Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

08/12/20

Byun Baekhyun

Posiadanie własnego pokoju było jedną z rzeczy za którymi wcale nie tęskniłem. Miałem swój pokój mieszkając z rodzicami, ale to nie było zabawne. Czułem się samotny przebywając w nim. Teraz było podobnie, kiedy próbując zasnąć słuchałem sprzeczki Jongdae i Minseoka. Była z mojej winy i choć starałem się tego nie okazywać, to naprawdę nie czułem się z tym dobrze. Nie lubiłem partnera mojego przyjaciela, sądziłem, że zasługuje na kogoś lepszego, ale Kim go kochał i za nic nie zamierzałem odebrać mu szczęścia, które dawała mu obecność Jongdae.

Nie chciałem być powodem ich kłótni, ale mimo że Minseok starał się uciszyć partnera słyszałem jak Jongdae złości się na moją obecność w ich domu.

Nie byłem głupi. Od samego spakowania walizki wiedziałem, że nie zostanę tu na długo. Byłem pewny, że będę problemem i wcale się nie myliłem ani tym bardziej nie dziwiłem.

Jongdae lubił spokój i rutynę. Zarówno jednego i drugiego brakowało w moim życiu. Byliśmy swoimi zupełnymi przeciwieństwami, a przynajmniej tak odczuwałem.

- To nie hotel! Wchodzi i wychodzi co chwilę, wraca w środku nocy!

- To jego życie, bądź bardziej wyrozumiały.

Minęły dopiero trzy dni odkąd zamieszkałem w tym apartamencie. Był ciepły i tak dziwnie rodzinny, choć mieszkały tu tylko dwie osoby i leniwy pies. Może powinienem spróbować bardziej wpasować się do spokojnego życia mieszkańców, ale nie mogłem porzucić wszystkich obowiązków. Czułem się okropnie sprawiając im problemy, ale moja praca nie była czymś co mogłem rzucić, aby uszczęśliwić Jongdae.

Westchnąłem obracając się na drugi bok.

- Brał prysznic o czwartej rano.

- Oczywiście, że brał. Wrócił z baru.

Wiedziałem co powinienem zrobić, ale nie miałem dokąd pójść. Nie było mnie stać na hotel, nie miałem innych przyjaciół, a do Sojin i Sehuna nie mogłem wrócić. Szukałem mieszkania, które mógłbym wynająć, ale może przez porę roku nie było wielu. Latem były bardziej przychylne propozycje wynajmu, ponieważ do miasta zjeżdżali się studenci, zaś absolwenci wyjeżdżali.

Miałem nadzieję, że uda mi się zostać tu jeszcze trochę. Starałem się nawet być miłym dla Jongdae.

Minseok mówił, że mam się nie przejmować, bo Jongdae jest tuż tuż przed publikacją nowej książki i ma teraz dużo stresu. Rozumiałem to i nie chciałem wchodzić mu w drogę. Nie mogłem jednak rzucić pracy. Nie znalazłbym nowej tak szybko, a musiałem jak najszybciej się wyprowadzić. W schronisku pomagałem od lat i miałem pod swoją opieką ogromną ilość zwierząt i wolontariuszy. Radio było dla mnie ważne, ponieważ pozwalało mi się spełniać w największej pasji jaką była muzyka. Nie chciałem tego stracić. Reszta aktywności była krótka. Czasem uczyłem grać na pianinie, czasem robiłem zakupy dla dawnej sąsiadki czy szedłem do niej na kawę, bo wiedziałem, że jest samotna, zajmowałem się Misun, bo uwielbiałem spędzać z nią czas, a Sojin potrzebowała go nieco dla siebie. To nie były rzeczy, które mogłem po prostu porzucić. Nie oczekiwałem, że Jongdae do tego przywyknie. Minseok spędzał z nim każdą wolną chwilę, a kiedy był w pracy młodszy spędzał czas przed laptopem, czytając czy dokształcając się. Z pewnością musiał czuć się niespokojny, kiedy tu byłem.

Chciałem po prostu zniknąć. To wszystko mnie przerastało. Nie miałem pojęcia jak rozwiązać swoje własne problemy. Spadały na moją głowę jeden po drugim, a ja czułem jakby przygniatały mnie swoim ciężarem do ziemi uniemożliwiając tym samym ucieczkę.

- Wyszedł w środku nocy.

- To nie jego wina, że był potrzebny. Poza tym piąta to nie środek nocy.

- Nie widzisz, że coś z nim nie tak?

- Przestań, Jongdae. - Powiedział Minseok. Zwykle jego głos był bardzo spokojny, ale tym razem zdawał się zaniepokojony. Na pewno domyślił się, że już nie śpię. Jongdae na co dzień nie był najgłośniejszy, ale zmieniał się podczas sprzeczek.

Powoli podniosłem się do siadu i sięgnąłem po telefon.

Nie mogłem tu zostać. Musiałem wymyślić coś innego. To nie ich wina, że mam tak nieułożone życie, że nie mam swojego miejsca, do którego mógłbym wrócić, w którym mógłbym się schować. Byłem ogromnie wdzięczny za to, że mnie przygarnęli, ale nie mogli zapłacić za to kłótniami czy rozstaniem. Minseok nie mógł mieć złamanego serca z mojej winy. Patrzyli do przodu, chcieli wziąć ślub, mieć gwarancję wspólnego życia, a ja cofałem ich do tyłu, krok po kroku.

Sprzeczka ucichła po chwili. Słyszałem, że przemieszczają się po salonie zanim ktoś nie zapukał do drzwi pomieszczenia, w którym przebywałem. Odetchnąłem cicho. Nie byłem gotów na rozmowę.

- Baek?

- Wejdź, wejdź. - Rzuciłem do przyjaciela ze wzrokiem utkwionym w telefonie. Odblokowałem go, ale co dalej? Co powinienem wymyślić. W jakim kierunku patrzeć, gdzie szukać wyjścia z tej sytuacji.

Czy ona miała jakiekolwiek wyjście?

- Zbieram się do pracy. Dasz sobie radę z tym zrzędą?

- Tak, ja... - Mruknąłem patrząc jak siada na skraju łóżka. Westchnąłem i podniosłem wzrok na zamknięte drzwi, po czym utkwiłem wzrok w naturalnie bladej twarzy przyjaciela. - Powinienem się wynieść.

- Znowu uciekasz, zawsze uciekasz, kiedy coś się psuje. - Zarzucił mi. Miał rację, ale nie mogłem dopuścić do tego, że stanie się coś czego wszyscy będziemy żałować. Jeśli zapobiegnięcie temu było ucieczką, to w tym wypadku byłem pewny, że jest ona konieczna.

Nie mogłem zniszczyć kolejnego związku.

- Nie chcę, żebyście się przeze mnie kłócili.

- To nie kłótnia, tylko wymiana poglądów. Jongdae czyta bardzo dużo książek psychologicznych, bo uważa, że to pozwala mu lepiej kreować postaci, ale potem strasznie się mądrzy. Przejdzie mu po wydaniu.

- To nie jest w porządku, żeby się mną stresował. Nie pasuję tu, Min. - Szepnąłem, na co tym razem mój rozmówca westchnął. Nie spędziliśmy wiele czasu w trójkę, ale na pewno domyślił się, że gdy go nie ma między mną a Jongdae panuje napięta atmosfera. Było odrobinę lepiej niż przez tym jak się tu pojawiłem, ale sytuacja z tragicznej poprawiła się na bardzo złą, co wcale nie było do zaakceptowania.

- I gdzie pójdziesz?

- Ja... Nie wiem, ale coś wymyślę. - Minseok pokręcił głową, po czym wstał. Był zrezygnowany, ale chyba widział w mojej twarzy, że nie zamierzałem zmienić zdania. Nie próbował mnie nawet przekonywać. Byłem pewny, że i on jest zmęczony tą sytuacją. Być może najbardziej z całej naszej grupy.

- Lecę, spróbuję coś zorganizować. Na razie tu zostań i nie kłóć się z Jongdae. - Rozkazał na co przytaknąłem. Spod kołdry wystawała tylko moja głowa i dłonie, dlatego rozczochrał moje włosy i uśmiechnął się do mnie ciepło, zanim nie wyszedł z pokoju. Słyszałem, że nie zamienił nawet słowa z Kimem przed wyjściem z domu.

Chciałem poświęcić wolny czas na przemyślenie tej sytuacji, ale nim się zorientowałem moje oczy zamknęły się, a spokojna muzyka, która dobiegała z pokoju obok zupełnie mnie uśpiła.

Mój budzik zadzwonił o piętnastej. Byłem zaskoczony, że udało mi się aż tyle przespać, ale czułem się wypoczęty jak nigdy. W poprzednim mieszkaniu Misun zawsze budziła mnie przed południem. Teraz było zupełnie cicho. Zauważyłem, że nawet muzyka ucichła. Drzwi mojego pokoju były lekko uchylone, więc podejrzewałem, że Jongdae wyłączył ją po zauważeniu, że wciąż śpię.

Był prosty i staromodny, ale wiedziałem, że ma dobre serce. Chciałem, aby nasze relacje były choć odrobinę lepsze. Jeśli z tragicznych podskoczyliśmy na bardzo złe, miło byłoby wspiąć się na złe lub przeciętne.

- Chyba się starzeję. - Mruknąłem pod nosem z lekkim uśmiechem, zanim nie wstałem z łóżka. W mieszkaniu było bardzo ciepło, ale i tak założyłem na stopy kapcie, a na piżamę bluzę. Była obszerna i niesamowicie wygodna.

Być może była też Chanyeola, nie byłem pewny, ale nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek ją kupił.

Jongdae siedział na swoim ulubionymi miejscu na kanapie, ale nie pisał nic, jedynie wpatrywał się w ekran. Zmierzył mnie wzrokiem, kiedy wyszedłem z pomieszczenia, po czym westchnął. Przywitałem się z Leo, który podążył za mną do kuchni, gdzie nastawiłem wodę na herbatę. Pierwszy raz od dawna nie czułem potrzeby wlania w siebie litra kawy, ale wciąż z nawyku miałem ochotę na ciepły napój.

- Musisz to robić akurat teraz? - Warknął Jongdae, kiedy czajnik zaczął szumieć od gotującej się wody. Miał zły humor. Nie znałem go dobrze, ale czułem, że jest niezadowolony.

- A kiedy?

- Rano? Jak normalny człowiek? - Rzucił kąśliwie.

- Spałem.

- Jest piętnasta.

- Dobrze wiesz, że byłem w pracy całą noc. - Odparłem wyszukując w szafce papierowe pudełko z brzoskwiniową herbatą. Leo w tym czasie wrócił na kanapę.

- Powinieneś znaleźć inną pracę.

- Nie mów mi co powinienem. - Westchnąłem, bardziej zrezygnowany niż rozzłoszczony. Słyszałem to zbyt często. W aktualnej pracy zarabiałem więcej niż w jakiejkolwiek poprzedniej. Zamierzałem ją zmienić w niedalekiej przyszłości, ale teraz potrzebowałem dodatkowej gotówki ze względu na wyprowadzkę.

Zalałem herbatę i odłożyłem czajnik.

- Może nie byłbyś w tym miejscu, gdybyś słuchał rad innych ludzi. - Powiedział na co nic nie odpowiedziałem uznając, że nie tyczy się to tematu pracy. W zamyśleniu sięgnąłem po kubek, kiedy nagle Jongdae włączył muzykę. Zaskoczony upuściłem naczynie, które rozbiło się na trzy kawałki, rozlewając gorącą herbatę na kafelki.

- Baekhyun!

- To twoja wina! - Osądziłem, kiedy wstał z kanapy i podszedł bliżej. - Przestraszyłeś mnie!

- Gdybyś spał w nocy, jak normalna osoba -

- To nie ma nic do tego!

- Według ciebie. - Mruknął podnosząc największe kawałki kubka. - Idź do siebie.

- Zostaw, ja to zrobię.

- Idź do pokoju, Baekhyun. Nie denerwuj mnie bardziej. - Warknął, a widząc jego poważną minę zadrżałem i pośpiesznie schowałem się w pokoju gościnnym. W moim umyśle natychmiast pojawiła się twarz Dongho, na co miałem ochotę się rozpłakać.

Nie bałem się Jongdae, wiedziałem, że nie skrzywdziłby muchy, ale każdy objaw agresji przywoływał w mojej pamięci twarz byłego chłopaka, która jakby niepodważalnie była do niej przypasowana.

Zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko, spod którego wyciągnąłem słuchawki. Słyszałem jak Jongdae sprząta, po czym nastawia kolejną porcję wody.

Westchnąłem i po schowaniu nosa w bluzie włączyłem muzykę.

Ta sytuacja musiała mieć jakieś wyjście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro