rozdział 13
Léa szła sobie spokojnie przed siebie, w planach mając odebranie kuzynki ze szkoły. Nie miała nic ciekawszego do roboty, a przede wszystkim chciała pobyć trochę z Marinette, zanim miała wyjechać. Droga nie zajęła jej długo, bo gdzieś po drodze zgarnęła też Lukę, który postanowił jej towarzyszyć.
- Trochę dziwnie będzie, jeśli wyjedziesz. Polubiłem te nasze spotkania. - odezwał się chłopak z wyczuwalnym smutkiem w głosie. Trochę łamało to jej serce.
- Ja też. - przyznała Léa zgodnie z prawdą, spuszczając głowę. Polubiła go, nawet bardziej, niż powinna i teraz ten jej wyjazd wydawał się taki bezsensowny, choć musiała już wrócić do siebie. - Ale obiecuję, że będę tu jeszcze wpadać. Do siebie też zapraszam. Pokażę ci moje rejony, może pouczę trochę języka. Wbrew pozorom potrafię mówić po włosku. Martin jednak się przydał w moim życiu. - dodała ze śmiechem, mimo wszystko dziękując Martinowi za wszystko, czego ją nauczył. - W sumie, jestem ciekawa, co u niego. Nie widziałam go od ostatniego incydentu. Trochę to podejrzane.
- Myślisz, że coś planuje? - spytał Luka, zaciekawiony. Léa pokręciła głową, bo zbyt dobrze znała swojego byłego chłopaka.
- Zacznijmy od tego, że Martin byłby do tego zdolny, ale obiecał, że nie zrobi tego nigdy więcej. Ja mu ufam w tej sprawie. Kiedy już coś obieca, to tak robi, niezależnie od sytuacji.
Luka nie odezwał się już więcej, z resztą nie było to potrzebne. Na horyzoncie pojawiła się dość znana Léi osoba, która za grosz nie wzbudzała w jej zaufania. Dziewczyna początkowo postanowiła ją zlekceważyć, ale ta najwyraźniej miała inne plany i natychmiast do nich podeszła.
- Léa, hej. Dawno cię nie widziałam.
- Lila. Już zapomniałam, że istniejesz. - mruknęła Léa, podchodząc do dziewczyny z wyraźną niechęcią. - Co tu robisz? - spytała szorstko, chcąc jak najszybciej skończyć tamtą rozmowę z nastolatką.
- Mieszkam od jakiegoś czasu. A ty? - zagadnęła Lila miło, doskonale widząc, że Léa nie chciała z nią rozmawiać. Postanowiła trochę ją zdenerwować, bo wiedziała, że nastolatka szybko się denerwowała.
- Przyjechałam w odwiedziny. A teraz musimy już iść, spieszy nam się. - oznajmiła białowłosa, ciągnąc za sobą chłopaka.
- Marinette wie, że się spotykacie? - spytała Lila nagle. Trafiła tym w czuły punkt Léi, która stanęła nagle, odwracając się w jej stronę, zdezorientowana.
- Co?
- Ty i Luka. Podobno Marinette lubi Lukę. - wyjaśniła młodsza, wzruszając ramionami, jak gdyby nigdy nic. Bawiła ją cała sytuacja, lubiła patrzeć na zdenerwowaną Lemaire.
- Nie będę ci się spowiadać, Lila. - warknęła białowłosa, mierząc dziewczynę wręcz nienawistnym spojrzeniem. Nienawidziła jej całą sobą i nienawidziła też siebie za to, jak ta tak szybko potrafiła wytrącić ją z równowagi.
- Czyli nie wie. Przykro by jej było, gdyby się dowiedziała, co?
Léa zacisnęła dłonie w pięści, odliczając w głowie, by się na nią nie rzucić. Lila od samego początku tamtej znajomości się jej czepiała, sama nie wiedziała, dlaczego. Białowłosa odnosiła wrażenie, że po prostu jej zazdrościła i starała się uprzykrzyć jej życie.
- Ustalmy sobie jedno, Lila. - zaczęła Léa nad wyraz spokojnie, podchodząc do młodszej dziewczyny. Ta cofnęła się o krok, widząc wściekłość w oczach nastolatki. - Nie mam pojęcia, co siedzi w tej twojej rudej główce i niezbyt mnie to obchodzi. Najzwyczajniej w świecie daj mi spokój, Marinette również, bo żaliła mi się, że ją zaczepiasz. Jesteś zazdrosna, czy jak? Wiecznie kłamiesz i tylko naiwniacy ci wierzą w te kłamstwa. Powiedz mi, po co ty to robisz?
- Léa, chodźmy stąd. Nie wdawaj się w żadne dyskusje. - wtrącił Luka, widząc, że to już nie były żadne przelewki. Trochę martwił się zachowaniem dziewczyny, bo widział ją w takim stanie po raz pierwszy.
- Daj mi chwilę. - mruknęła, odwracając się na moment w jego stronę. Chłopak westchnął cicho, dając jej wolną rękę. - Języka w gębie zabrakło? - spytała prowokacyjnie, uśmiechając się zwycięstwo w stronę Lily.
- No i dlaczego ty to robisz? Próbujesz mi coś zarzucić? - spytała dziewczyna, próbując ofiarę losu. Jej zagrania już dawno przestały działać na Léę.
- Léa. Nie warto. - wtrącił ponownie Luka, kładąc dłoń na ramieniu białowłosej. To był, jak kubeł zimnej wody.
- Odczep się od Marinette i nie wtrącaj się w nieswoje sprawy. Dobrze ci radę.
Léa natychmiast skierowała się przed siebie, niezbyt przejmując się Luką, a tym bardziej Lilą. Miała wielką ochotę zrobić coś dziewczynie, by ta wreszcie zrozumiała, że nie była pępkiem świata. Nie mogła się jednak sprowokować, bo była zdolna do wszystkiego pod wpływem złości.
- Co to było, Léa? Znasz ją? - zapytał Luka, doganiając ją. Zdenerwowana dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na chłopaka z jakąś skruchą.
- Tak się składa, że tak, znam. Mieszkała w mojej miejscowości, chodziłyśmy do jednej szkoły, ale do innych klas, bo jest młodsza. - wyjaśniła Léa pokrótce, po czym objęła samą siebie. Było jej wstyd, że musiał patrzeć na jej wybuch złości. - Możemy o niej nie rozmawiać?
- Jeśli chcesz.
Przeszli jeszcze kawałek, ale Luka wciąż widział, że Léa nie uspokoiła się do końca. Nie kontrolował wtedy tego, ale złapał ją za dłoń i ścisnął lekko. Dziewczyna nie odezwała się, ale sama uścisnęła jego rękę, dopiero wtedy jakoś się uspokajając.
- Lepiej? - zagadnął, posyłając jej uśmiech. Nastolatka odwzajemniła jego gest, uspokajając się już całkowicie.
- O wiele. - przyznała zgodnie z prawdą, po czym westchnęła. Chciała się mu jakoś wytłumaczyć z tego wszystkiego. - Wybacz za ten mój wybuch, po prostu Lila działa mi na nerwy.
- Chyba nie tobie jedynej. Sporo osób się na nią żaliło, Juleka ostatnio coś wspominała.
- Nie wracajmy do jej tematu. - poleciła Léa, na co Luka od razu się zgodził. Co innego mógł niby zrobić? - Będę trochę żałować tego wyjazdu, już żałuję. Ten czas, który tu spędziłam... Nie powiem, że był najlepszy, bo parę sytuacji bym wyrzuciła.
- A to nasze spotkanie? - spytał, patrząc w jej kierunku z jakimś błyskiem w oku. Szeroki uśmiech zawitał na twarzy Léi, gdy tylko przypomniała sobie tanto spotkanie. Od niego wszystko się zaczęło.
- Tego nigdy nie zapomnę.
Luka sam już wtedy nie wiedział, co gorsze - to, że zatracił się w tamtej krótkiej znajomości, czy to, że wyjeżdżała za kilka dni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro