rozdział 1
- Nadal nie wiem, po co tak dokładnie przyjechałaś do Paryża. Coś się stało u was?
Léa i Marrinette szły paryskimi ulicami w tylko sobie znaną stronę. Ta pierwsza rozglądała się wokoło, jakby była w Paryżu po raz pierwszy, choć naprawdę była tam już któryś raz z rzędu. W końcu miała francuskie korzenie.
- Muszę załatwić tutaj kilka spraw. - wyjaśniła pokrótce Léa, patrząc przed siebie. Ów sprawy były dość ważne, a ona musiała dowiedzieć się prawdy za wszelką cenę. I miała nadzieję, że Marrinette jej pomoże.
- To coś poważnego? - zapytała zmartwiona Marrinette. Musiała przyznać sama przed sobą, martwiła się o kuzynkę.
- Nie drąż, młoda, okey? Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
Marrinette nie odezwała się. Nie miała za złe Léi, że nie chciała jej powiedzieć od razu. Sama miała przed innymi tajemnice, których nie mogła zdradzić.
- Zapomniałam telefonu. - powiedziała nagle, przeszukując swoją torebkę. Białowłosa spojrzała na nią, wyciągając własny telefon z kieszeni spodni.
- Nic się szkodzi. Ja mogę ci pożyczyć, jeśli...
- Tak, ale Alya miała do mnie dzwonić. - przerwała jej Marrinette. Léa zamilkła niemal od razu, nieco zdezorientowana. Szybko się jednak otrząsnęła.
- Twoja przyjaciółka, tak? - spytała dla upewnienia siedemnastoletnia, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Ciemnowłosa kiwnęła twierdząco głową, zatrzymując się gwałtownie.
- Poczekasz tu na mnie? Wrócę się szybko po ten telefon.
- No dobra. - przytaknęła starsza z dziewczyn, stając naprzeciw kuzynki. - Poczekam gdzieś tutaj. W razie potrzeby, dzwoń. - dodała, wzruszając ramionami.
- Zaraz wracam! - zawołała młodsza, niemal natychmiast ruszając w drogę powrotną. Léa pokręciła głową sama do siebie, śmiejąc się pod nosem.
- Zakręcona ta Marrinette. - stwierdziło stworzonko, pojawiając się po prawej stronie dziewczyny. Ta spojrzała na nie, krzyżując ręce na piersi.
- Nie przeczę, Froll. - zaśmiała się białowłosa, kierując się w stronę pobliskich schodów. Zaraz na nich usiadła.
- Masz jeszcze te ciastka? - zapytał Froll, usadawiając się na udzie nastolatki. Patrzył na nią dużymi, szarymi oczami. Léa ponownie się zaśmiała.
- Wilczy głód ci się odezwał, co?
~*~
- Stary, serio? - spytał zrezygnowany Nino.
Był to wysoki chłopak o ciemnej karnacji i piwnych oczach. Jego cechą charakterystyczną był duży, garbaty nos. Posiadał krótkie, ciemnobrązowe włosy, które przeważnie zakrywała czerwona czapka z daszkiem, a na nosie spoczywały okulary korekcyjne z grubą, czarną oprawką. Nastolatek ubrany był w niebieską koszulkę z krótkim rękawkiem, na środku której znajdował się biało-czarno-szary nadruk przypominający oko. Oprócz tego miał na sobie szare dżinsy oraz wysokie biało-czerwone adidasy, natomiast na szyi przewieszone miał czarne słuchawki nauszne z niebiesko-pomarańczowym nadrukiem i pomarańczowymi poduszeczkami. Jego prawy nadgarstek zdobiły kolorowe bransoletki.
Drugi z chłopaków, Adrien był szczupłym nastolatkiem z średniej długości blond włosami i oczami koloru zielonego. Miał na sobie białą rozpiętą koszulę z kołnierzykiem, z podwiniętymi rękawami do łokci. Pod spodem znajdowała się czarna koszula, na środku której widniały trzy poziome paski: żółty, zielony oraz fioletowy. Na sobie miał również dżinsowe spodnie w niebieskim odcieniu, które przytrzymywał czarny pasek. Do tego na stopach widniały pomarańczowe trampki, na bokach których widniało logo czarnego motyla - logo marki jego ojca, Gabriela. Na serdecznym palcu prawej dłoni nosił srebrny pierścień.
- No tak. Wybacz. - powiedział ze skruchą blondyn, drapiąc się nerwowo po karku. Zaraz jednak zapomniał o wcześniejszej rozmowie, dostrzegając na horyzoncie pewną nastolatkę. - Co to za dziewczyna? - zapytał, skupiając wzrok na jasnowłosej.
- Która? - spytał Nino, rozglądając się na boki. Adrien nakierował jego wzrok w odpowiednią stronę.
- Ta z białymi włosami, tam na schodach.
- Nie widziałem jej wcześniej. - stwierdził okularnik, spoglądając kątem oka na swojego przyjaciela. - Ale ładna jest. - dodał, kiwając z uznaniem głową.
Obaj musieli się z tym zgodzić, była ładna.
- Ciekawe, co tu robi?
- Idź zagadać. - oznajmił Nino stanowczym tonem, popychając chłopaka do przodu. Ten niemal od razu się zatrzymał, odwracając do przyjaciela.
- Oszalałeś?
W tym samym czasie, kawałek dalej, Léa jadła ciastka wraz z Frollem, czekając na Marrinette. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że jest obserwowana, a mimo to, ignorowała to.
- Tamci dwaj przyglądają ci się, Léa. - powiedział Froll, dyskretnie wskazując na Adriena i Nino, kłócących się nieopodal.
- Właśnie widzę. - mruknęła cicho, wkładając ostatni kawałek ciastka do ust. Stworzonko cały czas na nią patrzyło.
- Co robimy?
- Robimy? Co ty chcesz robić? - zapytała zaskoczona słowami kwami. Nie zamierzała nic robić w związku z zaistniałą sytuacją, nigdy nie zwracała na takie rzeczy uwagi. Szczególnie, gdy większość osób zwracała uwagę na jej nienaturalnie białe włosy.
- Uwaga, jeden tutaj idzie. - poinformowała Froll, znikając w kieszeni bluzy nastolatki. Léa, totalnie zdezorientowana, nie wiedziała nawet, jak zareagować.
- Co?
Szybko zamilkła, podnosząc głowę do góry. W oczy od razu rzucił się jej obraz niewiele młodszego od niej chłopaka, który uśmiechał się do niej lekko.
- Hej.
- Cześć. - odparła, zakładając kosmyk swoich jasnych włosów za ucho. Jej szare tęczówki skandowały chłopaka od góry do dołu. - Co cię do mnie sprowadza? - spytała grzecznie, uśmiechając się delikatnie. Nie mogła powiedzieć, że chłopak był brzydki, przeciwnie, podobał się jej z wyglądu, aczkolwiek nie był w jej guście.
- Wraz z Nino widzieliśmy, że siedzisz tutaj sama i tak pomyśleliśmy... - zaczął, odwracając się na moment do okularnika. Dziewczyna spojrzała w tym samym kierunku, po czym pomachała chłopakowi, który odwzajemnił jej gest.
- Och, zaraz powinna przyjść moja kuzynka. Musiała wrócić się na chwilę do domu. - powiedziała rozbawiona Léa, podnosząc się na równe nogi. Zaśmiała się w duchu, gdy dostrzegła, że jest minimalnie wyższa od blondyna. - A jak ci wogóle na imię?
- Adrien Agreste. - przedstawił się, wyciągając w jej stronę dłoń. Nastolatka ścisnęła ją lekko, wciąż się uśmiechając. Doskonale zdawała sobie sprawę, z kim miała do czynienia. Widziała go już na bilbordach.
- Léa Lemaire. Miło mi. - odparła, chowając dłonie do kieszeni bluzy. Froll złapał ją za palec i ścisnął go, co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Ładne imię. - skomentował blondyn, wywołując jeszcze szerszy uśmiech na twarzy Léi. Wydawał się dziewczynie nawet uroczy i schlebiało jej, że prawił jej komplementy.
- Dzięki. Twoje też niczego sobie.
- Już wróciłam, Léa. Możemy... - powiedziała Marrinette, pojawiając się nagle koło nastolatków. Zatrzymała się jednak wpół kroku, zauważając, z kim rozmawia jej kuzynka. Serce zabiło jej znacznie szybciej. - Adrien, cze-cześć.
- Hej, Marrinette. - odparł jej Adrien, posyłając jej szczery uśmiech. Ciemnowłosej zmiękły kolana.
- No, więc, Adrien, widzę, że znasz moją kuzynkę. - odezwała się Léa, podchodząc do Marrinette i obejmując ją ramieniem. Widziała, że dziewczyna zaraz padnie, gdy ona nic nie zrobi. - Wybacz, ale idziemy się przejść. Musimy porozmawiać na osobności, rozumiesz. - dodała, posyłając chłopakowi znaczące spojrzenie. Od razu zaczęła prowadzić kuzynkę przed siebie.
- Tak, jasne, rozumiem. - powiedział nieco skołowany, obserwując poczynania obu dziewcząt.
- Do zobaczenia.
Léa nie dała mu już nic odpowiedzieć, tylko poprowadziła Marrinette przed siebie. Zaraz obie zniknęły za zakrętem, nie przejmując się już wcale blondynem.
- Rozmawiałaś z Adrienem. - wydukała ciemnowłosa, spoglądając na kuzynkę. Była w szoku.
- Co w tym dziwnego? - zapytała rozbawiona białowłosa, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Prędko schowała go z powrotem i spojrzała na młodszą dziewczynę znaczącym spojrzeniem. - Aa, dobra, już rozumiem. On ci się podoba, tak? - spytała, choć domyślała się odpowiedzi. Nie trudno było jej to wydedukować. Znała dość dobrze swoją kuzynkę. - Przecież to oczywiste. Widziałam twój wzrok. - zaśmiała się, obejmując dziewczynę ramieniem.
- Przestań.
- Droczę się, przecież. - oznajmiła Léa, wciąż się śmiejąc. - Nie odbiję ci go, spokojnie. - dodała, uderzając lekko Marrinette w ramię. Ta zatrzymała się gwałtownie, na co Léa nie zwróciła nawet uwagi, nie zatrzymując się nawet.
- Léa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro