Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15/12/17

Oh Sehun

- Przyjadę dopiero na święta, mamo. - Powiedziałem cicho, trzymając przy twarzy telefon. Moje mokre dłonie sprawiały, że stał się wilgotny, ale zignorowałem to skupiony na rozmowie z członkami rodziny. Mimo, że zadzwoniłem do siostry, telefon skończył w dłoniach kobiety, która mnie wychowała. Nie było to nic zaskakującego. Zawsze taka była. Nie potrafiła odmówić sobie rozmowy ze mną, która najczęściej przypominała krótkie przesłuchanie.

Tęskniłem za nią, za czasami, kiedy co ranek witało mnie ciepłe śniadanie i pocałunek tak delikatny, jakby kobieta bała się, że w miejscu, w którym jej usta spotkały się z moją skórą pojawi się pęknięcie.

- Tak mi ciebie brakuje, kochanie. - Szepnęła, a ja westchnąłem cicho, podnosząc się nieco wyżej, ponieważ woda zaczęła sięgać moje szyi. - Dom jest taki pusty.

- Myślałem, że byłaś na to przygotowana, gdy wyjeżdżałem. - Rzuciłem wpatrując się w świeczkę, która roznosiła po całej łazience jaśminowy zapach. Kojarzył mi się z domem i matczynym ciepłem. Byłem pewny, że Luhan to wiedział, dlatego ją kupił. Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek jej używał. Obok świeczki stała druga, różana, na której bez problemu mogłem dostrzec skutki użytkowania. Była prawie cała wypalona, w przeciwieństwie do jaśminowej. 

- Też tak sądziłam. - Mruknęła. Słyszałem jak przemieszcza się, a jej obcasy głośno uderzają o ziemię. Dopiero wróciła. 

- Obiecuję, że kiedyś zamieszkamy bliżej siebie. - Powiedziałem poruszając ręką. Przejrzysta woda niebezpiecznie zafalowała nad krawędzią wanny. - Kocham Cię.

- Ja ciebie też kocham, słoneczko. - Zapewniła. Kroki ucichły. Dobrze ją znałem i byłem pewny, że właśnie usiadła na dwuosobowym materacu, który od dawna służył jedynie jednej osobie. - Kiedy poznam twoją dziewczynę?

- Jeszcze nie teraz. Wstydzi się. - Skłamałem natychmiast, co zostało skwitowane cichym śmiechem.

- Musi być przeurocza. 

- Tak, jest. - Przegryzłem dolną wargę i wbiłem wzrok w srebrny kran. Xiao chyba ostatnio tu sprzątał, ponieważ przedmiot bardzo błyszczał. Odbijał w sobie zrezygnowany wyraz mojej twarzy.

Nie pamiętam kiedy dokładnie zacząłem oszukiwać moją mamę. Nigdy nie poznała żadnej mojej partnerki, ponieważ wszystkie zostały przeze mnie wymyślone. Nie nalegała. Prawdopodobnie była w stosunku do mnie zbyt ufna, ale nie zdarzyło się, abym to zaufanie nadwyrężył. 

Zawsze byłem uważany, za najlepsze dziecko. Dobrze się uczyłem, miałem wiernych przyjaciół i  wianuszek dziewczyn, które tylko czekały na mój ruch. 

Odkąd pamiętam ślepo dążyłem do tego, aby spełnić jej marzenia na temat mojego życia. Chciałem, żeby była ze mnie dumna, ale nigdy nic ode mnie nie oczekiwała. Pragnęła jedynie, żebym był zadowolony z tego jaką egzystencje prowadzę.

Nie wiem kiedy ta chęć zadowolenia mamy zmieniła się w szaleńczą pogoń za ideałami. 

Chciałem być przystojny, mądry i podziwiany. Chciałem, żeby nie wstydziła się mówiąc, że jestem jej synem.

Między tym wszystkim był też Xiao Luhan, który niebezpiecznie zawrócił mi w głowie.

Ideały nie były osobami homoseksualnymi. Wszyscy aktorzy, modele i piosenkarze byli heteroseksualni. Mieli żony i dzieci.

Ja też musiałem.

- Nie będę na was naciskać, ale będę szczęśliwa, kiedy mi ją przedstawisz. 

- Dobrze, mamo. 

- Ah... Naprawdę jesteś moim ulubionym dzieckiem. - Powiedziała ze śmiechem, a ja usłyszałem głośny krzyk sprzeciwu jej córki. - Czemu inni nie mogą być tak zgodni?

- Nie kochają Cię wystarczająco. - Zażartowałem, co od razu zrozumiała. Zawsze rozumiała mnie jak nikt inny. Było między nami ogromne przywiązanie.

- Muszę kończyć, mój idealny synku. - Powiedziała, a ja poczułem jakby na mojej szyi zacisnęła się niewidzialna pętla. Wiedziała, że chcę być perfekcyjny, dlatego zawsze mnie tak nazywała.W pewnej chwili zacząłem dopatrywać się w tym nieistniejących oczekiwań. - Twoja siostra woła mnie na kolację. Pomódl się, żebym się nie zatruła. 

- Dobrze, mamo. - Zaśmiałem się cicho, nieco to wymuszając. 

Chwilę później kobieta się rozłączyła, a ja natychmiast wszedłem na stronę internetową księgarni i zamówiłem najdroższą książkę zawierającą przepisy. Poczułem, że powinienem nauczyć się gotować, aby być w jej oczach lepszy.

Lepszy niż reszta jej dzieci. 

Miałem dziesięć lat, gdy rodzina Oh zdecydowała, że chcieliby komuś pomóc. Uznali, że tym kimś powinno być dziecko, które potrzebuje ciepła i prawdziwego domu. Tym dzieckiem zostałem ja. Cichy, aspołeczny wyrzutek, który dwa lata wcześniej jako jedyny został uratowany z płonącego budynku. W tragedii zginęła cała moja rodzina. Ojciec, matka oraz babcia. Zostałem sam i nikt nie wyraził chęci przejęcia nade mną opieki. Nie miałem im tego za złe. Tak naprawdę jedyną osobą, która mogła mi pomóc była młodsza siostra mojej mamy, która przeprowadziła się do Hiszpanii wraz z dziećmi. Nie byłem im potrzebny. Tylko bym zawadzał.

Na samym początku nie czułem się dobrze w ich domu. Tak naprawdę aż do dziś nie potrafiłem spojrzeć na rodzeństwo tak, jakby łączyły nas więzy krwi. 

Rodzice byli dla mnie wszystkim. Pomogli mi, kiedy najbardziej tego potrzebowałem i nigdy mnie nie odtrącili. Witali z otwartymi ramionami, codziennie martwiąc się czy wszystko ze mną w porządku, kiedy tylko znikałem z ich oczu. 

Tata odszedł niewiele po tym jak skończyłem gimnazjum. Było to nagłe. Zginął w wypadku samochodowym. Było to na samym początku grudnia, kiedy śnieg wciąż był niesamowicie śliski, a niebo szybko stawało się czarne. Nigdy nie ustalono kto tak naprawdę zawinił. Było wiele teorii, ponieważ przy zderzeniu samochodów zginął również pieszy. Najprawdziwsza wydawała się ta mówiąca, że drugi samochód zjechał na niewłaściwy pas, ponieważ nie zauważył, że ktoś wkroczył na jezdnię. 

Wtedy wróciły moje problemy. Cała fobia przeciw społeczeństwu i strach przed wyjściem zza bezpiecznych ram swojego pokoju. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Została tylko mama, która co wieczór pozwalała mi się wypłakiwać mówiąc, że wkrótce wszystko się zmieni, że będzie lepiej.

- Sehun, wróciłem! - Głośny krzyk mojego współlokatora zagłuszył ciszę panującą wewnątrz mieszkania. Woda ponownie wychyliła się zza wanny, kiedy zaskoczony drgnąłem i przeniosłem wzrok na niezakluczone drzwi.

- Kąpię się!- Uprzedziłem go i z westchnięciem oparłem się o mebel. Rzadko zdarzało się, aby wracał po mnie. Dziś musieli zostać do późna, ponieważ kazano im przeliczyć towar. 

- Kupiłem lasagne na obiad, podgrzać? - Zapytał podchodząc do drzwi. Wpatrywałem się w pomalowane na biało drewno tak, jakby za moment miał wejść do środka. Wiedziałem, że by tego nie zrobił, mimo, że wzajemna nagość nigdy nam nie przeszkadzała. 

- Pewnie. - Słyszałem jak odchodzi od łazienki i cicho nucąc zmierza do kuchni. Nie rozumiałem skąd wziął tyle energii. Sam czułem wszystkie swoje mięśnie, które niesamowicie bolały. Mieliśmy dziś nawał klientów. Dodatkowo Chanyeol był niesamowicie rozproszony i musieliśmy pilnować jego pracy, aby nie poczynił nieodwracalnych zmian na klientach. 

Nie gniewaliśmy się na niego. W naszych spojrzeniach cały czas widoczne było współczucie, które wywołał Baekhyun. Park milczał na temat wczorajszych wydarzeń. Zapewnił nas o tym, że z mężczyzną wszystko w porządku, mimo, że sam nie zdawał się w to wierzyć.

Westchnąłem i odrzuciłem telefon na stertę ubrań leżących na ziemi. Skupiłem na nim swój wzrok, ponieważ ekran rozbłysł jasnym światłem informując mnie o wiadomości. Byłem pewny, że jest od mamy.

Zsunąłem się niżej, aż w końcu ciecz dotarła do moich ust. Przez chwilę się wahałem, po czym zanurzyłem twarz w wodzie, rozlewając ją na boki. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić, ale powoli otworzyłem oczy, które natychmiast zaczęły piec. Nieprzyjemne uczucie szybko minęło, a ja spojrzałem na biały sufit. 

Ja ciebie też kocham

Otworzyłem szerzej oczy, potrząsając nieco głową, przez co zacząłem nieprzyjemnie uderzać o boki wanny. Przestałem, ponieważ ból stał się zbyt odczuwalny. W zamian oparłem otwartą dłoń o spód mebla, bezsilnie próbując wstać. 

Jesteś moim ulubionym dzieckiem 

Niekontrolowanie uchyliłem usta, do których natychmiast dostała się woda. Spróbowałem chwycić za bok brodzika i wstać, ale z każdym ruchem panikowałem coraz bardziej. Niemal czułem, jak trzymane przeze mnie powietrze ucieka, pozwalając zastąpić miejsce wodzie. Zacisnąłem oczy, zaciskając palce na materiale, który z pewnością nie był wanną. 

- Sehun! - Krzyk był stłumiony, ale doskonale czułem stanowcze ręce, które wsunęły się pod moje ramiona, aby pomóc mi wstać. Dopiero naprowadzony na to zacisnąłem mocniej dłonie i wynurzyłem się spod wody, głośno kaszląc. - Boże, Sehun. - Drżący głos zmusił mnie do uchylenia powiek, aby upewnić się co do osoby, która stała obok z niesamowicie mokrą bluzą, której rękawy chwile temu znalazły się pod wodą. - Co się stało?

  Mój idealny synku  

- Spanikowałem, przepraszam. - Mój głos się załamał, brzmiąc na niesamowicie rozbity. Xiao wciąż trzymał dłoń na moich plecach, kiedy schylił się, aby wypuścić wodę z wanny. Zauważyłem, że zostało jej naprawdę niewiele. Spora część znalazła się na szarych kafelkach. - Przepraszam. - Powtórzyłem wbijając wzrok w jego bladą twarz. 

- Nigdy więcej tak nie rób, idioto. - Warknął pomagając mi wstać. Natychmiast narzucił na moje ramiona biały szlafrok, który otulił moje ciało ciepłem. - Nie wiedziałem co się dzieje.

- Przepraszam. - Dopiero teraz podniósł na mnie wzrok, który zmusił mnie do lekkiego skulenia ramion i spuszczenia głowy. Czułem się jak zbity pies. Xiao z westchnięciem ostrożnie wyprowadził mnie z łazienki i rzucił ręcznik na moje włosy, karząc je wysuszyć. 

Przełknąłem ślinę i powstrzymując się przed kolejnymi przeprosinami, zacząłem wykonywać powierzone mi zadanie. Moje ręce cały czas niesamowicie się trzęsły, czego nie umiałem skontrolować, mimo usilnych prób. Kiedy chińczyk pobieżnie osuszył łazienkę wrócił do mnie i w ciszy przejął materiał, aby samemu osuszyć moje włosy.

- Dlaczego spanikowałeś?

- Nie wiem. - Mruknąłem pozwalając mu na zamknięcie mnie w lekkim uścisku drobniejszego ciała. Musiałem nieprzyjemnie się zgiąć, aby zmieścić się w małych ramionach, które zaczęły delikatnie gładzić moją skórę.

- Nigdy więcej tak nie rób. Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało. - Powiedział, a ja delikatnie przytaknąłem.

Wiedziałem, że wciąż był we mnie zakochany. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego jak wodzi za mną spojrzeniem i jak o mnie dba. 

Darzyłem go tym samym uczuciem, które nigdy nie powinno pojawić się między osobami tej samej płci. 

Kochałem Xiao Luhan'a, ale wiedziałem, że nie mam do tego prawa.

Nie miałem prawa kochać mężczyzny.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro