15/12/20
Byun Baekhyun
Pokój jednoosobowy w spokojnej okolicy.
Za drogi.
Kawalerka na Jungnim w atrakcyjnej cenie.
Za daleko.
Pokój przejściowy w bardzo niskiej cenie.
To w ogóle nasze miasto?
Pokój z łazienką niedaleko Uniwersytetu UBV.
Za głośna okolica.
Kawalerka do wynajęcia od zaraz.
Czy to było kiedykolwiek remontowane?
Pokój jednoosobowy dla studenta.
Studenta...?
Para szuka współlokatora do mieszkania w okolicy stacji Sinyongsan.
Może to?
- Baekhyun?
- Tak? - Zapytałem podnosząc wzrok z ekranu telefonu. Chanyeol stał w futrynie kuchni w dużej bluzie i z nieco zaspanym spojrzeniem. Wciąż miał na sobie błękitne spodnie piżamy. Uśmiechnąłem się na jego widok. Lubiłem jego towarzystwo, mimo że budziło we mnie uczucia, które dawno powinny zniknąć. Niepokojące, musiałem stąd uciekać.
- Mama prosiła, żebym cię pozdrowił. - Wymamrotał wchodząc do środka. Jego wzrok padł na kubek leżący naprzeciw mnie.
- Dziękuję, zadzwonię do niej później. - Zapewniłem blokując ekran telefonu. - Śmiało, jest dla ciebie.
- Zrobiłeś dla mnie kawę? - Zapytał dziwnie poruszony, przecierając oczy. Zaśmiałem się cicho na ten widok. Mieszkałem tu dopiero kilka dni, ale wszystko wydawało się dużo swobodniejsze niż początkowo. Prawie jak za starych czasów.
Prawie.
- Tak, słyszałem, że już wstałeś, więc-
- Jesteś najlepszy. - Zapewnił siadając na miejscu przy kawie, tym samym naprzeciw mnie. Zaraz objął kubek dłońmi i zbliżył go do swoich ust. W ciszy obserwowałem jak upija nieco ciepłego napoju, czekając na jego opinię. - Mmm, twoja kawa też wciąż jest najlepsza.
- Cieszę się. - Odparłem sięgając po swój kubek.
- Dlaczego nie śpisz? Powinieneś odsypiać noc. - Zauważył słusznie. Zwykle o tej godzinie wciąż nie wychodziłem z łóżka.
- Nie jestem zmęczony. Nie mieliśmy dużego ruchu. - Wyjaśniłem. - Udało mi się też wrócić dość wcześnie.
- Cieszę się. - Odparł. - Co robisz?
- Nic takiego, przeglądam internet. - Wzruszyłem ramionami. Chanyeol przytaknął, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Chanyeol naprawdę ciszy się, że tu jestem. To było niesamowicie miłe, że przyjął mnie pod swój dach mimo tego co zrobiłem rok temu.
Temat rozstania wciąż pozostawał przez nas nietknięty. Nie było ku temu szczególnej okazji. Mieszkaliśmy pod jednym dachem, ale nie rozmawialiśmy wiele o przeszłości. W naszych małych dyskusjach skupialiśmy się na teraźniejszości. Chanyeol pytał o schronisko czy radio, o BTOB, o to jak podobał mi się wspólnie obejrzany film czy jak zamierzałem spędzić dzień.
Ja pytałem o jego mamę, o Melody, o salon, o pomysły na nadchodzące święta lub lecącą w tle piosenkę. Zachowywaliśmy się zwyczajnie, jak współlokatorzy, może nawet przyjaciele, których nigdy nic poważnego nie łączyło.
Patrząc na niego czułem, że wyczekuje okazji. Myślę, że być może liczył na to, że to ja zacznę tę rozmowę.
Wciąż utrzymując nasze spojrzenia uśmiechnąłem się lekko, a on natychmiast to odwzajemnił.
W tej chwili postanowiłem, że przed moją wyprowadzką wszystko sobie wyjaśnimy. Musieliśmy zakończyć ten temat raz na zawsze. Nie mogliśmy wciąż trwać w oczekiwaniu. Minęło za dużo czasu.
- Co dziś robisz? - Zapytał Chanyeol zniżając wzrok na swoje dłonie oplatające kubek.
- Nie ma planów nie licząc pracy, a ty? Dlaczego nie jesteś w salonie? - Zapytałem, ponieważ zwykle o tej godzinie Chanyeol pracował, jednak ponieważ z Minseokiem i Sehunem byli właścicielami salonu to nie mieli ściśle określonych godzin pracy, jedynie otwarcia i zamknięcia.
- Do nowego roku będziemy mieli bardzo dużo pracy, więc w dni, kiedy mamy swobodniejszy grafik zostawiliśmy w salonie tylko dwie osoby.
- Więc dziś jest tylko Sehun i Minseok?
-Teraz tak, dołączę do niech o siedemnastej.
- Rozumiem. - Odparłem pijąc swój napój.
- Pomyślałem, że może... Może zrobimy coś razem?
- Co takiego? - Zapytałem zaciekawiony. Chanyeol zdawał się bardziej niepewny niż chwilę temu, a ja szybko zrozumiałem dlaczego.
- Łyżwy?
Coroczne wyjście na lodowisko stało się naszą malutką tradycją. Lubiliśmy to robić będąc w związku. Zwykle najpierw zwiedzaliśmy świąteczny jarmark, potem szliśmy na łyżwy, a wychodząc kupowaliśmy gorącą czekoladę, która co prawda nie była tak dobra, jak ta którą robił Chanyeol, ale nie była też najgorsza.
Robiliśmy to co roku.
Jako para.
- Nie musimy, jeśli nie chcesz. - Rzucił mężczyzna widząc jak zastanawiam się nad odpowiedzią.
Matko, naprawdę powinniśmy porozmawiać o tym co się stało. Podejmowanie jakichkolwiek decyzji było ciężkie, kiedy sama sytuacja między nami nie była łatwa.
- Chodźmy.
- Naprawdę? - Zapytał z uśmiechem, na co przytaknąłem. Chyba nie mieliśmy nic do stracenia. Nie mieliśmy nic więcej do zepsucia. Nie sądziłem też, że sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować. - O piętnastej? Jak dojedziemy to zacznie się ściemniać.
- Pasuje. - Odparłem. Niedługo po tym schowałem się w swoim pokoju. Chanyeol przygotowywał sobie śniadanie. Zamierzał też poszukać nowych, ciekawych ozdób świątecznych do salonu. Ja potrzebowałem czasu, aby przygotować się psychicznie do wspólnego wyjścia. Zabawne, że wydawało mi się to bardziej intymne niż wspólne mieszkanie. Musieliśmy iść obok siebie, utrzymywać rozmowę. Poza tym to była nasza tradycja. Gdybyśmy tylko wciąż byli razem...
Gdybyśmy byli razem wszystko byłoby tak jak powinno.
- To twoja wina. - Mruknąłem do siebie. Nie miałem prawa się nad sobą użalać, ponieważ to ja podjąłem decyzję o zakończeniu tego wszystkiego.
Nie rozumiałem, dlaczego o Dongho potrafiłem zapomnieć właściwie od razu, a o Chanyeolu starałem się zapomnieć od roku.
Powinienem przygotować ubrania do pracy, ale zamiast tego rzuciłem się na łóżko. Było zimne. Zauważyłem, że dołączyła do mnie Melody, która wpatrywała się we mnie jakby osądzającym wzrokiem. Widząc to westchnąłem i wstałem.
- Już, już. - Mruknąłem, a ona wskoczyła na moje miejsce. Szybko przygotowałem przedmioty potrzebne do radia oraz baru, po czym stanąłem przed trudniejszym wyborem. Co powinienem ubrać na wyjścia z Chanyeolem?
Chciałem wyglądać ładnie. Chciałem być ładny w jego oczach. Chyba to spowodowało, że spędziłem na poszukiwaniach więcej czasu niż zamierzałem. W końcu uznając, że to sport, ubrałem się wygodnie i ciepło, jednocześnie starając się choć trochę podkreślić kształt moich nóg. Zwykły, swobodny strój. To jest to.
Wyłączyłem stronę, na której oszukiwałem mieszkania, uznając, że zabiorę się za to jutro. Potem odświeżyłem się i zająłem miejsce przy Melody, która skulona zasnęła. Do piętnastej wciąż pozostało nieco czasu. Spędziłem go wspominając wyjścia z poprzednich lat. Zawsze świetnie się bawiliśmy, do dziś nawet nie zauważyłem, że stało się to naszą tradycją. Za pierwszym razem nie byliśmy nawet parą. Chanyeol uczył mnie jeździć na łyżwach, ale ja co roku i tak potrzebowałem odświeżenia teorii i ciepłej dłoni, która trzymając moją zapewniałaby o obecności drugiej osoby, która uratowałaby mnie przed upadkiem.
Czy w tym roku znów będę mógł złapać dłoń Chanyeola? Może to byłoby nieodpowiednie? Ale z drugiej strony nie zdawał się zły na mnie. Liczyłem na to, że mi pozwoli, chociaż nie byłem pewny czy uda mi się zachować spokój i nie wywołać wypadku na lodowisku.
Nadeszła piętnasta. Na zewnątrz wciąż nie było ciemno, ale nie było też jasno. Gdzieniegdzie był śnieg, który pozostał po wczoraj. Było chłodno, ale nie mroźnie. Idealnie.
- Gotów? - Zapytał Chanyeol kiedy wyszedłem z pokoju.
- Tak, a ty?
- Jak nigdy! - Odparł entuzjastycznie, po czym wyciągnął do mnie dłoń. Spojrzałem na nią niepewnie, zaskoczony tym ruchem, ale podałem mu swoją. Razem zeszliśmy schodami i zaczęliśmy się ubierać.
- Pamiętaj o rękawiczkach. - Rzuciłem.
- A ty o szaliku. - Powiedział w zamian. Oboje pożegnaliśmy się z Melody, która z zaciekawieniem obserwowała jak się szykujemy, po czym wyszliśmy na zewnątrz.
W samochodzie rozmawialiśmy o amerykańskiej, świątecznej piosence lecącej z radia. Nie mogłem powstrzymać się cisnącego na usta uśmiechu, dlatego starałem się patrzeć za okno. Kiedy podniosłem wzrok na Chanyeola zauważyłem, że i on ma lekki uśmiech na twarzy. Przestałem się przez to stresować. Chyba odczuwał podobne emocje do mnie.
Aby dojść do lodowiska trzeba było przejść przez świąteczny jarmark. Było sporo ludzi, ale nie tyle co późniejszym wieczorem. Sporo rodziców odwiedziło te miejsce z dziećmi. Minęliśmy ich wszystkich co jakiś czas komentując jakieś z dekoracji świątecznych. Chanyeol zakochał się w ogromnym, świecącym reniferze, a ja w ręcznie zdobionych bombkach, ale uznaliśmy, że przejrzymy to wszystko później. Chanyeol zasugerował, że powinniśmy kupić jakieś dekoracje, ponieważ jego dom jest zupełnie pusty. Część zabrała jego mama, część wciąż leżała na strychu, ale wciąż niczym nie ozdobił budynku. Odparłem na to, że mogę mu pomóc wszystko zawiesić, na co zgodził się z ogromnym uśmiechem.
- Dzień dobry! - Zakrzyknął Chanyeol, kiedy znaleźliśmy się przy wypożyczalni łyżew. Starszy mężczyzna siedzący za ladą podniósł na niego zaskoczony wzrok, ale zaraz zmienił się on w ciepły wyraz.
- Dzień dobry! W tym roku jesteście wcześnie!
- Mamy dziś trochę czasu, więc zdecydowaliśmy się przyjść.
Pan Lim był mężczyzną w wieku przed emerytalnym. Zawsze był dla nas bardzo miły, ponieważ wraz z żoną mieszkali niedaleko Parków i przyjaźnili się z ojcem Chanyeola zanim ten nie przegrał walki z chorobą.
- Żony dziś nie ma?
- Zajmuje się wnukami, przyjdą mnie odwiedzić. - Oświadczył dumnie. Zawsze mówił o swojej rodzinie. Był do nich bardzo przywiązany. Miał tylko jedną córkę, ale aż trójkę wnuków, których nie omieszkał chwalić przy każdej okazji. Naprawdę go lubiłem.
- W takim razie dobrze, że nie jest dziś zbyt zimno.
- Prawda. - Odparł spoglądając prosto na mnie. - Baekhyun! Dawno cię nie widziałem!
- Ja Pana również. - Rzuciłem z lekkim uśmiechem. - Nie było okazji. - Dodałem pozwalając, aby Chanyeol ręką objął moje ramiona i przyciągnął mnie bliżej.
- Już się bałem, że zerwaliście! - Powiedział ze śmiechem, na co oboje zastygliśmy zaskoczeni i spojrzeliśmy na siebie nawzajem. Cóż, jego przypuszczenia były prawdziwe, ale nie miałem pojęcia, że wie o naszym związku. Chanyeol też zdawał się zdziwiony. - Mam nadzieję, że to w porządku, że o was wiem.
- Panie Lim - Zacząłem cicho. Zbyt cicho.
- Ojciec Chanyeola zawsze bardzo dużo o tobie mówił. - Westchnął melancholijnie, prawdopodobnie przypominając sobie zmarłego przyjaciela. - Bardzo cieszył się, że jesteście razem. Początkowo wydawało mi się to dziwne, ale wystarczy na was spojrzeć, żeby zobaczyć jak się kochacie. - Zaśmiał się zawstydzony. Spojrzałem na Chanyeola szukając jego reakcji na słowa o swoim zmarłym rodzicu. Znalazłem na jego twarzy drobny, czuły uśmiech.
Zbierając się do wyjaśnień, ale Chanyeol mnie ubiegł.
- Dziękujemy. - Odparł powodując moje zaskoczenie. Nie zaprzeczył, że jesteśmy razem.
- Baekhyun, rozmiar 40, tak? - Zapytał na co przytaknąłem. Dostaliśmy swoje łyżwy, które starannie wybrał, porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i pożegnaliśmy się. Kiedy Chanyeol puścił moje ramiona dotarło do mnie, że naprawdę okłamaliśmy poczciwego Pana Lim.
- Dlaczego nie powiedziałeś prawdy? - Nasunąłem, kiedy usiedliśmy, by ubrać łyżwy. Chanyeol przez chwilę milczał, aż w końcu westchnął. Wokół nas było pełno ludzi, ale jakaś dziwna siła nie pozwalała mi oderwać wzroku od mojego byłego chłopaka, kiedy siedzieliśmy tak blisko.
- Przepraszam. - Westchnął. - Nie umiałem. - Mruknął, po czym wstał. Pomyślałem, że temat jest zakończony, kiedy, zupełnie jak co roku, upewnił się, że dobrze założyłem łyżwy i pomógł mi wstać. Jego dłonie były okryte rękawiczkami, tak samo jak moje, ale i tak jego dotyk rozgrzał moje serce. - Możemy dziś trochę poudawać, że wszystko jest normalnie? - Zapytał, a jego poważne spojrzenie zwabiło mój wzrok. Uścisk na moich dłoniach nieco się wzmocnił. Jakimś cudem dobrze wiedziałem czym jest normalnie.
Normalnie stało się nami, razem.
- Możemy.
_________________
Dobry wieczór! 🥰
Jak się dziś macie? Ja odrobinę lepiej ^^ ale! Widziałam prognozę pogody i nie wygląda ma to, aby miał u mnie wkrótce spaść śnieg ;^;
Czaicie, że do świąt zostało tylko nieco ponad tydzień?!
I ogólnie, że jesteśmy z tym rozdziałem w połowie całej książki?!
Kocham was, buziaki 👼 ♥
Znowu, przepraszam, jutro na pewno sprawdzę kilka razy czy opublikowało ;^;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro