23. Ucieczka
~ Marinette ~
- Ty chyba nie mówisz poważnie!? - piekliła się Alya, już dobrą godzinę. Żałowałam, że jej o tym powiedziałam.
Ale to moja przyjaciółka. Nie mogłam tego trzymać przed nią w tajemnicy.
- Powiedz, że żartujesz - popatrzyła na mnie. - Nie możesz teraz wyjechać. I to na pół roku! - krzyczała.
- Nie mogę to dłużej chodzić do szkoły z Adrienem - stwierdziłam.
- Ale wiesz, że to nie było na poważnie - zaczęła. - Nino i ja wam pomożemy.
- Alya, nie chcę tego słuchać - uniosłam dłoń. - Dzięki za troskę, ale podjęłam decyzję. Wyjeżdżam. Muszę zmienić klimat. Ostatnie wydarzenia. To dla mnie za dużo. Wujek się zgodził. Przy nim nauczę się języka i gotowania - uśmiechnęłam się.
- Widzę, że nie przekonam ciebie - opuściła ramiona. - Zostawiasz mnie w połowie semestru.
- Będę na bieżąco z lekcjami. Nasza wychowawczyni jest już poinformowana - wyjaśniłam. - A w Chinach też jest Internet. To nie koniec świata.
- Ehh... Marinette - usiadła koło mnie. - To nie to samo, ale widzę, że nie mam wyjścia. Będę tęsknić - przytuliła się.
- Ja też - odwzajemniłam uścisk.
**********
Wiem, co Alya myślała. Że uciekam. I miała rację. Nie chciała tego mówić, ale za dobrze ją znam, by nie wiedzieć tego, co myśli.
Uciekałam z Paryża. Zamiast stawić czoło przeciwnościom, wolałam znowu się poddać.
Wiem, że po raz kolejny zawiodę Tikki, bo skazuję ją na wieczne towarzystwo Lili. Ale ja już nie chcę być Biedronką. Nie wyobrażałam sobie współpracy z Adrienem..
Być może faktycznie to nie było na poważnie. Ale nawet jeśli z powodu szantażu, to według mnie, mógł postąpić inaczej.
Chciałam o tym zapomnieć. O nim zapomnieć. Wyjechać daleko stąd i zacząć wszystko od nowa. Jak wrócę będę zupełnie inną osobą. Wierzyłam w to.
Dwa tygodnie później
~ Adrien ~
Od mojej sceny z Lili już więcej nie pojawiła się w szkole. Zaczynałem się martwić, szczególnie, że wtedy zemdlała.
Alya nie chciała ze mną gadać, ale postanowiłem spróbować raz jeszcze.
Stała przy szafkach i patrzyła coś w telefonie.
- Mogę zająć chwilkę - zacząłem, podchodząc bliżej. - Chcę się dowiedzieć co z Marinette..
Popatrzyła na mnie. Już myślałem, że znowu, bez słowa, mnie mnie. Ale się odezwała:
- Marinette wyjechała - odparła krótko i chciała odejść, ale ją zatrzymałem.
- Możesz powiedzieć coś więcej? - zapytałem, puszczając ją.
- Adrien. Osobiście nic do ciebie nie mam - powiedziała. - Nino wyznał mi w sekrecie, co tak naprawdę łączy cię z Lili. Rozumiesz, że jesteś w nieciekawej sytuacji, ale Marinette zabroniła mi cokolwiek tobie mówić. Obiecałam jej to - odeszła od szafek.
- Kocham ją! - odparłem, za głośno niż zamierzałem. - Zależy mi na niej i zrobię wszystko, by się dowiedzieć gdzie jest.
Usłyszałem jak się zatrzymuje. Wstrzymałem oddech. Podeszła do mnie.
- Nie mi powinieneś to wyznać - pokręciła głową. - Teraz już jest na to za późno. Marinette wyjechała do swojego wujka, do Chin. Na pół roku.
Gdy to usłyszałem zakręciło mi się w głowie. To niemożliwe.
- Do mistrza Cheng Shifu? - zapytałem, łamiącym głosem.
- Tak. Ma ją nauczyć gotowania i języka chińskiego - wyjaśniła.
- Dzięki Alya. Muszę już lecieć - pożegnałem się.
- Ale są jeszcze lekcje.....
Nie słuchałem jej już. Wybiegłem ze szkoły. Schowałem się i przemieniłem w Czarnego Kota. Uciekłem na dach budynku i dalej przed siebie.
Poczułem jak moja maska robi się wilgotna. Nawet nie wiedziałem kiedy zacząłem płakać.
Zostawiła mnie. Zostawiła Tikki. Poddała się. Skazała Kwami na posługę Lili, a mnie na współpracę z nią jako Biedronką.
Byłem na nią zły, że znowu nie walczy.
Wściekły na siebie, że do tego dopuściłem, ponownie coś psując.
Zrozpaczony, że wyjechała tak daleko. Tęskniłem za nią. Brakowało mi jej.
Dlatego nie było nam dane być ze sobą?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro