29/12/20
Byun Baekhyun
Nie panikuj, pomyślałem, kiedy po otwarciu oczu natychmiast wiedziałem, że coś jest nie tak.
Nie chodziło o dyskomfort, który odczuwałem, czy o obcy pokój, w którym się znajdowałem, a o obcy (na dobrą sprawę nie do końca) zapach i ciepło drugiego ciała, które czułem pod policzkiem. Powolny oddech, spokojne bicie serca.
Przez mój umysł przebiegły najgorsze scenariusze, kiedy powoli podniosłem głowę i spojrzałem na twarz właściciela torsu, na którym odpoczywałem. Zastygłem.
- Twoje włosy mnie... Łaskoczą. - Mruknął Chanyeol uchylając lekko powieki. Chyba był zaskoczony, kiedy nasze spojrzenia się spotkały.
Wspomnienia z poprzedniej nocy natychmiast do mnie wróciły.
Wciąż czułem na swoim ciele dotyk jego dłoni, na swoich ustach dotyk jego ust. W pamięci wciąż słyszałem jego głos mówiący jesteś taki piękny i sprawiający, że naprawdę takim się czułem.
Mężczyzna wyciągnął rękę i odgarnął lekko moją grzywkę. Moja fryzura z pewnością nie wyglądała dobrze, podczas gdy Chanyeola wydawała się idealna i dopracowana, mimo snu i nocy spędzonej na piciu alkoholu.
Kiedy poruszył drugą dłonią poczułem, że jest usytuowana nisko na moim biodrze. Zacisnął ją lekko, po czym przesunął wyżej, jakby uznając, że to nie jest do końca w porządku. Nie opuściła jednak mojego ciała.
To dziwne, ale jednocześnie zdawała się być na swoim miejscu.
- Jak się czujesz? - Zapytałem cicho, zastanawiając się nad kolejnym ruchem.
Może powinienem wrócić do swojego pokoju i zapomnieć o całej tej sytuacji. Obaj wypiliśmy więcej niż powinniśmy, to co się stało nie było zaplanowane ani przemyślane. Nie byliśmy na dobrym etapie naszej relacji, aby myśleć nad taką aktywnością, a jednak... Stało się, a ja niczego nie żałowałem.
- Dobrze, a ty?
- Dobrze. - Odparłem decydując, że muszę uciec z jego ramion i spojrzeć na te sytuację spokojniej, zanim podejmę jakąkolwiek decyzję. Musiałem uspokoić szalone bicie mojego serca, które czekało na kolejny ruch mojego byłego chłopaka. Oczekiwało jego kolejnych słów.
Powoli odsunąłem się od Chanyeola i usiadłem tuż obok. Zerwałem nasz kontakt wzrokowy, aby upewnić się, że moje ciało jest choć odrobinę zasłonięte pościelą.
Łóżko było za małe dla dwóch osób, zupełnie takie samo, jak w moim pokoju. Przez to siedzieliśmy bardzo blisko siebie.
Tak dawno nie byliśmy tuż przy sobie, że zapomniałem jak wspaniałym uczuciem jest posiadanie go obok.
Chanyeol przeciągnął się lekko, a ja próbowałem nie patrzeć na jego ciało, kiedy również podniósł się do siadu.
Zapanowała między nami cisza.
Oboje mieliśmy wiele do powiedzenia, ale też oboje nie potrafiliśmy ubrać tego w słowa.
Znów spojrzeliśmy na swoje twarze. Wzrok Chanyeola był zaspany, ale trzeźwy i zmartwiony.
Zastanawiałem się jakie emocje wyczytał z mojej twarzy. Czy widział mój strach, niepewność i te głupią nadzieję, że możemy sprawić, aby ta noc coś znaczyła, zamiast przepaść wśród nic nie znaczących wspomnień czy, co gorsze, została uznana za błąd.
Byłem obolały, ale nie w uciążliwy sposób, a sposób, który był upragniony i powodował pragnienie.
- Przepraszam za - Zaczął Chanyeol, na co pokręciłem głową.
- Nie masz za co przepraszać. - Zapewniłem od razu. Nie wiedziałem co dokładnie spowodowało u niego potrzebę przeprosin, ale czułem, że nie ma najmniejszej rzeczy, za którą mógłbym się gniewać, która mogłaby mnie smucić.
- Za to też. - Rzucił ciszej, z lekkim śmiechem. Podążyłem za jego wzrokiem na moje lekko odsłonięte udo, które zostało wielokrotnie naznaczone. Chciałem obejrzeć swoje ciało i dowiedzieć się jak wiele śladów po sobie pozostawił. Nie byłem jednak zły za te pamiątki. Byłem dziwnie usatysfakcjonowany ich obecnością. Wiedziałem, że on też.
- Wygląda jakbym uprawiał seks z wampierem. - Oceniłem dotykając jednego ze śladów. Skupiony na nim nie zauważyłem, jak mój były chłopak wyciąga swoją dłoń, aby palcem pogładzić kolejny, tuż obok.
Jego dotyk nie był zły w żadnym tego słowa znaczeniu. Mógłby być dla niektórych ludzi niewłaściwy ze względu na to jaka przeszłość nas łączyła, ale mi nie przeszkadzał.
Miałem dość uciekania.
Wyglądało na to, że w końcu wpadłem w te same sidła co wcześniej.
Kto by pomyślał, że mogą być tak miłe i ciepłe.
- To przez to, że byłem pijany. - Westchnął ostrożnie badając dłonią ślad. - A twoja skóra jest taka gładka i miękka. - Dodał zawstydzając mnie tym odrobinę.
Chanyeol widział mnie w moich najlepszych i najgorszych momentach, ale jego słowa wciąż miały na mnie duży wpływ. Większy niż powinny.
- Dziękuję. - Mruknąłem, zanim nie usłyszeliśmy pukania do drzwi. Oboje zastygliśmy w bezruchu.
- Wstawaj, Chanyeol, wstawaj! Już pora obiadowa! - Usłyszeliśmy głos Sojin, która nie przestawała pukać w drewno.
- Już wstaję. - Odparł mój towarzysz nie ruszając się z miejsca. Spojrzał na mnie krótko i zabrał dłoń z mojego uda.
- Wiesz gdzie jest Baekhyun? Nie mogę się z nim skontaktować od rana.
- Pewnie wciąż śpi.
- Za czterdzieści minut spotykamy się na dole i idziemy na obiad. Spróbujesz go obudzić? Obiecałam Minseokowi, że pomogę mu z czymś.
- Tak, nie przejmuj się tym, So. Zgarnę go przed wyjściem.
- To do potem! - Odparła, a my jeszcze przez chwilę słyszeliśmy tupot jej stóp na holu. Odetchnąłem, kiedy dźwięk przestał być słyszany.
Nic złego nie stałoby się, gdyby wiedziała co zaszło dzień wcześniej, ale z pewnością Minseok i Jongdae zrobiliby nam wykłady moralne o tym, że najpierw powinniśmy poważnie porozmawiać.
- Jeśli chodzi o wczoraj. - Mruknął Chanyeol, jakby czytając mi w myślach. - Pamiętasz wszystko?
- Oczywiście. - Odparłem spoglądając na jego twarz. W pomieszczeniu było nieco zimno, a moje ramiona były odkryte. Rozejrzałem się po pokoju i zaraz zauważyłem, że szlafrok, który miałem na sobie, leży przy łóżku. Idealnie, pomyślałem sięgając po niego.
- A... To, że obiecałeś mi... Coś?
- Co takiego? - Zapytałem zaskoczony. Zmarszczyłem brwi, kiedy oplatając się szlafrokiem, próbowałem sobie przypomnieć ewentualną obietnice złożoną mojemu byłemu chłopakowi. Byłem wtedy pod wpływem alkoholu i z pewnością nie wszystko co robiłem pozostało w mojej pamięci, ale po przeszukaniu jej szufladek uświadomiłem sobie co takiego Chanyeol ma na myśli. - Że cię nie opuszczę?
- Tak, przepraszam, chyba trochę to na tobie wymusiłem.
- To w porządku, byliśmy pijani. - Wtrąciłem, kiedy okryty siedziałem na tym samym miejscu co wcześniej. Jeśliby rozejrzeć się po pokoju łatwo było dojść do tego co zaszło tu w nocy, dlatego utrzymywałem swój wzrok na Chanyeolu, próbując zachować powagę i nie dać ponieść się emocją, które narastały na moim sercu.
- Ale czy mimo to, mógłbyś jej dotrzymać? - Zapytał ciszej, z nadzieją.
Westchnąłem.
Chciałem się zgodzić.
Zacisnąłem dłonie na pościeli.
- Chanyeol...
- Nie zostawiaj mnie więcej, Baek. - Poprosił łapiąc moje dłonie kiedy tylko zauważył ich drżenie.
- To będzie ciężkie. - Mruknąłem, a on zaśmiał się, gładząc moją skórę. Jego śmiech był ciepły i przyjazny.
- Jesteś prawdopodobnie najbardziej problematyczną osobą jaką znam. - Rzucił potwierdzając moje słowa. Poczułem, jakbyśmy w końcu mówili o tym samym. O tym jak bardzo trudne byłoby ponowne zbudowanie związku.
- Wiem. - Odparłem krótko. Poczułem smutek, ponieważ wyglądało na to, że Chanyeol w końcu zaczynał rozumieć jak bardzo nie zasługiwałem na niego. Chciałem być jego wart, ale gdzieś w środku cały czas tliła się niepewność.
- Ale ja wciąż cię kocham, Baekhyun. - Mruknął, na co podciągnąłem nosem, czując napływające do oczu łzy. - Wiem, że to wszystko będzie trudne, nikt nie powiedział, że miłość jest łatwa, ale czasami warto o nią walczyć, dlatego czekam na ciebie od roku, Baek. Czekam aż zdecydujesz, że chcesz dać temu szanse. Będę czekał dłużej, jeśli tego chcesz, mogę czekać kolejny rok, choć to okropnie ciężkie, wiesz? Ale jeśli to dla ciebie, to będę czekał tak długo, aż zdecydujesz, że to odpowiednia pora. Będę czekał, bo wierzę w nas, jak w nic innego. - Zakończył pewnie, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy i zaciskając dłonie na moich własnych.
Czułem jego emocje. Czułem jak bardzo zraniony jest i jak wiele nadziei wciąż posiada. Jednoczenie widziałem jak pewny jest każdego zdania, które opuszczało jego usta.
Jego słowa uświadomiły mi, że nigdy nie będzie drugiej osoby, dla której będę tak ważny, jak dla niego.
Nie będzie też drugiej osoby, którą pokocham tak jak Chanyeola.
Jeśli jest to jego decyzja, trzeźwa, przemyślana decyzja, to nie mogłem dłużej uciekać.
Mogłem tylko zrobić wszystko, aby w przyszłości stać się dla niego wystarczający.
- Też cię kocham, Chanyeol. Jak nikogo innego kiedykolwiek. - Szepnąłem starając się nie rozpłakać od nadmiaru uczuć, które odczuwałem. - Nic tego nie zmieni.
- Jeśli ja kocham ciebie, a ty kochasz mnie, to czy możemy dać sobie drugą szansę? - Zapytał, ale tym razem głosem cichszym i pozbawionym pewności siebie.
- Dajmy nam kolejną szansę.
____________________
Dobry wieczór!
Już prawie koniec, kochani...
Wiem, że wyczekiwaliście oficjalnego powrotu Chanbaeka! Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani.
Szczerze mówiąc chciałam to jeszcze pociągnąć, ale zaczęli strzelać u mnie petardami, więc cały dzień skupiałam się na psie (ma padaczkę, a one często wywołują u niego ataki ze strachu) i nawet nie miałam czasu..
Mam nadzieję, że mimo wszystko cieszycie się na powrót ChanBaeka ♥
Co tam u was? Przepraszam, że wczoraj /przedwczoraj nie odpisywałam na komentarze.. Poprawię się! 🥰
Kocham was, do jutra ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro