Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07/12/20

Byun Baekhyun

    Chanyeol wcale się nie zmienił. Wyglądał tak samo jak rok temu. Jego głos był taki sam, nawet ten ostrożny ton, który od początku zarezerwowany był tylko dla mnie. Jego oczy patrzyły w moim kierunku w ten sam sposób. Nie był zły. Jakim cudem Chanyeol nie był zły? Zniszczyłem wszystko na co tak ciężko pracowaliśmy, a on wciąż potrafił spojrzeć na mnie z czułością. Dlaczego? Dlaczego nie miał mi za złe tego co zrobiłem? Uśmiechał się tylko... Tak pięknie. Uśmiech Chanyeola wciąż był najpiękniejsze. Niesamowite. Minęło tyle czasu, podczas którego nie wymieniliśmy nawet spojrzenia, a on wciąż zdawał mi się idealny. To wcale nie minęło, mimo że miało zupełnie zn-

- Co ty robisz?- Zapytał Jongdae wchodząc do salonu. Szybko wsunąłem trzymane zdjęcie między strony książki, w której było bezpieczne. Nie zaszczyciłem twarzy ze zdjęcia nawet krótkim, ostatnim spojrzeniem, zbyt przestraszony, że zostałem przyłapany na gorącym uczynku przez partnera Minseoka. - Halo?

- Leżę. - Odparłem zamykając oczy w chwili kiedy usłyszałem jak zbliża się do mnie. Zaraz poczułem jego obecność tuż przy kanapie, na której od dłuższego czasu przeżywałem kryzys egzystencjalny. 

- Żyjesz? - Dopytywał. Czułem jego wzrok na swojej twarzy, która po nieprzespanej nocy z pewnością była bledsza niż przeciętnie.

- Nie słychać? 

- Wyglądasz depresyjnie, psujesz moją aurę. - Ocenił zupełnie nieświadom tego jak niewiele minął się z prawdą oceniając mój stan. - Muszę napisać radosną scenę. Poza tym zejdź z kanapy. Lubię tu pracować. Idź do swojego pokoju. - Rozkazał, na co cicho prychnąłem i otworzyłem oczy, aby spotkać się z jego wyczekującym spojrzeniem. W rękach trzymał już laptop, na którym zwykle pisał swoje powieści. 

- Twój problem. - Mruknąłem postanawiając się go nie posłuchać. Nie lubiłem go na tyle, aby cokolwiek mu ułatwiać. Równie dobrze mógł pójść do sypialni lub na fotel obok i w pozwolić mi w spokoju przeżywać spotkanie z Chanyeolem.

- Jeśli zamierzasz niszczyć nastrój to idź do swojego pokoju. - Powtórzył. 

- Minseok powiedział, że mogę robić cokolwiek chcę.  - Zauważyłem powstrzymując uśmiech na widok jego zmarszczonych w irytacji brwi. - I że mam nie pozwolić, żebyś się mną rządził. 

- Minseoka nie ma.

- Ale jego słowa są w moim sercu.

- Wynocha. - Warknął, odkładając elektronikę na stolik. 

- Zmuś mnie.-  Zaśmiałem się, nie zauważając, że już wyciąga ręce w moim kierunku. Nim się obejrzałem na moim nadgarstku zacisnęła się dłoń, która gwałtownie pociągnęła mnie na ziemię, wykorzystując moje nieprzygotowanie. Podłoga była zimna i twarda pod moim ciałem. Zupełnie inna niż kanapa, na której sekundę temu odpoczywałem.

Natychmiast podniosłem się do siadu, stękając na ból w obitych kolanach.  - Powiem Seokowi, że mnie zrzuciłeś z kanapy! - Zagroziłem patrząc jak Jongdae ze spokojem zajmuje swoje ulubione miejsce. Zwykle w tym momencie podbiegał do niego Leo, aby położyć się obok, ale tym razem nie widziałem go w okolicy. Chyba schwał się gdzieś wyczuwając zbliżającą się wojnę. 

- Przypadek. - Odparł wzruszając ramionami. Umieścił laptop na kolanach i zaczął go uruchamiać.

- Zrobiłeś to celowo.

- Udowodnij. - Mruknął posyłając mi złośliwy uśmiech, który spowodował moją nagłą złość. Chcąc się zemścić podniosłem nogę, aby stopą zamknąć klapkę laptopa i zatrzymać jego uruchamianie. Górna część urządzenia trzasnęła o klawiaturę  dużo mocniej niż którykolwiek z nas się spodziewał. Poczułem nawet lekkie wyrzuty sumienia na myśl, że Jongdae z pewnością nieco zapłacił za ten sprzęt. 

- Czy ty właśnie uderzyłeś mój komputer? - Zapytał głosem nieco niższym i wyraźnie rozzłoszczonym.

- Przypadek.- Powtórzyłem po nim, kiedy nagle poczułem lodowatą substancje na moich włosach, twarzy i bluzie.

- Wylałeś na mnie wodę! - Krzyknąłem podnosząc się na nogi. Szklanka, która dotąd leżała przy nodze kanapy teraz zupełnie pusta zajmowała miejsce w dłoni mężczyzny, który wydawał się stuprocentowo usatysfakcjonowany moim wyglądem. 

- Przypadek. - Powiedział nieczule, na co gwałtownie, ale wciąż dość ostrożnie, kopnąłem jego piszczel, która znajdowała się najbliżej mojej nogi. Spowodowało to inny efekt niż się spodziewałem, ponieważ zaraz wstał i chwycił za moją bluzkę w okolicy szyi. Wydawał się jeszcze bardziej rozzłoszczony. 

- Kopnąłeś mnie?

- Przy-

- Co tu się dzieje? - Na głos dochodzący z okolicy drzwi wejściowych Jongdae od razu mnie puścił. Stałem tyłem do drzwi, na przeciwko mojego rywala, którego mina zaczęła przypominać zbitego psa. Brzydkiego psa. 

- Seok, twój chłopak chciał mnie pobić. - Oświadczyłem odwracając się w stronę najlepszego przyjaciela, po drodze napotkałem zmieniającą się minę Kima, która teraz zdawała się niemal zdradzona. Oboje wiedzieliśmy, że przez sytuację jaka zastała najstarszego, to ja wyglądałem na ofiarę. 

- Dlaczego nie możecie w końcu się uspokoić? Nie możecie codziennie się kłócić. Powinniśmy żyć w spokoju. - Pouczył nas nie kryjąc głębokiego westchnięcia. Zdawał się zrezygnowany, mimo że mieszkałem z nimi zaledwie kilka dni. Poczułem przez to wyrzuty sumienia, ponieważ to dzięki niemu miałem teraz dach nad głową. 

- Minseok- 

- Nie zaczynaj, Baek. 

- Skarbie-

- Ty też, obiecałeś, że spróbujesz się z nim dogadać. - Mruknął najstarszy kładąc zakupy przy kuchni. Nie wypakował ich, mimo swojego perfekcjonizmu, który zawsze kazał mu to robić. - Nadchodzi data ślubu, a zamiast tym muszę się martwić czy podczas moją nieobecność nie zadźgasz we śnie Baekhyuna. - Powiedział, zanim nie zniknął za drzwiami. Wymieniliśmy z Jongdae spojrzenia, zanim oboje nie rzuciliśmy się w ich kierunku. Nie były zamknięte, jak zauważyłem kiedy udało mi się pierwszemu położyć drzwi na klamce.

- Przepraszam, Hyung. Nie chci- 

- Nic nie mówcie, nie mam sił was słuchać. - Powiedział mężczyzna, rzucając się na sam środek łóżka. Był widocznie zmęczony. Pracował dziś za miastem, podejrzewałem, że nie było to tak łatwe jak mogłoby się zdawać. 

Jongdae wepchnął mnie do środka, chcąc zobaczyć co się dzieje, ale nie pozwolił mi upaść, łapiąc mnie za przedramię. Prawdopodobnie nie chciał bardziej denerwować swojego chłopaka. 

Nic nie mówiąc podszedłem bliżej. Często spaliśmy tu razem z Minseokiem, kiedy Jongdae był w podróży, dlatego bez skrępowania zająłem miejsce tuż obok niego. Kim nie wydawał się zirytowany, kiedy objąłem ramionami jego brzuch i wtuliłem się  w okolicę jego szyi, zupełnie ignorując Jongdae. Czułem na sobie jego wzrok, kiedy najstarszy z kolejnym westchnięciem objął mnie na wysokości ramion, trochę jak pluszowego misia. 

W ciszy leżeliśmy przez dłuższy moment. Nie widziałem jego twarzy przez to, że była wciśnięta w moje włosy, ale czułem jak jego ciało odrobinę się rozluźnia. 

Chwilę później łóżko ugięło się pod kolejnym ciężarem. Tym razem po drugiej stronie najstarszego. Ręce Jongdae objęły go w pasie, a jego broda spoczęła na samym czubku głowy Minseoka, który ponownie nie okazał żadnej reakcji. 

Zamknąłem oczy, ponieważ w ciepłym uścisku najlepszego przyjaciela czułem się dużo lepiej niż w jakimkolwiek od dłuższego czasu. Miałem wrażenie, że złość Minseoka minęła, dlatego chciałem wyczerpać z tej chwili tak dużo jak mogłem.

Czułem, że i tutaj moje dni są policzone. 

____________________
Cześć kochani ♥
Edytowałam ten rozdział, ale musiałam szybko wyjść z domu i wiedzę, że się nie zapisał ;^;
Najwyżej jutro go zaktualizuję, a dziś macie tę wersję. Nie zmieniałam w niej wiele, ale mogą pojawić się jakiś błędy, przepraszam TT.TT
Co tam u was? 🤔
Macie jakieś balladowe propozycje na ten rok? 💕
Do jutra 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro