Część 15 - Historia Wilczycy
*Iris*
Siedziałyśmy z Marinette na jej łóżku. Od ok. dziesięciu minut starałam się ją uspokoić i wszystko wytłumaczyć. Alfa siedział obok mnie, a Tikki spała obok niego.
-Czekaj -powiedziała Marinette- Od początku. Jesteś Wilczycą.
-Tak.
-Wiesz, że jestem Biedronką.
-Tak.
-To coś, co stało się Tikki to zrobił jakiś...
-Mrok.
-Właśnie, a Tikki przeżyje. -tym razem w jej głosie usłyszałam nutkę niepewności.
-Tak -uśmiechnęłam się ciepło- Nie martw się, Kwami są nieśmiertelne.
-Wiem, tylko... Dzięki -odwzajemniła uśmiech.
Nagle Tikki obudziła się.
-Co się stało? -spytała wolno- Alfa? Kālaya? Marinette?! Czy ktoś mi łaskawie wytłumaczy co tu się dzieję?!
-Tikki! -Marinette przytuliła biedroneczkę.
-Hahahaha -Tikki zaczęła sie śmiać- Marinette zaraz mnie udusisz!
-Oh -granatowowłosa, zmieszana puściła Kwami.
-Dobrze, a więc czy ktoś mi wytłumaczy co tu się stało? Alfa? -spojrzała znacząco na mojego patnè.
-Właśnie, ja też żądam wyjśnień. Kim jest ten cały mrok, kto to Kālaya i co tu sie dzieje?!
-Eeechhh... Kālaya... to moje prawdziwe imię. Nadane mi... pięć tysięcy lat temu.
-Cooo?! -Marinette nie umiała tego pojąć.
-Urodziłam się mniej więcej pięć tysięcy lat temu w starożytnej Mezopotamii. Byłam tylko wieśniaczką, nikim ważnym. Moje problemy ograniczały się do suszy, czy powodzi. Nie obchodziło mnie nic co było poza moją wioską. W sumie żyło mi się dobrze i nie chciałam nic więcej. Właśnie dlatego nic nie rozumiałam gdy nagle zaczęły się dziać wokół mnie dziwne rzeczy.
-Co masz na myśli?
-Zaczęło się od tego, że podszedł do mnie wilk. Jasnoszary wilk o zadziwiająco błękitnych oczach. Nie atakował mnie. Podszedłi szedł wolno spokojnie, nie ważne, że biegłam, ciągle był za mną. Gdy zatrzymałam się, podszedł i dał się pogłaskać. -uśmiechnęłam się przypominając sobie tamtą chwilę- Później spojrzał na mnie i wydarzyło się coś jeszcze dziwniejszego - na mojej ręce pojwiło się to -wskazałam na bransoletkę- Następnego dnia gdy pracowałam najciężej czas od tak się zatrzymał. Takie rzeczy zdarzały się coraz częściej. W końcu podczas jednego ze sto-czasów, do moich drzwi zapukał jakiś dziwny chłopak. Był wyższy ode mnie. Miał krótkie szare włosy i błękitne oczy, co jak na ten klimat było bardzo dziwne. "Szybko! Wiem co zrobić żeby to się skończyło. -powiedział- Chodź za mną!" nie wiem czemu, ale posłuchałam go. To chyba dlatego, że swoim wyglądem bardzo przypominał tamtego wilka. Pobiegliśmy do jakiegoś lasku. Tam otworzył portal w pierwszym momencie chciałam uciec, ale spojrzał na mnie tak błagalnie, że nie mogłam odmówić "Proszę" -wyciągnął rękę w błagalnym geście. Chwyciłam ją i weszłam z nim do portalu. To była moja pierwsza przemiana. Wyszłam w jakimś białym wymiarze. Był tam już jeden chłopak. Rudy, w dziwnym stroju, w którym wyglądał jak tygrys. Po chwili przez zielony portal wszedł jeszcze jeden chłopak wyglądający jak wąż. Nagle przed nami pojawił się wilk, tygrys i wąż. Nie wiadomo skąd nagle zrozumieliśmy wszystko co było do zrozumienia i wiedzieliśmy wszystko co mogliśmy wiedzieć. Od tej pory walczymy z Cieniem.
-Dobra, fajnie, ale ja nadal nic nie rozumiem. -Marinette zaczynała się niecierpliwić.
-W ten sposób stałam się bohaterką, ale historię Cienia lepiej opowiedzą ci Tikki i Alfa.
-Tikki! Czemu nigdy mi nic nie mówiłaś?
-Bo myślałam, że nie nigdy będzie trzeba. - odpowiedziała Tikki ze smutkiem -Miałam nadzieję, że ON nigdy nie powróci.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hej!
Tak wiem, że teraz większość z was ma ochotę urwać mi głowę, ALE! mam wytłumaczenie. W tamten weekend miałam rajd zastępu i nie mogłam nic napisać. Mam dla was jeszcze jedną złą wiadomość. Rozdziały będą zawsze mniej więcej takiej długości ponieważ mam mało czasu żeby pisać. I tak staram się pisać najwięcej i najlepiej jak umiem. Bardzo was przepraszam za nieregularne wstawianie rozdziałów, ale to właśnie z wyżej przedstawionych powodów. Na dzisiaj to tyle.
Całusy :*
Olcia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro