11/12/20
Park Chanyeol
Pierwsza noc spędzona z Baekhyunem ponownie pod tym samym dachem była dla mnie nieprzespana. Czułem się dobrze i źle jednocześnie. Myślałem o jego niepewnym spojrzeniu i opuszczonej głowie, cichym pożegnaniu, kiedy wychodził do pracy i powrocie nad ranem, kiedy słyszałem jak powoli i ostrożnie wspina się po schodach i zamyka za sobą drzwi pokoju gościnnego starając się mnie nie obudzić. Melody zeskoczyła ze swojego łóżka i usiadła przy drzwiach mojej sypialni, kiedy słyszeliśmy jak mężczyzna bierze szybki prysznic. Później nastała zupełna cisza a ja domyśliłem się, że Baekhyun musiał dotrzeć do łóżka.
Po kilkunastu minutach kotka wróciła do swojego posłania. Jej uszy co jakiś czas lekko drgały, prawdopodobnie słyszała więcej niż ja.
Leżąc w zupełnej ciemności przewracałem się z boku na bok. Baekhyun był tuż obok, w pokoju na drugim końcu korytarza. Jednocześnie nie mogłem go nawet dotknąć, nie mogłem powiedzieć co czułem, bo bałem się, że przestraszę go doszczętnie i zniszczę na zawsze możliwość jakiegokolwiek rozwoju relacji między nami.
Oddałbym prawdopodobnie wszystko, aby wrócić do tego co było między nami rok, dwa czy trzy lata temu, ale powoli traciłem nadzieję. Moja pewność naszego związku malała z każdym miesiącem oczekiwania na powrót Baekhyuna, na jakikolwiek kontakt. Wyglądało na to, że on nie przejmował się rozstaniem tak bardzo jak ja. Nie potrafiłem jednak przestać o nim myśleć, tęsknić za nim.
Los dał nam możliwość naprawienia tego co zniszczyliśmy, ale wciąż bałem się zrobić pierwszy krok. Czekałem na ruch Baekhyuna, który wczoraj zdawał się przerażony.
Cały czas od naszego rozstania czekałem na jego ruch, na znak, którego wciąż nie widziałem. Wierzyłem, że możemy do siebie wrócić, ale tylko i wyłącznie jeśli to Baekhyun będzie tego chciał i będzie na to gotów. Ostateczna decyzja należała do niego i nie ważne, że z każdym dniem czułem coraz większość niepewność i strach o naszą przyszłość, obiecałem Baekhyunowi, że poczekam.
Tak właśnie wyglądał mój rok. Był oczekiwaniem na coś, co wciąż nie nadeszło.
Powoli mnie to niszczyło. Czułem się zawieszony między przeszłością a teraźniejszością, bez umiejętności patrzenia w przyszłość.
Któregoś razu Jongin zasugerował, że może powinienem spróbować związku z kimś innym. Oczywiście Baekhyun nie był moim pierwszym partnerem, ale nie potrafiłem wyzbyć się uczucia, że powinien być ostatnim.
Przez jakiś czas nawet miałem zamiar i chęci poznać kogoś nowego, nawet jeśli ta osoba nie uszczęśliwiałaby mnie tak bardzo jak mój były chłopak, nawet jeśli nie bylibyśmy tak zgrani, ale zwyczajnie nie potrafiłem. W mojej głowie był tylko Baekhyun.
Myślałem, że coś ze mną nie tak, ale któregoś dnia udało mi się porozmawiać z Minseokiem, mimo że po zerwaniu z Baekhyunem nasze tematy nieco się zmieniły, a rozmowy o związkach nie były dłużej tak łatwe jak dawniej. W końcu Minseok był najlepszym przyjacielem mojego byłego chłopaka.
- To w porządku, jeśli nie potrafisz znaleźć kogoś innego. -Powiedział kiedy w dwójkę sprzątaliśmy salon po zamknięciu. - Baekhyun też jest sam, ale nie wiesz tego ode mnie. - Dodał z cichym śmiechem. - On też wciąż jest w tym samym momencie co dawniej, Chanyeol. On też nie ruszył dalej, jakby na coś czekał, ale... Nie mam pojęcia na co.
Przez lata byłem najbliższą osobą Baekhyuna i przez to ile czasu miałem na poznanie go, w mojej głowie natychmiast pojawiło się wytłumaczenie "boi się". Baehyun bał się relacji międzyludzkich. Przerażało go budowanie dalszych poziomów i wspinanie się wyżej, w nieznane. To co nieznane przerażało go najbardziej. Brak możliwości przewidzenia tego co będzie bardziej stresował go najmocniej.
Baekhyun w swoim życiu stracił wiele, wiele łez wylał patrząc jak odchodzą jego najbliżsi, jak jeden po drugim znikają z jego życia.
Bał się, że nie przeżyje kolejnych rozstań, jak kiedyś mi wyjawił.
Wiedziałem jednak, że to on musi mieć ostateczną decyzję w naszej relacji.
Więc czekałem patrząc jak zima zmienia się w wiosnę, później wiosna w lato aż nastała jesień i...
Minął rok.
Długi rok, prawdopodobnie najdłuższy i najbardziej samotny ze wszystkich których doświadczyłem.
Nad ranem Baekhyun wyszedł na moment. Słyszałem jak przemieszcza się po przedpokoju i zamyka za sobą drzwi. Postanowiłem wstać i przygotować się nieco do życia. Często przed pracą spałem dłużej i oglądałem telewizję czy przeglądałem internet, ale ponieważ tym razem nie byłem sam chciałem być nieco bardziej reprezentacyjny.
Drzwi wejściowe otworzyły się ponownie kiedy zmywałem po śniadaniu. Zaraz w kuchni pojawił się Baekhyun z siatką.
Wyglądał... Domowo i uroczo. Był w dość dużym, beżowym golfie, czarnych spodniach, które odpowiednio opinały jego pełne uda, a na stopach miał puchate, zielone skarpetki, w których nieco ślizgał się po panelach.
Na mój widok przystanął i poprawił bardzo rozwiane, brązowe loki, które zdobiły jego głowę.
- Mogę... Użyć piekarnika? - Zapytał cicho. Sweater Weather lecące z radia nieco zagłuszyło jego pytanie, ale udało mi się je zrozumieć.
- Oczywiście, Baekhyun. Mówiłem ci, żebyś czuł się jak w domu. Nie musisz pytać. - Zapewniłem. Jego imię w moich ustach brzmiało dziwnie delikatnie. Chyba też to zauważył, bo jego policzki nieco pogłębiły różowy odcień, który początkowo spowodowany był jedynie zimnem. - Co będziesz robił?
- Pamiętasz Misaki? Z radia? - Zapytał na co lekko przytaknąłem opierając się plecami o blat, kiedy Baekhyun położył siatkę z zakupami obok i zaczął wyjmować z niej różne produkty. Kiedy stał tak blisko przypomniałem sobie jak mały i drobny naprawdę był.
Jak zawsze idealnie wpasowywał się w moje ramiona.
Misaki była współpracownicą Baekhyuna. Często spędzałem z nią czas czekając aż mniejszy skończy audycje. Była radosna i towarzyska, poza tym zawsze mocno kibicowała naszemu związkowi.
- Ma urodziny. Prosiła, żebym zrobił makaroniki, ale - Uciął unikając mojego wzroku. W pierwszej chwili zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc czemu przerwał, ale zaraz to do mnie dotarło.
" Ale poprzednim razem robiliśmy je razem".
- Potrzebujesz pomocy? - Zapytałem z lekkim uśmiechem. Nie trzeba było być geniuszem, aby zauważyć, że mniejszy nie czuł się przy mnie swobodnie. Sam wciąż nie potrafiłem zrozumieć jakim cudem znów jest tak blisko.
- Ja... Troszkę?
- Chcesz żebym ci pomógł?
- Mógłbyś?
- Pewnie.
- Okej. Dziękuję. - Rzucił, a jego głos był dziwnie cichy i niepewny. Dopiero wtedy zauważyłem, że jego zgrabne dłonie odrobinę drżą. Nie byłem pewny co jest tego powodem. Zimno czy może emocje.
Jeszcze nie tak dawno snuliśmy razem nadzieje na wspólne życie, a teraz baliśmy się spojrzeć sobie w oczy. Miałem wrażenie, że jeśli będziemy zbyt blisko siebie, jeśli utrzymamy kontakt wzrokowy, któryś z nas pęknie. Nie miałem pojęcia który pierwszy ani do czego to doprowadzi.
- Kupiłeś dużo rzeczy. - Zauważyłem patrząc jak wykłada na blat kolejną porcję mąki migdałowej.
- W...Za...Tr...Pan... - Wymamrotał prosto w materiał golfa, który zupełnie stłumił jego słowa. Zmarszczyłem brwi i niewiele myśląc wyciągnąłem dłoń, żeby odsunąć go z ust Baekhyuna pod jego szyję. To była zupełnie naturalna, automatyczna reakcja. Dopiero czując ciepło jego ust a moim palcu i widząc jak podnosi na mnie swoje szczenięce oczy zrozumiałem, że właśnie przekraczam pewną linię.
- Wybacz, golf zupełnie cię zagłuszył. Możesz powtórzyć? - Zapytałem patrząc na jego zaczerwienione policzki, które bardzo zwracały na siebie uwagę przez to jak naturalnie blada była jego skóra.
- W tamtym roku zawieźliśmy trochę do twojej mamy. Pomyślałem, że zrobię to znowu. A kupiłem więcej, bo przecież mieszka z twoją ciocią.
- Oh, tak, racja. - Wymamrotałem czując się dziwnie na wieść o tym, że Baekhyun zna takie szczegóły dotyczące mojej rodziny. Mama mówiła, że wciąż z nim rozmawia, ale nie sądziłem, że wciąż są na tyle blisko, aby to wiedział.
Dotarło do mnie, że w mojej rodzinie wciąż jest dla niego ciepłe miejsce, które tylko czeka aż Baekhyun odważy się je zająć.
Matko, to wszystko było takie pokręcone.
- Jakie chcesz robić nadzienie? - Zagadnąłem, decydując się nie dzielić swoimi przemyśleniami. Baekhyun i tak zawsze miał zupełny bałagan w głowie. Zawsze czymś się stresował, zawsze czuł, że robi coś źle czy niewystarczająco. Był delikatny, mimo dość twardej skorupy.
- Cytrynowe i waniliowe. - Wyjawił. Na jego twarzy pojawił się malutki uśmiech, kiedy zacząłem wyjmować miski i przyrządy, które powinny się nam przydać. Kiedy się wyprostowałem zauważyłem, że Baekhyun wydawał się jeszcze drobniejszy, kiedy stał tuż obok. Zapomniałem już jak bardzo lubiłem tą różnicę zaledwie rok temu.
Nasze ciała były jak kontrasty, ale jednocześnie tak dobrze do siebie pasowały. Wiedziałem, że byłem na tyle wysoki, żeby schować w ramionach Baekhyuna przed całym otaczającym go światem. Wiedziałem też, że to uwielbiał.
Zajęliśmy się przygotowywaniem ciastek. O ile mój były chłopak był całkiem dobry w gotowaniu, to pieczenie zawsze było dla niego nieco problematyczne. Nie mógł improwizować. Musiał podążać za instrukcją i odmierzać wszystko. Nie był w tym dobry, dlatego to ja zająłem się odmierzaniem ilości składników. On za to mieszał je i przygotował blachę.
W ostatniej chwili zdecydowaliśmy się na zrobienie również piernikowych makaroników. Początkowo nie byliśmy przekonani. Kiedy Baekhyun mnie zawołał stanąłem tuż za nim, aby spojrzeć przez jego ramię na przepis i potwierdzić, że mamy wszystkie składniki.
Był tak blisko. Dużo bliżej niż w ciągu ostatniego roku. Kiedy lekko się poruszył, aby spojrzeć na mnie, poczułem jak jego ramiona delikatnie ocierają się o mój tors. Był na wyciągnięcie ręki. Czułem dobrze jego zapach, który wcale nie zmienił się w ciągu roku. Zastanawiałem się czy wciąż używa tego samego, słodkiego żelu pod prysznic, który zostawiał na jego skórze brzoskwiniowy zapach. Lubiłem się z tego śmiać. To damski kosmetyk o dość kobiecym zapachu, który idealnie do niego pasował.
Wyglądało na to, że go nie zmienił.
Ten zapach przywoływał wiele wspomnień.
Najbardziej przypominał mi te momenty, które w początkowej fazie naszego związku mnie dziwiły, a dla których później żyłem. Te chwile, kiedy Baekhyun w ciszy wdrapywał się na mnie i kładł głowę na moim torsie czekając aż go obejmę. Czasem drażniłem się z nim i specjalnie zamiast tego zaczynałem go łaskotać, aby potem samemu przyciągnąć go do mojego ciała.
Moje ulubione noce.
Koniec końców pracowaliśmy w ciszy. Było trochę niezręcznie. W końcu wcale nie tak dawno wyznawaliśmy sobie miłość. Widziałem, że Baekhyun był spięty. Śpiewał cicho wraz z radiem, aby się uspokoić. Znałem ten mechanizm.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
- Mogę jutro zawieźć cię do cioci i mamy. - Rzuciłem kiedy mniejszy zaczął sprzątać czekając aż ciastka się upieką.
- Nie musisz, mogę pojechać autobusem. - Zapewnił zaglądając przez szybę piekarnika do środka. Druga porcja już czekała na swoją kolej na blacie tuż obok.
- I tak chciałem je odwiedzić. Będzie dużo szybciej jeśli zabierzesz się ze mną.
- Mamy duże sprzątanie w barze, nie wiem o której wrócę. Poza tym mam pomóc w schronisku w szczepieniu maluchów. - Mówił, znowu zaczynając trochę mamrotać pod nosem. Odrobinę mnie to bawiło.
-Poczekam. Mogę nawet po ciebie podjechać. - Zasugerowałem. Nie chciałem, żeby mnie unikał podczas pobytu tutaj. Wiedziałem, że prawdopodobnie nie będzie on wieczny. Chciałem w końcu wyjaśnić to wszystko co było między nami. Oczekiwałem odpowiedzi na pytanie "co dalej z nami będzie?".
- Chanyeol...
- To nie problem, Baekhyun. - Powstrzymałem się od zdrobnienia, którego zawsze wobec niego używałem. Baekhyunnie było zbyt czułe dla pary byłych kochanków.
- Na pewno? - Dopytywał na co przytaknąłem.
- W porządku. - Zgodził się w końcu. W jego głosie słyszałem, że nie jest pewny tej decyzji, ale jednocześnie sam się ucieszyłem. - Poradzę sobie dalej. Dziękuję za pomoc.
- Nie ma sprawy. - Odparłem wycofując się z kuchni. Przez moment stałem w futrynie patrząc jak ostrożnie wyjmuje blachę i wkłada do urządzenia kolejną. Zaraz wyprostował się i z lekko opuszczoną głową spojrzał na makaroniki, po czym przeniósł wzrok na mnie, aby posłać mi ostrożny uśmiech.
Czułem, że to nasza ostatnia walka. Ostatnia szansa na naprawienie wszystkiego.
___________
Dzień dobry! 💕
Jak się macie? Co dziś robiliście?
Ja raczej nic ciekawego.. A teraz czytam ciekawostki o mbti... Jakie jest wasze? Moje to ENFJ 🤔
Kupiłam też czekoladę cynamonową, ale jest za słodka ;^;
Poza tym rano był u mnie śnieg, ale potem padało i przez to nic nie zostało 😢 😭
Do jutra ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro