17/09/18
- Ostrożnie! - Krzyknął Jongdae z niepokojem wpatrując się w dwójkę mężczyzn wspinających się na wysokie drzewo. Wyglądał na przerażonego, kiedy Minseok idąc w ślady Baekhyun'a postanowił podjąć próbę ściągnięcia piłki z jednej z licznych gałęzi. Niestety pech chciał, że wylądowała naprawdę wysoko, ku uciesze Sehun'a, który stojąc obok śmiał się z naszych zmartwionych min. Wszyscy patrzeliśmy, jak stopa mojego chłopaka nagle się osuwa, co spowodowało grupowy pisk. Byun słysząc to zachichotał i ponownie spróbował strącić piłkę z gałęzi, przy użyciu znalezionej za domem miotły.
- Co się dzieje? - Zapytał Jongin wychodząc z drewnianego domku otoczonego przez las, w którym się znajdowaliśmy.
- Piłka. - Odparłem nie odrywając wzroku od Baekhyun'a, któremu udało się trącić przedmiot kijem. Z drugiej strony Minseok robił to samo, stojąc na niższej gałęzi.
Podszedłem nieco bliżej, chociaż wraz z Jongdae staliśmy niemal pod drzewem, aby w razie potrzeby złapać uparciuchów, których znaleźliśmy na roślinie po wyjściu z domku.
Był poniedziałek. Dokładnie początek tygodnia, a my w końcu otrzymaliśmy urlop, aby nieco wypocząć. Baekhyun na szczęście lub nieszczęście nie miał teraz pracy, w której musiał pojawiać się codziennie, z kolei Jongdae sam ustalał swój grafik. Jedynie Jongin potrzebował więcej czasu, aby wybłagać kilka dni wolnego w restauracji, w której kelnerował. Dopiero skończył się sezon. Przyjeżdżali studenci i ostatni urlopowicze. Mimo to w końcu znalazł kogoś na swoje zastępstwo i oznajmił nam, że dostał cztery dni wolnego.
Z nami było nieco inaczej. Dostaliśmy tydzień, ale ja i Baekhyun pierwsze dwa spędziliśmy w domu moich rodziców, którzy czuli się samotni. Sam Byun nie tak dawno obiecał mojej mamie, że wpadniemy, więc nie mogliśmy się z tego wyplątać. Stamtąd zabrał nas samochód Sehun'a. Którym przyjechaliśmy tutaj.
Było to ładne miejsce otoczone dużą ilością roślinności. Pośród niej można było wypatrzeć jeszcze dwa budynki. Nasz był najciemniejszy i najbardziej wysunięty, najdalej od głównej ulicy. Na szczęście domki letniskowe znajdowały się w takiej odległości, że nie mogliśmy zobaczyć czy usłyszeć osób okolicy. Nie byliśmy nawet pewni czy aktualnie ktokolwiek tam przebywał.
Domek, w którym się zatrzymaliśmy był dość wysoki, ale niezbyt duży. Zrobiony został z bardzo ciemnego drewna. Na zewnątrz znajdował się spory taras z wygodnymi kanapami, o czym przekonaliśmy się wczoraj, kiedy padnięci w końcu dojechaliśmy na miejsce. Poza nim był grill i siatka do gry. W środku była bardzo mała kuchnia i nieco większy salon z ogromnym oknem na pobliską zieleń. Był też schowek, mniejsza z łazienek i największa sypialnia, która przypadła Jongdae i Minseok'owi, którzy przybyli przed nami. Na piętrze była duża łazienka i trzy pokoje sypialniane, każdy z dwuosobowym łóżkiem. Po długiej grze w "papier, kamień, nożyce" mi i Baekhyun'owi przypadł drugi z większych pokoi, a Sehun i Jongin zajęli dwa pozostałe, chociaż i tak w nocy spali razem oglądając jakiś horror na zabranym z domu laptopie. Koniec końców my spaliśmy w czwórkę, na podłodze w salonie, kiedy to Minseok i Baekhyun opuścili nas, aby zrobić sobie kącik plotkarski z winem i drogimi maseczkami, które Minseok wygrał w jakimś instagram'owym konkursie. Oczywiście ja i Jongdae nie chcieliśmy być gorsi, więc dołączyliśmy do nich i z piwem w dłoniach graliśmy w Fifę. Nasz wieczór nie był najciekawszy, ale Byun i Kim zdawali się zachwyceni, kiedy zrobili sobie gniazdo z poduszek i z podekscytowaniem rozmawiali o " While you were sleeping".
W pobliżu znajdowało się jezioro. Na dobrą sprawę siedząc na ganku bez problemu mogliśmy je dostrzec, było naprawdę blisko, może trzydzieści metrów od wejścia do budynku. Na jego brzegu znajdował się długi pomost, na który zamierzaliśmy iść zanim wiadoma dwójka nie stwierdziła, że muszą zdjąć piłkę z drzewa, bo bez niej nie będzie tak zabawnie.
W końcu piłka upadła na ziemię. Pomogłem obu mężczyzną zejść, po czym wraz z, wciąż wstrząśniętym, Jongdae ruszyliśmy przodem w stronę jeziora, gdzie Jongin już rozkładał leżak zabrany z ogrodu. Sehun'a nie było już w pobliżu. Podejrzewałem, że również poszedł po krzesło.
- Chanyeol! - Krzyknął Baekhyun, a chwilę później poczułem nagły ciężar na plecach i zobaczyłem szczupłe nogi, które mocno objęły mój pas. - Zanieś mnie.
- Zmęczyłeś się zabawą w wiewiórkę?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Zachichotał kładąc głowę na moim ramieniu. - Dlaczego nie wzięliśmy arbuza i ananasa? - Zapytał nawiązując do dmuchanych materaców, które kupiliśmy w drodze nad jezioro.
- Jongdae je niesie. - Odparłem. Nie widziałem jego twarzy, ale byłem pewny, że Byun odwrócił wzrok w jego kierunku, aby skontrolować moje słowa. Od wczoraj nie miałem okazji porozmawiać z Baekhyun'em, dlatego miałem nadzieję, że spędzimy chwilę razem, ale już w następnej minucie Minseok przebiegł obok klepiąc pośladek Byun'a, który natychmiast ze mnie zeskoczył i ruszył w pogoń za przyjacielem.
Westchnąłem głośno, a zaraz za mną to samo zrobił Jongdae, dorównując mi kroku.
- Ostatnio nie rozmawiali wiele. Muszą się wyszaleć.
- Nie rozumiem czemu zawsze dostaje ADHD w pobliżu Minseok'a.
- Z nim jest tak samo. - Zaśmiał się Kim klepiąc moje ramię. - Wiesz jaki jest, kiedy nie ma Baek'a. Dziwnie na siebie działają.
- Przynajmniej się nie nudzą. - Rzuciłem, kiedy tematy naszej rozmowy wbiegły na pomost głośno krzycząc. Minseok prosił Baekhyun'a o wybaczenie, ale chwilę później wylądował w wodzie. Oczywiście brunet głośno się śmiał, dopóki sam nie znalazł się pod wodą pociągnięty za nagą stopę. - Chociaż mogli zdjąć ubrania.
- Mogli.
Dołączyliśmy do Jongin'a, który krzyczał do Sehun'a, żeby zabrał lodówkę z napojami, którą zostawił przy drzwiach.
Jongin był naprawdę w porządku. Okazał się równie fajnym towarzyszem co Baekhyun. Był zwykłym studentem, który lubił podróżować i miał ogromne plany na przyszłość dotyczące swojego biznesu. Chciał otworzyć szkole tańca dla najmłodszych, ponieważ uwielbiał dzieci. Niedawno stwierdził, że poszerzy to również o zajęcia dla seniorów, ale najpierw musi znaleźć kogoś kto się nimi zajmie. Sam nie miał wystarczająco cierpliwości.
Sprawiał wrażenie bogatego dzieciaka, który żyje od weekendu do weekendu czekając na kolejne imprezy, ale okazał się naprawdę miłą i ciepłą osobą. Często przesiadywał u Baek'a i Sehun'a. Oglądali razem filmy lub grali na konsoli. Kiedy Sehun był w pracy odwiedzał nas i umilał nam czas żartami.
Był też miły dla Baekhyun'a. To ogromny plus.
Położyłem się na drewnianym podejście w okolicy Oh'a, zbyt niechętny, aby wrócić się po kolejny leżak. Tuż obok mnie usiadł Jongdae, który zajął się pompowaniem powietrza do wodnych zabawek.
Musieliśmy wyglądać jak przeciętna rodzina. Dziadkowie na leżakach, rodzice na ziemi i dzieci w wodzie, próbujące utopić różową piłkę, co niespecjalnie im wychodziło.
- Baekhyun zdejmijcie najpierw ubrania. To twoja ulubiona bluza. - Rzuciłem w kierunku mojego chłopaka, który tylko zachichotał i spojrzał w moją stronę, aby posłać mi szeroki uśmiech. Całe jego włosy i twarz również były mokre, na co westchnąłem. Przynajmniej był uroczy, ale nie zmieniało to faktu, że lato powoli dobiegało końca i było coraz zimniej.
Większość dnia spędziliśmy osobno. Baekhyun bawiąc się z Minseok'iem, ja z resztą na pomoście, a później z Sehun'em przygotowując kolację. Kiedy nadeszła odpowiednia godzina wszyscy przebraliśmy się w ciepłe ubrania, zabraliśmy latarki i wyszliśmy na zewnątrz, gdzie od jakiegoś czasu palił się grill.
- Co robisz? - Zapytałem, kiedy Byun znalazł się tuż obok mnie, przy schodach, na których znalazłem sobie wygodną kryjówkę, kiedy reszta moich towarzyszy próbowała uporać się z utrzymaniem ognia w grill'u, co niespecjalnie im wychodziło, przez co istniało ryzyko, że zakupione mięso będziemy musieli usmażyć.
- To samo co ty. - Rzucił, po czym ostrożnie usiadł obok mnie. Nasze ciała stykały się ze sobą, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, objąłem Baekhyun'a ramieniem, aby mieć go jeszcze bliżej.
Brunet uśmiechnął się i oparł nieco bardziej o moje ciało. Widać było, że jest już zmęczony całym dniem ruchu. Nie dziwiłem mu się. Sam nie miałem siły, aby biegać wokół tak jak robił to on z moim współpracownikiem.
- Gdzie Minseok?
- Z Jongdae i resztą. - Odparł w tej samej chwili, w której dotarł do nas głośny śpiew naszych przyjaciół. Oboje natychmiast się zaśmialiśmy, ale zaraz spoczęliśmy w komfortowej ciszy, spoglądając w ciemne już niebo.
- Inaczej niż w mieście.
- Dokładnie. - Przytaknąłem gładząc jego chłodne ramie. - Widać gwiazdy.
- Powinniśmy częściej wyjeżdżać.
- Na pewno będzie jeszcze okazja. - Zapewniłem, spoglądając na jego twarz. Mimo jego słów Baekhyun miał przymknięte oczy, które nie spoglądały w górę. Był odprężony i zdawał się zadowolony. Lubiłem go takim. Wyglądał jak nastolatek całkowicie wyzbyty jakichkolwiek problemów czy zmartwień, podczas, gdy było zupełnie inaczej. Cały czas życie stawiało mu jakieś wyzwania, którym musiał sprostać. Podziwiałem go za to jak wiele miał siły i chęci, aby wszystko było rozwiązane w najlepszy możliwy sposób.
- Wrócimy tu za rok?
- Jeśli tylko będziesz chciał.
- Kocham cię. - Zaśmiał się natychmiast. Poczułem szybsze bicie serca, kiedy uchylił powieki i podniósł nieco twarz, aby nasze spojrzenia mogły się spotkać. - Za bardzo mnie rozpieszczasz. - Dodał, jakby na swoje wytłumaczenie. Wciąż byliśmy na etapie lubienia się. Wyjątkowego uwielbiania swojego wzajemnego towarzystwa. Sądziłem, że to coś więcej, ale nigdy nie potrafiłem powiedzieć mniejszemu tych dwóch słów, które tak bardzo chciał usłyszeć. Bałem się, że jeśli powiem to na głos, to tak, jakby nasza bajka się skończyła, a ja nie chciałem, żeby to co jest między nami kiedykolwiek dobiegło końca.
- Zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy.
------------------------
Tym oto wakacyjnym akcentem kończę dodawanie dodatków do pierwszej części Miracles in december. Chciałam napisać jeszcze kilka, ale od jutra zaczynają się moje praktyki w salonie kosmetycznym, a po powrocie będę miała zaliczenia.
Oznacza to, że widzimy się dopiero w grudniu.
Ah, lada dzień opublikuję zapowiedź w nowej, oddzielnej książki Miracles in december 2, abyście mogli zaobserwować ją, dodać do biblioteki, cokolwiek chcecie, aby nie zapomnieć o tym, że i ten grudzień musimy spędzić razem <3
Kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro