Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30/12/20


Byun Baekhyun

- Cieszysz się, że wracamy do domu?

- Ani trochę, byliśmy tu tak krótko. - Westchnąłem niepocieszony.

- Powinniśmy tu kiedyś wrócić. - Ocenił Minseok, sprawdzając czy zabrał wszystko z pokoju. Byliśmy w nim sami, ponieważ Jongdae wyszedł na kawę z Sojin i Sehunem.

Wczorajszy dzień był zakręcony. Byliśmy w wielu miejscach starając się wykorzystać do maksimum pobyt w tym kraju. Byliśmy tak zajęci, że nie znalazłem dobrego momentu, aby powiadomić go o sytuacji mojej i Chanyeola.

Chciałem, żeby pierwszy się dowiedział. Był jak mój brat, moja bratnia dusza. Chciałem się upewnić, że podjąłem dobrą decyzję i że ją wspiera. Byłoby mi trudno, gdyby był przeciwny naszemu związkowi, choć podejrzewałem, że to niemożliwe.

Odetchnąłem cicho i położyłem się wygodniej na łóżku, tym razem na boku, z głową na poduszce.
Minseok przez kilka dłuższych chwil pałętał się po pokoju, po czym poprawił bluzę i rzucił się na materac tuż obok mnie. Jego głowa spoczęła na tej samej poduszce, a jedna z dłoni zacisnęła się na moim biodrze.

- Dzień dobry. - Rzucił Minseok, a ja zaśmiałem się cicho zezwalając mu na kontakt wzrokowy i fizyczny.

- Dzień dobry.

- Dalej, co takiego chcesz mi powiedzieć?

- Skąd wiesz, że chcę Ci coś powiedzieć? - Zapytałem z lekkim uśmiechem. Kim był osobą, która znała mnie najlepiej. Czułem jakby był moją drugą połową, w sposób zupełnie nie romantyczny.

- Chodzisz od wczoraj taki... Inny. Jak na skrzydłach. - Ocenił szczerze. - Zwykle wiele cię martwi i jesteś bardziej niepewny, a odkąd zerwałeś z Chanyeolem bardziej pogrążony w myślach.

- Teraz nie jestem?

- Wydajesz się spokojniejszy.

- Oh. - Mruknąłem wpatrując się w jego ciemne oczy. On też był spokojniejszy i szczęśliwszy. Był zupełnie inny niż cztery lata temu, kiedy go poznałem.
Wtedy wokół niego wiele się działo, w życiu jego i Jongdae wiele stało pod znakiem zapytania, a on każdego dnia niepokoił się dobą, która jeszcze nie nadeszła. Nie wiedział jak będzie wyglądała jego przyszłość, mimo że kochał swojego partnera z całego serca. Codziennie martwił się tym, że jego miłość może nie wystarczyć. Teraz był pewny swojego miejsca u boku Jongdae i tak długo jak był szczęśliwy, ja również się cieszyłem. Zasługiwał na wszystko co najlepsze.

- Coś się stało. - Odpowiedziałem cicho, a moja dłoń powędrowała między nasze torsy, kiedy ułożyłem ją swobodnie na materacu. W pomieszczeniu było zimno. Leżałem pod kołdrą, ale Minseok nie. Kiedy sobie to uświadomiłem od razu okryłem go materiałem, dbając o to, aby skutecznie go ogrzał.

- Domyśliłem się. Coś dobrego, mam nadzieję?

- Chyba tak. - Stwierdziłem. Było cicho i powoli się ściemniało. Niedługo mieliśmy wszyscy się spotkać, aby spędzić razem ostatnie chwile przed powrotem do Korei.

- Co takiego?

- Chanyeol i Ja...

- Tak?

- Wróciliśmy do siebie. - Wyjawiłem. Minseok słysząc to szeroko otworzył oczy i gwałtownie podniósł się na łokciach, aby spojrzeć na mnie z góry.

- Nie żartujesz? - Zapytał, na co przegryzłem lekko dolną wargę, kryjąc uśmiech. - Matko, Baekhyun, nareszcie!

- Długo nam to zajęło, hm? - Zaśmiałem się na co drugi popchnął mnie na materac i zaczął udawać, że dusi mnie poduszką, którą próbowałem odeprzeć dłońmi.

- Tobie zajęło długo!

- Wow. - Rzucił ktoś, a my spojrzeliśmy w stronę drzwi, w których stał Jongdae. - Mogę pomóc ukryć ciało, jeśli chcesz. - Powiedział do Minseoka na co prychnąłem i bardzo dojrzałe wystawiłem w jego kierunku język.

- Baekhyun i Chanyeol znów są razem. - Zdradził mój przyjaciel, wpatrując się w swojego partnera.

- Nareszcie! - Rzucił dużo bardziej entuzjastycznie niż się spodziewałem. - Bez obrazy, Baekhyun, ale jesteś naprawdę strasznie wolny, dzieciaku.

- Jestem od ciebie starszy. - Mruknąłem cicho.

- W każdym razie gratulacje, Baekhyunnie. Bardzo się cieszę. - Powiedział Minseok odrzucając poduszkę, aby objąć mnie mocno. Jongdae nic sobie z tego nie robiąc usiadł na skraju łóżka i obserwował, jak ściskamy się nawzajem, próbując się prześcignąć w sile uścisku, dopóki nie zabrakło nam tchu.

- Co się właściwie stało, z podjęliście teraz taką decyzję? - Zapytał Jongdae.

- Po prostu porozmawialiśmy szczerze. - Zaśmiałem się. Żaden z nich nie zdawał się mi uwierzyć.

- Ważne, że wreszcie sobie wszystko wyjaśniliście. Ta sytuacja była okropnie dziwna, Baek. Cokolwiek zrobiłeś, nie rób tego więcej.

- Dam z siebie wszystko. - Zapewniłem szczerze.

- Ciekawe jak Pani Park zareaguje. Musicie powiedzieć jej zaraz po powrócie. - Ocenił Jongdae. Każdy z naszej grupy poznał Panią Park i ciocię Youbin. Wszyscy w ciągu lat stworzyliśmy z nimi jakiś wspomnienia. - Założę się, że będzie płakać.

- Też tak myślę. - Poparł go Minseok.

- Mam nadzieję, że się ucieszy. - Westchnąłem, po czym podniosłem się z łóżka i przeciągnąłem. Oboje obserwowali jak podchodzę do drzwi, a Jongdae pośpiesznie zajął moje miejsce na łóżku. - Idę po walizkę, sprawdzę czy wszystko zabrałem i przyjdę ze wszystkimi. - Powiedziałem otwierając drzwi.

- Do zobaczenia, Baek! - Pożegnał mnie Minseok, na co posłałem mu całusa i wyszedłem na korytarz.

Mój pokój znajdował się piętro niżej, dlatego pokierowałem się w stronę schodów. Były niskie i szerokie, a ja zbiegłem z nich prosto na odpowiednie piętro. Tu również nie było nikogo.
Znalazłem swój pokój, który cały czas mylił mi się z tym obok, po czym wszedłem do środka.

Zapaliłem światło, ponieważ na zewnątrz powoli się ściemniało, po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Pozbierałem ostatnie przedmioty jak ładowarka czy szczoteczka do zębów, po czym zapiąłem walizkę i rzuciłem się na łóżko. Odpocząłem tylko kilka minut, zanim nuda nie zaczęła mnie dobijać. Zbliżał się bardzo długi lot do domu, dlatego ostatnie chwile wolności powinienem spędzić robiąc coś innego niż leżenie.

W końcu wstałem. Zostało jeszcze prawie pół godziny do chwili, kiedy wszyscy mieliśmy się spotkać w pokoju Minseoka i Jongdae, który najbardziej przypadł nam do gustu. Prosto z niego zmierzaliśmy ruszyć na lotnisko.

Upewniłem się, że zabrałem wszystko, po czym sięgnąłem po walizkę i wyszedłem z pomieszczenia. Nie zaszedłem daleko, ponieważ moim celem był pokój Parka, który znajdował się tuż obok.

Przez chwilę zastanawiałem się czy to na pewno w porządku teraz go prześladować. Między nami od dawna nie było już niezręcznej atmosfery i ze względu na wczorajszą sytuację uznałem, że mogłem wrócić w zupełności do tego, co było między nami kiedyś.

Wtedy nawet bym się nie zawahał.

Z tą myślą zapukałem do drzwi.

- Kto?

- Baekhyun. - Odparłem na tyle głośno, aby drugi mógł mnie usłyszeć.

- Wejdź. - Polecił, a ja od razu to zrobiłem. W środku było ciemno, Chanyeol nie zapalił światła. Leżał na łóżku, zupełnie tak samo jak ja chwilę temu, walizka stała przy drzwiach. Zostawiłem swoją tuż obok. - Chodź tu. - Rzucił Chanyeol, a ja z lekkim uśmiechem podszedłem do materaca. Powoli wspiąłem się na niego kolanami i podszedłem bliżej mojego... Chłopaka.

Już nie byłego.

- Mogę? - Zapytałem pewny, że mnie zrozumie. Nie zawiodłem się.

Chanyeol otworzył szeroko ramiona i posłał mi uśmiech.

- Chodź, piękny. - Zaśmiałem się słysząc jego określenie, ale nie mogłem ukryć, że moje policzki zareagowały ciepłem na jego słowa. Chcąc to ukryć ostrożnie przełożyłem nogę przez jego biodra i położyłem się częściowo na nim, częściowo na materacu. Ułożyłem głowę torsie Chanyeola i zaraz poczułem jego dużą dłoń na tyle mojej głowy.
Mężczyzna wsunął palce w kosmyki moich włosów, które delikatnie pogładził.

Jego dotyk był miły. Nowy, a jednocześnie tak dobrze znajomy. Ten, za którym tęskniłem przez cały rok. Czułem, jakbym wrócił do swojego miejsca. Swojego domu, który znalazłem w ciepłych ramionach Chanyeola.

- Baek?

- Hm? - Mruknąłem, zamykając oczy.

- Wygadałem się Jonginowi i Sehunowi. - Rzucił, na co cicho się zaśmiałem.

- Ja powiedziałem Jongdae i Seokowi.

- Też masz wrażenie, że to wszystko jest jak sen? - Zapytał cicho, na co podniosłem nieco głowę i uchyliłem powieki, aby na niego spojrzeć. Jego wzrok był nieco niepewny.

- Trochę.

- Boję się, że jutro się obudzę, a ciebie już nie będzie. - Szepnął patrząc prosto w moje oczy. Jego głos był tak smutny, że trafił prosto w moje serce.

Przez cały rok zdawało mi się, że tylko ja tak naprawdę cierpię przez te rozstanie. Wydawało mi się, że Chanyeol znajdzie kogoś innego, kto uszczęśliwi go bardziej.

Nie byłem świadom tego jak bardzo go zraniłem, próbując dać mu szczęście.

- Przepraszam, Chanyeol. - Odszepnąłem, czując jak nasze serca szybko biją. - Przepraszam, że cię zostawiłem. To była najgłupsza decyzja mojego życia. - Powiadomiłem go, unosząc dłoń, aby pogładzić policzek Chanyeola.
Jego usta zadrżały.

- To w porządku. - Odparł ledwo słyszalnie. - Ale nie rób tego więcej. Nie okaż się snem. - Poprosił, na co uśmiechnąłem się lekko przez smutek i poczucie winy.

Nie tylko ja byłem zraniony.
Zraniłem zarówno siebie i Chanyeola.
Chcąc go chronić wbiłem mu nóż prosto w serce.

- Nie okażę, nie odejdę, Channie. - Zapewniłem pewnie.

Wiedziałem, że oboje jesteśmy świadomi tego, że nie możemy przewidzieć jutra. Nie możemy spojrzeć w przyszłość i zapewnić siebie nawzajem, że zawsze będziemy razem w związku, jako para kochanków.

Ale widziałam też, że nie zostawię go więcej. Nie ważne jako kto, postaram się zawsze być w jego życiu.

Nie zranię nas ponownie.

_______________
Dobry wieczór, kochani!
To już przedostatni rozdział... Smutno mi z tego powodu ;^;
Co tam u was??? 💜
Kocham was, buziaki!!!! 🥰 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro