23/12/20
Kim Minseok
- Za pięć dni wszyscy wyjeżdżamy. - Rzuciłem przypatrując się Baekhyunowi, który podrzucał Misun, powodując tym samym jej głośny, dziecięcy śmiech.
- Jesteś podekscytowany? - Zapytała Sojin mieszając łyżeczką w kubku z herbatą. Zwykle piła ją z miodem lub cukrem.
- Dopiero zaczynam być. Chyba potrzebowałem trochę czasu, żeby poczuć wagę sytuacji. - Powiedziałem, kiedy młodszy przestał zabawiać córkę Sojin i do nas dołączył. Usiadł naprzeciw kobiety i przysunął do niej swoje dłonie, aby mogła w końcu zacząć zdobić jego paznokcie. Potrzebowała zdjęcia trzech zdobień do swojej szkoły.
Misun wróciła do oglądania bajki, a ja rozsiadłem się wygodniej w fotelu i oparłem brodę na dłoni.
Mieszkanie zmieniło się nieco od wyprowadzki Baekhyuna. Było bardziej uporządkowane. Nigdy nie było w nim brudno, wszyscy zawsze o nie dbali, ale jednocześnie mój najlepszy przyjaciel wnosił tu mały chaos swoją obecnością. Dotąd wszędzie były jego rzeczy, a teraz wszystko się zdawało mieć swoje miejsce. Wyglądało, jakby było go nieco więcej, choć Baekhyun nigdy nie zajmował go za wiele.
Wiedziałem, że wszyscy tęsknią czasem za okresem, w którym mieszkali w trójkę z Misun. Zachwywali się jak mała rodzina z tym jak dbali o siebie nawzajem i tym jakie problemy ich spotykały.
Byłem jednak pewny, że dom Chanyeola jest dużo lepszym miejscem dla Baekhyuna. Nie byliśmy już studentami. Wszyscy dojrzaliśmy do tego, aby nieco się ustatkować.
Wiedziałem, że koniec końców Baekhyun i Chanyeol będą razem pod każdym tego słowa znaczeniu.
Minęło wystarczająco dużo miesięcy, aby wszystko sobie wyjaśnili. Byłem pewny, że kwestią czasu jest ich powrót.
Widziałem to w sposobie, w jaki patrzyli na siebie nawzajem, w jaki rozmawiali, nawet ich śmiech był zupełnie inny niż kierowany do nas. Czulszy, cieplejszy.
Oni nigdy nie przestali się kochać.
- Wciąż możesz zrezygnować. - Rzucił cicho Baekhyun, na co zaraz dostał po łapach od Sojin.
- Mówiłeś, że nie będziesz próbował zepsuć ślubu.
- Oczywiście, że nie, ale do ślubu jeszcze trochę czasu.
- Mniej niż tydzień. - Zauważyłem, na co Baekhyun lekko się uśmiechnął, zupełnie biernie pozwalając na nałożenie na paznokcie czerwonego koloru.
- Wystarczająco, aby wszystko odwołać. - Podsumował, na co pokręciłem lekko głową.
- Myślałem, że zacząłeś dogadywać się Jongdae.
- W życiu.
- Mógłbyś dać mu choć jedną szansę. - Mruknąłem szturchając lekko stopą jego nogę.
- Właściwie dlaczego tak bardzo nie lubisz Jongdae? - Zapytała Baekhyuna Sojin. Brunet wzruszył lekko ramionami. Sam byłem ciekaw odpowiedzi na to pytanie, ponieważ wciąż nie do końca rozumiałem skąd wzięła się jego niechęć do mojego narzeczonego.
Czasami myślałem, że naprawdę dobrze znam Baekhyuna. Byłem jego najlepszym przyjacielem, mówiliśmy sobie wszystko, ale potem pojawiały się chwile takie jak ta, kiedy uświadamiałem sobie, że poznanie w całości Byuna jest niemożliwe. Składa się na niego tak wiele, że musiałbym spędzić noce i dnie dopytując go o wszystko, a pewnie koniec końców i tak znalazłyby się rzeczy, o których nie miałbym pojęcia.
Z naszej grupy najbardziej tajemniczymi zawsze wydawał się Chanyeol, ale jednocześnie Baekhyun miał w sobie coś, co sprawiało, że zdawało ci się, że go znasz, aby później zauważyć jak niewiele naprawdę wiesz.
- Złe pierwsze wrażenie. - Odparł. Nie potrafiłem przypomnieć sobie pierwszego spotkania Baekhyuna z Jongdae, ale jednocześnie zdawało mi się, że odbyło się podczas sylwestra, niedługo po tym, jak Baekhyun zaczął spotykać się z Chanyeolem.
Wydawało mi się, że wszyscy dobrze się bawiliśmy, ale wyglądało na to, że znów czegoś nie wiedziałem.
- Poznałeś go trzy lata temu, Baek. Ludzie się zmieniają. - Zauważyła Sojin, ale brunet wcale nie wyglądał na przekonanego.
Pomyślałem, że kiedyś nadejdzie czas, kiedy w końcu zaczną się dogadywać. To nie tak, że się nienawidzili. Po prostu byli zbyt różni.
Wiedziałem, że w końcu zdarzy się coś, co ich do siebie zbliży.
Bywało to męczące, ale każdy ma wady.
- Na razie musi zająć się inną relacją. - Rzuciłem wyłapując drobny rumieniec na policzkach Baekhyuna.
- Właśnie! Co z Chanyeolem? Poprawiło się między wami? - Pytała kobieta, zaczynając zdobić czerwień złotym lakierem. Byłem przyzwyczajony do takiego widoku, więc nawet nie przywiązałem temu dużej wagi. Sojin zwykle wykorzystywała nas jako modeli. Nie mieliśmy nic przeciwko. Cieszyliśmy się, że możemy jej pomóc przy zaliczeniu prac. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać aż w końcu dostanie dyplom i zacznie się realizować w pasji.
Życie Sojin zmieniło się w ostatnich latach o sto osiemdziesiąt stopni. To nie była dorosłość, jaką zaplanowali dla niej rodzice, ale kobieta zdawała się szczęśliwa. Miała córkę, pasję, była samodzielna. Czasami bała się o jutro, ale jednocześnie zupełnie śmiało brnęła w swoje plany.
- Nigdy nie było między nami źle. - Zauważył młodszy, a ja upiłem nieco herbaty i wzrokiem skontrolowałem Misun.
- Ale unikaliście siebie nawzajem przez rok.
- Racja... - Mruknął cicho.
Wiedziałem, że obwinia się o wiele rzeczy. Jedną z nich było zerwanie, które było jego decyzją.
Chyba w końcu, po upływie roku, zauważył jak złą była. Nigdy nie chciał zakończyć związku z Chanyeolem. Kochał go wtedy i teraz również. Tylko ślepy by tego nie zauważył. Oni byli dla siebie stworzeni.
- Między nami dobrze... Właściwie bardzo dobrze, dużo lepiej niż sądziłem, że będzie. Wszystko wydaje się niemal jak po staremu. - Wyjawił z lekkim uśmiechem. - Mówił, że przyjedzie po mnie, kiedy będę wracał, bo jest zimno ...
- Jak po staremu. - Zauważyłem, na co przytaknął.
Czułem ulgę na to, że wszystko w końcu zaczęło się między nimi układać. Czułem też dumę z Baekhyuna, że znalazł w sobie odwagę, aby stawić temu czoła.
Drzwi mieszkania otworzyły się, wpuszczając do środka zimne, grudniowe powietrze wraz ze zgarbioną osobą.
- Wujek! - Usłyszeliśmy zanim zdążyliśmy zobaczyć dobrze kto znalazł się w środku.
- Misun! - Krzyknął Sehun, podnosząc dziewczynkę. Jej malutkie kiteczki śmiesznie podskakiwały za każdym razem, kiedy kręciła głową. Wyglądała uroczo. - I Minseok i Baekhyun! - Dodał zerkając w głąb salonu.
- A ja? - Mruknęła Sojin robiąc zdjęcie dłoni Baekhyuna, zanim nie zaczęła ściągać lakieru z paznokci. Skrzywiłem się na nieprzyjemny zapach specyfiku.
- Ty tu mieszkasz. - Zaśmiał się, po czym skupił uwagę na dziewczynce.
Wyglądał na szczęśliwego.
- Ty też jutro wyjeżdżasz, prawda, Sehun? - Zapytał Baekhyun, przy okazji odpowiadając na pytanie Sojin dotyczące tego czy chce, aby nałożyła na jego paznokcie przezroczysty lakier. Odpowiedź zawsze była twierdząca.
- Tak, najpierw do rodziców Jongina. Zostaniemy tam jutro, a pojutrze pojedziemy do mojego domu.
- Jak się czujesz? Jesteś podekscytowany? - Dopytywałem.
- Przerażony.
- W końcu powiesz im prawdę. - Zauważył mniejszy. Sehun westchnął po czym rzucił się na kanapę, która stała blisko mnie. Misun wyrwała się z jego rąk i wróciła do oglądania bajki.
- Tak, ale nie mam pojęcia jak zareagują. - Mruknął cicho, na co Baekhyun uśmiechnął się lekko, nieco nieśmiale, tak jak miał w zwyczaju.
- Nie martw się, Hunnie. Na pewno wszystko będzie dobrze. - Powiedział optymistycznie, zupełnie jakby to nie on jeszcze nie tak dawno potrzebował porządnego pocieszenia. - Poza tym zawsze masz nas, na pewno znajdziemy rozwiązanie. Jesteśmy twoją drugą rodziną, prawda?
- Oczywiście. - Odparł młodszy bez najmniejszego zawahania.
Pomyślałem, że Baekhyun ma rację. Byliśmy ze sobą tyle lat, że wszyscy staliśmy się sobie bliscy.
Byliśmy niemal jak mała, ale bardzo związana ze sobą rodzina. Naprawdę to uwielbiałem.
Cieszyłem się, że ich mam.
Cieszyłem się też, że w końcu wszystko zaczęło się powoli układać.
______________________
Dobry wieczór 💕
Dziś rozdział przejściowy, ale jutro znów zacznie się ciekawiej.
Jak się macie????
Ja całkiem nieźle. Byłam pomóc komuś w świątecznych zakupach, teraz odpoczywam ^^ Chyba pójdę pooglądać BTS in the soop, bo mam jeszcze do skończenia, a chce to zrobić jak najszybciej. To mega fajne, jeśli nie oglądaliście to zdecydowanie polecam ^^
Do zobaczenia jutro kochani 💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro