Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Uzdrowienie

~ Adrien ~

Poczekałem do wieczora. Gdy powoli zaczęło się ściemniać udałem się w przebraniu Czarnego Kota do szpitala po Marinette. Ze zwinnością (jak przystało na to zwierzątko), wskoczyłem przez okno do sali. Dziewczyna na mój widok nieśmiało się uśmiechnęła, ale w jej oczach widać było zaskoczenie. Skoro wiedziała o moim przybyciu, pomyślałem, że wciąż szokowało ją to, że ja byłem Czarnym Kotem. Spodobało mi się to i postanowiłem nie wychodzić z roli super bohatera.

- Witaj, My Lady – podszedłem do łóżka, ująłem jej dłoń i delikatnie pocałowałem. – Gotowa do podróży? – zapytałem, bacznie się jej przyglądając.

Zamrugała kilka razy. Odchrząknęła i pokiwała głową:

- Jasne. Nie mamy czasu, więc ruszajmy – wyrwała mi swoją dłoń i odrzuciła kołdrę.

Powoli ją podniosłem. Oplotła swoje ręce wokół mojej szyi i delikatnie położyła głowę na klatce piersiowej. Ostrożnie wyskoczyłem przez okno i przemierzając kolejne dachy budynków dotarłem pod mieszkanie Mistrza Fu. Drzwi się otworzyły i wszedłem do środka.

- Witajcie, Biedronko i Czarny Kocie – przywitał nas staruszek, pokazując na materac.

Położyłem ostrożnie Marinette.

Oddaliłem się i krzyknąłem:

- Schowaj pazury!


Już jako Adrien kucnąłem przy dziewczynie. Uśmiechnęła się na mój widok i lekko zarumieniła. Była urocza.

- Jak się czujesz? – zapytałem z troską.

- Dobrze. Podziękuj Czarnemu Kotu za pomoc – mrugnęła do mnie, śmiejąc się.

- Nie omieszkam. Jak tylko go spotkam powiem, że przesyłasz podziękowania – zawtórowałem jej śmiechem.

- Młodzieży – przerwał nam głos Mistrza Fu. – Należy zaczynać. Ściągnę teraz gips, by nie zakłócił przemiany, ani procesu uzdrawiania.


Po chwili Marinette leżała bez opatrunków i lekko wykończona, bo zdejmowanie gipsu nie należało do przyjemnych rzeczy.

Wstałem, kierując się do wyjścia, ale zatrzymał mnie staruszek, mówiąc:

- Jeśli nie chcesz, by uzdrawianie było bolesne dla dziewczyny, użycz jej swojej mocy – odwróciłem się zaintrygowany jego słowami.

- Nie bardzo rozumiem – uniosłem brew. – Przecież miał Mistrz użyć magii i pradawnych sposobów leczenia.

- Zgadza się. Miałem poświęcić swoją moc – wyjaśnił. – Ale ze względu na mój sędziwy wiek uzdrawianie potrwałoby znacznie dłużej i boleśniej.

- Jeśli dzięki temu Marinette nie będzie tak cierpieć to zgadzam się – podszedłem bliżej.

- Jednak musisz wiedzieć, że ty zostaniesz pozbawiony Kotaklizmu i twoja przemiana będzie znacznie krótsza, co za tym idzie, będziecie mieć ograniczony czas na pokonanie Osiłka – dokończył.

Nie miałem się nad czym zastanawiać. Nie chciałem, by Marinette cierpiała, a wiedziałem, że z jej pomocą pokonanie Osiłka będzie tylko formalnością.

- Zgadzam się – powtórzyłem, podchodząc do materaca. – Czy mam się przemienić?

- Tak.


~ Marinette ~

Kręciło mi się w głowie od nadmiaru emocji i po ściągnięciu gipsu. Nie było to miłe doświadczenie, ale niestety konieczne.

Dodatkowo wciąż nie dochodziła do mnie myśl, że to Adrien jest Czarnym Kotem i właśnie w tej chwili na moich oczach przemienia się, by pomóc mnie uleczyć.


Odetchnęłam i zamknęłam oczy, czekając na ciąg dalszy. Poczułam jak czyjaś dłoń dotyka mojej nogi. Drgnęłam pod jej dotykiem. Uchyliłam lekko powieki. To Czarny Kot klęczał przy mnie. Chciałam na powrót zamknąć oczy, ale usłyszałam polecenie Mistrza:

- Biedronko – odezwał się, siadając naprzeciwko Czarnego Kota. – Dokonaj przemiany.

Uniosłam się na rękach i krzyknęłam:

- Tikki, kropkuj! – natychmiast stałam się Biedronką.

Mistrz Fu rozpoczął proces leczenia, mrucząc jakieś formułki po nosem. Po chwili zauważyłam jak pierścień Czarnego Kota zaczyna się świecił na zielono. Czułam narastające mrowienie w nodze. Po pewnym czasie Mistrz Fu zwrócił się do chłopaka:

- Użyj swojej mocy na nodze Biedronki.

Czarny Kot się zawahał.

- Czy to nie zaszkodzi Marinette? – zapytał taki zatroskany, że nawet nie zwrócił uwagę na swój błąd w nazwaniu mnie po imieniu.

- Spokojnie – posłał lekki uśmiech staruszek. – Mam wszystko pod kontrolą. Dzięki moim formułkom Kotaklizm nie zniszczy jej nogi, tylko same złamanie – wyjaśnił.

Czarny Kot wyprostował się, uniósł rękę do góry i krzyknął:

- Kotaklizm! – po czym przyłożył ją do mojej nogi.

Boleśnie mnie zapiekło i poczułam jakby porażenie piorunem. Pisnęłam z bólu i straciłam przytomność.


Nie wiem, ile czasu minęło zanim się obudziłam. Gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam zatroskaną twarz Adriena. Uśmiechnął się do mnie. Spróbowałam się podnieść, ale skończyło się to fiaskiem, bo ręce miałam jak z waty. Na szczęście Adrien służył mi pomocą.

- Na długo straciłam przytomność? - zapytałam zachrypniętym głosem. Chłopak pokiwał przecząco głową.

- Na kilka minut, ale dzięki temu bez problemu przeszłaś proces uzdrawiania.

Dołączył do nas Mistrz Fu. Posłał mi lekki uśmiech.

- Witam z powrotem Biedronko - dotknął mojej nogi. - Wszystko zakończyło się pomyślnie. Możesz już bez żadnych przeszkód chodzić i rozprawić się z Osiłkiem.

Poruszyłam nogą. Faktycznie. Nie czułam bólu. Jedynie lekkie mrowienie, pozostałe zapewne po leczeniu.

- Adrien, pomożesz mi wstać? - podałam mu swoją dłoń.

Ochoczo służył mi pomocą i już po chwili stałam na nogach o własnych siłach i powoli stawiałam kroki. Po kilku przechadzkach z asekuracją Adriena byłam gotowa na walkę z Osiłkiem.

- Możemy ruszać - rzekłam.

Gdy dziękowałam Mistrzowi za pomoc i żegnałam się z nim, Adrien przemienił się w Czarnego Kota. Złapałam go za rękę i machając na do widzenia staruszkowi pobiegliśmy stawić czoło wrogowi.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #miraculum