Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Widoczna nienawiść

Zadzwonił dzwonek. Szłam zaczerwieniona korytarzem, bo właśnie kilka minut temu narobiłam sobie wstydu przed całą klasą. Te uśmieszki i szepty irytowały mnie. Idąc przez szkolny korytarz czułam się jak mała bezbronna dziewczynka wśród grona znęcającej się nad nią młodzieży. Przyprawiało mnie to o dreszcze i o kipiącą złość. ,, To przez niego. Gdyby nie on bym niewylała tego kwasu na nauczycielkę. Co on sobie myślał?! " Nie nawidzę tego głomba. Jego zachowanie jest irytujące. Przyglądałam się z widoczną nienawiścią w oczach na opierającego się Adriena. Niewiedziałam czy te jego żałosne teksty to jakie kolwiek uczucie. On tylko sobie ze mną pogrywa. To denerwowało mnie najbardziej. Niewiem czy robił tak również z innymi dziewczynami, ale jedno jest pewne, nie dam mu się omamić. Szybkim krokiem przeszłam nie zważając na niego. Złapał mnie za nadgarstek. - Marinette - śmiał się patrząc w moje oczy. - Ty też? Daj mi spokój- wyrwałam się z niego rąk i ruszyłam w stronę toalety. Zanużyłam ręce w zimnej wodzie, wyciągnęłam papierowy ręcznik, by je lekko osuszyć. Pokierowałam się w kierunku wyjścia, gdzie ujżałałam czekającego na mnie Adriena. Złapał mnie za ręce oparł o ścianę, po czym jego usta zbliżyły się do mojego delikatnego policzka pocałunkiem. Zaraz po tym odepchnęłam go od klatki piersiowej. - Idiota!- wykrzyczałam w jego stronę. Byłam pełna nienawiści. Zastanawiałam się czemu go nie powstrzymałam? Może dlatego, że bałam się? Odeszłam oddalając się od znienawidzonego przeze mnie chłopaka. To właśnie przez niego każdy mój dzień pozbawiony był humoru. Widzę, że z dnia na dzień staje się on, coraz to bardziej irytujący. To było jak lawina, która staje się coraz silniejsza i nie sposób jej zatrzymać. Przełożyłam torbę przez ramię i ruszyłam w stronę rodzinnej piekarni, gdzie czekali na mnie rodzice. Tego dnia ja miałam przejąć rodzinny interes na kilka godzin. Moi rodzice szli na bankiet z okazji urodzin popularnej firmy sprzedającej telefony. Zostali oni zaproszeni w sprawie przygotowania odpowiednich posiłków. To wieli zaszczyt, że ze wszystkich piekarń w Paryżu wybrali właśnie naszą. Szybko poradziłam sobie z obsłużeniem klijentów, a gdy nastał wieczór i sklep miał zostać zamknięty, do pomieszczenia wszedł ostatni klijent piekarni, a był nim Adrien. - Witaj moja księżniczko- objął mnie w tali. -Nie jestem księżniczką, a już napewno nie twoją - warknęłam, odpychając od siebie chłopaka. Wrócili moi rodzice z powodu silnej ulewy, a spotkanie odbywało się na dworze. -Adrien zamykamy, możesz sobie już iść- burknęłam. -Marinette twój kolega nie będzie wracał do domu podczas takiej ulewy. Niech u nas przenocuje- uśmiechnęła się w jego stronę mama. -Że co proszę?! - powiedziałam niewieżąc w słowa własnej matki. -Marinette bez dyskusji. Zaprowadź kolegę do swojego pokoju i wyciągnij materac- spojrzała na mnie sórowym wzrokiem. Posłusznie wykonałam jej polecenie. Poszłam do toalety, gdzie przebrałam się w piżamę. Wróciłam do pokoju i pokierowałam się w stronę łóżka, gdzie się położyłam. -Dobranoc- burknęłam nieprzyjaźnie. Na ramieniu poczułam czyjąś ręke. To był Adrien. Usiadł on na skraju łóżka. Nachylił się nademną i delikatnie musnął moje usta. Powtórzył to kilka krotnie, a mi to nie przeszkadzało, widząc to obcałowywał moją szyje, na co z moich ust zaczęły się wydawać piski, które próbowałam powstrzymać. Co się ze mną działo przecież go nienawidzę?! Przejechał palcem po mojej twarzy. Pocałował mnie ponownie. Tym razem namiętniej. Niewyrywałam się, usnęłam zaczarowana w jego delikatne pocałunki. Obudziłam się wcześnie. Ujżałam lerzącego koło mnie chłopaka. Natychmiast zrzuciłam go z łóżka-Wynoś się stąd- krzyknęłam. - Jeszcze nie dawno ci się to podobało księżniczko. - miałam ochotę go z całej siły udeżyć w twarz, jednak powstrzymałam się. Poszłam się przebrać i ruszyłam w stronę szkoły, niezważając na idącego za mną Adriena.

50 wyświetleń 20 gwiazdek i 10 komentarzy next :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro