09/12/17
- Wcześnie. - Mruknąłem spoglądając na zegarek w telefonie. - Jedenasta, a Ty już tu siedzisz. - Dodałem spoglądając na skulonego Baekhyun'a, patrzącego na mnie dość mokrym wzrokiem. Widząc to westchnąłem i podszedłem bliżej, aby usiąść na stopniu obok. Od razu zadrżałem, ponieważ mój tyłek niespecjalnie ucieszył się na spotkanie z zimnym podłożem.
Odkaszlnąłem cicho i dość niepewnie ( co nie było do mnie podobne) rozłożyłem ramiona, w które po chwili władowało się małe, trzęsące się ciało. Objąłem go, starając się ukryć niewielką istotę przed złym światem, który ponownie musiał go rozczarować.
- Boli. - Sapnął cicho, wtulając twarz w mój osłonięty kurtką tors.
- Co cię boli?
- Serce. - Rzucił natychmiast, a ja westchnąłem, układając dłoń pod jego brodą, aby delikatnie zmusić go do spojrzenia w moje oczy. Zauważyłem, że jego policzki były zaczerwienione i okryte łzami. Nie podobał mi się ten widok, mimo tego, że jego oczy błyszczały, jakby ktoś uwięził w nich gwiazdy. Wolałem jego uśmiech. - I ręka trochę też.
- Nadgarstek? - Zapytałem natychmiast, ale otrzymałem krótkie pokręcenie głową. Mężczyzna lekko podwinął bluzę, a ja mogłem zauważyć mniejsze i większe zadrapania na zewnętrznej stronie jego dłoni. Nie miałem pojęcia czym mogły być spowodowane. Wiedziałem jedynie kto je stworzył.
- Chodź, trzeba to zabandażować. - Powiedziałem powoli wstając i zmuszając go do tego samego. Zauważyłem, że lekko drży, ale nie potrafiłem stwierdzić czy ze strachu czy zimna. Obie opcje wydawały się równie możliwe. Wpuściłem mniejszego mężczyznę do mieszkania, uważnie obserwując Melody, która natychmiast przybiegła licząc na to, że coś dostanie. Widząc Baekhyun'a podeszła do niego dość podejrzliwie, ale już po chwili zaczęła łasić się do jego szczupłych łydek.
Zaprowadziłem go do salonu, gdzie przyniosłem również apteczkę, którą otworzyłem, aby ocenić wzrokiem zawartość. Położyłem sobie na udach leżący niedaleko koc i chwyciłem kobiece dłonie bruneta. Były naprawdę ładne. Bardzo zadbane i smukłe.
Powoli ułożyłem je na swoich nogach, na co Byun posłał mi zaskoczone spojrzenie. Obie dokładnie odkaziłem, ponieważ zadrapana były dość głębokie. Nie na tyle, żeby zostały blizny, ale wystarczająco, aby nacięcia krwawiły, brudząc przy tym błękitną bluzę, która nieporadnie ogrzewała ciało starszego.
- Na lewą użyję bandaża, co ? Jest więcej ran niż na prawej i plastry nie wystarczą. - Uprzedziłem wyciągając biały materiał. Wierzch dłoni przykryłem gazą i wszystko starannie związałem bandażem. Druga z rąk wyglądała dużo lepiej. Były na niej tylko dwa większe zadrapania, które udało mi się zakryć plastrem.
- Dziękuję. - Mruknął brunet, kiedy zakończyłem zakrywać jego rany. Wydawał się dużo spokojniejszy niż wcześniej.
- Dam Ci inną bluzę. Tą musisz wyprać. - Z salonu powędrowałem do swojego pokoju, gdzie z nieco zbolałym sercem, złapałem za swoją ulubioną, czarną bluzę. Przestało mi to przeszkadzać, kiedy zauważyłem jak wielka zdawała się być na drobnym mężczyźnie. Po prostu się w niej utopił. Całe jego dłonie oraz połowa ud były zakryte. Przynajmniej miałem pewność, że nie będzie mu zimno. - Słuchaj, wychodzę za moment. - Rzuciłem, drapiąc się po głowie. Specjalnie wziąłem sobie wolne, żeby odwiedzić rodzinę. Rzadko się widywaliśmy przez to, że w życiu moich rodziców wiele się ostatnio działo. Postanowili rozwieść się po dwudziestu latach małżeństwa, co nieco mnie bolało. W końcu to moi rodzice. Chciałem, aby nadal byli ze sobą szczęśliwi. - Mam dwie propozycje, zważając na to, że wolę, abyś nie wracał teraz do Dongho. - Wyjaśniłem koślawo. Bałem się, że jego chłopak zrobi mu większą krzywdę. Byun uciekał, jeśli miał taką możliwość i krył się na moim piętrze podczas jego napadów. Prawdopodobnie po powrocie oberwałby jeszcze bardziej. - Możesz zostać tutaj i trochę się ponudzić lub pojechać ze mną.
- N-nie zostanę tu, coś ty! To twój dom, nie mój. - Sapnął natychmiast, a ja prychnąłem cicho. Nie widziałem najmniejszego problemu w tym, żeby został tu pod moją nieobecność. Nie miałem nic cennego, a Melody go lubiła.
- Więc chodź ze mną. Wrócimy za jakieś trzy, może cztery godziny. Zdążysz do pracy. - Nic więcej nie mówiąc ruszyłem do wyjścia, gdzie zacząłem ubierać buty. - Nie mamy dla ciebie kurtki. Chyba lepiej, żebyśmy nie wracali do Dongho, nie?
- Lepiej nie. - Przytaknął powoli ubierając swoje obuwie. Zauważyłem, że jego włosy były rozkosznie roztrzepane. Każdy kosmyk odstawał w inną stronę, prawdopodobnie przez to, że siedząc na klatce opierał głowę o ścianę.
- Weź tą. - Powiedziałem ściągając dawno nie noszoną przeze mnie kurtkę. Gdy był śnieg zabierałem ją na dłuższe wyjścia, ponieważ lubiłem to jak ciepła była. - Nie jest najładniejsza, ale nie zmarzniesz.
- Dziękuję, Chanyeol.
Chwilę później wyszliśmy i odnaleźliśmy samochód Sehun'a. Pożyczał mi go, gdy potrzebowałem gdzieś wyjechać. Sam często go nie używał, bo uważał, że spowoduje wypadek. Latem był pewniejszy. Czasem nawet zabierał nas na krótkie wycieczki wymyślone przez Luhan'a. Zimą jednak traktował jazdę zupełnie inaczej.
W środku było chłodno, więc od razu włączyłem ogrzewanie. Kazałem pasażerowi zapiąć pasy i po zrobieniu tego samego skupiłem się na drodze. Starałem się jechać ostrożnie. Nie mieszkałem daleko od rodziców. Samochodem jechało się tam pół godziny, ale nie odwiedzałem ich często, ponieważ nie mieliśmy żadnego bezpośredniego przejazdu.
- Co dziś mu się nie podobało? - Zapytałem nawiązując do rozmowy z dnia poprzedniego. Może nie powinienem o tym mówić prowadząc, ale chciałem wiedzieć.
- Nie zrobiłem zakupów.
- A sam nie może? - Prychnąłem stojąc na światłach. Po spojrzeniu w bok zauważyłem, że Baekhyun jest całkowicie wtulony w grubą kurtkę, przez co poczułem dziwne ciepło rozlewające się po mojej klatce piersiowej. Wyglądał uroczo.
- To ja robię zakupy. - Odparł, spoglądając za okno. Dziś było dużo osób na ulicach. Wciąż było wcześnie, a oni prawdopodobnie próbowali odpowiednio wykorzystać dzień.
- To nie zmienia faktu, że nie powinien cię bić.
- Jest zagubiony. - Szepnął Baekhyun, a ja westchnąłem słysząc te same tłumaczenie co wczoraj. Miałem wrażenie, że Byun nie widzi tego jak dużą krzywdę sprawia mu jego chłopak. Miał dziwną potrzebę, mówiącą, że musi go usprawiedliwiać.
Nagle przez głowę przeszła mi pewna myśl, która zdawała się być pewnego rodzaju wytłumaczeniem jego dziwnego zachowania.
- To twój pierwszy związek?
- Co masz na myśli? - Zapytał pesząc się, co dało mi niemal oczywistą odpowiedź.
- Pierwsza miłość. - Tym razem nie zapytałem. Stwierdziłem fakt, któremu mężczyzna nawet nie próbował zaprzeczyć. Być może przez to, że to jego pierwsza poważna zażyłość chciał ją panicznie zatrzymać. Nie chciał pozwolić jej odejść, tym bardziej, że są ze sobą już długo. Czułem się zagubiony. On nie rozumiał, że to wszystko nie powinno tak wyglądać. Chciał w tym tkwić.
- Znalazłeś Melody? - Odezwał się po dłuższej chwili, kiedy powoli zaczęliśmy dojeżdżać na miejsce. Nie poinformowałem rodziców o naszym gościu, ale byłem pewny, że nie będą mieli nic przeciwko. Kochali poznawać nowych ludzi i byłem pewny, że pełen uroku osobistego Baekhyun od razu ich oczaruje.
- Tak, za kioskiem. Chciałem ją zostawić, ale potem uświadomiłem sobie, że ten kiosk dawno już został zamknięty i prawdopodobnie nikt się nią nie zaopiekuje.
- Dongho znalazł mnie. Miałem problemy w szkole i byłem całkiem sam. Był ze mną, gdy wszyscy się ode mnie odwrócili po dowiedzeniu się o tym, że jestem gejem. Pozostał obok, kiedy zacząłem tak naprawdę poznawać siebie. Po prostu pewnego dnia się pojawił i nagle wszystkie moje problemy zaczęły zdawać się niczym, ponieważ on traktował je tak, jakbyśmy mówili o pogodzie. Byłem mu naprawdę wdzięczny, wiesz? Pomógł mi to wszystko przetrwać.
- To miłe, ale nie możesz pozwalać, aby traktował Cię jak rzecz.
- Kocha mnie! - Zapewnił natychmiast, a ja westchnąłem kręcąc głową.
- Tak nie wygląda miłość, Baekhyun. - Powiedziałem parkując przed niewielkim, jednorodzinnym domem. Dawno tu nie byłem, ale niewiele się zmieniło. Ostatnim razem było lato i wszędzie było wiele kwiatów.
Widziałem, że Byun chce kontynuować temat, ale nagle zastygł z otwartymi ustami, wpatrując się w budynek przed nami.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? - Zapytał cicho.
- U moich rodziców.
- Zabrałeś mnie do swoich rodziców?! - Zakrzyknął, a jego policzki lekko się zaczerwieniły. Nie wiedziałem czym jest zawstydzony. Przecież to oczywiste, że moja rodzina się w nim zakocha.
- No tak. - Wzruszyłem ramionami i po zabraniu wszystkiego z samochodu wyszedłem na zewnątrz. Widziałem, że starszy nieco się waha, ale w końcu również otworzył drzwi i wygrzebał się na zimne, grudniowe powietrze. Upewniłem się, że zabrałem wszystko, po czym złapałem dłoń Baekhyun'a i nie pukając wszedłem do budynku.
- Mamo! Tato! - Krzyknąłem, a mój głos rozniósł się po całym domu. W chwili kiedy zacząłem rozpinać swoją kurtkę w przedpokoju pojawiła się moja mama, której uśmiech jeszcze bardziej się powiększył w chwili, kiedy zauważyła mojego drobnego towarzysza.
- Dzień dobry, chłopcy. - Przywitała się podchodząc do mnie. Mocno mnie przytuliła, po czym nieco nachalnie zaczęła przypatrywać się Baekhyun'owi. Jej mina jasno wskazywała na to za kogo go uważa.
- To Byun Baekhyun, mój przyjaciel. - Powiedziałem ciągnąc mniejszego nieco do przodu. Łatwiej było mi go przedstawić jako przyjaciela niż sąsiada, ponieważ nie chciałem opowiadać jej całej historii dotyczącej tego co tu robi.
- Bardzo miło mi Cię poznać, Baekhyun. - Rzuciła moja rodzicielka, podając dłoń wspomnianemu mężczyźnie. Ten dość niepewnie ją uścisnął i grzecznie odpowiedział, mówiąc, że jemu również jest miło. Później pozwolono nam się rozebrać, ale cały czas widziałem wzrok mojej mamy, która z dość przebiegłym uśmiechem zapytała czy brunet ma na sobie moją bluzę. Widząc jego niepewność posłałem jej piorunujący uśmiech i układając dłoń na plecach niższego zaprowadziłem go do salonu.
-Jest śliczny. - Rzuciła cicho moja rodzicielka, kiedy pomagałem jej przygotowywać herbatę dla każdego z nas oraz mojego ojca, który wyszedł do sklepu.
- Śliczny, ale nie mój. - Przyznałem, nie chcąc, aby uważała go za mojego chłopaka. Widziałem jej wzrok od chwili, kiedy się tu pojawiliśmy. Doskonale widziałem na jakie słowa liczyła.
Mama zawsze bardzo się o mnie martwiła. Była inna niż tata, który całe dnie pracował i podchodził do życia dość stereotypowo. Był głową domu, a ja miałem być jego następcą. Uważał, że powinienem zachowywać się jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Prawdopodobnie to spowodowało, że nie potrafiłem zdradzić mu, że jestem homoseksualistą. Wiedziałem to już w chwili, gdy zaczynałem szkołę średnią, ale ukrywałem to przed nim aż do wyprowadzki. Mama wiedziała szybko, być może nawet szybciej niż ja. Zaakceptowała to łatwo, nie dzieląc się przy tym swoimi zmartwieniami. Powiedziała, że to w porządku. Mam prawo kochać. Tata przyjął to z ciszą. Długo nie potrafiliśmy rozmawiać na ten temat. Któregoś dnia powiedział, że wciąż jestem jego synem i to nic nie zmienia.
Dziękowałem Bogu za to, jak wspaniałych mam rodziców.
W pewnej chwili usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych, ale, gdy wróciliśmy do salonu, wciąż spoczywał w nim jedynie Baekhyun wraz z Cynamonem, psem moich rodziców.
- Pani mąż powiedział, że za chwilę zejdzie. - Powiedział posyłając w stronę kobiety niesamowicie uroczy uśmiech. Widziałem, że jest w nim zakochana.
- To nie jest już mój mąż, kochanie. - Odparł kładąc przed nim kubek zapełniony gorącym naparem.
Nie lubiłem tego, że często podkreślała to, że są w trakcie rozwodu. Zawsze poprawiła wszystkich tłumacząc, że już się nie kochają.
Byun wyglądał na całkowicie zaskocoznego, dlatego kobieta cicho się zaśmiała.
-Mamy prawo do szczęścia w każdym wieku, prawda? My nawzajem nie potrafiliśmy dłużej się uszczęśliwić.
- Rozumiem.
- Co nie znaczy, że cokolwiek stoi na drodze do naszej przyjaźni.
Dzień wśród mojej rodziny minął zadziwiająco dobrze. Byli spokojnie i przyjaźnie. Nawet mój ojciec zdawał się być zauroczeny drobnym, uroczo uśmiechniętym mężczyzną, którego przyprowadziłem ze sobą.
Byłem pewny, że po naszym wyjściu zacznie dopytywać mamę o to co tak naprawdę nas łączy.
A nie łączyło nic. Niestety.
_______
Byłam dziś w pracy i bałam się, że nie zdążę tego opublikować :( Wróciłam dopiero co.
Jak minął wam dzień?
Wgl. Jakie macie opinie o bohaterach? Kogo najbardziej lubicie?
Kocham, do jutra!! ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro