03/12/17
Wrzuciłem do kubka saszetkę z herbatą i zalałem ją przygotowanym wrzątkiem. Po całym domu rozniósł się przyjemny zapach cynamonu i pomarańczy. Była to typowo zimowa mieszanka. Pojawiła się w moim domu dwa dni wcześniej, kiedy to zaczerwieniony od zimna Minseok wpadł do salonu z dużą siatką. Byliśmy naprawdę zaskoczeni, kiedy w dłoniach każdego z nas wylądował kartonik herbaty w ślicznym opakowaniu ozdobionym w renifery. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i stwierdził, że jest tak pyszna, że chciał się z nami nią podzielić. Bywał naprawdę kochany, co widać było w tamtym momencie. Sprawiał, że czuliśmy się jak rodzina.
Ostrożnie, tak aby nie wylać ani kropli parującego napoju, ruszyłem w stronę kanapy, na której leżał telefon. Stawiając napar na stole usłyszałem głośne piknięcie informujące mnie o wiadomości na czacie grupowym. Uśmiechnąłem się delikatnie ( okej, naprawdę kochałem tych idiotów) i sięgnąłem po urządzenie.
Luhan: Za chwilę audycja!
MinJong: My już czekamy ^ ^ Mamy czekoladę i lody.
Luhan: Lody zimą?
MinJong: Seohyun przyniosła.
Sehun: Pewnie chce się ciebie pozbyć. Upewnij się, że nie są zatrute.
Chanyeol: Na jakiej stacji?
Luhan: ForLife
Westchnąłem, mimo to włączając radio w telefonie i szukając odpowiedniej częstotliwości. Sam nie wiedziałem po co to robię. Niespecjalnie interesował mnie ten program, ale wiedziałem, że jutro będzie on numerem jeden w naszym salonie. Nawet klientom zdawało się o nim wspominać. Hyun po prostu hipnotyzował wszystkich swoim spokojnym głosem.
- Witajcie w ten ciepły, zimowy wieczór. Nazywam się Hyun i spędzę z wami następne pół godziny. - Usłyszałem delikatny głos, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Mógłbym słuchać go godzinami i prawdopodobnie by mi się nie znudził. Powodował natychmiastową sympatię do mówcy. - Dziś niedziela. Zapewne większość z nas spędziła ten dzień odpoczywając, prawda? Możemy sobie pozwolić. Dni pracy czy nauki są męczące. Należy nam się chwila na uspokojenie się i przygotowanie do następnego tygodnia pełnego obowiązków. Odpocznijcie. Aliee oraz " Goodbye My Love".
Słowa wokalistki wprowadzały w dość przygnębiający nastrój. Żegnała się ona ze swoją miłością, mówiąc, że wszystko będzie dobrze, jeśli ta osoba będzie szczęśliwa.
Nie wiem czy potrafiłbym tak. Byłem zakochany dwa razy. Jeden ze związków trwał półtora roku, a drugi rok. Oba pożegnania były ciężkie i odchodziliśmy od siebie rozczarowani.
Za pierwszym razem miłość, jeśli mogę tak nazwać naszą zażyłość, była zbyt młoda i niedojrzała. Dopiero wchodziliśmy w dorosłość. Znaliśmy się ze szkoły i tak naprawdę to z tą osobą odkryłem swoją orientację. Chłopak był przy mnie przez półtora roku, podczas, gdy oboje uczyliśmy akceptować samych siebie. Wszystkie pierwsze razy przeżyłem właśnie z nim. Pierwszy pocałunek, "wyjście z szafy", pierwsza nieporadna randka czy pierwsze spotkanie z homofobią. Gdy zaakceptowaliśmy to wszystko zdaliśmy sobie sprawę z tego, że byliśmy dla siebie jedynie wsparciem, a to co nas łączyło dawno wygasło.
Drugi mój związek był z kobietą. Miałem wtedy dwadzieścia lat i wielkie plany. Nie potrzebowałem w nich żadnych skandalów. Chciałem dać ludziom to, czego oczekiwali. Żony, dziecka, psa i pięknego domu. To była po prostu silna przyjaźń i jedyna próba zmiany mnie, na kogoś, kim po prostu nigdy nie byłem.
Skrzywiłem się, rozglądając po pustym mieszkaniu. Nawet moja kotka siedziała na parapecie daleko ode mnie. Zdawała się wpatrywał w coś na zewnątrz.
Byłem całkiem sam. Nie miałem nikogo przy sobie. Czułem to co wieczór. Co wieczór brakowało w tym domu kogoś, z kim mógłbym rozmawiać, czy po prostu milczeć i podziwiać jego wygląd. Brakowało mi towarzystwa.
- Melody? - Szepnąłem do zwierzaka, jednak otrzymałem jedynie krótkie spojrzenie zielonych ślepi. Kotka została na swoim miejscu.
- Czy wam też przyszło pożegnać kogoś kogo kochaliście? To okropne uczucie, ale w związku muszą być szczęśliwe obie osoby. Czasami lepiej pozwolić komuś odejść niż trzymać go w złotej klatce. - Powiedział Hyun ze współczuciem w głosie. Zdawało się, że było ono prawdziwe, nie udawane. - Pamiętajcie, że każde sytuację powodują pojawienie się większej ilości ścieżek, którymi możemy podążyć. Nie blokujmy tego. Na początku będzie ciężko, ale zapewniam was, że któregoś dnia obudzicie się z myślą, że zakończenie związku było słuszne. Do usłyszenia jutro. Mówił Hyun.
Ruszyłem do Melody, przy której usiadłem, po czym spojrzałem za okno. Było pusto i szaro. Nie było ani jednej osoby, która w choć najmniejszym stopniu niwelowałaby moją samotność tego wieczora.
Padał deszcz, który mieszał się z głośnym szumem wiatru. W oddali mogłem zobaczyć światła przejeżdżających samochodów i szyld sklepu całodobowego, którego cześć kryła się za drżącymi gałęziami wysokiego drzewa.
Dopiero po dwudziestu minutach zobaczyłem utykającą postać, która pośpiesznie zamierzała w stronę naszego budynku. Podejrzewałem, że to chłopak Dongho, ponieważ jego drobna, niska sylwetka była dość specyficzna. Mieszkało tu kilku mężczyzn, którzy również nie byli zbyt wysocy. Mieli jednak inną, większą budowę. Ten chłopak był szczupły i zawsze delikatnie zgarbiony. Miał dość kobiece biodra i wąską talię. Jego zgrabne nogi dodatkowo potęgowały dziewczęcy wygląd. Nigdy nie widziałem jego twarzy i tylko raz zamieniłem z nim jakiekolwiek zdanie dłuższe niż przywitanie.
Nigdy nie zależało mi na tym, aby go poznać.
Prawdopodobnie nie czuł, że ktokolwiek go obserwuje. Schował się pod jednym z drzew, ale widziałem, że i tak był już cały mokry od zimnego deszczu. Chyba również zdał sobie z tego sprawę, ponieważ uciekł spod swojej ochrony i biegiem ruszył w stronę klatki.
W świetle ulicznej lampy mogłem zauważyć jego wilgotną głowę, do której ściśle przylegała przydługa grzywka. Pomyślałem, że powinien ją przyciąć, ponieważ zdałem sobie sprawę z tego jak piękną ma twarz. Mimo widocznych przebarwień, prawdopodobnie siniaków, była nadzwyczaj ładna. Była niewielka, z delikatnymi rysami. Mimo, że był szczupły, jego policzki były odpowiednio pulchne i zaróżowione od zimna. Oczy odbijały żółte światło latarni, a ciemne, czerwone wargi musiały powodować zazdrość wielu dziewczyn.
Był zadziwiająco urodziwy. Nie pasował do Dongho.
Byun wyglądał jak laleczka z porcelany. Idealnie dopracowana, aby zadziwiać swoim pięknem każdego.
Sehun: Luhan zgodził się zrobić pierniczki. Ktoś chętny?
Z cichym warknięciem wróciłem wzrokiem za szybę, ale chłopak Dongho zniknął. Prawdopodobnie był już na klatce schodowej.
Jakby w odpowiedzi usłyszałem krzyk jego partnera i dźwięk bitej szklanki. Wyobrażałem sobie jak rzuca ją w stronę drobniejszego, a ta rozbija się na ścianie przy wejściu do mieszkania.
Słyszałem jak Byun upada i wyobrażałem sobie, że Dongho popchnął go na ziemię. W myślach widziałem jak kopie te śliczne ciało, szpecąc je kolejnymi fioletowymi siniakami.
Głośny tupot brzmiał, jakby Byun próbował uciec. Być może chciał schować się w łazience, ale kolejny raz upadł. Może tym razem celem stała się jego blada, zmęczona twarz?
Prosił, aby drugi się uspokoił. Słyszałem to stojąc w pobliżu łazienki. Mówił, że to nie jego wina. Nie wiedziałem o co był osądzany.
Otrzymał kolejny cios.
Potem pojawił się płacz. Był powstrzymywany i przerwany, tak, jakby dalej był raniony lub wciąż próbował ukryć szloch.
Płacze prawie codziennie.
Czasami zastanawiałem się, czy ilość łez ma jakiś limit.
Byun z pewnością wkrótce go przekroczy, ale co wtedy?
Co stanie się z Byun'em, gdy jego łzy się skończą?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro