Misja
Chwyciłam czerwono-czarne yo yo i rzuciłam je przed siebie, by przedostać się na kolejny budynek. Stanęłam u progu jego śliskiego dachu, z którego dostrzegłam rudowłosą dziewczynę w różowym stroju, trzymającą czerwoną wstążkę, a obok niej wrogo nastawionego czarnego kota.
czarny kot
Bez trudu obaliłem zaakumanizowaną kobietę. Potrzebna mi tylko była... Biedronsia. Wnet przez moje ciało przeszedł, wywołany strachem dreszcz. Zapomniałem o niej. O dziewczynie, dla której gotów byłem poświęcić życie. Czy decyzja z Mari była zbyt pochopna? - Witaj koteczku - puściła porozumiewawczo oczko w moją stronę. Rozpromieniłem się. - Witaj Biedroneczko. - pocałowałem jej delikatną dłoń. O dziwo nie opierała się. Zarzuciła swoją broń na kobietę i obwiązała jej tułów, przez co uniemożliwiła jej czynienie zła. Chwyciłem koci kij i wydłużyłem go na tyle daleko, żeby sięgnąć do budynku, na którym walczyły. Po chwili namysłu wkroczyłem do walki. Dziewczyna była zacięta, i przewidywała nawet nasze sekretne ruchy. Biedronia żyła szczęśliwego trafu, przez co na dłoniach dziewczyny z moich snów, pojawiły się bardzo obcisłe rękawiczki. Były tak ciasne, że ledwo się je zakładało, a co dopiero zdejmowało. Obwiązała dziewczynę yoyem, a ja w tym czasie założyłem Jej kropkowate rękawiczki, uniemożliwiając używania swoich dłoni do ataku czymś niezwykle lepkim. Biedronka wyrwała z włosów dziewczyny niebieski grzebyk, który stał się czarny i wszystko wróciło do normy. - Czekaj! - próbowałem zatrzymać dziewczynę kryjącą się pod maską. - Tak? - odrzekła. Chwyciłem ją za dłonie i przystawiłem twarz na tyle blisko, że nasze oddechy łączyły się w jedno. - Zdarzyła się taką chwila, że zapomniałem o tobie, ale obiecuje to się więcej nie powtórzy. - to co za chwile się wydarzyło było niewiarygodne. Dziewczyna chwyciła moje policzki głaszcząc je, następnie przybliżyła się do mojej twarzy i złączyła nasze usta, wpuszczając mój język do środka. Odbiegła uśmiechnięta, a ja nadal stałem na dachu bloku wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą była biedronka. Wyciągnąłem dłoń odruchowo przed siebie. Dało się z tego wyczytać ,,Zostań, nie opuszczaj mnie, Biedronsiu przecież wiesz jak cię kocham.''Chciałem by została, poczekała na moją odpowiedź, ale widocznie nie chciała jej słyszeć lub bała się? Skoczyłem w poszukiwaniu pięknej dziewczyny.
Hejo c; Od teraz rozdziały będą się pojawiać często :)
Przepraszam za długi brak rozdziału, ale wiecie sprawy o oceny na koniec. Kolejny rozdział jutro c;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro