Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 1

- Nadal nie wiem, po co tak dokładnie przyjechałaś do Paryża. Coś się stało u was?

Léa i Marrinette szły paryskimi ulicami w tylko sobie znaną stronę. Ta pierwsza rozglądała się wokoło, jakby była w Paryżu po raz pierwszy, choć naprawdę była tam już któryś raz z rzędu. W końcu miała francuskie korzenie.

- Muszę załatwić tutaj kilka spraw. - wyjaśniła pokrótce Léa, patrząc przed siebie. Ów sprawy były dość ważne, a ona musiała dowiedzieć się prawdy za wszelką cenę. I miała nadzieję, że Marrinette jej pomoże.

- To coś poważnego? - zapytała zmartwiona Marrinette. Musiała przyznać sama przed sobą, martwiła się o kuzynkę.

- Nie drąż, młoda, okey? Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.

Marrinette nie odezwała się. Nie miała za złe Léi, że nie chciała jej powiedzieć od razu. Sama miała przed innymi tajemnice, których nie mogła zdradzić.

- Zapomniałam telefonu. - powiedziała nagle, przeszukując swoją torebkę. Białowłosa spojrzała na nią, wyciągając własny telefon z kieszeni spodni.

- Nic się szkodzi. Ja mogę ci pożyczyć, jeśli...

- Tak, ale Alya miała do mnie dzwonić. - przerwała jej Marrinette. Léa zamilkła niemal od razu, nieco zdezorientowana. Szybko się jednak otrząsnęła.

- Twoja przyjaciółka, tak? - spytała dla upewnienia siedemnastoletnia, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Ciemnowłosa kiwnęła twierdząco głową, zatrzymując się gwałtownie.

- Poczekasz tu na mnie? Wrócę się szybko po ten telefon.

- No dobra. - przytaknęła starsza z dziewczyn, stając naprzeciw kuzynki. - Poczekam gdzieś tutaj. W razie potrzeby, dzwoń. - dodała, wzruszając ramionami.

- Zaraz wracam! - zawołała młodsza, niemal natychmiast ruszając w drogę powrotną. Léa pokręciła głową sama do siebie, śmiejąc się pod nosem.

- Zakręcona ta Marrinette. - stwierdziło stworzonko, pojawiając się po prawej stronie dziewczyny. Ta spojrzała na nie, krzyżując ręce na piersi.

- Nie przeczę, Froll. - zaśmiała się białowłosa, kierując się w stronę pobliskich schodów. Zaraz na nich usiadła.

- Masz jeszcze te ciastka? - zapytał Froll, usadawiając się na udzie nastolatki. Patrzył na nią dużymi, szarymi oczami. Léa ponownie się zaśmiała.

- Wilczy głód ci się odezwał, co?

~*~

- Stary, serio? - spytał zrezygnowany Nino.

Był to wysoki chłopak o ciemnej karnacji i piwnych oczach. Jego cechą charakterystyczną był duży, garbaty nos. Posiadał krótkie, ciemnobrązowe włosy, które przeważnie zakrywała czerwona czapka z daszkiem, a na nosie spoczywały okulary korekcyjne z grubą, czarną oprawką. Nastolatek ubrany był w niebieską koszulkę z krótkim rękawkiem, na środku której znajdował się biało-czarno-szary nadruk przypominający oko. Oprócz tego miał na sobie szare dżinsy oraz wysokie biało-czerwone adidasy, natomiast na szyi przewieszone miał czarne słuchawki nauszne z niebiesko-pomarańczowym nadrukiem i pomarańczowymi poduszeczkami. Jego prawy nadgarstek zdobiły kolorowe bransoletki.

Drugi z chłopaków, Adrien był szczupłym nastolatkiem z średniej długości blond włosami i oczami koloru zielonego. Miał na sobie białą rozpiętą koszulę z kołnierzykiem, z podwiniętymi rękawami do łokci. Pod spodem znajdowała się czarna koszula, na środku której widniały trzy poziome paski: żółty, zielony oraz fioletowy. Na sobie miał również dżinsowe spodnie w niebieskim odcieniu, które przytrzymywał czarny pasek. Do tego na stopach widniały pomarańczowe trampki, na bokach których widniało logo czarnego motyla - logo marki jego ojca, Gabriela. Na serdecznym palcu prawej dłoni nosił srebrny pierścień.


- No tak. Wybacz. - powiedział ze skruchą blondyn, drapiąc się nerwowo po karku. Zaraz jednak zapomniał o wcześniejszej rozmowie, dostrzegając na horyzoncie pewną nastolatkę. - Co to za dziewczyna? - zapytał, skupiając wzrok na jasnowłosej.

- Która? - spytał Nino, rozglądając się na boki. Adrien nakierował jego wzrok w odpowiednią stronę.

- Ta z białymi włosami, tam na schodach.

- Nie widziałem jej wcześniej. - stwierdził okularnik, spoglądając kątem oka na swojego przyjaciela. - Ale ładna jest. - dodał, kiwając z uznaniem głową.

Obaj musieli się z tym zgodzić, była ładna.

- Ciekawe, co tu robi?

- Idź zagadać. - oznajmił Nino stanowczym tonem, popychając chłopaka do przodu. Ten niemal od razu się zatrzymał, odwracając do przyjaciela.

- Oszalałeś?

W tym samym czasie, kawałek dalej, Léa jadła ciastka wraz z Frollem, czekając na Marrinette. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że jest obserwowana, a mimo to, ignorowała to.

- Tamci dwaj przyglądają ci się, Léa. - powiedział Froll, dyskretnie wskazując na Adriena i Nino, kłócących się nieopodal.

- Właśnie widzę. - mruknęła cicho, wkładając ostatni kawałek ciastka do ust. Stworzonko cały czas na nią patrzyło.

- Co robimy?

- Robimy? Co ty chcesz robić? - zapytała zaskoczona słowami kwami. Nie zamierzała nic robić w związku z zaistniałą sytuacją, nigdy nie zwracała na takie rzeczy uwagi. Szczególnie, gdy większość osób zwracała uwagę na jej nienaturalnie białe włosy.

- Uwaga, jeden tutaj idzie. - poinformowała Froll, znikając w kieszeni bluzy nastolatki. Léa, totalnie zdezorientowana, nie wiedziała nawet, jak zareagować.

- Co?

Szybko zamilkła, podnosząc głowę do góry. W oczy od razu rzucił się jej obraz niewiele młodszego od niej chłopaka, który uśmiechał się do niej lekko.

- Hej.

- Cześć. - odparła, zakładając kosmyk swoich jasnych włosów za ucho. Jej szare tęczówki skandowały chłopaka od góry do dołu. - Co cię do mnie sprowadza? - spytała grzecznie, uśmiechając się delikatnie. Nie mogła powiedzieć, że chłopak był brzydki, przeciwnie, podobał się jej z wyglądu, aczkolwiek nie był w jej guście.

- Wraz z Nino widzieliśmy, że siedzisz tutaj sama i tak pomyśleliśmy... - zaczął, odwracając się na moment do okularnika. Dziewczyna spojrzała w tym samym kierunku, po czym pomachała chłopakowi, który odwzajemnił jej gest.

- Och, zaraz powinna przyjść moja kuzynka. Musiała wrócić się na chwilę do domu. - powiedziała rozbawiona Léa, podnosząc się na równe nogi. Zaśmiała się w duchu, gdy dostrzegła, że jest minimalnie wyższa od blondyna. - A jak ci wogóle na imię?

- Adrien Agreste. - przedstawił się, wyciągając w jej stronę dłoń. Nastolatka ścisnęła ją lekko, wciąż się uśmiechając. Doskonale zdawała sobie sprawę, z kim miała do czynienia. Widziała go już na bilbordach.

- Léa Lemaire. Miło mi. - odparła, chowając dłonie do kieszeni bluzy. Froll złapał ją za palec i ścisnął go, co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny.

- Ładne imię. - skomentował blondyn, wywołując jeszcze szerszy uśmiech na twarzy Léi. Wydawał się dziewczynie nawet uroczy i schlebiało jej, że prawił jej komplementy.

- Dzięki. Twoje też niczego sobie.

- Już wróciłam, Léa. Możemy... - powiedziała Marrinette, pojawiając się nagle koło nastolatków. Zatrzymała się jednak wpół kroku, zauważając, z kim rozmawia jej kuzynka. Serce zabiło jej znacznie szybciej. - Adrien, cze-cześć.

- Hej, Marrinette. - odparł jej Adrien, posyłając jej szczery uśmiech. Ciemnowłosej zmiękły kolana.

- No, więc, Adrien, widzę, że znasz moją kuzynkę. - odezwała się Léa, podchodząc do Marrinette i obejmując ją ramieniem. Widziała, że dziewczyna zaraz padnie, gdy ona nic nie zrobi. - Wybacz, ale idziemy się przejść. Musimy porozmawiać na osobności, rozumiesz. - dodała, posyłając chłopakowi znaczące spojrzenie. Od razu zaczęła prowadzić kuzynkę przed siebie.

- Tak, jasne, rozumiem. - powiedział nieco skołowany, obserwując poczynania obu dziewcząt.

- Do zobaczenia.

Léa nie dała mu już nic odpowiedzieć, tylko poprowadziła Marrinette przed siebie. Zaraz obie zniknęły za zakrętem, nie przejmując się już wcale blondynem.

- Rozmawiałaś z Adrienem. - wydukała ciemnowłosa, spoglądając na kuzynkę. Była w szoku.

- Co w tym dziwnego? - zapytała rozbawiona białowłosa, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Prędko schowała go z powrotem i spojrzała na młodszą dziewczynę znaczącym spojrzeniem. - Aa, dobra, już rozumiem. On ci się podoba, tak? - spytała, choć domyślała się odpowiedzi. Nie trudno było jej to wydedukować. Znała dość dobrze swoją kuzynkę. - Przecież to oczywiste. Widziałam twój wzrok. - zaśmiała się, obejmując dziewczynę ramieniem.

- Przestań.

- Droczę się, przecież. - oznajmiła Léa, wciąż się śmiejąc. - Nie odbiję ci go, spokojnie. - dodała, uderzając lekko Marrinette w ramię. Ta zatrzymała się gwałtownie, na co Léa nie zwróciła nawet uwagi, nie zatrzymując się nawet.

- Léa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro