Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02/12/20

Byun Baekhyun

- Może wyjdzie ci to na dobre?

- Wyprowadzka? - Zapytałem niepewnie, na co Minseok przytaknął energicznie. Jego mina była zaniepokojona, ale jednocześnie nie był zaskoczony informacją, którą się z nim podzieliłem. Zareagował inaczej niż się spodziewałem. Z pełną akceptacją tej sytuacji zupełnie, jakby już wcześniej przewidział jej nadejście.

- Który normalny dwudziestoośmiolatek nie ma swojego łóżka? Nie jesteś na studiach, Baek. Masz wymagającą pracę i powinieneś się wysypiać. I tak jestem zaskoczony, że właściciel mieszkania nie zainterweniował wcześniej. Ledwo się tam mieścicie. - Ocenił bezlitośnie. Nigdy nie przebierał w słowach. - Wszędzie walają się ubrania, zabawki Sun, twoje rzeczy, bo przecież nie masz pokoju. Wiem, że bardzo dbacie o te miejsce, ale ono zwyczajnie nie jest przystosowane dla takiej ilości ludzi. - Argumentował, powodując mój pogarszający się humor. Miał rację. Wiedziałem to wszystko, wiedziałem bardzo dobrze, ale nie chciałem zmian. Może to było nieco samolubne, ale uwielbiałem mieszkać z Sojin, Sehunem i Misun. Uwielbiałem, gdy udawało nam się razem zasiąść przy wspólnym obiedzie przygotowanym przez Sojin, lubiłem nasze czwartki, bo zbieraliśmy się i robiliśmy porządniejsze sprzątanie wszystkich pomieszczeń, lubiłem wieczorne, poważne rozmowy o życiu podczas których nie raz płakaliśmy, próbując nie przeszkodzić śpiącej Misun oraz poranki, podczas których budził mnie głośny śmiech dziewczynki. Było ciasno, ale przytulnie, rodzinnie i za nic nie chciałem tego stracić. Było idealnie tak jak było teraz. Oni byli dla mnie jak lekarstwo, którego potrzebowałem, choć nie potrafiłem się przyznać do tego jak bardzo. 
Nie chciałem ich stracić. Stworzyliśmy sobie małą rodzinę, w której wszyscy nawzajem się kochali i byli gotów pomóc drugiemu nie oczekując nic w zamian.

Lubiłem otaczać się innymi ludźmi. Nie miałem nikogo, kto z pewnością pozostałby w moim życiu wiele lat. Nie miałem rodziców, rodzeństwa czy krewnych. Byłem sam, ale przebywanie z innymi ludźmi sprawiało, że przez moment mimo tego nie czułem się samotnie.

Ale potem znów zostawiałem sam.

Może przez to zawsze najlepiej czułem się z Chanyeolem? Przez to, że on też, mimo posiadania wielu osób w swoim życiu, wieczorami, kiedy zostawał sam ze sobą czuł się samotny? Byliśmy podobni, mimo że jednocześnie niesamowicie wiele nas dzieliło. Miałem wrażenie, że to sprawiało, że dopełnialiśmy się nawzajem. Rozumieliśmy się. 

- Baek?

- Tak? - Zapytałem wytrącony z przemyśleń. Minseok cicho westchnął, ale zaraz zaśmiał się delikatnie, tak jak miał w zwyczaju.  Nie nachalnie, nie wyśmiewczo, ale w taki sposób, że czułeś ciepło i akceptacje od niego płynące. Mało kto miał tak niesamowity śmiech.

- Pytałem gdzie teraz zamieszkasz. - Odparł przysuwając się nieco do mnie. Nasze ramiona otarły się o siebie, ale wcale na to nie zareagowaliśmy.

- Oh, nie wiem. Myślałem o wynajęciu pokoju.

- A do tego czasu? Znalezienie odpowiedniego miejsca nie potrwa jednego dnia. - Powiedział mój przyjaciel na co lekko przytaknąłem głową. Nie miałem jeszcze żadnego pomysłu na czas między opuszczeniem aktualnego miejsca zamieszkania a znalezieniem nowego. To było zbyt nagle, zbyt gwaltowne. Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Moje życie było ciągłym pośpiechem i rzadko kiedy miałem czas żeby odetchnąć. Często byłem na tyle zmęczony, że mój umysł nie potrafił ułożyć nic sensownego. Nie mogłem podejmować decyzji nie myśląc trzeźwo.

-Jeszcze nie zdecydowałem. - Oznajmiłem ostrożnie. Nie chciałem, żeby się o mnie martwił, a Minseok był tym typem osoby, która martwiła się zawsze o wszystkich.

- Możesz zatrzymać się u nas. - Oświadczył, na co lekko się uśmiechnąłem. Nie byłem pewny czy to dobry pomysł. Uwielbiałem Minseoka, ale wraz z Jongdae przygotowywali się do wkroczenia w nowy etap życia, w czym mógłbym przeszkadzać.

- Naprawdę?

- Oczywiście! Przecież mamy wolny pokój, a ty jesteś moim najlepszym przyjacielem.

- A co z Jongdae? - Zapytałem odczuwając narastający entuzjazm. Problemem było to, że ja i partner Kima nigdy nie żywiliśmy do siebie pozytywnych uczuć. Nasze egzystencje przeżywaliśmy zupełnie inaczej, różniły się nasze wartości i sposób patrzenia na otaczający nas świat. Zwyczajnie nie potrafiliśmy się dogadać. Nie życzyliśmy sobie nawzajem źle, ale staraliśmy się nie stawać na swoich drogach. Iskrzyło między nami, ale nie w pozytywnym znaczeniu.

- Nic. To nie tak, że spędzisz z nami kilka lat. Po prostu musi to zaakceptować. Jego przyjaciele też czasami u nas nocują. - Zapewnił powodując, że poczułem się odrobinę pewniej. To miałoby być kilka dni, może półtora tygodnia. Nie miałem wielu wymagań co do nowego miejsca zamieszkania. Wiedziałem, że najcięższą częścią będzie znalezienie czegoś w ściśle określonym miejscu, między moimi dwiema pracami, abym nie musiał nad ranem podróżować przez całe miasta do mieszkania i żebym bez problemu zdążył dotrzeć z radia do Green Light, nawet jeśli potrzebowałabym wrócić po coś do mieszkania. Jeszcze schronisko... Znajdowało się najdalej od mojego aktualnego miejsca zamieszkania. Nie chciałem, żeby znajdowało się jeszcze dalej, więc nowe musiałoby się mieścić bliżej wschodniej części miasta.

- Jeśli to w porządku to byłbym wdzięczny. - Odparłem na co starszy ponownie się roześmiał.

- Oczywiście, że w porządku. Spakuj się i zadzwoń, przyjedziemy po ciebie kiedy tylko będziesz chciał.

- Dziękuję, Minseok. - Rzuciłem, choć to słowo nie potrafiło wyrazić ile wdzięczności w rzeczywistości czułem. Cieszyłem się, że ten jeden problem został zdjęty z moich barków.

Nie było ich tak wiele, nie powinienem się nad sobą użalać, ale jednocześnie moje życie nie było zbyt uporządkowane. Ktoś bardziej ułożony mógłby nazwać je chaosem i owszem, potrzebowałem trochę spokoju i czegoś stałego, ale w chaosie również można było znaleźć swego rodzaju porządek. 
Kiedy Chanyeol był w moim życiu to on był tą częścią stabilnego porządku. Kiedy tylko go widziałem czułem ciepło i spokój. Wszystko nagle okazywało się dużo łatwiejsze do ułożenia. Teraz faktycznie przeważał chaos, ale nauczyłem się sobie z nim radzić.

- Dobrze, że od razu mi powiedziałeś. - Mruknął Minseok popijając kawę. Byliśmy w jego mieszkaniu. Zwykle to właśnie w nim się spotykaliśmy. Jeśli Jongdae nie było nikt nam nie przeszkadzał i mogliśmy rozmawiać o czymkolwiek chcieliśmy. Zwykle jednak był, więc nieco się ograniczaliśmy. Nasze tematy i tak zawsze wydawały mu się dziwne, zbyt kobiece czy zbyt płytkie, o czym nigdy nie krępował się nas poinformować. Ignorowaliśmy to. Nie musiał brać w nich udziału, choć zwykle to robił. Pewnie z nudy, chociaż skrycie sądziliśmy, że boi się przyznać co do swojego zainteresowania nimi. Lubił wtrącić swoje opinie o idolach, których wygląd akurat podziwialiśmy, lubił coś napomknąć na temat kosmetyków, których skuteczność podważaliśmy i śmiał się z nami z internetowych filmików. - Nie lubię kiedy udajesz silnego i samodzielnego. To nigdy do niczego dobrego nie prowadzi i oboje to wiemy. - Kontynuował mój przyjaciel.

- Nie prawd-

- Chociażby Chanyeol. - Dodał odbierając mi zupełnie głos.

To nie tak, że Chanyeol był zakazanym tematem. Nie mieliśmy zakazanych tematów, mimo że Minseok w sekrecie zdradził mi, że ani on ani Sehun nie rozmawiają z Chanyeolem o mnie i być może powinniśmy robić to samo.

Raczej unikaliśmy wymieniania jego imienia. Minseok łatwo się złościł i obwiniał mnie o zniszczenie sobie jedynego stabilnego związku, jaki potrafiłem stworzyć.

Chciałem wierzyć, że zrobiłem dobrze kończąc naszą relację. Może na początek to działało, choć zerwania żałowałem już w chwili podejmowania tej decyzji.

Chanyeol był wtedy dla mnie jak coś nieosiągalnego, coś na co nie zasługiwałem. 

Wciąż tym właśnie był. 

- To było słuszne. - Mruknąłem. Oboje słyszeliśmy niepewność w moim głosie.

- Jako bezstronny obserwator oceniam inaczej.

- Seok...

- To była najgłupsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłeś. - Zarzucił mi. Sposób w jaki mówił był tak szczery, że wiedziałem, że naprawdę tak sądzi. Nie raz dał mi to do zrozumienia. 

- Najrozsądniejsza. - Odparłem cicho, na co pokręcił głową w niezgodzie. Nie spodziewałem się innej reakcji. Od samego początku powtarzał, że podjąłem złą decyzję i powinienem spróbować to naprawić. Trwałem jednak w zawieszeniu, czekając na jakiś bodziec. 

I tak właśnie minął rok. 

Byłem pewny, że Chanyeol nic już do mnie nie czuje, w każdym razie nic pozytywnego, nawet jeśli ja sam wciąż o nim myślałem.
Nie byłem osobą, za którą można by tęsknić, której mogłoby brakować. Byłem łatwy do zastąpienia, a Chanyeol mógł mieć kogokolwiek. Kogoś dużo lepszego niż ja, kogoś kto mógłby dać mu dużo więcej niż ja. 

- Może wciąż nie jest za późno, aby ją zmienić? - Zasugerował Minseok, ale nie odpowiedziałem w żaden sposób, ponieważ drzwi mieszkania otworzyły się szeroko, a do środka wpadł zadowolony Jongdae, którego uśmiech nieco zmalał na mój widok.

Jeszcze nawet nie wiesz co dla ciebie szykujemy, pomyślałem.

_______________________
Drugi dzień grudnia!
Jak wam minął, Elfiki? Mam nadzieję, że dobrze ;^;
Ja właśnie uświadomiłam sobie, że nie mam jeszcze kalendarza adwentowego i trochę mi smutno... Ale jak już kupię to będę mogła zjeść więcej czekoladek, żeby nadrobić wcześniejsze dni 😏 Wy macie jakiś? Macie taką tradycje do odliczania dni do świąt? Może robicie to w inny sposób?

Kocham was!!! Do jutra!!! 💕 💕 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro