rozdział 6
- Alessandro, widzisz te nastolatki? - odezwał się Martin do jednego ze swoich kolegów. Włoch, który akurat koło niego stał, spojrzał we wskazanym kierunku, dostrzegając kilka nastolatek, w tym też Léę.
- Tak, szefie. - przytaknął Alessandro, przejeżdżając dłonią przez swoje ciemne włosy. Choć kolor oczu i włosów miał takie same, jak Martin, wyglądali zupełnie inaczej.
Martin był typem mafiosy, Alessandro - podwładnym.
- Miej je na oku. Szczególnie tą z ciemnymi włosami.
- Tą z kucykami? - dopytywał siedemnastolatek, spoglądając na swojego "szefa". Wyraz jego twarzy był obojętny, wręcz oziębły i wzbudzał lekki strach u Alessandro. Mimo upływu czasu, on wciąż się to obawiał.
- Dokładnie tą. - przytaknął Martin, uśmiechając się tajemniczo. Po plecach drugiego Włocha przeszedł dreszcz. Nie miał jeszcze pojęcia, co siedziało w głowie tamtego, ale z całą pewnością wiedział, że miał plan.
- Kto to jest? - dopytywał siedemnastolatek, znów odwracając się do dziewczyn, które po chwili zniknęły za zakrętem.
- Kuzynka Léi. - odparł osiemnastolatek stanowczym tonem, prostując się nagle. Uśmiech sam cisnął mu się na usta, bo wiedział, że niedługo znów będzie blisko swojej ukochanej Léi. - Nie chciałaby chyba, żeby coś złego się jej stało. - dodał niskim głosem, zacierając ręce.
A Alessandro spojrzał na niego, czując w środku strach.
~*~
- Skąd wogóle jesteś, Léa? Słychać u ciebie francuski akcent. - spytała Alya, kiedy kilka minut później znalazły się w domu Marinette. Białowłosa uśmiechnęła się delikatnie, bo spodziewała się takiego pytania.
- To fakt. Mam francuski akcent, bo po części jestem francuską. Ale mieszkam we Włoszech od kilkunastu ładnych lat. - odpowiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami i odrzucając swoje białe włosy na plecy. Na samą myśl o jej domu, robiło się jej ciepło na sercu. Tęskniła już za rodzicami.
- A weź coś powiedz.
- Cosa vorresti sentire, Alix? - spytała Léa, zakładając nogę na nogę. Na jej twarzy błądził uśmiech, gdy patrzyła na zaciekawione miny pozostałych dziewczyn.
- Wow! Genialne. - skomentowała Juleka, odgarniając nieco swoje włosy z twarzy.
- Co powiedziałaś? - zapytała Alix, nachylając się bardziej w stronę uśmiechniętej Léi. Dziewczyna odgarnęła białe pasma włosów lecące jej na twarz.
- A co chciałabyś usłyszeć, Alix? - powtórzyła białowłosa, wzruszając nieznacznie ramionami. - Mój były w większości nauczył mnie włoskiego. - dodała zgodnie z prawdą.
Choć w ostatnich miesiącach Léa nie miała za dobrych stosunków z Martinem, tak naprawdę wiele mu zawdzięczała. Między innymi dobra znajomość języka włoskiego, którego ją w większości nauczył.
- Ooo... - westchnęła rozmarzona Rose, a jej oczy zaświeciły się z dziecięcej radości.
- Opowiadaj, natychmiast. - nakazała Alya, gdy wraz z innymi dziewczynami nachyliła się w jej kierunku, by lepiej słyszeć.
- Jak ma na imię? - spytała Marrinette, szczerze zainteresowana tematem. Wiedziała, że jej kuzynka miała powodzenie u chłopaków, nie dziwił ją fakt, że z kimś była.
- Jaki jest? - dopytywała Mylène, skupiając całą swoją uwagę na siedemnastolatce.
- Przystojny?
- Martin. Straszny dupek. I cholernie przystojny, to muszę przyznać. - odpowiedziała Léa, uśmiechając pod nosem. Coś jednak niespodziewanie ścisnęło ją w środku, a ona nie miała pojęcia, co to było. Niewytłumaczalne uczucie.
- Dlaczego już z nim nie jesteś? - spytała Alya, nieświadomie psując tym dobry humor nastolatki. Ta nie pokazała jednak tego po sobie. - To znaczy, jeśli nie chcesz odpowiadać, to nie musisz. - dodała prędko okularnica, uświadamia sobie, że mogła tym spłoszyć nowo poznaną dziewczynę.
- Nie, nie, spokojnie. Nic nie szkodzi. - zaprzeczyła Léa niemal od razu, uśmiechając się nikle. Zaraz westchnęła, spuszczając wzrok na ziemię. - To jest strasznie długa historia i nie każcie mi jej, proszę, opowiadać. On już i tak nie daje mi spokoju. - dodała cicho, czując, jak serce zaczyna jej mocniej bić z tego wszystkiego. Nie chciała się rozpłakać przy dziewczynach, a była tego bardzo bliska.
- To znaczy? - odezwała się nieco skołowana Marinette, patrząc na kuzynkę wyczekująco. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi z jej strony.
- To znaczy, że jeśli zaczepi was gościu imieniem Martin, to uciekajcie ile sił w nogach. Nie żartuję. - odparła szorstko Léa, nie potrafiąc panować już nad emocjami.
W pokoju zapanowała cisza, przerywana jedynie szybkim oddechem białowłosej. Potrzebowała chwili, by się uspokoić. Ostatnimi czasy zdecydowanie za szybko można było ją rozdrażnić, a to ze względu na zaistniałą sytuację z Martinem.
- Przepraszam na moment. Muszę wyjść. - odezwała się nagle siedemnastolatka, po czym wstała i wyszła z pomieszczenia, schodząc prędko ze schodów na sam dół.
W tym samym czasie, pozostałe w pomieszczeniu nastolatki spojrzały po sobie nawzajem, zatrzymując swój wzrok na Dupain-Cheng. Ona tak, jak one, była zdziwiona tym wszystkim.
- Wiedziałaś o tym, Marinette? - spytała najlepsza przyjaciółka dziewczyny, Alya. Ciemnowłosa popatrzyła po reszcie i wzruszyła ramionami.
- Nie. Nic mi nie mówiła. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Białowłosa usiadła na ostatnich schodkach i zakryła twarz rękoma, by nieco ochłonąć. Potrzebowała chwili spokoju, musiała się uspokoić, znowu.
- Wszystko w porządku, Léa? - zapytał Froll, pojawiając się tuż przed nią. Léa uniosła wzrok na stworzonko, w jej oczach można było dostrzec łzy.
- Muszę ich pilnować, rozumiesz? Jeśli Martin się dowie... - zaczęła, lecz nie dokończyła. Nie potrafiła, po prostu nie potrafiła.
Nie wyobrażała sobie, żeby mogło się coś stać jej kuzynce i koleżankom Marinette. Była za nie odpowiedzialna, choć nie miały o tym pojęcia.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - oznajmiło kwami, lądując na kolanie białowłosej. Ta pociągnęła nosem i przetarła oczy rękawem bluzy, którą miała na sobie.
- Chciałabym w to wierzyć, Froll. Naprawdę. - powiedziała cicho, przypatrując się kwami wilka.
Léa nie wiedziała jednak, że to był dopiero początek tego, co miało nadejść.
Wiedziała, że Martin był zdolny do wszystkiego.
Nie wiedziała jednakże, że Martin miał już w głowie opracowany plan i czekał tylko na dobrą okazję, by go zrealizować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro