Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

Perspektywa Marinette

Biegłam ile sił w nogach. Krzyki przerażonych ludzi i trzęsąca się ziemia coraz bardziej motywowały mnie do działania. Wbiegłam w pustą aleje, a z mojej torebeczki wyleciała Tikki.

-Nie ma czasu do stracenia!

-Uważaj na siebie Mari - kwami lekko uśmiechnęła się do mnie.

-Tikki, kropkuj!

Po wypowiedzeniu tych słów moje ubrania przykrył strój pokryty krokami. Na mojej twarzy pojawiła się maska, która sprawiała że znikała Marinette, a pojawiała się niezwykła Biedronka.

Miasto pogrążone w chaosie potrzebowało mojej pomocy. Naszej pomocy.

-Myślałem że już nie przyjdziesz, moja pani. - usłyszałam głos za sobą.

-Nie mogłabym zawiść mieszkańców Paryża. Co tym razem? - zapytałam rozglądając się.

-Wydaje mi się że źródłem tego całego trzęsienia ziemi jest bicie mego serca. Bije ono dla ciebie księżniczko.

-Oh Kocie, pytam powa-

Przerwał mi pocisk wystrzelony prosto w naszą stronę. CzarnyKot szybko pchnął mnie na ziemię i sam zwinnie unikał pocisków. Niczym prawdziwy kot.

Rozejrzałam się i moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna ubrany na czarno. W ręku trzymał młot którym od czasu do czasu uderzał w ziemię. Spojrzałam na kota, on na mnie, i od razu wiedzieliśmy co robić. Oboje zaczęliśmy biec przed siebie, wprost na niego.

Mężczyzna uśmiechnął się tylko i uderzył młotem, tworząc fale która odepchnęła nas do tyłu.

-Oddajcie mi wasze Miracula! A oszczędze całe miasto! Jeśli tego nie zrobicie, w ciągu kilku minut, wieża Eiffla runie na miasto! A wtedy nie będziecie mieli co zbierać! - zaśmiał się złowieszczo.

Rozejrzałam się. Stanęła prosto i westchnęłam.

-Zgoda. Oddany ci nasze Miracula

-Co?-spytal zdziwiony kot. Nadal trzymał poze bojową.

-Właśnie to co słyszysz - uśmiechłam się - Przecież chciałeś wiedzieć kim jestem, prawda? No to teraz się dowiesz~

Podeszłam do niego i go przytuliłam. Wyszeptałam mu na ucho mój plan. Spojrzałam na niego porozumiewawczo i zaczęliśmy iść w stronę wroga, udając że ściągamy nasze skarby. Oboje wyciągnęliśmy zacisniete pięści udając że są tam nasze Miracula. Mężczyzna odłożył młot i wyciągnął ręce w nasza stronę.

-Teraz kocie! - dałam mu znak.

Po chwili nasz wróg zwija się z bólu na ziemi.

-Kotaklizm!

Po chwili jego broń była zniszczona.

-Koniec twoich rządów mała Akumo.

Po chwili Akuma była złapała.

-Pa Pa miły motylku.

Po chwili śnieżno biały motyl był wolny…

-Niezwykła biedronka!

… podobnie jak miasto.

-Zaliczone!

Przybiłam żółwika dając znak o skończonej robocie razem z kotem.

-Czyli mówisz że to nasza tysięczna akcja? - zapytałam.

-Dokładnie, kropeczko - uśmiechnął się kot - więc może dasz się zaprosić na lody? ~

Moje Miraculum zapikalo.

-Chętnie kocie, ale nie teraz. Niedługo się przeminie.

Jego również dało o sobie znać.

-Podobnie jak ty.

Westchnął cicho.

-Rozumiem…

-Ale może spotkamy się dzisiaj w parku? O 20?

Mojemu towarzyszowi od razu zrobiło się weselej, a ja się uśmiechnęłam.

-Będę czekać, My Lady ~

Ukłonił się i odszedł skacząc po dachach. Westchnęłam cicho i również udałam się w stronę domu. Kiedy byłam już w pokoju, ponownie przemieniłam się w tą zwykła, nieśmiałą i strachliwą Marinette. Przede Mną pojawiła się Tikki, a ja bez słowa dałam jej ciasteczko.

-Dziękuję! - zabrała je i zaczęła jeść.

-Należy Ci się.

-Nam się należy, Marinette.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro