1. Kiedy Smok nie umie latać
Głośny huk obudził mnie. Były właśnie ferie, więc zadarzało mi się dłużej pospać. Szybko ubrałam się się i założyłam naszyjnik z zawieszką w kształcie kameleona.
Fig -kwami kameleona- pojawił się przedemną.
-Wiesz co mówić-powiedział uśmiechnięty.
-Fig, czas zniknąć!-krzyknełam i oślepiło mnie na chwilę białe światło. Gdy znikeło na moim ciele był zielony, lateksowy strój. Do paska miałam doczepioną moją broń- laskę, a na głowie pojawiła się maska i para rogów. Ostrożnie wyskoczyłam przez okno i ruszyłam w stronę wybuchu. Zatrzymałam się niedaleko i ukryłam by dobrze widzieć przeciwnika
Był to chłopak z rudymi włosami. Ubrany był w obcisły, niebieski kombinezon z piorunem na piersi. Za broń miał dwa pistolety z których strzelał prądem. Na lewej ręce miał opaskę, która wyglądała jakby coś w niej schował.
-Gdzie jesteś Biedronko i Czarny Kocie! -Krzyczał. Rozejrzałam się za towarzyszem broni. Szybko dostrzegłam go, ale on mnie najwyraźniej nie. Skoczył na przeciwnika pewnie nawet nie myśląc o strategi.
Zaraz potem skoczyłam za nim. Może się uda?
Jednak prawie natychmiast posiadacz Miraculum Smoka oberwał. Syknął z bólu i szybko się wycofaliśmy na najbliższy dach.
-Nie poszło nam za dobrze -stwierdziłam ostrożnie wychylając się za naszej osłony. Kiedy dostrzegłam, że przeciwnik jest daleko obróciłam się do partnera. -Ja jestem Kameleon, a ty ?
-Smok-odpowiedział bez zastanowienia chłopak.-Nie wolisz jakiegoś innego imienia? Na przykład...
-A może ty będziesz Nocną Furią?-spytałam przerwając mu.-Wtedy będę mogła krzyczeć" Padnij" kiedy ktoś będzie Cię wołać.
-Podziekuję Kameleonie- powiedział. Uśmiechnełam się co Smok odwzajemnił. Wychyliłam się zaa osłony.
-Umiesz latać ?-spytałam patrząc jak przeciwnik się zbliża. Był bardzo blisko.
-Nie, a co?-również się wychylił.-Jest odrobinę zbyt blisko...
-Zrobimy tak, Ty zajmiesz go czymś, a ja użyje swojej mocy i zabiorę mu tą opaskę-powiedziałam szybko -wydaje mi się że tam jest Akuma.
-Możemy spróbować-odpowiedział i wyskoczył z kryjówki.-Ej! Baterio!
-Jestem Elektryk!- krzyknął złoczyńca i ruszył w jego stronę.
Przełknełam głośno śline i wyszepatałam "Inuisi". Spojrzałam na swoje ręce. Nie widziałam ich.
Cicho wyszłam z kryjówki i ruszyłam w stronę złoczyńcy. Widziałam po minie Smoka, że był poddenerwowany.
Gdy byłam wystarczająco blisko zerwała opaskę z ramienia mężczyzny. Wyleciała z niej akuma.
Szybko złapałam ją i skupiłam się by znowu było mnie widać. Spojrzałam na kompana.
- Masz pomysł co z nią zrobić?-spytałam.-Dostałeś jakąś instrukcję obsługi do tego? Albo kartkę z numerem telefonu?
-Numer telefonu?-zmarszczył brwi, najwyraźniej nie rozumiejąc.
-No do Biedronki -odparłam. -Przecież trzeba jakoś oczyści akume i potrzeba Niezwykłej Biedronki by wszystko wròciło do poprzedniego stanu...
Akuma mocno machała skrzydłami w moich dłoniach. Zacisnełam zęby słysząc pikanie naszyjnika.
-Może ją utopimy?-spytał. -Choć w sumie to niehumanitarne...
-Ludzie robią różne rzeczy...-odparłam.- Ale nie możemy- westchnełam.
-To co z nią zrobimy? Nie mamy żadnej mocy by to zrobić... -mruknął.-Choć, daj mi to mam pomysł
Z lekką niepewnością podałam mu akume do ręki, a ten mocno ją zacisnął. Szybko strzepnął pozostałości.
Kolejne piknięcie.
-To ja znikam, pa -mruknełam poczym szybko uciekłam do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro