Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13/12/20

Byun Baekhyun

- One były tak szczęśliwe, kiedy nas razem zobaczyły.

- Domyślam się.

- Pani Park wyglądała jakby zaraz miała się popłakać.

- Przykro jej z powodu waszego rozstania?

- Bardzo, zaproponowałem nawet, że może powinienem przestać ją odwiedzać na jakiś czas, bo na początku była bardzo nieobecna kiedy do niej przyjeżdżałem.

- A ciocia Park?

- Youbin? Była szczęśliwa. Wydawała się zadowolona.

- Ale powiedzieliście im, że już się nie spotykacie?

- Oczywiście!

- I to, że wspólne mieszkanirle nic nie znaczy?

- Tak.

- Okej, chciałem wiedzieć.

- Wiedziałeś, że Chanyeol myślał o ślubie?

- Z tobą? Wiedziałem, że myśli o was na poważnie, więc... Idzie się domyślić.

- Jesteś brutalny.

- Ja? Um... - Mruknął, a ja słyszałem jak przemieszcza się po domu. - Po co w ogóle zadzwoniłeś, Baekhyun? Nie żeby coś, ale nigdy nie rozmawialiśmy, a ja wciąż cię nie cierpię, dzieciaku.

- Po pierwsze jestem starszy. - Westchnąłem słysząc narzekanie Jongdae. Zawsze zachowywał się jak dziad, nie potrafiłem zrozumieć jakim cudem ktoś tak niesamowity jak Minseok skończył z kimś pokroju Jongdae. Wrednym, zrzędliwym ogrem. - A po drugie nikt ode mnie nie odbiera.

- Też bym nie odebrał.

- Odebrałeś.

- Znamy się od kilku lat a nigdy do mnie nie zadzwoniłeś, myślałem, że coś się stało.

- Przybyłbyś mi na ratunek?

- Dopilnowałbym, żeby kiedyś znaleźli twoje ciało.

- Dzięki, Jongdae, jak zwykle jesteś niezawodny.

- Naturalnie. - Odparł. - Poza tym myślałem, że Minseok jest z tobą.

- Ja myślałem, że jest z tobą.

- Powinien być. Chanyeol już wrócił do domu?

- Nie. Wolałbym rozmawiać z nim niż z tobą.

- Więc dlaczego do niego nie zadzwoniłeś? - Zapytał, na co przegryzłem dolną wargę na chwilę milknąc. Melody podniosła na mnie głowę, która dotąd spoczywała na moim udzie, zaskoczona ciszą.

- Bałem się, że nie ma już mojego numeru. To by było tak okropnie niezręczne, gdyby zapytał " Kto tam?" jakby mnie nie znał.

- Jesteś taki głupi, Baekhyun.

- Nie jestem. Myślę, że już go nie ma... Albo ma jakoś dziwnie zapisany, jak " EX, nie odbierać" albo " Dupek" czy cokolwiek innego.

- Nie wierzę, że by to zrobił. Poza tym nie dowiedziałbyś się jak ma cię zapisanego.

- Racja....

- Myślę, że wiem, gdzie mogą być. - Wyznał Jongdae łapiąc moje zainteresowanie. Była już prawie północ, a Chanyeola wciąż nie było, oczywiście, że się martwiłem. Gdyby to Minseok odebrał na pewno podzieliłbym się z nim niepokojem, ale z Jongdae i tak rozmowa była wystarczająco niezręczna. - Myślę, że -

- Czekaj. - Rzuciłem słysząc jak drzwi wejściowe zostają uchylone. To prawdopodobnie Chanyeol, wiedziałem, ale jednocześnie poczułem niepokój, ponieważ zapomniałem wcześniej je zamknąć i na dobrą sprawę każdy mógłby wejść do domu. Nie usłyszałem żadnego powitania, co mnie zaniepokoiło. Może i nie mieszkałem tu długo, ale Chanyeol zawsze się ze mną witał. - Nie rozłączaj się. - Poprosiłem wstając z kanapy. Melody uciekła pod stół, a ja ruszyłem w kierunku drzwi wejściowych.

- Co się dzieje?

- Idę sprawdzić kto wszedł do domu.

- Chanyeol? - Zasugerował niepewnie. Wychodząc z pomieszczenia od razu zauważyłem wysoką, męska sylwetkę. Było zupełnie ciemno dlatego potrzebowałem podejść bliżej aby ocenić, że owszem, sylwetka należała do mojego byłego chłopka, który próbował złapać równowagę po zdjęciu butów.

- Tak, to Chanyeol. Rozłączam się, dzięki za dotrzymanie towarzystwa.

- Ta, pa. - Usłyszałem zanim mój rozmówca nie ubiegł mnie i się nie rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni jeansów, które wciąż miałem na sobie. Nie miałem wcześniej ochoty się przebierać.

- Baekhyunnie. - Powiedział wyższy, kiedy tylko podszedłem do niego. Chanyeol bez wątpienia nie był najtrzeźwiejszy. Widziałem go w takim stanie może ze trzy razy podczas naszego związku. Zawsze wyglądał zabawnie, jak wieża klocków mająca się zaraz zawalić. Jego długie ręce i nogi tylko utrudniały mu pozostanie na stojąco. Mocno się chwiał, ale był raczej miłym typem osoby pijanej. Przeważnie wyciszał się odrobinę i kleił do mnie czy Jongina, który robił dokładnie to samo po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu. - Jesteś w domu. - Zauważył na co lekko się uśmiechnąłem. Dongho zawsze był bardziej agresywny pijany, Chanyeol bardziej otwarty i nieporadny. Nigdy się go nie bałem, podczas gdy przed Dongho chowałbym się za zamkniętymi drzwiami.

- Tak, dziś niedziela.

- Racja. - Odparł próbując znaleźć mnie w ciemności.

- A jutro poniedziałek, dlaczego jesteś pijany przed poniedziałkiem, Chanyeol?

- Bo Sehunnie wy-wygrał zawody pierws-szy raz! -Wyjaśnił podchodząc bliżej, po drodze potykając się o buty. Pokręciłem głową zanim nie wyciągnąłem do niego ręki, aby łatwiej odnalazł drogę. Dopiero kiedy chwycił ją w swoją, większą i zimną od grudniowego chłodu, zauważyłem ile czasu minęło od dnia, kiedy mieliśmy tak bliski kontakt.

Chanyeol wsunął palce między moje, powodując, że uścisk stał się mocniejszy, intymniejszy.

Moje serce zabiło szybciej.

- Nie pisał mi. - Powiedziałem prowadząc Chanyeola w głąb domu. - Byliście to uczcić?

- Tak.

- Okej, jesteś głodny?

- Nah.

- W takim razie chodźmy na górę. - Zarządziłem ostrożnie prowadząc go na piętro. Specjalnie szedłem po schodach powoli, aby nie stracił równowagi, może też, aby potrzymać jego dłoń odrobinę dłużej. To było miłe uczucie. Dawne, odrobinę zapomniane, ale miłe.

- Nie byłeś dziś w pracy?

- Nie-e.

- Oh. - Mruknął odrobinę pochmurnie. - Mogliśmy coś zrobić razem...

- Co takiego? - Zapytałem spoglądając na niego, na co odpowiedział mi szeroki, pijacki uśmiech, którego nie potrafiłem nie wyśmiać.

Co mogliśmy robić pozostało tajemnicą, ponieważ wprowadziłem Chanyeola do jego sypialni.

Nie byłem tu od czasów, kiedy się spotykaliśmy, a w domu mieszkała Pani Park. Po jej wyprowadzce mężczyzna nie zmienił wiele. Również ten pokój pozostał podobny do tego, który trwał w mojej pamięci. Był zadbany i czysty, z dużą szafą, biurkiem, dużym łóżkiem. Właściwie zdawało mi się, że nic się nie zmieniło.

- Weźmiesz prysznic?

- Jutro.

- Na pewno?

- Mhm. - Mruknął puszczając moją rękę, aby upaść z impetem na materac. Byłem pod wrażeniem, że utrzymało jego ciało i siłę, z jaką na nie skoczył.

- W porządku, w takim razie przebierz się i idź spać. - Powiedziałem na co Chanyeol cicho mruknął pod nosem. Nie wyglądało na to, że zamierza się podnieść. Leżał na brzuchu, przytulając twarz do poduszki. - Powinieneś się przebrać. - Zasugerowałem, na co znów leniwie mruknął coś. Nie wiedziałem nawet co, bo jego słowa były tak niewyraźne. Westchnąłem i zgasiłem światło, po czym podszedłem do materaca i zapaliłem lampkę przy łóżku, aby w razie gdyby miał zasnąć nie musiał wstawać do głównego włącznika ryzykując wybiciem zębów. - Nie będzie ci wygodnie. - Dodałem ostatni raz, ale Park zamiast odpowiedzieć wykorzystał to, że znalazłem się blisko i ponownie wyciągnął do mnie dłoń.

Na co dzień Chanyeol był bardzo przystojny. Wiele osób się za nim oglądało przez jego wzrost, wysportowaną sylwetkę czy twarz. Tylko ślepy nie zauważyłby jak atrakcyjny jest.

Ale w tym momencie prócz tego wyglądał dziwnie... Uroczo. Z dłonią wyciągniętą do mnie i proszącymi oczami, które szukały mojego wzroku.

Pozwoliłem mu chwycić moją dłoń, na co uśmiechnął się leniwie. Stałem obok nieco niezręcznie przez kilka chwil, dopóki nie pociągnął mnie niżej, abym schylił się na wysokość jego wzroku. Wpatrywał się w moją twarz przez dłuższy moment, uśmiechając się przy tym pijacko.

W pewnej chwili uśmiech zszedł z jego twarzy, a on westchnął. Otworzyłem usta, aby zasugerować, żeby poszedł spać, ale ubiegł mnie przenosząc dłoń na mój policzek.

- Taki śliczny. - Zachichotał gładząc niezdarnie moją skórę. - Ale Baekhyunnie...

- Tak?

- Pośpisz się, bo nie ch-chyba nie umiem dłużej czekać. -Wymamrotał na tyle niewyraźnie, że nie byłem pewny czy dobrze zrozumiałem jego słowa. W mojej głowie nie tworzyły zbytniego sensu, przynajmniej na ten moment, dlatego zmarszczyłem brwi i odsunąłem się, pozbawiając nas kontaktu fizycznego.

- Przykryjemy cię i możesz iść spać. - Zapewniłem uznając, że musiał być już zmęczony. W końcu był środek nocy, a on wypił znacznie więcej niż powinien. Miałem nadzieję, że nie będzie musiał za to zapłacić następnego dnia.

Chanyeol znów zaczął coś mamrotać, kiedy z niewielkim problemem wyciągnąłem kołdrę spod jego ciała i dokładnie je przykryłem. Pijani ludzie upośledzali zdolność odczuwania zimna, a ja nie chciałem, aby się przeziębił. Kiedy skończyłem zauważyłem, że mimo niezrozumiałego mamrotu, który cichł z każdą minutą, jego oczy są zamknięte.

- Dobranoc, Yeol. - Powiedziałem, kiedy zupełnie ucichł. Wykorzystałem moment na obserwację jego spokojnej twarzy, po czym z cichym westchnięciem wyszedłem z pokoju, nie myśląc dłużej o tej sytuacji.

_______________
Hej kochani!
Co tam u was?
U mnie... Gorzej.. Ale ciężko wytłumaczyć całą tę sytuację jednym zdaniem więc...
Mam nadzieję, że wasz dzień był lepszy
Kocham was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro