Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

-A byłaś kiedyś nad morzem? Tam jest genialnie, Mar!
Ta rozmowa już w pełni irytowała Adriena. Mieli przecież iść na pizzę, pfff.
-Ah, byłam, ale morze źle mi się kojarzy..?
-A to niby dlaczego? - zapytał zdziwiony William.
-No...w dzieciństwie, wpadłam do wody, i niemal się utopiłam. Ale wtedy uratował mnie Adrien, i...
Chwila. Co?
Adrien skrzywił się.
Ojciec nigdy w życiu nie pozwolił mu wejść do wody. No chyba, że miał w niej pozować.
-E...Nette, ale...-zaczą) zielonooki, jednak przerwał mu Bill.
-Haha, dziwna sprawa. Ja URATOWAŁEM pewną ciemnowłosą dziewczynkę...A potem podbiegli jej rodzice, i dali jej krem. Nadal się zastanawiam, po co. Żeby... się opalić...?
Marinette pobladła.
-A...trochę głupio, że się o to pytam, ale...jaki kolor kostiumu miała ta dziewczynka?
-Myślisz, że pamiętam takie rzeczy? - zaśmiał się - chyba...różowy.
-A widzisz...ja miałam różowy kostium. Jedyna na plaży. Dziwne, nie?
-A co w tym dziwnego? Różowy jest...
-Miałam pięć lat, okey.
-Haha, faktycznie. No, a w którym roku byłaś nad tum morzem?
-2002.
-O, tak samo jak ja. Czyli, to ja cię ura...
Dziewczyna przytuliła go.
-Dziękuję.
-Okej, dosyć. Marinette, idziemy. Rejs się skończył. - powiedział wściekły Adrien. W głębi duszy był szczęśliwy - nareszcie dotarli do portu, a ta szopka się skończyła.
-Może Will pójdzie z nami?
-Nope, nie ma takiej opcji.
-Oj, no weź, bracie. - William poklepał blondyna po plecach.
-Nie. Nette, chodź już.

***
-Byłeś dziwny, Kłapciu. - powiedziała ciemnowłosa, polewając sosem pizzę.
-Nadal pamiętasz?
-Co?
-No...Kłapouszka...
-Pfff, cioto, ja nie zapominam.
-Śmiać się czy płakać? (Chłopaki *tururuum* nie płaczą)
-I don't know. Chyba bać się. Pamiętasz Amalfreda?
Adrien delikatnie się zarumienił.
-Okay, wolę Kłapcia.
-Przecież wiem. Znam cię lepiej, niż twój ojciec, lol.
-On jest...debilem.
-Oj Adi, nieładnie, nieładnie.
-A ładnie to tak zamówił 23 sztuk sosów? - Adrien uśmiechnął się.
-I tak trzy czwarte z nich są okropne z smaku.
-ZAPŁACIŁEM ZA NIE DWA..
-...Grosze.
-Eh, te kobiety.
-Huehue, wiem, jestem fajna very much. Noo, ale kocie - może udamy się na jakąś wycieczkę? W końcu, jesteśmy na Karaibach...
-Dobry pomysł. Ale gdzie niby chcesz iść?
-Na jakąś plażę.
-No to tak szalona i ciekawa wycieczka, że aż za chwilę walnę facepalma!
-Pff, głupku, chcę przezwyciężyć lęk przed oceanem.
-Marinette jako superbohater? Już to widzę, haha.
-Byłabym zajebistym bohaterem! Wyobraź sobie...taka Biedronka...
-Przekonałaś mnie.
-Co?
-Jedziemy na Hajaje. (*Hotel Tran coś tam, huehue*)
-Pfff, debil.
Adrien zaśmiał się.
-Okey, wracajmy już.
-Jest dopiero 21, oj no weź noooo.
-Już? Jak?
-A nie wiem. O matko, ale ten sos jest genialny!
-Nette, jutro jedziemy na plażę. BEZ Williama.
-Why?
-Bo tak. I nie mów do mnie częściowo po angielsku.
-Ugh, okay. Ale teraz, jedziemy już. Obiecałam Alyi, że napiszę do niej wieczorem, a tutaj nie mam zasięgu...

Dwójka nastolatków wróciła do Hotelu (Transylvania!). Opadli na swoje łóżka, tym razem bez narzekań.
Szybko zasnęli, nie spodziewając się, jak straszna niespodzianka może czekać ich jutro...

***
Jeszcze z pięć rozdziałów i koniec. :<
A potem druga część, hihi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro