Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29/12/17

Park Chanyeol

-Dlaczego Sehun wziął wolne? - Zapytał Minseok, kiedy dokładnie rozrabiałem farbę dla jednej z klientek. Westchnąłem cicho i spojrzałem za okno na puste ulice. Święta dobiegły już końca, ale ludzie wciąż byli zbyt leniwi, aby wychodzić z domu, jeśli nie było takiej potrzeby. Sam najchętniej zaszyłbym się w mieszkaniu i wpatrywał w Baekhyun'a, którego wszędzie było pełno. W jednej chwili tańczył do piosenek Girls Generation, w drugiej gotował, a w kolejnej przesiadywał na balkonie nucąc Super Junior.
Później sprzątał, chociaż nie było takiej konieczności, szedł do pracy, wracał i prawdopodobnie robił to samo czekając, aż będzie potrzebny w radiu. Nie byłem pewny, sam wtedy znajdowałem się w salonie.
Dużo pracował, ale wciąż miał energię do robienia innych rzeczy.
- Dzwonił rano, że nie da rady.
- Źle się czuje? - Dopytywał zmartwiony. Już wcześniej o tym rozmawialiśmy, ale udało mi się zejść na temat jego kwitnącego związku z Jongdae.
- Luhan go zostawił. - Wyznałem przegryzając wargę. Nawet, gdy to wypowiadałem, to wciąż wydawało się być abstrakcyjne.
Luhan zostawił Sehun'a.
Przecież Xiao go kochał. Nie było do tego wątpliwości, a sądząc po reakcji Oh'a, do którego wieczorem pojechałem, sam też musiał traktować go z miłością.
- Zostawił mu kartkę. Napisał, że wyjeżdża i prędko nie wróci do Korei, o ile zrobi to kiedykolwiek.
- Jak Sehun po przyjął?
- Beznadziejnie. - Odparłem biorąc gotową farbę w swoje dłonie. - Baekhyun nalegał, żebyśmy do niego pojechali. Okazało się, że bez przerwy leży w łóżku i płacze. - Wyjaśniłem. Kim wydawał się równie zszokowany jak ja. To było dla nas nieprawdopodobne. Zawsze rozmawialiśmy o ich przyszłym związku i byliśmy pewni, że nasze myśli lada chwila się staną się prawdą. Tymczasem Luhan odpuścił i  uznał, że najlepszym będzie całkowicie zniknięcie z życia mężczyzny.
- Nawet się nie pożegnał. - Szepnął Minseok, a mi zrobiło się najzwyczajniej w świecie go żal. Zawsze traktował nas jak niewielką rodzinę. W czwórkę byliśmy jak bracia. Spędzaliśmy ze sobą każdy dzień.
- To chyba go przerosło, wiesz? - Mruknąłem delikatnie dotykając jego ramienia. - Zadzwonimy do niego w nowym roku, hm? Na pewno też za nami tęskni, ale musi się pozbierać. - Minseok przytaknął, po czym oboje wróciliśmy do pracy. Widziałem, że był bardzo niepewny. Po prostu martwił się o Luhan'a. Nie był on naszym współpracownikiem, ale jego obecność tutaj zdawała się oczywista i równie konieczna. Wszyscy się do niego przywiązaliśmy.
- Co z Baekhyun'em?
- Przyjdzie wieczorem. - Powiedziałem spoglądając na reakcję Minseok'a, który szczerze się uśmiechnął. Było mi lekko, ze świadomością, że wszyscy moi przyjaciele go lubią. Byun nie miał nikogo. Nie miał znajomych ani rodziny. Chciałem, żebyśmy choć trochę wypełnili tą pustkę. Potrzebował ludzi wokół siebie.
- Powinniśmy kupić coś słodkiego?
- Pójdę później do kawiarni. - Odparłem, ponieważ spodziewałem się tego pytania. Często jedliśmy różne ciasta czy słodycze, ponieważ zwykle byliśmy zbyt leniwi, aby zamówić sobie porządne jedzenie.
- Chanyeol, a gdzie on teraz będzie mieszkał? Z tobą? - Zapytał a ja westchnęłem, zwalniając nieco ruchy dłoni na włosach klientki wpatrzonej w telefon. Trochę mnie to denerwowało. Ani razu nie spojrzała na fryzurę, a wolałem, żeby klienci co jakoś czas mówili, że wszystko jest w porządku.
- Nie zgodził się. Powiedział, że to za wcześnie i nasz związek ucierpi.
- Więc gdzie?
- Sehun zaproponował, żeby zamieszkał z nim na miejscu Luhan'a. Baekhyun się zgodził pod warunkiem, że znajdą inne mieszkanie. Chyba zrobił to dla niego. Pewnie nie chce, żeby bardziej przeżywał to rozstanie.
- Myślisz, że poradzą sobie razem? - Zapytał ponownie brzmiąc na niepewnego. Zwykle brał na siebie wszystkie nasze zmartwienia.
- Ich charaktery są do siebie podobne, naprawdę. Umieją się dogadać. Baekhyun umie sprzątać i gotować, a Sehun jest troskliwy i zapewni mu bezpieczeństwo, więc wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie.
- Chyba masz rację. - Przytaknął Minseok, a na jego ustach ponownie pojawił się uśmiech. - To takie dziwne, że znacie się dopiero miesiąc, a już jesteście w związku.
- Myślisz, że to źle? Za szybko? - Brunet przez chwilę się zamyślił, po czym gwałtownie zaprzeczył ruchem głowy.
- Nikt nie narzucił, jakie musi być tępo zakochiwania się, poza tym, to nie jest ślub. Nic się nie stanie, jeśli spróbujcie. Kibicuje wam, myślę, że to naprawdę może się udać. - Odpowiedział, a ja głęboko odetchnąłem czując spokój. - Zmienił cię. Wydajesz się dużo szczęśliwszy, jakbyś otrzymał nowe życie.
- Dzięki. - Zaśmiałem się, świadom, że miał trochę racji. Byłem szczęśliwy i dobrze wiedziałem, że spowodowała to obecność Baekhyun'a w moim życiu.
Faktycznie nie znaliśmy się długo, ale za każdym razem, kiedy patrzyłem na niego czułem, jakby był moim przeznaczeniem. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nigdy przy nikim się tak nie czułem.
On był wyjątkowy.
- Zaopiekuje się Sehun'em, prawda?
- Na pewno zaopiekują się sobą nawzajem. Będzie dobrze, wszystko się ułoży.
- Strasznie mi go szkoda. Luhan był mu potrzebny.
- Poradzi sobie. To duży chłopiec. - Zapewniłem, choć miałem wątpliwości co do tego co dalej będzie z Sehun'em. Martwiłem się o niego, ale liczyłem, że z naszym wsparciem da sobie radę.

Dwie godziny później przyszedł Baekhyun. Siedzieliśmy na kanapie, ponieważ po świętach ludzie wciąż odpoczywali i nie myśli o tym, żeby pójść do fryzjera.
Całkiem lubiłem tą pracę. Mimo wszystko było spokojnie i często mogliśmy po prostu trochę odpocząć. Lubiłem dni, gdy nie mieliśmy wielu osób. Minseok był inny. On musiał cały czas pracować, a to uczucie nie zmieniło się nawet po tym, jak Jongdae w końcu zrobił odpowiedni ruch w jego kierunku. Miałem nadzieję, że wkrótce to zniknie. Byłem pewny, że po jakimś czasie  po prostu się przepracuje. Musiał trochę przystopować i nie brać wszystkiego na swoje barki.
- Baekhyun! - Krzyknął nagle Minseok, a ja podskoczyłem w miejscu i spojrzałem w kierunku drzwi. Baekhyun stał tam w zaśnierzonym płaszczu i z płatkami śniegu w rozczochranych włosach. Jego policzki i nos były zaczerwienione, a on nieco drżał.
- Nie wierzę, że znowu nie zabrałeś czapki. - Powiedziałem wstając. Nie wiedziałem jaki ruch powinienem zrobić w jego kierunku. Byun nie zdjął kurtki. Prawdopodobnie chciał utrzymać ciepło. Zamiast tego ruszył w moją stronę pod okiem zaciekawionego Kim'a, który szeroko się do niego uśmiechnął.
- Daj spokój, mamusiu. - Rzucił Byun śmiejąc się cicho z użytego słowa. Westchnąłem kręcąc głową.
- Przypomnę Ci to, jakby będziesz umierał w łóżku z ogromną gorączką. - Powiedziałem, kiedy wcisnął się w moje ramiona. Był zimny i mokry od roztopionego śniegu, ale i tak nie potrafiłem go odsunąć, kiedy wtulił twarz w okolice mojej szyi.
Tęskniłem za nim, co było nieco głupie, ponieważ spędziliśmy ze sobą ranek.
Chciałem, żeby ze mną zamieszkał, ponieważ nie wyobrażałem sobie tego, że miałby znaleźć się dalej niż dotychczas. Bałem się, że nie będziemy już widzieć się zbyt często. Miałem potrzebę, aby spotykać go codziennie.
- Bez całusa? - Zaśmiał się Minseok, podpuszczając drobnego bruneta. Ten prychnął cicho, aby zaraz rzucić się na siedzącego obok mężczyznę.
- Chcesz całusa? - Zapytał próbując dosięgnąć swoimi ustami twarzy Minseok'a, który mimo, że się wyrywał, nie mógł powstrzymać chichotu. Zapytałem, czy powinienem być zazdrosny, ale nie otrzymałem odpowiedzi, więc westchnąłem i wyszedłem do składzika po koc. Nastawiłem wody na herbatę słysząc, że kolejna osoba wchodzi do salonu.
Wszystko ucichło, a ja z niepokojem wyszedłem.
W drzwiach stał Jongdae, który nieco niepewnie spoglądał w stronę mojego chłopaka. Nie rozumiałem tego, ponieważ wydawało mi się, że są w dobrej relacji. Składali sobie życzenia świąteczne.
- Co jest? - Zapytałem ciągnąc Baekhyun'a do góry. Powoli odpiąłem jego płaszcz i na jego miejsce narzuciłem ciepły koc.
- Wszystko w porządku, Channie.
- Uroczy. - Mruknąłem cicho, poprawiając jego włosy. Wyglądał jak aniołek i miał cudny charakter. Miałem wrażenie, że naprawdę potwornie się zakochałem, ponieważ wystarczała sama jego obecność, abym był zadowolony.
Wiedziałem, że to co on czuje nie jest jeszcze miłością, ale chciałem nad tym pracować.

- Wyglądasz na szczęśliwego. - Rzuciłem do mężczyzny, kiedy wracaliśmy do mojego mieszkania. Baekhyun zachowywał się dziwnie, skacząc lekko, przy moim boku.
- Jestem szczęśliwy. - Odparł wzruszając ramionami, jakby to było oczywiste. Po chwili zdecydował się przystanąć. Zmusił mnie do tego samego i znalazł się naprzeciw mnie. Musiał zadżeć głowę, aby spojrzeć na moją twarz. Było w tym coś potwornie słodkiego. - A Ty jesteś szczęśliwy, Chanyeol?
- Oczywiście. - Potwierdziłem pozwalając pociągnąć się niżej, aby mężczyzna bez problemu mógł ułożyć swoje usta na moich. - Mam wrażenie, że wszystko jest teraz na swoim miejscu.
- Jestem w dobrym miejscu?
- Twoje miejsce jest przy mnie, więc tak. - Zaśmiałem się, obejmując jego ciało. Nagle jego usta zadrżały, a oczy stały się bardziej szkliste. Było to tak niespodziewane, że przestraszyłem się, że przypadkiem mogłem zrobić mu krzywdę. Przecież był taki mały i drobny.
- Co się stało? - Byłem zaskoczony, kiedy wtulił się w moje ciało, ukrywając twarz w materiale. Przez chwilę milczał, podciągnąc nosem. Chciałem zmusić go do spojrzenia w górę, ale nie pozwolił mi na to, obracając twarz w drugą stronę. - Ktoś cię skrzywdził? - Dopytywałem, ale on gwałtownie zaprzeczył, zaciskając dłonie na moim płaszczu. Potrzebował chwili, żeby się uspokoić. W końcu nasze oczy ponownie się spotkały, a ja powoli, delikatnie wytarłem jego policzki.
- Jesteś wszystkim co mam, Chanyeol. Nie mam niczego poza tobą.
- To w porządku. Podaruję ci wszystkiego, czego będziesz chciał. - Obiecałem głaszcząc jego twarz. Wciąż wyglądał, jakby miał wybuchnąć płaczem.
- Po prostu mnie nie opuszczaj.
______________
Ej, słoneczka? Ta piosenka już była? Naprawdę ją lubię i nie jestem pewna, czy już się nie pojawiła.
To taki rozdział... Zapychający, przyznaję. Miało być tu coś innego, ale zrezygnowałam uznając, że to nie jest odpowiedni czas na smutne rzeczy.
Jak wasz dzień? Źle się dziś czułam i położyłam się popołudniu. Teraz jestem zaspana..
Chcecie już nowy rok? Ja nie, bo nie chce wracać do szkoły... Dodatkowo na początku kwietnia będę miała urodziny.... DWUDZIESTE. Jestem taka stara...
Kocham was bardzo ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro