7# sobotni haos
~Adrien~
Wstałem i 11:28, Marinette jeszcze spała więc cicho wstałem, chwyciłem biały T-shirt i granatowe jeansy ( nw jak to się dokładnie pisze ~dop.aut ).
Kiedy wchodziłem do łazienki wszyscy spali, -ile te zwierzaki potrafią spać ? - pomyślałem i wszedłem do kabiny prysznicowej.
~po kąpieli ~
Założyłem wcześniej przygotowane ubrania i wysuszyłem w ręcznik blond włosy . Kiedy wyszedłem zobaczyłem
- dam dam dam. ..- Marinette która ganiała w piżamie po całym pokoju krzycząc ' Baltazar !!! ', kot miał w pysku różowy kapeć z dwoma czarnymi pomponikami, Kwami jęczały bo jedzenia nie mają. Aby złagodzić atmosferę chwyciłem kota Kiedy ten wbiegł mi między nogi, wyjąłem mu papcia- jak to Mari mówi- z małego i czarnego pyska, podałem czerwonej ze złości dziewczynie kapcia i zabrałem kota do jego kojca.
- Plaagg !!Tiikki !! - oni szybko podlecieli i popatrzyli się na mnie wzrokiem który mówił jedno - jeteśmy głodni - więc szybko podeszłem do szafki i podałem im smakołyki .
Widocznie Marinette poszła się kompać bo nie było jej w pokoju . Baltazar bawił się drapakiem z rybkami i piórkami zabawkowymi na czubku, Tikki ( próbowała ) rozmawiać z Plagg'iem który jadł decamber ( nie mam pojęcia jak to się pisze, może olśnicie mnie w komentarzach? ~ dop .aut ) .
Postanowiłem poszukać w Internecie jakiś informacji na temat dzisiejszej pogody, miało być pogodnie jednak o 16:22 miał zacząć padać deszcz . Chwyciłem telefon i zadzwoniłem do Nina, żeby nas umówić .
- hej Stary ! - usłyszałem
- hej ! Macie dziś z Aly'ą jakieś
plany ? - spytałem
- wiesz..ja zawsze -i wybunęliśmy śmiechem - jednak z Aly'ą
różnie bywa -uśmiechnąłem się
- No to jak NIC nie macie
- powiedziałem specialnie przyciskając NiC - to umówmy się do kina na 13:50 i zabierzcie swoje plecaki z książkami !
- nie trzeba było go widzieć żeby wiedzieć że przybrał minę zastanowiajacego się murzynka - no to postanowione ! Pa - i rozłaczyłem się nie chcąc słuchać wymówek kolegi (wyobraźcie sobie,że chłopcy mówią nawzajem do siebie psiapsiółowie
^v^ ~ dop aut ) .
- Marinette !!!- krzyknąłem, wszystkie zwierzęta się zerwały i patrzyły na mnie ze zdziwieniem .
- wychodzimy o 13 :36 !! A jest 12:48 !!! - dokrzyknąłem i zacząłem się zbierać .
~ Marinette ~
Kiedy ciepła woda spływała po moim ciele usłyszałam, że muszę się już zbierać .wytarłam się w ręcznik którym później się zawinęłam. Włosy myłam wieczorem więc teraz je tylko związałam gumką . Uchyliłam lekko drzwi i oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie potknęła o próg dywaniku, trzymałam klamkę więc przytrzymałam się i nie spadłam.
- Adrien. .. podaj mi kosmetyczkę...- chłopak lekko zaczerwieniony i nieswoji w tej sytuacji szybkim krokiem podszedł do walizki i wyjął z niej kosmetyczkę którą po chwili podał mnie . Zamknęłam drzwi i nałożyłam na wymytą płynem twarz cieniutką warstwę podkładu aby zakryć troszeczkę zaczerwienienia na niej .
Po nałożeniu jej zabrałam tusz do rzęs i pomalowałam je na moncną czerń, podkreśliłem lekko ciemne brwi i pomalowałam na brzoskwiniowo oczy ( a raczej powieki Mari... ), do tego dołożyłam brzoskwiniowy błyszczyk i wyszłam z łazienki wcześniej pod ręcznik zakładając bieliznę . Podeszłam do walizki i zapytałam jak się ubrać, dostałam odpowiedź - wygodnie i ładnie do kina . Wzięłam brzoskwiniowe ( nw co mam z tymi brzoskwiniami ~ dop.aut ) krótkie spodenki , zabrałam białą bluzkę do nad pępka i białe buty na 5centymetrowym obcasie . Poszłam do toalety się przebrać, kiedy wyszłam zwierzaki Tak jak przed tem - spały - a Adrien siedział na łóżku w luźnych ciemno-granatowych jeansach, czarnych butach i białej koszulce .
- która godzina ? - spytałam
- 13:35, idziemy ? -
- tak .- i uśmiechnęłam się do niego a on do mnie . Mieliśmy wychodzić ale Baltazar zaczął plątać się mam pomiędzy nogami mrucząc, oczywiście musiałam się potknąć i wpaść na Adriena .
- hej ..! Wiem, że mnie kochasz ale nie musisz na mnie lecieć ! - i wybuchnął śmiechem, ja stałam się czerwona ale chwilkę później przyłączyłam się do niego . Wstaliśmy i pościgaliśmy się do kuchni z której wzięliśmy dwie kanapki, ja do swojej białej i dużej torby włożyłam wodę limonkową, okulary, nasze telefony, błyszczyk i chusteczki, Adrien dołożył jeszcze portfel.
Jedząc kanapkę z Nutellą patrzyłam na Adriena który jadł kanapkę z dżemem truskawkowym .
Hej !!! Przetrwaliście już przez 7 rozdział !!!! I dziękuję za ponad 500 wyświetleń !! I jak uważacie, że opowiadaje jest warte polecenia to poleccie je !! Było 635 słów, wiem trochę krótki ale wena jest nieprzewidywalna .... może w weekend będzie maratonik ! I chciałam dodać że piszę na telefon I A więc błędów jest dużo... ;_;
No lubię używać komputerów więc piszę na telefonie .... jak chcecie to dodam stroję Mari i Adriena, będą namalowane więc ogarniacie 😅
Wasza Laurka ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro