końcu pogadasz z Adrienem? – zapytała. – Ledwo pomachał do nas, a ty od razu uciekasz – pokręciła głową.
Weszłyśmy do budynku. Zdjęłam plecak i podałam go Alyi.
- Idę jeszcze na chwilę do łazienki. Zaraz wracam – rzuciłam, podając jej plecak.
- Spoko. Czekam w sali – oddaliła się w kierunku klasy.
Poczekałam na Adriena. Pojawił się chwilę później. Widząc mnie, podszedł szybko i przytulił.
- Tęskniłem za tobą – szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się na te słowa, ale zaraz spoważniałam, bo musiałam coś z nim wyjaśnić. – Mam wrażenie, ze na mój widok uciekłaś. Mylę się czy mam rację? – popatrzył się spod przymrużonych powiek.
- Nie mylisz się – zwiesiłam ramiona. – Adrien ja nie chcę, żeby ktokolwiek z klasy wiedział o nas. Nawet Alya – wypaliłam.
- Ale dlaczego? – zapytał zdziwiony.
- Na pewno dlatego, że się boję, że jak wyjdzie na jaw, że się spotykamy to tym razem twoje "wielbicielki" nie będą mi dawały spokoju. Chloe dalej będzie zatruwać mi życie w szkole – jęknęłam.
- Nie zapominaj o Lili. Od początku jest do ciebie uprzedzona – dodał. – Ale masz rację. Na razie niech to będzie nasza słodka tajemnica. Choć nie wiem jak sobie z tym poradzę, bo wiesz jak bardzo ciebie kocham i jak wariuje na twój widok – szepnął całując mnie czule w policzek.
- Wiem. Ja ciebie też – dodałam, śmiejąc się w chwili, gdy zadzwonił dzwonek.
- W taki razie, koleżanko idź przodem na lekcje – rzekł, pokazując ręką na drzwi naszej klasy.
Zaśmiałam się i pobiegłam do sali. Adrien ruszył chwilę po mnie.
Zajęłam miejsce przy Alyi, uśmiechając się do koleżanek i kolegów, witających mnie. Zauważyłam, że Lila na mój widok zaśmiała się pod nosem. Zignorowałam ją. Do sali wszedł Adrien. Spuściłam wzrok.
- Siema Nino – usłyszałam jak siada w ławce. Podniosłam głowę.
Alya szturchnęła mnie w łokieć
- Powinnaś z nim w końcu pogadać, a nie dalej na jego widok czerwienić się i zwieszać głowę – powiedziała, ściszając głos. Jednak nie na tyle cicho, by nie usłyszał tego Adrien, który po jej słowach zaśmiała się, kiwając głową z rozbawieniem.
W końcu zaczęła się lekcja.
Po dzwonku jako jedna z pierwszych chciałam opuścić salę, ale zatrzymał mnie głos Lili.
- Cześć kochanie! – zaświergotała.
Popatrzyłam się w jej kierunku i zobaczyłam jak Lila przytula MOJEGO CHŁOPAKA!
- Hej – Adrien wyrwał się z jej objęć – Czy my przypadkiem nie jesteśmy już razem? – zapytał.
- Ależ skąd! – zamrugała kokieteryjnie. – Przecież nikt z nas nie zrywał.
Popatrzyła się na mnie.
- Witaj Marinette – uniosła lekko kącik ust. – Jak miło znowu ciebie widzieć – powiedziała sarkastycznie, wtulając się znowu w MOJEGO CHŁOPAKA.
Adrien odwrócił się w moją stronę i popatrzył przepraszającym wzrokiem. Nie mogła nic zrobić, dlatego obróciła się na pięcie i wyszłam z sali.
Chciałam, żeby nikt nie wiedział o nas, to mam za swoje.
Mam też chłopaka, który wychodzi na to, że ma jeszcze nieuporządkowane sprawy z byłą, a może jednak wciąż obecną dziewczyną.
Chciałam uciec do łazienki, ale zatrzymało mnie wołanie Adriena.
- Marinette! Zaczekaj!
Zatrzymałam się w połowie drogi i odwróciłam do niego. Kątem oka dostrzegłam, że przygląda nam się kilkanaście osób, w tym Chloe i Alya.
- Już nie gadasz z Lili? – wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy.
- Nie interesuje mnie Lili – zaczął, chwytając mnie za rękę. Próbowałam mu się wyrwać, ale trzymał za mocno. – Nigdy mnie nie interesowała. Była ze mną tylko ze względu na to, że jestem modelem i synem znanego projektanta mody – wyjaśnij.
- Możemy o tym pogadać w bardziej ustronnym miejscu? – rozejrzałam się. – Coraz więcej osób się na nas patrzy.
- To niech patrzą – próbował mnie przytulić, ale mu się wyrwałam.
- Proszę.. – szepnęłam, w chwili, gdy doszedł do nas z tłumu głos Lili:
- Och.. jak mi przykro – spojrzeliśmy w jej kierunku.
Szła do nas, wymijając uczniów. Stanęła, podpierając się po boki.
- Czarny Kocie. Czy ty nie widzisz, że Biedronka ciebie nie kocha – rzekła, śmiejąc się.
Poczułam jak nogi się pode mną uginają i gdyby nie Adrien, upadłabym na ziemię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro