Rozdział ósmy
Po akcji byłem tak zmęczony, że przespałem pół dnia. Kiedy wstałem uznałem, że skoro chwilowo nie mam nic do roboty (nowym zwyczajem mieliśmy się spotkać z Biedronką dopiero po zmroku) mogę zbadać sprawę Marinett. A konkretnie tego, czy rzeczywiście jest moją ukochaną super bohaterką. Podczas walki z figurkami nie zauważyłem u dziewczyny ukrytej pod maską żadnej cechy łączącej ją z moją klasową koleżanką, ale to nie musiało jeszcze o wszystkim przesądzać. Sięgnąłem po nowocześniejszy z dwóch telefonów, ten gdzie został zapisany tylko jeden, jedyny numer. Starałem się zignorować wyrzuty sumienia jakie budził we mnie leżący obok niego iPhon, z powiadomieniem o 324 wiadomościach i 292 nieodebranych połączeniach. Bardzo mnie kusiło, żeby chociaż dać znak życia Nino, ale musiałem odrzucić ten pomysł. Przyjaciel mógłby nieumyślnie, albo specjalnie, w trosce o mnie, napisać coś ojcu, a wtedy na pewno by mnie namierzyli i sprowadzili z powrotem do Paryża.
Ja: Hej, co porabiasz?
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem: Leżę na łóżku i oglądam brazylijskie seriale. Nie wierzyłam, że te opery mydlane mogą być takie ciekawe. Adelaide właśnie rozpacza po śmierci Alrico, ale nie wie, że ową śmierć upozorował jego brat bliźniak: Constantino, który jest w niej zakochany. Przez to dziewczyna myli ukochanego z jego bratem, kiedy ten do niej przychodzi i nieumyślnie go odrzuca, a Alrico odchodzi zraniony.
Ja: A ja się zastanawiałem czemu tak długo piszesz... A pro po tego brazylijskiego melodramatu: to jest chore. Lepiej natychmiast przestań oglądać.
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem: O NIE! ALRICO CHCE POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO, PONIEWAŻ MYŚLI, ŻE ADELAIDE JUŻ GO NIE KOCHA!
Ja: Wyłącz telewizor po czym oddal się od niego na bezpieczną odległość. Zalecam co najmniej kilka kilometrów.
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem: Skoczył z klifu na którym się poznali...to takie smutne, a za razem romantyczne.
Ja: Robi się niebezpiecznie. Serio. Podaj mi adres, zabiorę cię stamtąd zanim dojdzie do rękoczynów. Albo zanim nabierzesz niemożliwych oczekiwań wobec facetów....
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem: Niezła próba, kotku, ale nie. Sam sobie zgaduj gdzie mieszkam. Powodzenia! :p Zresztą, ja już mam swój ideał, który spełnia wszelkie możliwe wymagania.
Przyznam, w tamtym momencie poczułem się zazdrosny. Nawet bardzo. Byłem gotowy zadusić gościa o którym pisała gołymi rękami. Zastanowiłem się o kim mogła mówić, jeżeli rzeczywiście była Marinett...nikt za bardzo nie przychodził mi do głowy, aż do...Nathaniela. Kiedy się zorientowałem, że rzeczywiście obiektem jej westchnień mógł być ten rudy mop znienawidziłem kolor pomarańczowy. Zostało mi to dziś. Gdy jakiś czas później wróciłem do domu spaliłem w kominku wszystkie pomarańczowe ubrania, za co nieźle oberwało mi się od ojca. Z tych morderczych myśli wyrwał mnie dźwięk powiadomienia.
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem: Ufff, pogotowie go odratowało. Dziewczyna zaraz się dowie prawdy, więc znienawidzi Constantino. I dobrze mu tak!
Ja: Czy ten twój ideał ma przypadkiem rude włosy?
Najukochańsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza księżniczka pod słońcem i księżycem:Co? Nie, oczywiście, że nie. Skąd to pytanie?
Nie jestem nawet w stanie powiedzieć jak bardzo mi wtedy ulżyło. Jednak nadal istniała zerowa szansa, że to ja jej się podobam. Postanowiłem zaryzykować i dowiedzieć się wreszcie czegoś więcej o mojej kropeczce.
Ja: Muszę kończyć, pa.
Kiedy tylko skończyłem pisać przemieniłem się i pomknąłem ponad ulicami miasta, do dobrze już znanego domu z altanką. Jak wiedziałem, z wcześniejszych obserwacji, tam mieszkała siedemnastolatka. Zaglądałem do każdego okna po kolei, szukając jej pokoju. W końcu, na samej górze, zobaczyłem jak leży na kołdrze, wpatrzona w ekran staroświeckiego telewizora. Wyświetlał on jakiś czarno-biały serial. Po chwili oglądania stwierdziłem, że musi to być ów melodramat o którym wspomniała Biedronka. Czyli moje podejrzenia się potwierdziły, to była ona.
Ta świadomość uderzyła mnie niczym żywy człowiek, prosto w twarz. Potrzebowałem chwili, by przyzwyczaić się do myśli, że przez cały ten czas z nią flirtowałem, do niej wzdychałem, za nią tęskniłem, a miałem ją pod samym nosem. Idiota! Uznałem, że trzeba naprawić błąd.
Bez pukania wszedłem do pokoju przez okno, najciszej jak umiałem. Nawet tego nie zauważyła, zajęta łkaniem w poduszkę. Główni bohaterowie chyba akurat wyznawali sobie miłość i brunetka trochę się wzruszyła. Ryczała jak bóbr, ale jakoś tak...uroczo. Nikt inny nie wyglądał lepiej ubrany w spodnie od dresów, poplamiony podkoszulek, z rozwalonym kokiem i zrujnowanym makijażem (musiała w nim spać, ale co się dziwić po takim pełnym przygód wieczorze). Przez chwilę patrzyłem na nią w milczeniu, aż w końcu podszedłem i jak gdyby nigdy nic usiadłem obok, opierając się z tyłu na rękach, by oglądać odcinek (jak wskazywała ikonka w rogu dwudziesty piąty z dwustu czterdziestu ośmiu).
-Aaa!- usłyszałem pisk koleżanki, kiedy mnie zobaczyła. Po chwili dostałem w twarz poduszką. Odwróciłem głowę. Siedziała pod ścianą, kilka metrów dalej, kuląc się i dygocąc.
-A, to ty. - zauważyła, a cały strach się z niej ulotnił. Wróciła na swoje miejsce, patrząc na mnie podejrzliwie.
-Co ty tu robisz? Znaczy...co taki super bohater jak ty robi w Chich?- zupełnie nie umiała kłamać. Głos jej drżał, a słowa brzmiały niepewnie. Jeszcze bardziej uroczo.
-Małe wakacje. - nie chciałem wyjawiać, iż wiem kim jest. Nie wtedy.Wolałem po prostu cieszyć się jej towarzystwem.
-Ale co robisz w domu mojej babci? - nadal wydawała się podejrzliwa. No dobra, nie wydawała, ale była.
-Zapamiętałem cię po akcji z Ilustrachoremu. Uznałem, że miło byłoby pogadać z rodaczką.
-To trochę straszne.
-Hm? Jak to?
-Skoro wiesz gdzie mieszkam to musiałeś wcześniej mnie śledzić, włamałeś się do mojego pokoju i jeszcze oglądasz ze mną brazylijskie seriale. To ostatnie najbardziej mnie niepokoi. - wbrew temu co mówiła nie wydawała się tym w żadnym stopniu zmartwiona. Wyglądała raczej na rozluźnioną, może nawet rozbawioną. Zwykle dziewczęta nie zachowywały się tak swobodnie w moim towarzystwie, co tym bardziej świadczyło o jej podwójnym życiu. W końcu jako Biedronka była moją dobrą przyjaciółką...szkoda, że tylko przyjaciółką.
Nagle dostrzegłem jakąś kartkę, którą wiatr wdmuchnął do pokoju przez otwarte okno. Wylądowała na moich kolanach. Uniosłem ją i przeczytałem:
Świetnie poradziliście sobie z ostatnim zadaniem, jestem z was dumny. Jednak to nie koniec. Przed wami jeszcze dwie próby. Stawicie się jutro , po raz kolejny o zmroku w Shanghai Circus World, na zapleczu. Będzie tam na was czekała Pawica, powie co macie robić.
Widziałem jak towarzyszka czyta mi przez ramię.
-Myślę, że powinieneś natychmiast skontaktować się z Biedronką. - prawie wypchnęła mnie przez okno, pewnie po to by się przemienić. Dam słowo, że kiedy wychodziłem dostrzegłem postać kobiety ubranej na granatowo, która zniknęła za jakimś budynkiem.
CDN
Hej, miśki!
Rozdział może niezbyt ciekawy, ale musiałam wprowadzić taki wątek, żeby urzeczywistnić moje ukochane MariChat. Wprawdzie dużo bardziej lubię LadyNoir, a Ladriena wręcz nienawidzę (sama nie wiem czemu) , ale MariChat zawsze bardzo lubiłam. Miło mi się pisało ten rozdział, zwłaszcza ze względu na brazylijski melodramat. Może chcecie w kolejnych częściach więcej Adelaide i Constantina? W końcu przed Marinett jeszcze sporo odcinków. W każdym razie dawajcie duuuuuuuuużo gwiazdek i komentarzy oraz obserwujcie mój profil, ponieważ każdy taki gest sprowadza uśmiech na moją buźkę. Zapraszam też serdecznie do czytania moich innych książek, jak Czwórka Rozproszonych (dla nastolatków), Przeklęte ametysty (fanfiction Miraculum) i one shotów z Miraculum. Orewuar! ( nie mam pojęcia jak to się pisze)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro