17/12/17
Park Chanyeol
- "Zawsze się uśmiechaj, tak jak ten jaśniejący bielą śnieg. Okryj świat swym promiennym uśmiechem. To wszystko, czego potrzebuję. Bądz szczęśliwa, żebym ja mógł być spokojny"*
- Nie lubię tej pisenki. Zaśpiewaj coś innego. - Rzuciłem do siedzącego na blacie Baekhyun'a. Mężczyzna zamyślił się przez moment, po czym ponownie zaczął machać nogami, czekając na odpowiedni moment na rozpoczęcie kolejnego wykonu ze swojego świątecznego repertuaru.
- "Ponownie nadeszła Gwiazdka. Nie wierzę, że za oknem już zima, gdy ja z trudem przetrwałem jesień. Ponownie nadeszła gwiazdka, ale skąd ta samotność? Nie wiem czy ponownie zdołam ją pokonać "** - Jego głos był naprawdę przyjemny i delikatny. Śpiew można było zaliczyć do jego talentów.
- Czy wszystkie świąteczne piosenki są tak smutne? - Zapytałem marszcząc brwi, kiedy obracany naleśnik złamał się w pół. Nie lubiłem gotować, ale często to robiłem zważywszy na samotny tryb życia. - Poza tym Btob?
- Kocham Btob. - Oznajmił gwałtownie przestając machać kończynami. - Nie mów, że ty nie?
- Nie.
- Myślę, że teraz możemy nazwać się wrogami.
Od chwili, kiedy Baekhyun mnie pocałował minęły trzy dni. Kłótnie nie ustały, wręcz przeciwnie, stały się głośniejsze, powodując, że niemal zawsze potrafiłem zrozumieć sens wypowiadanych przed Dongho słów. Bolało mnie każde jego wyzwisko skierowane w stronę drobniejszego mężczyzny, który nie miał wystarczająco odwagi, aby się postawić.
Nazywał go różnie. Najczęściej po prostu "dziwką", ale nieraz pokusił się o jakieś bardziej złożone nazwy. Często nazywał go brudnym czy nieczystym, a ja za każdym razem podświadomie wiedziałem, że to moja wina.
Dongho wiedział.
- Polubię ich, jeśli to cię uszczęśliwi. - Powiedział przewracając placek na drugą stronę. Oczywiście klasycznie był spalony na samym środku, ale Byun nawet tego nie skomentował.
Dzisiejszego dnia było dziwnie. Nie spotkałem go na klatce, a zamiast tego, z samego rana usłyszałem ciche, niepewne pukanie do drzwi, które wybudziło mnie z drzemki. Za nimi stał brunet, tym razem bez nowych siniaków i zaschniętych łez na policzkach, a z siatką wypchaną dodatkami do naleśników. Znalazło się tam wszystko, od kremu czekoladowego, przez bitą śmietanę, na świeżych owocach kończąc.
- Kupię Ci ich album. Może Ci się spodoba. - Zaśmiał się, ponownie machając swoimi krótkimi nóżkami w powietrzu. Jego stopy raz co raz uderzały w moje uda, ale było w tym coś uroczego, dlatego nie miałem zamiaru mu przerywać.
- Nie musisz. - Rzuciłem wzruszając ramionami. Uśmiech starszego mówił jednak coś innego.
" Tak, muszę".
- Wiesz, może powinniśmy wykroić te spalone miejsca? - Zapytał ze śmiechem, a ja warknąłem cicho i przerzuciłem ostatnią porcję na talerz, który zaniosłem na stół.
- Mnie też powinieneś zanieść.
- Wybacz, księżniczko. - Prychnąłem, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Miałem wrażenie, jakby każde słowo tego drobnego mężczyzny powodowało płynące z serca ciepło, które wymuszało na mojej twarzy wygięcie warg lub łzy. Czułem wszystko razem z nim i chciałem, aby tak pozostało, mimo świadomości jak ulotna jest nasza znajomość. Z każdym dniem coraz bardziej naciągaliśmy niewidzialną nić, jakby tylko czekając, aż pęknie, sprowadzając na nas ciemność i ból samotności.
Bo tak naprawdę oboje byliśmy cholernie samotni.
- Są całkiem inne. - Rzucił w pewnej chwili Baekhyun. Potrzebowałem czasu, aby zrozumieć, że ma na myśli nasze naleśniki. Miał rację. Mój był zasypany owocami, a jego czekoladą i bitą śmietaną.
- Na co dzień też się tak odżywiasz?- Zapytałem, widząc, jak polewa naleśnik sosem karmelowym, na który po prostu nie było już miejsca.
- Tak to znaczy jak?
- Nie zdrowo.
- Odżywiam się bardzo zdrowo. - Zaprzeczyć , a ja nie mogłem nie porównać go do uroczego szczeniaka, któremu ktoś podczas droczenia się zabrał ulubioną zabawkę.
- Udajmy, że Ci wierzę.
Żaden z nas nawet nie wspominał o krótkim pocałunku, który otrzymałem od niego czwartkowego wieczoru. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobił, ale z drugiej strony byłem świadom tego, że każdy podchodził do takich gestów inaczej. Być może całus oznaczał jedynie podziękowanie. Nic więcej.
- Co dziś robimy? -Zapytałem podświadomie używając liczby mnogiej. Zrozumiałem to dopiero, kiedy na brudnej od czekolady twarzy pojawił się delikatny, usatysfakcjonowany uśmiech.
- Obiecałem dziś pomóc Chaewon przed konkursem. Jutro będzie grała przed całą szkołą.
- Pianino?
- Pianino. Chcesz iść ze mną? Jej dziadkowie nie będą mieli nic przeciwko. - Zapewnił, a ja udając obojętność wzruszyłem ramionami. Prawda była taka, że byłem niemożliwie podekscytowany możliwością zobaczenia Baekhyun'a podczas gry. Miałem nadzieję, że chociaż na moment przejmie instrument, dzięki czemu będę mógł go skrycie obserwować.
- Chętnie. - Odparłem nachylając się nad stołem, aby zetrzeć plamę na jego twarzy. Sięgała od kącika ust do połowy policzka, powodując, że wyglądał jak zadowolone dziecko, któremu nie trzeba wiele do szczęścia.
Ale czy nie taki był Byun Baekhyun? Mało wymagający, pragnący jedynie delikatności i odrobiny uwagi. Przecież to nie było wiele, podczas, gdy wszyscy pragnęliśmy bogatych partnerów i ogromnych domów wyposażonych w najnowocześniejsze sprzęty.
Baekhyun był jak przeciwieństwo wszystkiego co znałem, ale kochałem to w nim.
Po zjedzonym posiłku oboje ciepło się ubraliśmy i wyszliśmy z domu wyposażeni w myśli pełne nadziei co do dzisiejszego dnia.
Nie szliśmy długo. Dom dziadków Chaewon, naszej sąsiadki, znajdował się dwie uluce dalej. Rozmawialiśmy o spalonych naleśnikach i '' Two weeks"***, którego powtórki aktualnie emitowano. Tak się złożyło, że żadnen z nas nie oglądał pierwszej emisji, więc nie oboje z zapartym tchem obserwowaliśmy zmagania bohaterów.
Dom rodziny Chaewon nie był duży. Miał dwa piętra i spory ogród, którego rośliny dawno poddały się zimię. Otworzyła nam babcia dziewczynki, która przygotowana na moje odwiedziny powitała nas bardzo przyjaźnie. Z lekkim rozbawieniem obserwowałem jak jej ramiona obejmują drobną sylwetkę mojego przyjaciela, przyciągnąc go bliżej.
Po chwili pozwoliła nam się rozebrać z wierzchnich ubrań i zabrała nas do kuchni.
- Przygotowałam ciasto i herbatę. - Powiedziała podając nam to wszystko.
- Chaewon jest już w pokoju?
- Tak, czeka już na ciebie. - Odparła kobieta z szerokim, zaraźliwym uśmiechem, który od razu odwzajemniliśmy.
Zostałem zaprowadzony aż na strych. Nie czułem się zbyt pewnie, wchodząc po wąskich schodach, ale Baekhyun zapewnił mnie, że to całkowicie bezpieczne.
- Dzień dobry! - Przywitała się z nami jedenastolatka, gdy tylko znaleźliśmy się na górze.
Pomieszczenie było naprawdę spore i wyglądało na świeżo odremontowane. Białe ściany i jasne, dębowe panele powodowały, że wydawało się czyste i uporządkowane, mimo, że w niektórych miejscach leżały górki z kartonów.
- Dzień dobry, Panie Park. - Usłyszałem cichy głosik i natychmiast również się przywitałem. Byun cicho prychnął i usiadł przy instrumencie stojącym pod jedną ze ścian.
- Chanyeol będzie dziś tworzył nam widownię, co ty na to? Sprawdzimy jak radzisz sobie pod presją.
Dziewczynka chętnie się zgodziła, a ja usiadłem na szarej kanapie stojącej niedaleko. Chaewon zajęła miejsce przy Byun'ie i ułożyła swoje palce na jasnych klawiszach.
Przez chwilę rozmawiali o tremie, całkowicie mnie przy tym ignorując, aż w końcu szczupłe, dziecięce palce zaczęły dość szybko poruszać się po klawiszach.
Melodia była zaskakująco poważna. Nie była wesoła ani skocznia. Palce przesuwały się głównie po klawiszach wydających najwyższe dźwięki, ale nie było to nachalne. Nie miałem pojęcia co to za piosenka, ale wiedziałem, że w drodze powrotnej zapytam o nią Baekhyun'a.
Dziewczynka nie grała idealnie. Nieraz się wahała lub myliła, przez co Baekhyun swoim delikatnym głosem prosił ją, aby grała od początku.
W końcu, całkiem usatysfakcjonowany, przesunął się bardziej na środek, a jego smukłe dłonie dotknęły klawiszy.
Mimowolnie wstrzymałem oddech czekając na jego kolejny ruch, który jak na złość nie nadchodził.
Wyglądał jak anioł z delikatnym uśmiechem i drobną postawą.
- Wszystko świetnie, ale grasz troszkę za szybko, wiesz? - Zapytał i wtedy pierwszy z jego palców się poruszył.
Nie zmienił wiele, jedynie zwolnił, ale poczułem, jakbym słuchał innej melodii.
Była dużo bardziej dramatyczna, smutniejsza i przepełniona bólem, który nie sądziłem, że jest możliwy do poczucia poprzez muzykę.
Miałem wrażenie, jakby chciał opowiedzieć swoją historię dzięki tej melodii i nie dziwiłem się, że jedenastoletnie dziecko nie do końca rozumiało jak powinno ją zagrać.
Ona wciąż była nie skalana złem tego świata.
Złem, którego Baekhyun poznał aż za wiele.
Wracaliśmy w ciszy, mimo, że tak naprawdę nie mieliśmy powodów, dla których mieliśmy milczeć. Po prostu podążaliśmy powoli w stronę naszego bloku.
Zawsze, gdy byliśmy blisko, miałem okropne uczycie, że nasz słodki sekret wyjdzie na jaw. Patrzyłem na klatkę z przestrachem, jakby oczekując chwili, kiedy Dongho ją opuści i wpadnie na nas z całą wściekłością, którą nosił w swoim sercu.
Najzwyczajniej się bałem, ale nie byłem pewny czy o siebie czy raczej tego, że będę musiał oglądać jak rani Baekhyun'a.
Powoli odprowadziłem go pod drzwi mieszkania, w którym prawdopodobnie czekał jego partner.
Chciałem prosić, aby od niego odszedł, byłem gotowy błagać go o to na kolanach, ale czułem, że nic bym nie otrzymał. Byun nie potrafił go zostawić.
Mężczyzna oparł się o drzwi plecami i spojrzał na mnie roziskrzonym wzrokiem, który przyciągał bliżej i bliżej. Chciałem się nachylić i go pocałować, ale nie tak, jak on zrobił to jakiś czas temu. Chciałem, żeby poczuł to co ja na co dzień doświadczałem przy nim. To zafascynowanie i rosnące uczucie, które starałem się skrywać, wiedząc, że jestem na przegranej pozycji.
Gdy przysunąłem się bliżej Baekhyun, jakby na to czekając, podniósł się na swoich palcach i złapał moją twarz za policzki. Czekałem na ten drobny całus, który od kilku nocy nie dawał mi zasnąć. Był jak moja nagroda za przeżycie tego czasu. Za nie skoczenie pod samochód lub pędzący pociąg.
Jego ciepłe wargi powoli się zbliżały, a kiedy dotknęły moich ust pragnąłem, aby zostały blisko już na zawsze.
Trzy sekundy. Usta Baekhyun'a dotykały moich przez trzy sekundy.
________________
* Btob - The Winter's Tale
** Btob - You can cry
Oba tłumaczenia nie są moje, ale kurcze.. No szukałam pół godziny i chyba mam coś nie tak z yt, bo nie mogę znaleźć tych kont :(
*** "Two weeks" Jedna z moich ukochanych, koreańskich dram. Polecam ^^
Którą narrację najbardziej lubicie? Jestem tego mega ciekawa. Ja sama nie wiem. Zadziwiająco łatwo pisało mi się Sehun'a, ale to chyba przez to, że mamy wiele wspólnego ._.
Minseok, Chanyeol, Sehun czy Luhan? :3
Kocham was mocno i pozdrawiam z łóżka, w którym spędziłam kolejny dzień :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro