18/12/20
Byun Baekhyun
Zbliżały się święta. Ich data była już tak blisko, a ja wciąż nie wiedziałem czy czułem podekscytowanie czy strach. Dawno nie spędzałem świąt samotnie, a byłem pewny, że Chanyeol jedzie do Pani Park i swojej cioci. Zamierzałem zostać w domu z Melody i zjeść odgrzaną w mikrofali pizze w ramach kolacji. Chanyeol zainwestował w nowoczesny telewizor, więc chciałem też obejrzeć jakiś świąteczny film i spróbować się nie załamywać.
Przecież z pewnością dużo osób spędza święta samotnie.
To nie mogło być ciężkie. Zamierzałem dobrze się bawić i nie myśleć o tym jak spędzałem je wcześniej. Wszystko ulega zmianie.
Nawet relacje, które miały pozostać wieczne, pomyślałem, patrząc na Chanyeola, który zaczepiał znudzoną Melody. Leżała na ziemi, a on siedział tuż obok co jakiś czas delikatnie szturchając ją zabawkową myszą. Nie wyglądała na zachwyconą tą interakcją. Była raczej leniwa, a zachęcanie do ruchu przez Chanyeola wcale ją nie interesowało.
Powinniśmy przedyskutować temat naszego związku, stwierdziłem patrząc na mojego byłego partnera. Wydawało mi się, że dorosłem wystarczająco, aby rozpocząć ten temat i nie uciec w jego trakcie. Wiedziałem, że ta rozmowa będzie okropnie trudna, ale chciałem wrócić do tego dnia. Musiałem stawić czoła temu wszystkiemu, czego tak się obawiałem.
Życie przez cały swój okres trwania wymagało od dna odwagi. Nie mogłem odpuścić.
- Pojedziemy na gorącą czekoladę? - Zapytał nagle Chanyeol, nawet na mnie nie patrząc. Może nie był pewny mojej odpowiedzi. Spojrzałem na ekran, gdzie leciał Ekspres polarny. Chyba to on wywołał w Parku nagłą ochotę na ten napój.
Odetchnąłem cicho. Chciałem powiedzieć to wszystko co ciążyło na moim sercu. Chciałem w końcu wyjaśnić wszystkie błędy, które popełniłem.
Jeszcze nie teraz.
Nie wiedziałem nadal czego oczekuję po tej rozmowie. Nie wiedziałem jak zachowa się Chanyeol. Czy jeśli powiem mu, że nigdy nie przestałem go kochać... Będzie mógł powiedzieć to samo?
Czy będę w stanie wytrzymać odrzucenie, jeśli powie mi, że nie czuje do mnie już nic i chce się ode mnie odciąć? Może tylko czeka, aż się wyprowadzę, aby móc wrócić do swojego spokojnego życia beze mnie u boku.
Być może to był ostatni czas, kiedy możemy udawać, że wszystko między nami dobrze?
- Okej, ale ja wybieram miejsce. - Powiedziałem wstając z kanapy i odkładając gazetę, w którą wbite miałem spojrzenie. Nie było w niej nic ciekawego, ale potrzebowałem zaczepić na czymś wzrok, kiedy uparcie myślałem jak poprowadzić między nami rozmowę, aby mieć choć małą podpowiedź do tego jak skończy się ten grudzień.
- Stoi. - Odparł Chanyeol zostawiając zabawkę przy Melody. Miał na sobie bluzę. Zupełnie jak ja, dlatego poczułem się lepiej. Nie musieliśmy przebierać się w nic bardziej wyjściowego. Chanyeol widząc moje ubranie zaśmiał się lekko, pewnie też nie zwrócił na to wcześniej uwagi. Kiedy jeszcze się spotykaliśmy, zwykle spędzaliśmy czas w wygodnych ubraniach, a przebieraliśmy się tylko do pracy i na spotkania z przyjaciółmi. Ceniliśmy sobie wygodę. Lubiliśmy wygodne ubrania, ciepłe napoje, spokojne filmy i długie rozmowy, kiedy za oknem padał deszcz czy śnieg. Takie wieczory zawsze były przez nas preferowane i doceniane.
Wiedziałem co chcę zrobić, gdzie chcę go zabrać, ale nie byłem pewny jego reakcji. Nie byłem w tym miejscu od bardzo dawna i miałem przeczucie, że on też nie bywa tam często.
Chanyeol zdawał się zaskoczony, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie, a ja podałem mu adres, do którego zmierzaliśmy. Nie wiedział co to za miejsce, w każdym razie nie pamiętał.
- Mają tam czekoladę?
- Cóż... Nie sądzę, ale na pewno miniemy 7eleven.
Nie pytał dlaczego wybrałem to miejsce. Przez myśl przeszło mi, że powinniśmy zawrócić lub zmienić miejsce docelowe. Powstrzymałem się przed tym. Zdecydowałem, że postawię wszystko na jedną kartę, aby dowiedzieć się czy mam spodziewać się odrzucenia.
Droga samochodowa trwała około dziesięciu minut.
Wydawało mi się, że mój były chłopak poznał to miejsce. Zdawał się zmieszany, kiedy zaparkował samochód, co mnie zaniepokoiło.
Weszliśmy do sklepu całodobowego gdzie poprosiliśmy o dwie gorące czekolady. Dziewczyna za ladą uśmiechnęła się do nas promiennie, choć wydawała się zdziwiona naszą prośbą.
Zastanawiałem się czy powinienem zacząć temat miejsca, w którym się znaleźliśmy, ale postanowiłem dać nam jeszcze chwilę. Kolejne minuty mijały. Z radia leciało All I want for christmas is you. Chanyeol lekko wystukiwał melodie o blat, a ja wsłuchiwałem się w słowa piosenki.
Kiedy Chanyeol wyjął portfel, aby zapłacić, moim oczom ukazał się dokładnie ten sam, czarny portfel, który nosił rok temu. Od razu go poznałem przez uroczego, czerwonego renifera, który znajdował się w jego rogu. Wciąż trzymał się w dobrym stanie.
Kiedy go otworzył, w jednej z szufladek zauważyłem zdjęcie.
Zamarłem.
Zdjęcie przedstawiające mnie i Melody. Te samo zdjęcie, które wykonał kiedy jeszcze się spotykaliśmy. Te, którego miał nie nosić w portfelu, bo uważał, że w portfelach nosi się zdjęcia dzieci, nie partnerów.
A zwłaszcza nie byłych partnerów.
Wybrałem ciszę, a mogłem powiedzieć wiele. Mogłem powiedzieć, że ja również mam jego zdjęcie. Prawdopodobnie tylko te jedno zdanie wystarczyłoby, aby wszystko zmienić.
Milczałem.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Chanyeol, kiedy wyszliśmy z papierowymi kubkami w dłoniach, a ja dodatkowo z niebezpiecznie bijącym sercem, które za nic nie mogło zrozumieć dlaczego moje zdjęcie wciąż znajduje się w portfelu Chanyeola.
Może o nim zapomniał, a ja robiłem sobie niepotrzebnie nadzieję, dopowiadając w myślach, że to coś znaczy. Być może to przypadek, który nie znaczył nic a nic.
Ale chciałem, aby znaczył wszystko.
- Tak. - Powiedziałem kierując nas w stronę wysokiej góry.
- Dlaczego wybrałeś to miejsce?
- Dlaczego nie? - Zapytałem wymijająco.
Byliśmy tu już razem. Prawie dwa lata temu, latem, dokładnie 23 sierpnia, w dniu narodzin Misun, w dniu naszej pierwszej, oficjalnej randki. To był jeden z dni, które do dziś wspominałem z uśmiechem. Wtedy wszystko między nami było idealnie, a ja wierzyłem, że już zawsze tak będzie. Lubiłem wracać do tego myślami, marzeniami.
Czasem w takich chwilach przyłapywałem się na porównywaniu mojego byłego chłopaka i naszego związku do snu.
Chanyeol był dla mnie jak sen, a sny zawsze dobiegają końca.
Chyba w chwilach słabości chciałem po prostu wierzyć, że tak musiało się to wszystko skończyć.
- To miejsce jest... Niespodziewane. - Ocenił Chanyeol pozwalając mi prowadzić się dalej, na piaszczystą ścieżkę. Było już ciemno, nie widziałem tu wielu ludzi, co nieco mnie pocieszyło. Cokolwiek dziś się stanie, nie będzie to miało wielu świadków.
Droga, którą wybrałem była oświetlona wysokimi, czarnymi lampami. Wokół było nieco śniegu i kilka łysych drzew. Było dość chłodno, ale nie była to pogoda, która zmusiłaby nas do pozostania w domu.
Panowała między nami cisza, kiedy wspinaliśmy się coraz wyżej i wyżej idąc tuż obok siebie. Spacer był spokojny, ale oboje wiedzieliśmy, że wcale nie musi się takim skończyć.
- Czuję się trochę zmieszany. - Oznajmił Chanyeol, kiedy znaleźliśmy się na szczycie góry, z której widzieliśmy miasto. Tu było nieco bardziej wietrznie, ale wciąż niesamowicie cicho i spokojnie.
Opierając się o barierkę piliśmy napoje, które wciąż parowały i ogrzewały nasze dłonie.
- Dlaczego?
- Byliśmy tu na nie jednej randce.
- Lubiliśmy to miejsce. - Potwierdziłem nie patrząc w kierunku drugiego. Nie byłem pewien jakich emocji na jego twarzy miałbym się spodziewać.
- Ale już nie ma nas więc dlaczego tu jesteśmy? - Zapytał. Nie brzmiał na złego, ale na trochę zaniepokojonego. Nie wiedziałem jak to rozumieć. Widziałem, że jego emocje mogą być różne, ale nie sądziłem, że będą tak wyraźne, jak te słyszalne w jego głosie. - To rok, Baekhyun. - Dodał ciszej.
- Tak, wiem, ale... Pomyślałem, że możemy spędzić tu czas... - Wyjaśniłem obracając się do niego twarzą. Zrobił to samo, odrywając wzrok od widoku, aby spotkać moje spojrzenie.
Wokół wiatr się wzmagał, ale doskonale słyszałem każde z słów padających z usta Chanyeola.
- Dajesz mi sprzeczne sygnały. - Powiedział, na co lekko zagryzłem wargę. Może miał rację. - Kiedy zaczynam tracić nadzieję, ty robisz coś takiego. - Mruknął, nie ruszając się, ale utrzymując moje spojrzenie. Zastanawiałem się jakie emocji widzi w moich oczach. Czy były podobne do jego? - Nie wiem co myśleć, nie wiem czego oczekiwać ani czego się spodziewać. Nic nie wiem prócz tego, że...
- Tak?
- Chciałbym wiedzieć, Baek. Proszę, nie mogę dłużej żyć w niewiedzy. Minął rok. Zastanów się nad tym, nie chcę, żebyś powiedział mi teraz, ale zrób to wkrótce. - Mówił, a jego głos brzmiał pewnie i stanowczo, mimo że jednocześnie dziwnie delikatnie i ostrożnie. - Muszę widzieć, czy jest jakakolwiek nadzieja, której mógłbym się złapać, jakikolwiek choć najmniejszy błysk, który może nas doprowadzić do naprawienia tego wszystkiego co zniszczyliśmy. - Oświadczył kończąc swoją wypowiedź małym, wymuszonym uśmiechem. Dopiero wtedy zauważyłem, że jego wargi lekko drżą. - Dobrze?
Przytaknąłem.
- Dobrze.
Niedługo wszystko sobie wyjaśnimy.
________________
Dobry wieczór! 🌃 ♥
(Scena z pierwszej ChanBaekowej randki jest opisana w dodatku do drugiego sezonu Mid.23/12/18)
Co tam u was kochani? Mnie nic się dziś nie chce... Jutro mam zerówkę z historii, trzymajcie za mnie kciuki, dobrze? 🥺
W każdym razie nic za bardzo nie robiłam. Poszłam po prezenty, ale nie znalazłam tego co chciałam ;^;
Kocham was, do jutra ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro