Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. Plan

~ Adrien ~

- No i tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek – powiedziałem, jak tylko odsunąłem się od dziewczyny.

Marinette była totalnie zaskoczona. Zaczęła szybko mrugać oczami. Potrząsnęła głową i wybuchła śmiechem. Nie wiedziałem, co o tym sądzić. Popatrzyła się ma mnie i umilkła.

- Przepraszam za moją reakcję – powiedziała, posyłając mi uroczy uśmiech. – Po prostu jestem taka szczęśliwa, że nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

- Czyli podobało się tobie? – zapytałem z nadzieją.

- Oczywiście. Było cudownie – zapewniła. – I masz rację. Tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek. Choć tamtego, tak jak i tego, bardzo chciałam – lekko się zarumieniła.

- Cieszy mnie to bardzo – poprawiłem się na krześle. – Posłuchaj. Muszę wrócić do Chin, bo mój ojciec nie wie, że tu jestem i nie chcę, by to uległo zmianie.. – umilkłem, widząc jej reakcję.

- Zostawiasz mnie? – zapytała.

- Tylko na niecały tydzień – uśmiechnąłem się lekko. – U twojego wujka poćwiczę chiński. Ale nie tylko to miałem tobie do przekazania. Chodzi o Osiłka. Tylko ty możesz go powstrzymać przed coraz większym niszczeniem Paryża.

- Ale ja jestem niedysponowana – powiedziała, smucąc się.

- Spokojnie – przykryłem jej dłonią swoją. – Rozmawiałem na ten temat z Mistrzem Fu. Pomoże tobie stanąć na nogi. Na czas złapania Akumy – przerwałem, widząc jak jej oczy robią się wielkie jak spodki.

- Co masz na myśli mówiąc, że pomoże mi stanąć na nogi – jęknęła.

- Marinette. O nic się nie bój. Będę przy tobie – zapewniłem. – Powalę Osiłka. Ty tylko będziesz musiała złapać Akumę i przywrócić Paryżowi jego dawny stan.

- Ale w jaki sposób Mistrz tego dokona? – zapytała.

- Za pomocą magii i pradawnych sposobów leczenia – odpowiedziałem. Wolałem dokładnie nie wyjaśniać, bo skoro mnie to przeraziło, ją tym bardziej przestraszy. – Mistrz Fu jest przekonany, że to zadziała i nie spowoduje żadnych komplikacji.

- Ufam Mistrzowi. Zgadzam się – pokiwała głową Marinette. – Kiedy wracasz do Chin?

- Dzisiaj o 20.00 mam odlot – zwiesiłem głowę.

- Poczekaj. Mamy jeszcze tydzień czekać na pokonanie Osiłka? – zapytała.


Podniosłem głowę i popatrzyłem na nią uważnie. Miała rację. Jeśli teraz wyjadę, znowu trzeba będzie czekać, a na to nie mieliśmy już czasu.

- Jedź. Z pomocą Szczęśliwego Trafu pokonam Osiłka. A reszta będzie formalnością – zapewniła. – Najwyżej poproszę Mistrza, by uleczył mnie tak, by wystarczyło mi sił na walkę z nim.

- Marinette, nie pozwolę na to, byś sama stawiała temu czoło – przysunąłem się do niej. – Nie zostawię ciebie z tym.

- Ale musisz wrócić do Chin, jeśli nie chcesz kłopotów – dotknęła mojego ramienia, podnosząc się bardziej do pozycji siedzącej i opierając na poduszkach.

- Nie zostawię ciebie z tym całym bajzlem samą – powtórzyłem.

- Adrien. Paryż już wystarczająco nacierpiał się przez moje złe decyzje. Postanowiłam już więcej nie chować się. Wiem kim jestem. Biedronką, na którą liczą mieszkańcy. Ze złamaną nogą czy nie. I muszę pokonać Osiłka – uśmiechnęła się do mnie.

- A jeśli mój lot będzie o 20.00 jutrzejszego dnia? – wpadłem na pomysł. – Zadzwonię do Natalie i powiem, żeby przeniosła rezerwację na jutro. A my w tym czasie pokonamy Osiłka.

- Jeśli to możliwe to próbuj – uśmiechnęła się.


Wyjąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer Natalie. Na początku nie chciała się zgodzić, ale w końcu dała za wygraną, gdy zagroziłem, że w ogóle nie wrócę do Chin. Aż tak nie przejmowałem się karą od ojca, w przeciwieństwie do Natalie. Jej zależało na tej pracy, a to, że nie dopilnowała mnie w obcym kraju, świadczyło przeciwko niej.

- Załatwione – wróciłem na krzesło.

- Świetnie – Marinette posłała mi uśmiech. – Teraz pozostaje kwestia przeniesienia mnie do Mistrza Fu. Lekarz mnie nie wypuści jeszcze ze szpitala, więc muszę wymknąć się z niego niezauważona.

- A co powiesz na pomoc Czarnego Kota? – zapytałem, unosząc brew.

- To chyba najlepsze wyjście z tej sytuacji. Tylko musi być znacznie później. Teraz za dużo ludzi się kręci – dodała.

- No to załatwione – powiedziałem. – Pójdę teraz do Mistrza Fu i o wszystkim mu powiem. Wrócę po ciebie koło ósmej.

- Ok. Będę czekać – odparła.


Podniosłem się i udałem do wyjścia, kiedy zatrzymał mnie jej głos:

- Adrien? – zawołała mnie. – A buziak na pożegnanie? – zaśmiała się.

Nie musiała mnie długo namawiać. Od razu znalazłem się na brzegu jej łóżka. Zamknęła oczy. Przysunąłem się do jej twarzy. Rozchyliłem lekko wargi i pocałowałem ją. Tym razem bardziej odważnie, bo miałem pewność, że tego chce. Gdy poczułem jej język, wywołało to we mnie lekką falę rozkoszy. Smakowała pomarańczą.

Nie wiem, ile trwał. Przerwał go wiercący się Plagg w mojej koszuli. Widocznie za bardzo przytuliłem się do Marinette, co spowodowało, że został przyciśnięty między mną, a nią.

Oderwaliśmy się od siebie, oboje lekko dysząc. Nic nie mówiąc, wstałem. Zatrzymałem się w progu, odwróciłem do niej, rzucając „do zobaczenia" i opuściłem salę szpitalną.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #miraculum