Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I | Zakochane Dusze

I wtem na niebie zawidniało tysiące piorunów, a deszcz kropił jej włosy. Musiała przeczekać burzę.
Gdy tak stała myślała o Adrienie, który przykleił jej gumę do ławki. Jeżeli trafiłaby się okazja, już dawno odegrałaby się. Stał się on jej publicznym wrogiem numer dwa. Pierwszym, rzecz jasna, była Chloe - arogancka dziewczyna, traktująca wszystkich jak niewolników. Gdyby jej ojciec nie był burmistrzem, już dawno wbiłaby mu nóż w plecy.

Gdy tak patrzyła na znajomych odchodzących z parasolkami, zrobiło jej się smutno. Łzy napłynęły jej do oczu. To był najgorszy dzień w jej życiu.

Nagle zauważyła blondyna, o ślicznych zielonych oczach, ubranego w bardzo stylowe ciuchy.

-Ach..To ten Adrien..- pomyślała.

Gdy ten się przywitał, ona tylko odwróciła się do niego plecami i uniosła dumnie głowę.

Chłopak zrezygnowany chciał udać się do limuzyny, jednak na chwilę przystał.

-Nie przyklejałem fumy do życia do Twojej ławki. Próbowałem ją odkleić.. Taka jest prawda.

Dziewczyna o imieniu Marinette wpatrywała się teraz w niego. Była lekko zszokowana.

-Nigdy nie chodziłem do tej szkoły...Nie miałem przyjaciół..Było ciężko, ale w końcu tu jestem, by wyjawić Ci prawdę - powiedział, a potem dodał - A więc..Do jutra.

Dziewczyna myślała, że nic bardziej niezwykłego się nie zdarzy. Jednak gdy wszelkie podejrzewania zaczęły gasnąć, on odwrócił się w uśmiechu i podał jej parasolkę.
Poczuła szybsze bicie serca, łzy napływające jej do oczu. Była tym wzruszona, zauroczona..

Niepewnie wyciągnęła drżącą rękę w stronę parasolki. Gdy była coraz bliżej, zwalniała. W końcu Adrien podał jej parasolkę do ręki.
Trzeba było przyznać, że było to bardzo romantyczne.

Marinette patrzyła na niego przez pewien czas w szoku. Nagle parasolka, którą miała w ręku zamknęła się, zasłaniając jej twarz.
To było dosyć zabawne.

Adrien, w pierwszej chwili zaskoczony, zaczął się śmiać.

Marinette wyjrzała z parasola, a widząc roześmianą twarz chłopaka, również parsknęła śmiechem.

-No to..Do ju.. - Adrien nie dokończył zdania, gdyż nad ich głowami przeleciała czarna postać.

-Akuma..- powiedzieli równocześnie, a następnie spojrzeli na siebie zszkowani, rumieniąc się.

-Skąd on wie...
-Skąd ona wie...

Rozstali się, biegnąc w przeciwne strony.

-Tikki..
-Plagg..
-..CZAS SIĘ PRZEMIENIĆ!

***

Ladybug i Chat Noir skakali już na budynkach (a raczej kot skakał, a Mari posługiwała się yo-yo by się przemieścić). Była to ich trzecia walka. W końcu jednak się zatrzymali. Przed nimi stała drobna dziewczyna, z dwoma kitkami, czarną sukienką z wzorem labiryntu, czarnymi rajstopami i butami. Natomiast na jej palcu dało się zobaczyć maleńki pierścionek.

-He he..Przyszliście.

-"He he" ? Chcesz zrobić echo? - zapytał Chat uważając to za śmieszny żart.

Biedronka tylko klepnęła się w czoło (#palmface). Jak on mógł zachować tyle poczucia humoru?

-Echo, to za chwilę ty będziesz słyszał - powiedziała nieznajoma, wymierzając swój pierścień w stronę Ladybug i Chat Noira - Ale nie..Najpierw szybka prezentacja. Jestem Le Labirynthe, i chciałabym powitać was w waszym koszamrze!

Ladybug zaczęła biec w jej stronę. Za nią zaczął biec Chat Noir.
Nie wiedzieli, że tylko ułatwiają jej zadanie.

Dziewczyna wycelowała w nich pierścieniem, posyłakąc białe pobłyski.

-CO SIĘ DZIEJE!? - wykrzyknął Adrien.

-Nie mam pojęcia.. - rzekła nieco zszokowana Marinette.

***
-Dobra robota Le Labirynthe.. - powiedział Le Papillon.

-E tam, bułka z masłem.

***
Ladybug znajdowała się w jakimś białym pomieszczeniu. Przed sobą miała 8 drzwi. Nigdzie w pobliżu nie było Chata.

-Ladybug? hej, Ladybuuuug?

Usłyszała dobrze znajome jej głosy.

-Chat? Gdzie jesteś? - zapytała. Nadal była w szoku.

-W jakimś białym pomieszczeniu..Mam przed sobą osiem drzwi..Nie ma tu nic innego..

-To pułapka - pomyślała Mari, na następnie rzekła - Hmm..Może użyj Kotaklizmu..?

-Nie uda mu się - powiedział odległy głos, łudząco podobny do głosu zakumowanej - A no tak, zaponiałam wam powiedzieć..Jesteście w labiryncie, w którym wasze moce nie działają. Żeby wydosatć się z niego musicie się odnaleźć..Ale to wam się nigdy nie uda..Przechodząc do rzeczy - trzeba mieć coś a raczej CZUĆ COŚ żeby się stąd wydostać. Ja w tym czasie będę demolować miasto..No chyba, że mi oddacie wasze Miraculous.

-W twoich snach! - wykrzyknęła Ladybug.

-Okej. Życzę miłej śmierci.

Głos zciszył się. Odeszła.

-Dobra kocie. Ja idę piątymi drzwiami od lewej..

-W takim razie ja też..

Bohaterowie weszli do labiryntu. Krążyli w kółko, szukając siebie. Zaczynali czuć tęsknotę za sobą. już nie szli, lecz biegli w pogoni za sobą. Niestety, każda ich próba kończyła się porażką.. Nie wiedzieli, że stali właśnie przed labiryntem, który na zawsze odmieni ich życie..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro